środa, 28 września 2016

Książkowanie| After. Płomień pod moją skórą - Anna Todd

… czyli krótko, zwięźle i na temat.

Znalezione obrazy dla zapytania after

Tessa to miła, grzeczna i ułożona dziewczyna. Zawsze nienagannie ubrana, dobrze się zachowująca i mająca wzorowe oceny. Gdy wyjeżdża na uczuelnie, w rodzinnym mieście zostawia swojego chłopaka. W chwili rozpoczęcia studiów dziewczyna wydaje się mieć zaplanowaną przyszłość; nauka, staż a potem praca w wydawnictwie. Wszystko zmienia się, gdy na swojej drodze spotyka Hardina, aroganckiego, bezczelnego i wytatuowanego przyjaciela jej nowej współlokatorki.

Jeśli ktoś nie wie, to zaraz się dowie. Seria After początkowo była fan fiction pisanym na Wattpadzie o One Direction. Później, gdy wydawnictwa zainteresowały się publikacją, pozmieniano imiona. Główny bohater, Hardin, to Harry Styles, na którym opiera się cała historia. Tematy fikcji fanowskiej nie są mi obce, więc poniekąd jestem pod wrażeniem, że ta powieść stylem i językiem nie przypomina typowego fan fiction.

Postać Tessy jest tak bardzo irytująca, że wielokrotnie chciałam nią potrząsnąć. Jest tak głupia i naiwna, a równocześnie niesłowna, że ręce opadają. W jednej chwili mówi, że nienawidzi Hardina, a w drugiej do niego lgnie jak pszczoła do miodu. Jak łatwo można się domyślać, relacja tych dwojga szybko przybierze z góry ustalony obrót. Sam fakt, że był to kiedyś fan fik już pokazuje, że możemy spodziewać się wielu zawirowań. Bohaterowie będą się kłócić, całować, kłócić, imprezować a potem znowu godzić i tak w kółko. W końcu czymś trzeba przyciągnąć czytelnika, aby wrócił doczytać kolejny rozdział.

Znalezione obrazy dla zapytania after anna toddSpotkałam się z opiniami, że After jest łagodniejszą wersją Pięćdziesięciu twarzy Greya i w stu procentach się z tym zgadzam. Znaczną część książki stanowią sceny erotyczne pomieszane z kłótniami bohaterów. Z wytęsknieniem czekałam na koniec, chciałam to czym prędzej skończyć, odłożyć i zapomnieć, bo po dalsze części sięgać nie zamierzałam. Potem jednak nadeszło to upragnione zakończenie, zmieniłam zdanie. Ostatnie strony wcisnęły mnie w fotel i sprawiły, że błyskawicznie zaczęłam drugi tom.


Książka jest łatwa i bardzo szybko się ją czyta. Co prawda skąpo u niej z fabułą i nie rozumiem osób, które się nią zachwycają, ale o gustach się nie dyskutuje. Nie będę tej serii nikomu polecać, bo sądzę, że są lepsze, które zasługują na uwagę, ale to, że mnie się nie spodobała nie znaczy, że wy będziecie mieć takie samo zdanie. Jeśli lubicie zawiłe relacje miłosne ze scenami erotycznymi, to myślę, że znajdziecie tu coś dla siebie.




Znajdziesz mnie również tutaj: 
 Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

sobota, 24 września 2016

Book Tour| Niebezpieczne kłamstwa - Becca Fitzpatrick


Dzięki akcji zorganizowanej przez Angelikę z bloga Uwielbiam Czytać zagościła u mnie najnowsza powieść Becci Fitzpatrick. Z przyjemnością wzięłam udział w book tourze, bo Fitzpatrick znam i lubię, a szczególnie uwielbiam serię Szeptem. Z tego powodu nie spodziewałam się, aby coś mogło pójść źle z jej nową książką.

Główną bohaterką powieści jest nastoletnia Estella, stojąca u progu ostatniego roku w liceum. Chociaż ojciec dziewczyny ją porzucił, z matką nie dzieje się najlepiej, to Estella nie narzeka na swoje życie. Jest w szczęśliwym związku z chłopakiem, z którym planuje wspólną przyszłość. Wszystko jednak zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni tuż przed wakacjami. Dziewczyna staje się świadkiem groźnego przestępstwa i zostaje objęta programem ochrony policyjnej. Taki zabieg łączy się ze zmianą tożsamości, imienia na Stella, miejsca zamieszkania na Thunder Basin w Nebrasce i rozpoczęcia życia na nowo pod opieką emerytowanej policjantki na zupełnym odludziu bez ukochanego przy boku.

Materii nie da się stworzyć ani zniszczyć, ona po prostu ulega przemianie, prawda?

Wyżej opisane wydarzenia mają miejsce już na pierwszych 50 stronach. Wydawać by się mogło, że autorka wykorzysta w pełni potencjał swojego pomysłu i pozostałe 400 stron wypełni akcją i fabułą, która zwali czytelnika z nóg. Przynajmniej ja tak myślałam, patrząc przez pryzmat pozostałej twórczości Fitzpatrick.  

Od wcześniej przeze mnie wspomnianej 50 strony przez blisko 250 nie dzieje się prawie nic, oprócz jednego małego zwrotu akcji, który został szybko wyjaśniony, rozwiązany i zapomniany. Przez całą powieść czekałam na te „niebezpieczne kłamstwa”, na intrygi i na walkę o ukrycie swojej tożsamości przed oprawcami. Myślałam, że to główne groźne przestępstwo, którego świadkiem była dziewczyna, będzie na tyle ważne, że zbrodniarze nie poddadzą się łatwo i nie porzucą poszukiwań Stelli. Dostałam za to coś kompletnie innego, co za grosz nie ma nic wspólnego z tytułem. Zdecydowana większość książki zasługuje na miano powieści obyczajowej. Pozwólcie, że wam pokrótce streszczę, z czym mamy do czynienia, oczywiście bez spoilerowania:

Stella przeprowadza się do małej mieściny. Stella musi się dostosować do zasad obowiązujących pod dachem swojej nowej opiekunki. Oczywiście Stella, przystosowana do luksusów i braku opieki rodzicielskiej, kłóci się ze swoją „matką zastępczą”. Stella w końcu odnajduje się w nowej rzeczywistości, poznaje chłopaka, zawiera przyjaźnie… I dopiero po przekroczeniu magicznego pułapu 300 stron coś zaczęło się dziać. Ale dobrym określeniem na to, jest właśnie „coś”, bo z prawdziwą akcją dalej było słabo.


Oprócz kiepskiego poprowadzenia narracji, kiepskiej jakości fabuły i konstrukcji bohaterów, rozczarowało mnie jeszcze samo zakończenie i konkluzja całej powieści. Przez te 400 stron konsekwentnie zmierzamy do odkrycia, co tak naprawdę przydarzyło się Stelli, że została objęta programem ochrony świadków. Ale bardzo kłuł mnie w oczy fakt, że przez całą książkę my doskonale wiemy, co się wtedy stało. Nie ma się tego przeczucia, że bohaterka coś ukrywa. Dopiero na ostatnich stronach następuje wielkie objawienie i dostępujemy zaszczytu poznania prawdy. Sposób, w jaki to zostało zrobione, nie przekonał mnie do końca. Nie przewidziałam, że tak to się wszystko potoczy, ale nie dlatego, że główna intryga była świetnie zawiązana. To raczej dlatego, że 300 stron wzięto z książki A, a ostatnie 100 z książki B, bo powiązanie pomiędzy kolejnymi wydarzeniami było grubymi nićmi szyte. Wydawać by się mogło, że Fitzpatrick miała jakiś tam pomysł na rozwiązanie spraw, który konsekwentnie serwowała czytelnikowi przez ¾ powieści. Później jednak doszła do wniosku, że to, jak zamierzała zakończyć powieść, jest bezsensu, więc obróciła kota ogonem i zmieniła tor, po jakim zmierzała fabuła. A że nie chciało jej się poprawiać poprzednich stron, to je po prostu zostawiła. I tak oto nie wszystko trzyma się kupy. W dodatku, żeby było śmieszniej, przez większość książki nic się nie działo, a koniec końców autorka i tak nie wyjaśniła wszystkich wątków.

Przebaczanie to niełatwa sztuka. (...) trzeba umieć znaleźć równowagę pomiędzy odrzuceniem tego, co nieistotne, a skupieniu się na tym, co najważniejsze.


W tej chwili przeczytałam już wszystkie książki Becci Fitzpatrick, jakie zostały wydane w Polsce i mogę śmiało powiedzieć, że Niebezpieczne kłamstwa to jej najgorsza powieść. Nie umywa się do Black ice, a koło Szeptem to nawet nie stało. Może to chwilowy spadek formy, może wypadek przy pracy, albo przyczyna jest bardziej złożona. Chociaż przyznać muszę, że pomimo słabej fabuły, irytujących bohaterów i naciąganego wątku miłosnego, książkę czytało się przyjemnie i lekko. Nie stanowiła większego wyzwania na wolne popołudnie po powrocie ze szkoły, więc właśnie na takie chwile ją polecam, bo na każde inne nie warto marnować na nią czasu. 




Znajdziesz mnie również tutaj: 
 Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

środa, 21 września 2016

Książkowanie| Tabula rasa - Kirsten Lippert-Martin

… czyli krótko, zwięźle i na temat.

Główna bohaterka, Sara, bierze udział w programie nazwanym Tabula rasa, który na celu ma wymazanie wspomnień. Proces ten nie należy do najłatwiejszych, ale u Sary trwa zdecydowanie zbyt długo, co zaczyna być niepokojące. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że ośrodek, w którym przebywa dziewczyna, zostaje zaatakowany, a głównym celem najemników jest Sara.

Znalezione obrazy dla zapytania tabula rasa książkaMocno podekscytowana piękną okładką i intrygującym tytułem, który wiedziałam, co znaczy bez zaglądania do Internetu, nie mogłam się doczekać lektury tej książki. Po pierwszych stronach mój entuzjazm nie osłabł. Akcja była szybka, czytelnik został wrzucony w środek wydarzeń i wszystkie tajemnice wyjaśniały się powoli, dowiadywaliśmy się kolejnych informacji razem z główną bohaterką. Jednak gdzieś w połowie książka przestała mi się podobać tak bardzo jak wcześniej. Historia stała się monotonna i nudna, na kolejne wzmianki o projekcie usuwania wspomnień trzeba było czekać strasznie długo, a później i te wyjaśnienia stawały się niejasne i nie trzymały się kupy.  Dosłownie na ostatnich kilku stronach wszystkie sekrety się skumulowały i dopiero wtedy zostały rozszyfrowane. Autorka zastosowała trochę niefortunną kompozycję, bo przeciągnęła punk kulminacyjny najdalej jak się dało, przez co mam wrażenie, że przez natłok nowych informacji nie przyswoiłam ich w takim stopniu, w jakim bym chciała.

Zaletą książki jest szybka i wartka akcja oraz język. Dzięki temu książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Ale to, co jest zaletą, bywa także i wadą. Momentami historia stawała się zagmatwana i niejasna, przez co potrzebowałam dłuższej chwili, by przyswoić przeczytane strony. Później niewiele więcej się rozjaśniało, bo autorka popadała w błędne koło sekretów. Nic nie wyjaśniała na bieżąco, tylko czekała na wcześniej wspomniany punkt kulminacyjny, gdzie dopiero wtedy zrzuciła na czytelnika wielką bombę. Ja nie mogłam się po niej podnieść dlatego, że większości nie zrozumiałam.


Po skończonej lekturze czułam duży niedosyt. Nie uzyskałam wszystkich odpowiedzi, a sam pomysł według mnie nie został w pełni wykorzystany. Ta powieść to dobry przykład zmarnowanego potencjału. Stanowi miłe urozmaicenie, ale to wszystko. A pomyśleć, że można było napisać tak świetną historię… 


Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

sobota, 17 września 2016

Film| Are you a Watcher or a Player? - NERVE - reż. Henry Joost, Ariel Shulman

Nie oszukujmy się, nie poszłabym na ten film do kina gdyby nie Dave Franco…

Znalezione obrazy dla zapytania nerve movie

Wiadomość o powstaniu filmu Nerve dotarła do mnie już jakiś czas temu. Zaintrygował mnie pomysł na fabułę i zaciekawiło wykonanie, jednak nie na tyle, aby wyczekiwać premiery. Moje nastawienie zmieniła recenzja Marthy Oakiss z bloga i kanału Secret Books, która bardzo dobrze wypowiadała się o tym tytule. No i oczywiście fakt, że Dave Franco gra tam główną rolę, miał dość duże znaczenie. Nerve powstał na postawie książki, która za granicą zbiera niepochlebne opinie. I z tego powodu bez wyrzutów sumienia, że przed lekturą oglądnę ekranizację, udałam się do kina.

Co to w ogóle jest Nerve?

Nerve jest aplikacją na telefony, coś jak „prawda czy wyzwanie”, ale bez prawdy. Osoba, która się rejestruje, może wybrać: albo zostać obserwatorem, który płaci, by oglądać, albo graczem, który gra, by wygrać. Na początku zadania są proste, ale wraz ze wzrostem popularności uczestnika, robią się trudniejsze, ale tym samym wzrasta ilość pieniędzy do zgarnięcia. Aplikacja analizuje wszystkie portale społecznościowe takie jak Facebook czy Instagram i wie dosłownie wszystko, zna każdą słabość, adres czy nawet dane bankowe.
Pomysł na aplikację jest dobry. Ja, jako osoba jeszcze przed oglądnięciem filmu myślałam, że takie coś mogłoby zaistnieć w normalnym świecie. Mógłby to być bodziec, aby nieśmiała osoba przełamała swój strach przed kontaktami z ludźmi i poznała nowe osoby. Wyszłaby ze swojej strefy komfortu i przy okazji zarobiła pieniądze. Zmieniłam jednak zdanie w trakcie oglądania. Zdecydowanie nie chcę, aby ta aplikacja miała prawo bytu w sklepie Play.

Nie ma co się wdawać w szczegóły głównych bohaterów, bo w tym wypadku bardzo dobry jest element zaskoczenia i niewiedza w kwestii tego, czego mamy się spodziewać po fabule. Warto wspomnieć jednak o dynamice filmu. Spotkałam się z określeniem, że Nerve to thriller dla młodzieży. Coś w tym jest, ale nie do końca. Bardziej pasowałby mi tu gatunek filmu przygodowego, ale to też nie odzwierciedla w stu procentach tego, z czym mamy do czynienia.

Znalezione obrazy dla zapytania nerve movie stills

Sam początek jest dość wolny, ale treściwy. W odstępie kilku minut dostajemy ogólny zarys postaci głównej bohaterki, pasji, pragnień i ludzi, którymi się otacza. Te pierwsze kadry stanowią dobry wstęp do całej historii, która później znacząco przyspiesza i nabiera tempa. Więcej dowiadujemy się o tytułowej aplikacji, widzimy, co robi z ludźmi i jak na nich wpływa. Poprzez ciąg idealnie powiązanych ze sobą wydarzeń jesteśmy świadkami wielkiej przemiany wśród głównych bohaterów. Prawdy, które zaczynają rozumieć, dają wiele do myślenia i można wiele z nich wynieść dla siebie.

Na osobny akapit zasługuje sposób kręcenia filmu. Oprócz kadrów nagrywanych za pomocą standardowego sprzętu filmowego, twórcy postawili na nietypowy sposób przedstawienia treści. Część filmu zaprezentowana jest z perspektywy sprzętów takich jak telefon czy komputer. Widz patrzy na wydarzenia jakby z wnętrza komputera, widzi na wskroś wszystkie otwarte okna przeglądarki. Niektóre kadry przypominają obraz z kamerki internetowej czy filmiki nakręcone za pomocą telefonu, a niekiedy i fragmenty kręcone trzęsącą się ręką bohatera.

Aktorzy zostali dobrani do swoich ról bardzo dobrze. Dave Franco idealnie pasuje do swojego bohatera, ale w końcu to Dave Franco, on zawsze gra dobrze. Aktorka wcielająca się w zołzowatą Sydney też idealnie ją zobrazowała. Przemianę swojej postaci ujęła nie tylko za pomocą słów ze scenariusza, ale i drobnych gestów świadczących o charakterze. Moja jedyna uwaga dotyczy Emmy Roberts. Powierzono jej główną rolę dziewczyny, która przechodzi największą metamorfozę. I jak na początku Roberts pasowała świetnie do cichej i nieśmiałej nastolatki, która boi się zagadać do chłopaka, który jej się podoba, to później diametralnie odbiegła swoją grą od zmienionej Vee.



I tu napotykam pierwszą wadę Nerve. Otóż dynamiczność, która wcześniej była plusem, w późniejszym czasie zaczęła się trochę nie trzymać kupy. Cały film rozgrywa się w przeciągu jednego dnia, a kluczowe wydarzenia mają miejsce tej samej nocy. Czyli wyjaśniając, rano Vee jest zamknięta w sobie i nieśmiała. Potem rejestruje się w Nerve. Wychodzi na miasto, aby rozpocząć wykonywanie zadań i tym samym zapoczątkowuje w sobie przemianę, która dopełnia się w przeciągu kilku godzin. Po głównym wątku kulminacyjnym Vee jest zupełnie inną osobą, zdolną nagle przemawiać do tłumu i inspirować ludzi, zachęcać do działania według jej przekonań. Trochę naciągane, a co lepsze, to jedyny aspekt filmu, który wydawał mi się mało realny. Sama aplikacja i to, jak bardzo wpływa na nastolatków z Manhattanu było do bólu rzeczywista.

Do kina poszłam nawet nie oglądając wcześniej zwiastuna. Nie byłam w żaden sposób nastawiona na to, co chcę zobaczyć, bo też nie miałam żadnych oczekiwań. I z tego powodu film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Obecna cały czas akcja, świetna ścieżka dźwiękowa i bohaterowie sprawili, że ani razu nie pomyślałam o tym, aby spojrzeć na zegarek i sprawdzić godzinę.


Nerve może nie jest filmem z górnej półki, ale to świetny sposób na spędzenie wolnego czasu, bo film jest warty uwagi. Potrafi zaskoczyć, wprawić w zdumienie i frustrację. To produkcja z tych, po których w oszołomieniu wychodzi się z kina i które chce się oglądnąć ponownie zaraz po powrocie do domu z seansu. 

Znalezione obrazy dla zapytania nerve movie





Znajdziesz mnie również tutaj: 
Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

środa, 14 września 2016

Książkowanie| Anna i pocałunek w Paryżu - Stephenie Perkins

… czyli krótko, zwięźle i na temat.

Nastoletnia Anna, zmuszona przez swego ojca, popularnego pisarza, przeprowadza się do Paryża, gdzie będzie chodzić do francuskiej szkoły z internatem. Niepocieszona dziewczyna jest na początku wściekła, musiała zostawić w Stanach przyjaciół, a na dodatek nie zna francuskiego. Później jednak zaczyna doceniać uroki paryskiego życia, w szkole poznaje nowych ludzi i chłopaka… tylko się trochę spóźniła, bo on jest już zajęty.

Znalezione obrazy dla zapytania anna i pocałunek w paryżuStephenie Perkins nie wrzuciła bohaterów od razu w zawirowania miłości. Już na samym początku wiemy, że Anna w Paryżu zostanie przez rok, a po pierwszych stronach można zauważyć, że powieść będzie dość schematyczna. Zakończenie jest więc oczywiste, ale nie aż tak, jak można było przypuszczać. Autorka pokazała, że to na przyjaźni rodzi się miłość. Opisała drogę poznawania się bohaterów do momentu, w którym ich znajomość w naturalny sposób przeradza się w coś więcej.  Do tego umiejętnie wplotła francuskie wyrażenia i zwiedzanie miasta przez głównych bohaterów.Miłym urozmaiceniem było zderzenie kultury amerykańskiej z europejską. Porównywanie zwyczajów dwóch różnych kontynentów i tym samym Anny, rdzennej Amerykanki z St. Claire, Europejczyka.


 Język, jakim napisana jest książka, nie zachwyca, ale jest adekwatny do tematyki, poruszanych tematów i do grupy odbiorców, do której powieść jest kierowana. Czyta się szybko i łatwo, a przy okazji można nauczyć się kilku prostych francuskich słówek. Jedyną rzeczą, która mnie do tej pory razi, jest fakt, iż Anna przyjeżdża do prywatnej szkoły we Francji, która de facto, jest amerykańska. Gdzie tu jest sens?


Książka jest lekka i przyjemna, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie „słodka”. Jest to dobra lektura na wolną chwilę, na wakacje, na weekend albo na pobyt w Paryżu. Historia nie jest zła, ale nie należy do tych, po które będę sięgać ponownie.



Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

sobota, 10 września 2016

Książka| Mechaniczny anioł - Cassandra Clare

Znalezione obrazy dla zapytania diabelskie maszyny

Całą serię Dary anioła zaczęłam czytać jeszcze w podstawówce. Pamiętam, że pierwszy tom kupiłam tylko ze względu na polecenie Stephenie Meyer, które znalazło się na okładce. Wtedy w moim życiu gościły jedynie powieści o wampirach, dlatego byłam bardzo zawiedziona, gdy w Mieście kości było ich na lekarstwo A opis z tyłu twierdził, że stanowią one główny wątek (co jak się później okazuje, jest wielkim spojlerem, więc nie czytajcie opisu!). Wtedy strzeliłam wielkiego focha na Cassandrę Clare i zrobiłam sobie dość długą przerwę, bo chyba aż dwuletnią, od jej twórczości. Później spróbowałam swoich sił z drugim tomem serii, ale wtedy także między nami nie zaiskrzyło. To dalej nie były takie wampiry, jakie znałam i kochałam, i o jakich chciałam czytać. Zero błyszczenia na słońcu i picia krwi zwierząt. Z lekturą trzeciego także długo zwlekałam, ale już nie aż tak. Dopiero pokochałam świat Nocnych Łowców za pomocą czwartej części i nowego oblicza Simona w Mieście upadłych aniołów.

Wiedziałam, że obok Darów anioła wydana została druga seria osadzona w tym samym świecie czyli Diabelskie maszyny, których przez długi czas bałam się jak ognia. Obawiałam się ich z kilku powodów. Pierwszy był taki, że akcja dzieje się w czasach wiktoriańskiego Londynu. Nie przepadam za książkami osadzonymi w realiach historycznych, a taką powieścią mi tu pachniało. Drugim powodem byli zupełnie nowi i nieznani mi bohaterowie. Nie wiedziałam, czy przypadną mi do gustu, czy polubię ich tak samo jak Jace’a i Clary. Najbardziej powstrzymywał mnie jednak fakt, że cała trylogia była i w dalszym ciągu jest bardzo popularna. Nie spotkałam się ze złą opinią na jej temat i praktycznie każda osoba, która się o niej wypowiadała, twierdziła, że Diabelskie maszyny są lepsze od Darów anioła. A jak może już zdążyliście się zorientować; to co wszyscy wychwalają najczęściej mnie się nie podoba.

Znalezione obrazy dla zapytania mechaniczny anioł
Jak już wspomniałam, akcja książki rozgrywa się w czasach wiktoriańskiego Londynu. Tessa po śmierci ciotki, która ją wychowywała, otrzymuje list od brata, by przyjechała do niego, do Londynu. Podróż do Anglii jest szansą dla dziewczyny na życie, jakiego nie zaznała w Ameryce. Gdy statek, którym płynęła Tessa, przybija do portu, sprawy zaczynają się komplikować. W ustalonym miejscu dziewczyna nie zastaje swojego brata, ale dwie tajemnicze kobiety, które każą jej wsiąść do powozu. I od tego wszystko się zaczyna.

Styl i język Cassandry Clare jest miły i przyjemny. Czyta się łatwo i szybko, dosłownie płynie się przez kolejne strony i nie zauważa się momentu, w którym trzeba obrócić kartkę. Początkowo jednak miałam problem w wbiciem się w fabułę. Pierwsze sceny powieści były zupełnie inne, niż się spodziewałam. Tessę już poznałam w Mieście niebiańskiego ognia, gdzie była pewną siebie kobietą, świadomą swoich umiejętności, ale Mechaniczny anioł to dopiero początek. Tessa tu jest zwykłą dziewczyną, która nie wie nic o Podziemnym świecie. Dopiero stopniowo za sprawą znajomości z Willem oraz Jemem, Nocnych Łowców, zapoznaje się ze swoim nowym życiem i odkrywa swoją przeszłość.

Cassandra Clare miała bardzo dobry pomysł na fabułę, ale mimo wszystko zauważyłam, że poszła już w stronę wcześniej utartego schematu, który się sprawdził przy Darach anioła. Tak jak w przypadku Clary, Tessa nie wie, że nie jest człowiekiem, że jest kimś więcej. Przypadkiem trafia do Instytutu prowadzonego przez Nefilim, gdzie dowiaduje się, kim naprawdę jest. Można uznać, że było w tym mało ingerencji twórczej, ale z drugiej strony taki zabieg ma też sens. Bohaterowie z całej trylogii Diabelskich maszyn są przodkami tych, którzy występują w Darach anioła. Może autorka chciała pokazać, że historia zatacza koło. Że to, co przydarzyło się nowym pokoleniom, mogło spotkać także wcześniejsze.

Książka nie zachwyciła mnie od pierwszej strony, ale tego się spodziewałam. To zupełnie nowe realia, do których czytelnik musi na nowo zostać wprowadzony. Prawdziwa akcja musi się dopiero rozkręcić. Najpierw trzeba na nowo odkryć historię brytyjskich Nocnych Łowców. Ale przez to wcale nie wieje nudą, bo nowe pomysły, które Clare wykorzystuje w swoich książkach, cały czas zaskakują. Nadal nie wyczerpała tematu.

Znalezione obrazy dla zapytania diabelskie maszyny
Książkę polecam wszystkim fanom fantastyki, wiktoriańskiej Anglii, czarów i intryg. Nawet spotkamy się tu z dość sporą zagadką kryminalną. Do tego poleje się krew i umrze kilka osób. Co prawda opisy nie są tak brutalne i dosłowne jak w powieściach George’a R. R. Martina, ale w tym wypadku nie są one potrzebne.

Jeśli ktoś nie zna twórczości Cassandry Clare, zachęcam najpierw zapoznać się z trylogią Dary anioła, później zboczyć z toru i przeczytać Mechanicznego anioła, potem wrócić do czwartej części Darów, do drugiej części Diabelskich maszyn i konsekwentnie dalej. W taki sposób zapewnicie sobie więcej rozrywki, bo w późniejszych częściach Darów pojawiają się bohaterowie z Diabelskich.


A jeśli ktoś czytał Dary anioła i jeszcze nie miał okazji przeczytać Mechanicznego anioła, albo tak samo jak ja się waha, to zachęcam was do lektury. Nie ma co odwlekać, a na pewno się nie zawiedziecie, bo zawsze miło jest wrócić do świata, który już raz się pokochało.





Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia