Nie będę was oszukiwać, że jest inaczej, jeśli tak nie jest. To z literaturą zagraniczną jest mi najbardziej po drodze! Także w tym poście podzielę się z wami moimi krótkimi opiniami na temat 6 tytułów z zagranicznej półki, które udało mi się w ostatnim czasie przeczytać.
Ostrzegam! Post zawiera
recenzję książki, która na 125% wyląduje na mojej liście najgorszych książek,
które w tym roku przeczytałam! Ale znajdą też tutaj całkiem fajne tytuły, o
których na pewno jeszcze wspomnę nie raz przy okazji tych najlepszych tytułów
2020!
Kocham cię prawie aż po śmierć – Tate Hallaway
Fabuła jest tutaj raczej
taka, jak autorce akurat pomysł do głowy wpadł – logiki to raczej tu nie
znajdziemy, w spójności też można zaobserwować braki, a sama główna bohaterka
przeczy samej sobie średnio co trzy strony.
Ale! Mimo to Kocham cię prawie aż po śmierć bardzo
fajnie mi się czytało – takie przyjemne czytadełko, które od razu odpala
człowiekowi sentyment do starych zmierzchowych czasów, w których takie głupie
książki o wampirach były modne. Można trafić na o wiele gorsze książki z tego
gatunku, także pod tym względem ta nie była zła.
Normalni ludzie – Sally Rooney
I to jest książka tego typu,
że podczas lektury wydaje się nam strasznie dziwna, trochę nudna, bezcelowa, a
przede wszystkim, że zmierza donikąd i jest niepotrzebna. Za to dopiero po jej
przeczytaniu w całości możemy stwierdzić, o co tak naprawdę w tym wszystkim
chodziło, po co to było i dostrzec, że chodziło o coś więcej niż to, co
wydawało nam się na pierwszy rzut oka.
Także tutaj dopiero po
przewróceniu ostatniej strony można jasno sformułować swoje zdanie i określić,
czy Normalni ludzie się nam podobają
czy wręcz przeciwnie.
Bez większych opisów – to
piękna historia dwójki młodych ludzi, którzy próbują się odnaleźć w świecie i w
swoich uczuciach. Ja zdecydowanie dołączam do grupy osób, którzy są tą
powieścią zachwyceni. Łatwo można utożsamić się z bohaterami, a ich problemy są
wyjątkowo prawdziwe i zgaduję, że jeśli kiedyś zmagaliście się z podobnymi
rzeczami jak oni, to zdecydowanie spotęguje to wasze wrażenia (w pozytywną stronę).
Moja siostra morduje seryjnie – Oyinkan Braithwaite
Czyli w skrócie? Książka
opowiada o Korede, która pomaga siostrze ukrywać wszystkie zbrodnie. I ten
pomysł brzmi tak absurdalnie i intrygująco jednocześnie, że nie sposób przejść
obok tej książki obojętnie! W dodatku zaskoczona jestem, że autorce udało się
to wszystko obronić i pokazać skomplikowany portret psychologiczny sióstr, a
także kulisy ich relacji i motywacje, które nimi kierują.
Sama powieść jest bardzo
krótka i czyta się ją migiem. Może nawet czasami jest trochę za krótka i za
szybka, bo momentami wygląda trochę jak streszczenie, zaś w innych miejscach
serwuje troszkę zbyt długie opisy przez co mamy wrażenie przestoju. Autorka tak
średnio zachowała balans pomiędzy jednym a drugim, ale to tylko jedyna malutka
wada, jaką znalazłam.
Dla samego konceptu warto i
gorąco polecam tym wszystkim, którzy zaciekawili się pomysłem, bo wtedy nie
powinna was ta książka rozczarować, a nic więcej do szczęścia nie trzeba.
Niedźwiedź i słowik – Katherine Arden
I jak klimat mamy naprawdę
super, bo aż czuć mrowienie w koniuszkach palców od tych wszystkich legend i
wierzeń, to tak sama historia jest dość dziwna. Niby jest o wszystkim, a tak
naprawdę wydaje się być o niczym. Śledzimy życie głównej bohaterki od samego
początku, dosłownie, bo od momentu poczęcia. Także dzięki temu dzieje się
całkiem sporo, ale jakby się dłużej nad tym zastanowić, to nie dzieje się zbyt
wiele.
Sama ta książka wydaje mi
się jakaś taka… nie dla mnie. Czuję, że coś mi uciekło, że nie zobaczyłam
pełnego potencjału tej historii, bo niby jest naprawdę dobra i nie mam się
kompletnie do czego przyczepić, to jednak mam taki „meh” stosunek do niej, bo
brakuje mi tego „czegoś”.
Za to słyszałam już pewne
opinie, że pozostałe tomy tej trylogii są o wiele lepsze i że tam można znaleźć
już „to coś”, więc jeszcze nie skreślam Wasi i będę dawać jej drugą szansę w
bliskiej przyszłości!
Tatuażysta z Auschwitz – Heather Morris
Tatuażysta
z Auschwitz oparty został na prawdziwych wydarzeniach –
przed swoją śmiercią Lake Sokołow postanowił podzielić się swoją historią ze
scenarzystką, Heather Morris, na temat swojego pobytu w obozie koncentracyjnym
w Auschwitz, jak udało mi się przeżyć jako tatuażysta i poznać swoją przyszłą
żonę. To, że nasz bohater wraca do swojej młodości po blisko pięćdziesięciu latach
i pomija jakieś szczegóły, nie ma znaczenia, bo ludzka pamięć zawodzi i jest to
normalne. Także do samej historii nie mam tutaj żadnych uwag – piękna opowieść
o tym, jak dwoje ludzi przeżyło jedną z największych zagład świata. Cały
problem tej książki leży w autorce, która, chociaż wielokrotnie twierdzi, że
dokonała odpowiedniego researchu, popełnia mnóstwo rażących błędów, przez co
jej powieść nie jest autentycznym ukazaniem obozowej rzeczywistości.
Najbardziej jednak nie
podoba mi się sposób przedstawienia przez autorkę tych wydarzeń. Całość została
tak podkoloryzowana, wypełniona słodkością, czułością i pięknymi wyrażeniami,
że wszystko jest tak, jak być nie powinno. Autorka tak to wszystko przedstawiła,
jakby Auschwitz było nowo otwartym sanatorium, a bohaterowie szczęściem wygrali
pobyt w jednym z pokoi i właśnie przeżywali wakacyjną miłość, a nie zostali
wywiezieni siłą do obozu koncentracyjnego, z którego można było wyjść jedynie w
trumnie, by pracować w pocie czoła i codziennie modlić się o życie bądź śmierć.
Także Tatuażysta z Auschwitz z historią wojenną ma tyle wspólnego, co
nazwa obozu w tytule, a historia została tak przekształcona i przemielona, że
już wszystko można poddać tam w wątpliwość. Nawet eksperci zajmujący się
badaniem Auschwitz zabrali głos w tej sprawie, porównali wydarzenia opisane w
książce z dokumentacją obozową i znaleźli bardzo mało rzeczy wspólnych. Także
znajdziemy tu mnóstwo przekłamań podkręcania fabuły. Takiemu przedstawianiu
obozów koncentracyjnych mówię stanowcze NIE, bo to brak szacunku nie tylko dla
Lake’a Sokołowa, ale i dla wszystkich innych więźniów, którzy nie mieli tyle
szczęścia co on.
Ameryka w ogniu – Omar El Akkad
Jeśli tylko naprostujecie swoje wymagania i nie uwierzycie opisowi z tyłu książki (ten, który przytoczyłam wyżej jest tym poprawionym), to Amerykę w ogniu jak najbardziej polecam!
I to by było na tyle, jeśli o moje zagraniczne lektury chodzi! Na pewno jeszcze w którymś z kolejnych postów z serii Odsieczy książkowej powrócę do tej kategorii, bo chyba nie zajmie mi zbyt dużo czasu uzbieranie kolejnej porcji.
Ja mam w planach "Tatuażystę z Auschwitz" - rzadko sięgam po literaturę obozową, ale ten tytuł kusi mnie od dłuższego czasu. Zobaczymy, czy się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńTo jeśli szukasz literatury obozowej, to to zdecydowanie nie jest dobry adres, ponieważ Tatuażysta zawiera stek bzdur i przekłamań
UsuńMam w planach przeczytać książki Normalni ludzie i Tatuażysta z Auschwitz. 😊
OdpowiedzUsuńNormalnych polecam gorąco, Tatuażystę odradzam jeszcze mocniej!
Usuń"Moja siostra morduje seryjnie" nadal tylko w planach...
OdpowiedzUsuń"Moja siostra morduje seryjnie" - to muszę koniecznie przeczytać, po "Normalnych ludzi" raczej sięgnę w formie serialu, bo widziałam, że ostatnio wyszedł.
OdpowiedzUsuńw "Tatuażyście" masz błąd, bo bohater nazywa się Lale. Czytałam ją i potraktowałam jako totalną fikcję literacką, ale przez kontynuację nie przebrnęłam.
Serial też mam w planach!
UsuńDzięki za zwrócenie uwagi na błąd, już poprawiam ;)
Jeśli chodzi o "Tatuażystę..." to też spodziewałam się czegoś innego, gdyby nie to, że wiedziałam czego dotyczy historia i jest oparta na przeżyciach prawdziwej osoby to też bym to odebrała jako fakcję, przez to niestety nie sięgnęłam po kontynuację.
OdpowiedzUsuńTo to ma kontynuację? :O za jakie grzechy...
UsuńJa byłam strasznie zła po przeczytaniu Tatuażysty właśnie przez wzgląd na to jak autorka splycila cała historie... Czytając te książkę i nie mając pojęcia o tym całym piekle jakie rozgrywali się w obozie, można by pomyśleć że nie było tam wcale tak źle... Autorka wprowadziła wręcz sielankowy klimat, gdzie coś takiego w ogóle nie powinno być miejsca... Uważam że jest to jedna z gorszych książek jakie w tym roku przeczytałam, a sama historia jest bardzo krzywdząca i szkodliwa.
OdpowiedzUsuńNo dokładnie. Wakacje w sanatorium i urlop życia. Totalny brak szacunku do historii i do ludzi, którzy w obozach zginęli naprawdę :C
Usuń