Pozostając
jeszcze chwilę w przeszłości, wróćmy do seriali, które obejrzałam w zeszłe
wakacje, a jeszcze nie miałam okazji podzielić się z wami moją opinią na ich
temat. Jeden z nich wraca niedługo z kolejnym sezonem także wyczucie czasu mam
idealne!
Ostre przedmioty
Ten
serial okazał się zupełnie inny, niż się spodziewałam, przez to przez kilka
środkowych odcinków byłam trochę rozczarowana, ale szybko nakierowałam swój
umysł na nowy tor, zrobiłam poprawkę i cała reszta podobała mi się już
bardziej. A wszystko wynikło z mojego mylnego wyobrażenia na temat tej
produkcji. Gdy pierwszy raz o niej usłyszałam i przeczytałam zarys fabuły,
automatycznie założyłam, że będzie to stuprocentowy kryminał, skupiający się na
morderstwach i szukaniu osoby za nie odpowiedzialnej. A tu się okazało, że ten
wątek detektywistyczny jest tylko tłem dla zdecydowanie ważniejszych wydarzeń.
Trochę mi zajęło odkrycie, że Ostre
przedmioty to nie jest tylko poszukiwanie mordercy, ale głównie odkrywanie
przeszłości głównej bohaterki.
Camille
Preaker, w którą wciela się fenomenalna Amy Adams, jest dziennikarką. W Wind
Gap, miasteczku, z którego dziewczyna pochodzi i z którego udało jej się
wyrwać, dochodzi do morderstwa jednej nastolatki i zaginięcia drugiej.
Przełożony Camille wysyła ją tam, by zbadała sprawę, jakoby było jej łatwiej,
skoro tam się wychowała.
Ostre przedmioty to serial bardzo dobry i należący do tych, które
koniecznie trzeba obejrzeć, jeśli tylko choć odrobinkę zaciekawił was opis
fabuły. Przed seansem jednak należy wziąć poprawkę, bo jak już wcześniej
wspominałam, sprawa morderstwa jest tylko tłem. Główny wątek poznawania
wydarzeń sprzed lat, na którym skupia się cała akcja, jest bardzo dobrze
poprowadzony i widz jest ciekawy, co wydarzyło się w życiu Camille i jej
rodziny, ale mało ma on wspólnego z zamordowanymi nastolatkami, na co nie
nastawia nas opis serialu. Przyjazd Camille do Wind Gap i jej śledztwo jest
tylko wstępem i zasadniczo ma przyciągnąć potencjalnego widza. Także chcę
oszczędzić wam niepotrzebnych rozczarowań i od razu nastawić was na to, co
faktycznie dostaniecie, a zaufajcie mi, jest to bardzo dobre.
Aktorzy
spisali się na złoty medal. Amy Adams zasługuje na wiele nagród za tę rolę. Jednak
ona to w sumie pikuś, w końcu ma już doświadczenie w zawodzie i jest ceniona w
filmowym świecie, więc nic dziwnego, że poradziła sobie z zadaniem. Za to Eliza
Scanlen, która zagrała młodszą siostrę głównej bohaterki, zasługuje na jeszcze
więcej uznania. Fenomenalnie wcieliła się w swoją postać, a z tego, co
wyczytałam, jest to jej debiut (a jeśli mam złe informacje, to i tak jest to
jej pierwsza tak duża rola). Do tego jeszcze nie mogę nie wspomnieć o genialnej
Patricii Clarkson, której na pewno nikt w tym serialu nie polubi, bo tak dobrze
wcieliła się w rolę okrutnej i nieczułej matki.
Mam
tylko cichą nadzieję, że HBO nie zakrztusi się sukcesem Ostrych przedmiotów i nie postanowi zrobić drugiego sezonu.
Pierwszy skończył się w bardzo szokujący sposób, zostawiając kilka
niedopowiedzeń, ale kontynuacja w żadnym wypadku nie jest potrzebna. Lepiej
porzucić widza z lekkim niedosytem niż z przesytem, prawda? (Patrzę surowym
wzrokiem w stronę 13 powodów…)
Dom z papieru/ La Casa De Papel: sezon 1 i 2
Wyobraźcie
sobie to; grupka bandytów, genialny plan i napad na królewską mennicę. Dom z papieru właśnie taki miał być. To
miała być historia Profesora, który zebrał kilku mniejszych i większych
złodziejaszków, przeszkolił, wtajemniczył w każdy krok swojego genialnego planu
i wysłał w teren. Już od pierwszego odcinka zaczynamy przeprowadzać napad. Ogólnie
cały serial jest temu poświęcony, a widz głównie siedzi w mennicy lub w
policyjnym namiocie ustawionym na trawniku przed nią, przez co każda kolejna
godzina rabunku lepiej wybrzmiewa. Przeżywamy to razem z zakładnikami i ich
oprawcami, nie wiedząc, komu kibicować.
Profesor
miał genialny plan, wydawał się przewidzieć wszystkie możliwe zagrania policji,
na każdą ich sztuczkę miał odpowiedź; tu po prostu nie było miejsca na
improwizację. Nie było nawet możliwości, by napad się nie powiódł, wystarczyło
tylko trzymać się planu i nie pozwalać na błędy. A co już w pierwszym odcinku
robią bohaterowie? Popełniają milion błędów. Później wcale nie jest lepiej.
Każdy kolejny epizod to pół godziny łapania się za głowę i próba zrozumienia,
dlaczego Profesor zatrudnił tak ogromnych idiotów do tak wielkiego
przedsięwzięcia. Na szczęście są też momenty, w których geniusz Profesora daje
o sobie znać, wyciągając bandytów z opresji, ale niestety 50% zwrotów akcji w
tym serialu bazuje na głupocie głównych bohaterów, którzy pomimo wielu miesięcy
przygotowań potrafią tupnąć nóżką i obrazić się jak nastolatka z okresem, bo
tak im właśnie pasuje, to nic, że właśnie próbują obrabować mennicę, czas na
fochy zawsze się znajdzie.
Chociaż
te wszystkie ich idiotyczne zachowania są o tyle trudne w ocenie, bo w sumie
tak naprawdę ja jako zwykły człowiek, nieznający się na psychologii i sposobach
działania przestępców, jestem łatwym celem dla twórców. Scenarzyści stworzyli
sztuczną sytuację, w której umieścili wszystkich bohaterów. Okoliczności i
otoczenie jest niespotykane, przez co de facto widz nie jest w stanie ocenić,
czy wszystkie relacje i zachowania, które tam miały miejsce, są prawdopodobne i
faktycznie mogły się w taki sposób rozwinąć. Opowiadanie historii ludzi
rabujących mennicę jest dość abstrakcyjne. Tylko kurczę, mimo to niektóre
związki, jakie tam powstały i czyny, jakich się dopuścili przestępcy, mi
zgrzytają. Po prostu w niektóre zagrania nie jestem w stanie uwierzyć.
Serduszko
mnie boli, bo Dom z papieru
oryginalnie został wyprodukowany przez Hiszpanów dla hiszpańskiej telewizji.
Miał jeden sezon składający się z 15 odcinków i koniec. Netflix jednak
zwietrzył łatwą gotówkę. Odkupił serial, podzielił go na dwie serie z krótszymi
epizodami, a do tego w ciągu najbliższych miesięcy dostaniemy trzecią. Że tak
zacytuję klasyka; jak do tego doszło? Nie wiem. Ostatni odcinek drugiego sezonu
stanowi dla mnie idealne domknięcie całej historii i o lepsze nie mogłabym
prosić. Większość wątków zamknięto, ale na temat niektórych możemy tylko snuć
domysły, co dodaje uroku. Mam tylko nadzieję, że tego nie zepsują i naprawdę
mają dobry pomysł na kontynuowanie tej historii, bo jaka ona by nie była i jak
bardzo by mnie nie irytowała, to jednak jestem ciekawa, co też tam dalej twórcy
wymyślą.
Patrick Melrose
Patrick Melrose to serial bezapelacyjnie genialny, ale ciężki,
nietypowy, z mnóstwem metafor i taki, który nie trafi do każdego. Głównym
bohaterem jest, suprajs, Patrick Melrose, w którego wciela się niesamowity
Benedict Cumberbatch. Melrose’owie to bogata i wpływowa rodzina, ale nie brak
jej mroczniej przeszłości i konfliktów. Patricka poznajemy w momencie, w którym
ma 22 lata i odbiera telefon o śmierci swojego ojca. Musi udać się po jego
zwłoki, zmagając się z bolesnymi wspomnieniami i żalami, które żywi do swoich
rodziców. Później śledzimy jego dalsze życie i sposób, w jaki radzi sobie z
trudną przeszłością.
Pierwszy
odcinek to po prostu majstersztyk. Po obejrzeniu całości śmiało mogę uznać go
za mój ulubiony. Stanowi idealne wprowadzenie do historii Patricka, ciekawi
odbiorcę i zachęca do zaznajomienia się z ciągiem dalszym. Twórcy nie
opowiadają historii bohatera w ten sam sposób, co Aubyn w swoich powieściach;
de facto pierwszy odcinek jest ekranizacją drugiego tomu. Widz poniekąd zostaje
wrzucony w już nakreśloną sytuację; już wiemy, że Patrick nie żywi ciepłych
uczuć do swojego ojca, wiemy, że ma ku temu poważne powody, bo widzimy, jakim
człowiekiem jest w dniu obecnym, ale nie mamy pojęcia, co takiego się
wydarzyło. Z odpowiedziami przychodzi nam dopiero drugi odcinek.
Benedict
Cumberbatch celująco sprostał wyzwaniu. Włożył w granie Patricka naprawdę
wiele; na ekranie widać, że genialnie pasuje do tej roli. Brytyjski akcent,
nietypowa uroda i charyzma, jaką prezentuje? Nie można sobie wyobrazić lepszego
kandydata. Za to sama jego gra aktorska, wow. Dla samego Benedicta i jego
występu warto obejrzeć Patricka Melrose’a,
nawet, jeśli nie jesteście zbyt przekonani co do fabuły.
Za
to sama treść. Ciężko ją ocenić, bo niesie ze sobą kaliber pokaźnych rozmiarów.
Zmusza do rozmyślań, szokuje i przeraża. Ale niestety, nie jest bez wad. Całość
ma 5 odcinków, co daje około 5 godzin seansu, ale nie jestem przekonana, czy
pokazanie tego w formie miniserialu było dobrym pomysłem. Zdecydowanie bardziej
pasowałaby mi ekranizacja w formie filmu, bo serial momentami miał przestoje w
fabule, na ekranie nie działo się zbyt wiele i spokojnie te przydługie i nudnawe
fragmenty można byłoby pominąć. Oprócz tego irytowała mnie jeszcze jedna rzecz;
wielokrotnie pojawiała się jakaś postać, była obecna przez większą część
odcinka, a dopiero pod koniec było powiedziane, kim tak właściwie ona jest i
jakie ma znaczenie, chociaż to też regułą nie było. Niekiedy oglądaliśmy
kolejne sceny z jej udziałem i musieliśmy się mocno domyślać, co to w ogóle za
osoba, bo wywnioskowanie tego z kontekstu także do łatwych zadań nie należało.
Ale
mimo wszystko Patrick Melrose jest
serialem wartym uwagi chociaż takim, który nie do każdego przemówi. Jest
brutalny, niepokojący i kontrowersyjny, niektóre sceny wywołują obrzydzenie i
niesmak, do tego większość z nich jest zabarwiona brytyjskim, czarnym humorem.
Jeszcze wiedzcie, że nie brak tu tematów związanych z heroiną, grupami
wsparcia, pedofilią czy wykorzystywaniem seksualnym. Ale mimo wszystko, warto.
Dzisiaj
wyszło trochę dłużej niż zazwyczaj, ale też padło na tytuły, o których pasowało
powiedzieć jednak „coś więcej”. Oglądaliście coś z tego trio? Czy może dopiero
przekonałam/zniechęciłam was do sięgnięcia po któryś tytuł?
Nie widziałam żadnego, ale muszę ci podziękować za przybliżenie mi fabuły Domu z papieru - jakoś nigdy nie doczytałam, o czym to jest, choć wiele osób mi polecało :)) Zapamiętam sobie, żeby go wziąć pod lupę.
OdpowiedzUsuńDom z papieru oglądałam w oryginale,fajny:)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam żadnego z wymienionych seriali, ale chyba zabiorę się za "Ostre przedmioty" jak będzie okazja. Chociaż, kurcze, mam tyle seriali do obejrzenia jeszcze, a czasu nie aż tak dużo. :D
OdpowiedzUsuńWszystko to jest na mojej liście do obejrzenia ;), ale po prostu brakuje mi czasu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Ostatnie nie mam czasu na oglądanie seriali, ale też stałam się bardziej wybredna, choć nie ukrywam chciałabym zobaczyć ten serial z Amy Adams.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Trzeci serial do mnie nie przemówił, ale ten drugi obejrzałam. Finał świetny i mnie ciekawi, czy bardzo zniszczą serial kolejnym sezonem. :(
OdpowiedzUsuńJools and her books
Kusi mnie La Casa de Papel, wiele dobrych słów słyszałam,a le teraz już nie jestem pewna. :D Jak jest wiele idiotycznych sytuacji, to ja zawsze się mega wkurzam. :D
OdpowiedzUsuńNie oglądałam nic z tego, ale zastanawiam się nad Domem z papieru :0
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Dom z papieru podobno właśnie rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie oglądałam żadnego z tych seriali, ale na pewno w planach mam Dom z papieru :D Jak tylko skończę Teen Wolfa, zabieram się za ten serial ;)
OdpowiedzUsuń