sobota, 24 września 2016

Book Tour| Niebezpieczne kłamstwa - Becca Fitzpatrick


Dzięki akcji zorganizowanej przez Angelikę z bloga Uwielbiam Czytać zagościła u mnie najnowsza powieść Becci Fitzpatrick. Z przyjemnością wzięłam udział w book tourze, bo Fitzpatrick znam i lubię, a szczególnie uwielbiam serię Szeptem. Z tego powodu nie spodziewałam się, aby coś mogło pójść źle z jej nową książką.

Główną bohaterką powieści jest nastoletnia Estella, stojąca u progu ostatniego roku w liceum. Chociaż ojciec dziewczyny ją porzucił, z matką nie dzieje się najlepiej, to Estella nie narzeka na swoje życie. Jest w szczęśliwym związku z chłopakiem, z którym planuje wspólną przyszłość. Wszystko jednak zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni tuż przed wakacjami. Dziewczyna staje się świadkiem groźnego przestępstwa i zostaje objęta programem ochrony policyjnej. Taki zabieg łączy się ze zmianą tożsamości, imienia na Stella, miejsca zamieszkania na Thunder Basin w Nebrasce i rozpoczęcia życia na nowo pod opieką emerytowanej policjantki na zupełnym odludziu bez ukochanego przy boku.

Materii nie da się stworzyć ani zniszczyć, ona po prostu ulega przemianie, prawda?

Wyżej opisane wydarzenia mają miejsce już na pierwszych 50 stronach. Wydawać by się mogło, że autorka wykorzysta w pełni potencjał swojego pomysłu i pozostałe 400 stron wypełni akcją i fabułą, która zwali czytelnika z nóg. Przynajmniej ja tak myślałam, patrząc przez pryzmat pozostałej twórczości Fitzpatrick.  

Od wcześniej przeze mnie wspomnianej 50 strony przez blisko 250 nie dzieje się prawie nic, oprócz jednego małego zwrotu akcji, który został szybko wyjaśniony, rozwiązany i zapomniany. Przez całą powieść czekałam na te „niebezpieczne kłamstwa”, na intrygi i na walkę o ukrycie swojej tożsamości przed oprawcami. Myślałam, że to główne groźne przestępstwo, którego świadkiem była dziewczyna, będzie na tyle ważne, że zbrodniarze nie poddadzą się łatwo i nie porzucą poszukiwań Stelli. Dostałam za to coś kompletnie innego, co za grosz nie ma nic wspólnego z tytułem. Zdecydowana większość książki zasługuje na miano powieści obyczajowej. Pozwólcie, że wam pokrótce streszczę, z czym mamy do czynienia, oczywiście bez spoilerowania:

Stella przeprowadza się do małej mieściny. Stella musi się dostosować do zasad obowiązujących pod dachem swojej nowej opiekunki. Oczywiście Stella, przystosowana do luksusów i braku opieki rodzicielskiej, kłóci się ze swoją „matką zastępczą”. Stella w końcu odnajduje się w nowej rzeczywistości, poznaje chłopaka, zawiera przyjaźnie… I dopiero po przekroczeniu magicznego pułapu 300 stron coś zaczęło się dziać. Ale dobrym określeniem na to, jest właśnie „coś”, bo z prawdziwą akcją dalej było słabo.


Oprócz kiepskiego poprowadzenia narracji, kiepskiej jakości fabuły i konstrukcji bohaterów, rozczarowało mnie jeszcze samo zakończenie i konkluzja całej powieści. Przez te 400 stron konsekwentnie zmierzamy do odkrycia, co tak naprawdę przydarzyło się Stelli, że została objęta programem ochrony świadków. Ale bardzo kłuł mnie w oczy fakt, że przez całą książkę my doskonale wiemy, co się wtedy stało. Nie ma się tego przeczucia, że bohaterka coś ukrywa. Dopiero na ostatnich stronach następuje wielkie objawienie i dostępujemy zaszczytu poznania prawdy. Sposób, w jaki to zostało zrobione, nie przekonał mnie do końca. Nie przewidziałam, że tak to się wszystko potoczy, ale nie dlatego, że główna intryga była świetnie zawiązana. To raczej dlatego, że 300 stron wzięto z książki A, a ostatnie 100 z książki B, bo powiązanie pomiędzy kolejnymi wydarzeniami było grubymi nićmi szyte. Wydawać by się mogło, że Fitzpatrick miała jakiś tam pomysł na rozwiązanie spraw, który konsekwentnie serwowała czytelnikowi przez ¾ powieści. Później jednak doszła do wniosku, że to, jak zamierzała zakończyć powieść, jest bezsensu, więc obróciła kota ogonem i zmieniła tor, po jakim zmierzała fabuła. A że nie chciało jej się poprawiać poprzednich stron, to je po prostu zostawiła. I tak oto nie wszystko trzyma się kupy. W dodatku, żeby było śmieszniej, przez większość książki nic się nie działo, a koniec końców autorka i tak nie wyjaśniła wszystkich wątków.

Przebaczanie to niełatwa sztuka. (...) trzeba umieć znaleźć równowagę pomiędzy odrzuceniem tego, co nieistotne, a skupieniu się na tym, co najważniejsze.


W tej chwili przeczytałam już wszystkie książki Becci Fitzpatrick, jakie zostały wydane w Polsce i mogę śmiało powiedzieć, że Niebezpieczne kłamstwa to jej najgorsza powieść. Nie umywa się do Black ice, a koło Szeptem to nawet nie stało. Może to chwilowy spadek formy, może wypadek przy pracy, albo przyczyna jest bardziej złożona. Chociaż przyznać muszę, że pomimo słabej fabuły, irytujących bohaterów i naciąganego wątku miłosnego, książkę czytało się przyjemnie i lekko. Nie stanowiła większego wyzwania na wolne popołudnie po powrocie ze szkoły, więc właśnie na takie chwile ją polecam, bo na każde inne nie warto marnować na nią czasu. 




Znajdziesz mnie również tutaj: 
 Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

11 komentarzy:

  1. Ja na razie za ten tytuł podziękuję, jakoś zupełnie książka do mnie nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, a ja nie znam pisarki, a te powieśc chciałam przeczytać... Troche mi się odwidziało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam autorki, książki też nie, ale "Szeptem" możesz mi pożyczyć ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że ktoś podziela moje zdanie odnośnie tej książki. A to oznacza, że moje zdanie nie wynikało tylko z tego faktu, że lubię kryminały i zagadki i tego samego oczekiwałam w tej książce, no bo skoro program ochrony świadków, to musiało być coś poważnego nie? Jakaś "gruba akcja". Naprawdę byłam zniesmaczona tym co autorka zrobiła z takim fajnym motywem książkowym. Niestety skopała to po całości. Nie było żadnych niebezpiecznych kłamstw i ciekawego poprowadzenia akcji.
    Jeśli będziesz chciała zapoznać się z całą moją opinią na temat tej książki, zostawiam linka :)

    http://ukryte-miedzy-wersami.blogspot.com/2016/09/recenzja-6-niebezpieczne-kamstwa-becca.html

    Pozdrawiam
    Kejt_Pe
    ukryte-miedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam kryminały! No ale jeśli fakt, że główna bohaterka objęta jest programem ochrony świadków to chyba nie z powodu tego, że zobaczyła jakiegoś faceta kradnącego bułki z supermarketu. A w sumie to do takiej akcji sprowadzała się ta powieść
      A na twoją recenzję już zaglądam :D

      Usuń
  5. To sie nazywa rozczarowanie. Uff... dobrze, że się jednak nie zdecydowałam. Szkoda czasu na kiepskie książki i dlatego takie recenzje są szczególnie cenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego najbardziej lubię pisać recenzje słabych książek. Jest najwięcej do pisania!

      Usuń
  6. Wśród młodzieżówek po jakie ostatnio sięgałam, akurat ona mi się nawet podobała. Jednak mimo to zostanie jedyną książką tej autorki jaką znam. Po prostu nie mój klimat. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo inne książki tej autorki są o wiele lepsze. Ale nie namawiam ;)

      Usuń
  7. Rzeczywiście większość zdaje się nie mieć wiele wspólnego z tytułem. Jestem ciekawa, jak sama odebrałabym te powieść. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie najsłabsza książka tej autorki :)
    Osobiście się cieszę, że kupiłam e-booka bo książka zajmowałaby niepotrzebnie miejsce :)

    Pozdrawiam
    www.myfairybookworld.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)