czwartek, 11 listopada 2021

Książka bez emocji? - "Almond" Sohn Won-Pyung [RECENZJA]

Nigdy nie sądziłam, że spotkam się kiedyś w swoim życiu z książką, która w każdym calu będzie pozbawiona emocji, a jednak jednocześnie wywoła całą lawinę uczuć w czytelniku. Almond to właśnie doskonały przykład, że te dwie sprzeczności mogą iść ze sobą w parze.

Literatura azjatycka od jakiegoś czasu mnie bardzo fascynuje. Chociaż zdecydowanie częściej mój wzrok pada w stronę reportaży i relacji z Korei Północnej, to jednak ostatnio zaczęłam też częściej sięgać po powieści fabularne z południa i okolic, a to przynosi mi coraz więcej frajdy i satysfakcji. Azjatyckie książki zawsze mnie uderzają swoją prostotą – albo przynajmniej robiły to te tytuły, które do tej pory udało mi się przeczytać. Są one krótkie, ale treściwe i na każdym kroku zadziwia mnie fakt, że autor w stosunkowo niewielkiej ilości słów może przekazać całe mnóstwo uczuć, doświadczeń i morałów.

Almond opowiada historię chłopca, który cierpi na aleksytymię – za tą poważną i skomplikowaną nazwą kryje się choroba polegająca na niebyciu w stanie odczuwać żadnych emocji. Miłość czy strach to dla chłopaka tylko słowa, które nic za sobą nie niosą. W tym wszystkim może liczyć na wsparcie swojej mamy i babci, które próbują nauczyć go odpowiedniego postępowania w konkretnych sytuacjach, by wiedział, jak zachować się, gdy spotka go taka a nie inna rzecz. W końcu oprócz tego, że może wyjść na nieczułego głupka, to także jako osoba pozbawiona zdolności do odczuwania strachu potencjalnie może sobie przez to zrobić krzywdę lub stać się czyjąś ofiarą.

Jednak Almond to o wiele więcej niż tylko to, co tam wyżej napisałam. Choroba głównego bohatera jest punktem wyjścia do wielu wydarzeń, które chwytają czytelnika za serce podczas lektury. Zupełnie nie spodziewałam się, że powieść, która z założenia opowiada historię bez emocji będzie przekazywać ich tyle, że wymienienie wszystkich uczuć będzie praktycznie niemożliwe. Po jednej stronie mamy tutaj matczyną miłość i rodzinne ciepło czy wspaniałą przyjaźń, a po drugiej zaraz stoi niepochamowana frustracja, poczucie niesprawiedliwości i gniew, który nas ogarnia podczas czytania, bo… dzieją się rzeczy.

Także jest to książka z gatunku tych, które ciężko opowiedzieć, bo wtedy na pewno nie da się w pełni oddać jej uroku. To powieść, którą trzeba doświadczyć, by docenić jej wartości i zauważyć wszystko, o czym wyżej napisałam.

Jeśli tylko zainteresował was pomysł na fabułę, to Almond jest naprawdę warty waszej uwagi i gwarantuję wam, że nie wrócicie do mnie z rozczarowaniem!

Albo jak szukacie jakiejś azjatyckiej książki na początek swojej drogi z tym typem literatury, to także trafiliście pod dobry adres, bo w tej roli również sprawdzi się wyśmienicie.

 

Recenzja powstała przy współpracy z serwisem TaniaKsiążka.pl

Almond znajdziecie tutaj

A tutaj inne bestsellery



FacebookInstagramGoodreadsTwitterGoogle+LubimyCzytać



5 komentarzy:

  1. Chętnie się za nią rozejrzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach na pewno, jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma, co opisywać fabuły, bo gra tu ona drugorzędną rolę. To główny bohater i jego odnajdywanie się w rzeczywistości, której nie pojmuje, stanowią główny wątek tej historii. Piękna książka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przekonująca recenzja. Lubię książki o takiej tematyce. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)