środa, 6 stycznia 2016

Top 15 książek 2015 roku

Czas biegnie tak szybko...

Znalezione obrazy dla zapytania 2016 youre in my spot

(podsumowanie roku 2016: książki kupione - 1, książki przeczytane - 0)

Rok temu, w styczniu, zaczęłam prowadzić bloga. Nie spodziewałam się tylu pozytywnych komentarzy z waszej strony! Jest ich ponad tysiąc, wyświetleń blisko 10 tysięcy. Dziękuję bardzo za każdą odsłonę, za każdą przeczytaną recenzję i za każdą dobrą opinię! Mam nadzieję, że udało mi się polecić wam wiele ciekawych książek, a że te, które nie spodobały się mnie, wam przypadły do gustu.

Próbowałam swoich sił w kilku wyzwaniach. W Czytam opasłe tomiska czy Okładkowe love, ale ostatecznie zaniechałam wszystkie. Nie pamiętam już nawet jakie to było. I żadnego nie udało mi się wypełnić zadowalająco.

W 2015 roku przeczytałam 87 książek. Trochę brakło do mojego celu, którym było 100. Pełną listę możecie zobaczyć TUTAJ

Gdy planowałam pisanie tej notki sądziłam, że nie uzbieram tej tytułowej topowej piętnastki, że przeczytałam mniej wartych uwagi książek. Ale ku mojemu zaskoczeniu, bez problemu udało mi się wybrać najlepsze tytuły.

Jedynie pierwsze trzy miejsca mają znaczenie, pozostałe to kolejność przypadkowa i nie sugerujcie się nią.



Hamlet to była moja lektura w trzeciej klasie gimnazjum. Cieniutka, szybko ją przeczytałam i równie szybko pokochałam. Główni bohaterowie byli bardzo dobrze wykreowani, tytułowy Hamlet tak błyskawicznie zmieniał nastroje, że cały czas trzymał nas w napięciu. A finał był tak niedorzeczny, że nie wiedziałam, czy mam śmiać się, czy płakać. Ale mimo tego doskonale wpisał się w tragedię szekspirowską.






Tę książkę kupiłam wieki temu na promocji w Biedronce. Sięgnęłam po nią w wakacje nie wiedząc, o czym jest. Przy zakupie na pewno czytałam opis z tyłu okładki, ale go zapomniałam. I dobrze zrobiłam, że go nie odświeżyłam sobie przed lekturą. Dzięki temu książka zaskoczyła mnie w stu procentach, choć pierwsze wrażenie nie było zbyt dobre. Przez początkowe sto stron nie mogłam przebrnąć, irytowała mnie główna bohaterka tak bardzo, że miałam ochotę ją udusić. Ale cały czas dawałam jej szanse i w końcu to opłaciło się, bo końcówka jest niesamowita. Wyjaśnia wszystkie zniesmaczenia, które miałam na początku.



Aż dziwne, że pojawia się tu już druga lektura szkolna. Ale Antygona jest tak niesamowita, że nie może jej tu zabraknąć. Nie ma nawet stu stron, czyta się ją za jednym zamachem. A główni bohaterowie? Jak marzenie. Postać Antygony, jej spór z Kreonem i całe tło, które mimo wszystko odgrywa ważną rolę. A finał, finał jak finał w tragedii. I znowu nie wiadomo, śmiać się czy płakać? Może dlatego tak bardzo podoba mi się ten dramat, że wywołuje sprzeczne uczucia.





Kolejną niesamowitą książką jest Nienawiść, którą upolować można za jedyne 10 złotych i do której podchodziłam jak pies do jeża. Opis znajdujący się z tyłu okładki opowiada całą książkę, i bardzo dobrze. Stanowi on swego rodzaju wprowadzenie do historii, dzięki czemu fabuła może skupić się na uczuciach, myślach czy zachowaniu głównej bohaterki. Bo przecież nie na co dzień twój chłopak przychodzi do szkoły z pistoletem i rozstrzeliwuje ludzi, których oboje nie darzycie sympatią.





W tym roku także nie może zabraknąć Johna Greena, tym razem z Papierowymi miastami. O mały włos nie byłoby tutaj tej książki, ale ostatnie 150 stron uratowało całą powieść. Jak zwykle mamy do czynienia z typowym dla Zielonego humorem. A w tym wypadku z kolekcją czarnych świętych mikołajów.

Dowiedz się więcej w mojej recenzji





Psu śmierdzi z pyska, na okładce jest bransoletka, tytuł nie zachęca, ale była to lektura do olimpiady z języka polskiego. Osoby, które czytały tę książkę przede mną, odradzały mi ją. Ale ja postanowiłam zaryzykować i zarwałam przy niej noc. Nie wiem, co jest w niej takiego, ale sposób w jaki mówi o zwyczajnych tematach, o szukaniu swoich zainteresować, o określaniu swojej osobowości... To wszystko przywraca wiarę w polską literaturę młodzieżową.

 Moja recenzja





To chyba nawet nie jest połowa...



Teraz czas na Amsterdam, i to nie z naszego wieku. Przenieśmy się do miasta, gdzie kobiety zasadniczo były tylko żonami, a mężczyźni poświęcali się dla handlowania cukrem, a główna bohaterka, nieszczęśliwa mężatka, przypadkiem zostaje ofiarą tajemniczej miniaturzystki... Samo to w sobie już jest intrygujące, prawda? A środek jest jeszcze lepszy.







Po pięciu latach ostatecznie mogę powiedzieć, że Saga o Ludziach Lodu to 47 tomowy cykl w stylu wielowiekowej Mody na sukces. Dopiero w tym roku udało mi się ją skończyć, czytając ostatnie kilka tomów. Ale podsumowując. Czarownice? Są. Zaklęcia? Tak. Miłość? Niezwykła. Jedna część serii ma 256 stron, a autorka potrafiła zacząć i dokończyć historię jednego bohatera. Ani przez chwilę nie będziemy się nudzić. I nie patrzcie na liczbę tomów. Gwarantuję wam, że po skończeniu będziecie chcieli przeczytać 48 część, tak jak ja.




 Jedno z wielu zaskoczeń tego roku to Szklany tron. Tak wychwalany i popularny, że bałam się, że mnie rozczaruje. Przeczytałam do tej pory niestety tylko jedną część, ale to się zmieni! Pokochałam główną bohaterkę, to, że bierze sprawy w swoje ręce, nie patrzy na facetów. No i za to, że jest zabójczynią ale czyta książki. Ale przede wszystkim Chaol. Chaol. No Chaol, no.

Więcej informacji w recenzji




Przypadkowa tegoroczna lektura to Dziennik Bridget Jones. Nie planowałam jej, ale bardzo się cieszę, że ją przeczytałam. Jest przezabawna, oryginalna, i taka, jaka być powinna. Uwielbiam Bridget, jej liczne miłości i to, w jaki sposób potrafi przytyć po oddaniu moczu. I to, że da radę wypalić ponad 30 papierosów jednego dnia. I to, że rzuca palenie.








A teraz coś idealnego dla wszystkich fanów Zmierzchu. Odnalazłam, po tylu latach, książkę, która idealnie wpisuje się w klimat mojej ukochanej sagi. Jest to pomieszanie dobrze znanego wszystkim Zmierzchu z charakterkiem serialowych Pamiętników wampirów. Daemon jest przystojny, arogancji ale i opiekuńczy. Główna bohaterka jest silną postacią lubiącą czytać. I w dodatku prowadzącą bloga z recenzjami książek!







Kolejne zaskoczenie to Baśnie braci Grimm bez cenzury, które są po prostu baśniami. Idealnymi na zimowe wieczory, na słaby nastrój czy po prostu odpowiednie na moment, gdy chcemy przypomnieć sobie dzieciństwo. W baśniach bardzo lubili skazywać złych bohaterów na karę z beczkami, kolcami, turlaniem ze wzgórza...

Recenzja książki






A teraz czas na miejsce trzecie czyli na jedyne i niezapomniane Love, Rosie. Powieść epistolarna śledząca losy bohaterów od przedszkola prawie aż do emerytury. Historia przyjaźni, miłości i całej otoczki życia, z którą trzeba sobie jakoś radzić. Żeby uniknąć spojlerów, to nie powiem już nic więcej oprócz: przeczytaj! No, a później oglądnij film.

Moja recenzja






Nie ma takiego drugiego kochanego i mądrego bohatera jak Oskar. Jest tylko dzieckiem, ale myśli jak nie jeden dorosły. Jego niesamowite podejście do życia i do świata to swego rodzaju nagana dla ludzi, którzy mają wszystko i narzekają, że to za mało. Dla ludzi, którzy nie doceniają największego daru, jaki otrzymali: życia.







Moim bezapelacyjnym numerem jeden jest Gdybyś mnie teraz zobaczył. Powieść o przyjaźni, miłości, zaufaniu i o wierze w rzeczy, które przykryte są aurom niedowierzania, ale istnieją na prawdę. I dopiero trzeba chcieć, by odkryć ukrytą stronę świata i poznać ją. Jednym z głównych bohaterów tej książki jest dziecko, które sprowadza dorosłych na właściwą drogę i to ono udziela im właściwych lekcji. Bo czasem świat dziecka jest bardziej otwarty i niespotykany, niż szara rzeczywistość dorosłego.

 Czytaj więcej - recenzja





Tak o to prezentują się najlepsze książki 2015 roku. Każda z nich jest warta uwagi i serdecznie wam je wszystkie polecam. A w przyszłym tygodniu zapraszam na mniej fajny wpis o rozczarowaniach ubiegłego roku.

Do napisania ;)

15 komentarzy:

  1. Wiekszosci ksiazek nie bede miec i tak ech :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu nie, pesymistko?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo nie mam i tak czasu. :ccc

    OdpowiedzUsuń
  4. Koleżanka mi poleciła "Obsydiana". Jestem ciekawa, co i jak :)

    Buziaki - zapraszam na nową recenzję,
    Przerwa na książkę

    OdpowiedzUsuń
  5. Oprócz Hamleta i Antygony nie znam nic z wymienionych przez Ciebie pozycji, mam trochę do nadrabiania! ;)

    Gratuluję wyniku i zaczytanego 2016 roku! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!
    Nominowałam Cię do LBA, mam nadzieję że się ucieszysz się z tej nominacji. Szczegóły na moim blogu :)
    http://citeofbooks.blogspot.com/2016/01/3-i-4-czyli-kolejne-nominacje-do-lba.html

    OdpowiedzUsuń
  7. No jasne! Dziękuję bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę tutaj kilka ciekawych książek, aż oczy się cieszą :D.
    87 - no nieźle, super wynik!

    OdpowiedzUsuń
  9. "Miniaturzystka" i "Szklany tron" to też moi zdecydowani ulubieńcy 2015 roku <3
    Muszę się w końcu ogarnąć i przeczytać "Obsydian", bo słyszę o nim same dobre opinię :D
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ja wiem, czy "Papierowe miasta" były faktycznie.. takie wow? Mnie się nie podobało i to bardzo. "Bransoletka" owszem, była fajna. "Gdybyś mnie teraz zobaczył" również jest fajną powieścią no i "Love Rosie" w mojej biblioteczce. ;) A seria z "Obsydianem" przede mną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Papierowe miasta znalazły się tu ze względu na końcówkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Będę musiała chyba sięgnąć po twórczość Cecelia Ahern, bo jest zachwalana, że ja nie mogę. Z twojej 15 czytałam tylko Oskara i Panią Różę, ale na półce czeka Szklany Tron, którego nie mogę się doczekać.
    http://ksiazkazhappyendem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zachwalana nie bez powodu ale dużo jeszcze przede mną

    OdpowiedzUsuń
  14. No i mam kolejną książkę, która wbija się na moja listę pozycji do kupienia (patrz--->"Obsydian") :D Boże, zbankrutuję kiedyś...

    kasi-recenzje-ksiazek.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Na mojej liście są pozostałe części tej serii. Mają piękne grzbiety!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)