Całą serię Dary anioła
zaczęłam czytać jeszcze w podstawówce. Pamiętam, że pierwszy tom kupiłam tylko
ze względu na polecenie Stephenie Meyer, które znalazło się na okładce. Wtedy w
moim życiu gościły jedynie powieści o wampirach, dlatego byłam bardzo
zawiedziona, gdy w Mieście kości było
ich na lekarstwo A opis z tyłu twierdził, że stanowią one główny wątek (co jak
się później okazuje, jest wielkim spojlerem, więc nie czytajcie opisu!). Wtedy
strzeliłam wielkiego focha na Cassandrę Clare i zrobiłam sobie dość długą
przerwę, bo chyba aż dwuletnią, od jej twórczości. Później spróbowałam swoich
sił z drugim tomem serii, ale wtedy także między nami nie zaiskrzyło. To dalej
nie były takie wampiry, jakie znałam i kochałam, i o jakich chciałam czytać.
Zero błyszczenia na słońcu i picia krwi zwierząt. Z lekturą trzeciego także
długo zwlekałam, ale już nie aż tak. Dopiero pokochałam świat Nocnych Łowców za
pomocą czwartej części i nowego oblicza Simona w Mieście upadłych aniołów.
Wiedziałam, że obok Darów
anioła wydana została druga seria osadzona w tym samym świecie czyli Diabelskie maszyny, których przez długi
czas bałam się jak ognia. Obawiałam się ich z kilku powodów. Pierwszy był taki,
że akcja dzieje się w czasach wiktoriańskiego Londynu. Nie przepadam za
książkami osadzonymi w realiach historycznych, a taką powieścią mi tu
pachniało. Drugim powodem byli zupełnie nowi i nieznani mi bohaterowie. Nie
wiedziałam, czy przypadną mi do gustu, czy polubię ich tak samo jak Jace’a i
Clary. Najbardziej powstrzymywał mnie jednak fakt, że cała trylogia była i w
dalszym ciągu jest bardzo popularna. Nie spotkałam się ze złą opinią na jej
temat i praktycznie każda osoba, która się o niej wypowiadała, twierdziła, że Diabelskie maszyny są lepsze od Darów anioła. A jak może już zdążyliście
się zorientować; to co wszyscy wychwalają najczęściej mnie się nie podoba.
Jak już wspomniałam, akcja książki rozgrywa się w czasach
wiktoriańskiego Londynu. Tessa po śmierci ciotki, która ją wychowywała,
otrzymuje list od brata, by przyjechała do niego, do Londynu. Podróż do Anglii
jest szansą dla dziewczyny na życie, jakiego nie zaznała w Ameryce. Gdy statek,
którym płynęła Tessa, przybija do portu, sprawy zaczynają się komplikować. W
ustalonym miejscu dziewczyna nie zastaje swojego brata, ale dwie tajemnicze
kobiety, które każą jej wsiąść do powozu. I od tego wszystko się zaczyna.
Styl i język Cassandry Clare jest miły i przyjemny. Czyta
się łatwo i szybko, dosłownie płynie się przez kolejne strony i nie zauważa się
momentu, w którym trzeba obrócić kartkę. Początkowo jednak miałam problem w
wbiciem się w fabułę. Pierwsze sceny powieści były zupełnie inne, niż się
spodziewałam. Tessę już poznałam w Mieście
niebiańskiego ognia, gdzie była pewną siebie kobietą, świadomą swoich
umiejętności, ale Mechaniczny anioł
to dopiero początek. Tessa tu jest zwykłą dziewczyną, która nie wie nic o
Podziemnym świecie. Dopiero stopniowo za sprawą znajomości z Willem oraz Jemem,
Nocnych Łowców, zapoznaje się ze swoim nowym życiem i odkrywa swoją przeszłość.
Cassandra Clare miała bardzo dobry pomysł na fabułę, ale
mimo wszystko zauważyłam, że poszła już w stronę wcześniej utartego schematu,
który się sprawdził przy Darach anioła.
Tak jak w przypadku Clary, Tessa nie wie, że nie jest człowiekiem, że jest kimś
więcej. Przypadkiem trafia do Instytutu prowadzonego przez Nefilim, gdzie
dowiaduje się, kim naprawdę jest. Można uznać, że było w tym mało ingerencji
twórczej, ale z drugiej strony taki zabieg ma też sens. Bohaterowie z całej
trylogii Diabelskich maszyn są
przodkami tych, którzy występują w Darach
anioła. Może autorka chciała pokazać, że historia zatacza koło. Że to, co
przydarzyło się nowym pokoleniom, mogło spotkać także wcześniejsze.
Książka nie zachwyciła mnie
od pierwszej strony, ale tego się spodziewałam. To zupełnie nowe realia, do
których czytelnik musi na nowo zostać wprowadzony. Prawdziwa akcja musi się
dopiero rozkręcić. Najpierw trzeba na nowo odkryć historię brytyjskich Nocnych
Łowców. Ale przez to wcale nie wieje nudą, bo nowe pomysły, które Clare wykorzystuje
w swoich książkach, cały czas zaskakują. Nadal nie wyczerpała tematu.
Książkę polecam wszystkim
fanom fantastyki, wiktoriańskiej Anglii, czarów i intryg. Nawet spotkamy się tu
z dość sporą zagadką kryminalną. Do tego poleje się krew i umrze kilka osób. Co
prawda opisy nie są tak brutalne i dosłowne jak w powieściach George’a R. R.
Martina, ale w tym wypadku nie są one potrzebne.
Jeśli ktoś nie zna
twórczości Cassandry Clare, zachęcam najpierw zapoznać się z trylogią Dary anioła, później zboczyć z toru i
przeczytać Mechanicznego anioła,
potem wrócić do czwartej części Darów,
do drugiej części Diabelskich maszyn
i konsekwentnie dalej. W taki sposób zapewnicie sobie więcej rozrywki, bo w późniejszych
częściach Darów pojawiają się
bohaterowie z Diabelskich.
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/thethirteenthbook/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Uwielbiam tę trylogię, bardziej od słynnych Darów Anioła! A tło wiktoriańskiej Anglii, naprawdę mnie oczarowało. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com
Mam chęć na całą serię!
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, w końcu kocham "Dary anioła" i pierwszą część Diableskich maszyn mam już w domu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Kasi recenzje
Raju, nie wiem, nie przeczytałam z Diabelskich maszyn tylko Mechanicznej księżniczki, ale szczerze to mi w ogóle nie podpada twórczość Cassandry Clare ;)
OdpowiedzUsuńDiabelskie Maszyny są jak dla mnie fenomenalną trylogią ;) Zazdroszczę, że przed Tobą Mechaniczna Księżniczka, uwielbiam zakończenie tej serii!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
NeedRead
A ja polubiłam bohaterów, historię, tylko mam ogólny zastój w czytaniu :(
OdpowiedzUsuńCzytałam "Mechanicznego Anioła" i o ile Tessa była neutralna to Will nieźle zalazł mi za skórę. Cieszyłam się tylko , ze nie było w pierwszej części żadnego romansu pomiędzy nimi :)
OdpowiedzUsuńKocham obie serie i jakbym miała wybrać między nimi, chyba bym nie umiała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
Ja na razie jestem po drugim tomie Diabelskich i chyba wolę je od Darów. Ale nie chcę zapeszyć, póki nie przeczytam Mechanicznej księżniczki ;)
UsuńBardzo chcę przeczytać, ale jakoś nigdy nie mam okazji zamówić tej książki. Jestem jedną z tych osób, które zabrały się za "Dary anioła" i są ciekawe innej serii autorki.
OdpowiedzUsuńJa także byłam jedną z tych osób i nie żałuję decyzji o zabraniu się za te książki, więc ty także nie będziesz ;)
UsuńTą serię mam na oku od dawna, tym bardziej że Dary Anioła po prostu pochłonęłam w niecały tydzień czasu :)Pokochałam styl i to w jaki sposób toczą się losy bohaterów z DA. Cassandra ma w sobie coś co przyciąga czytelnika. Skoro tam byłam zachwycona, to podejrzewam że i tutaj będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kejt_Pe
ukryte-miedzy-wersami.blogspot.com