środa, 22 czerwca 2016

Recenzja| Bez słów - Mia Sheridan [book tour]


Szczerze mówiąc, zupełnie nie wiem, jak mam się zabrać do napisania tej recenzji, więc może zacznę od początku.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Moodrive oraz blogowi Tysiąc Żyć Czytelnika wzięłam udział w akcji Book Tour z książką Bez słów. Nie nastawiałam się specjalnie na oryginalną fabułę, pędzącą akcję czy ciekawych bohaterów. Nie raz już spotkałam się z powieścią o drugim dnie w tytule, intrygującym opisie sugerującym psychologiczny aspekt akcji i mężczyzną z sześciopakiem na okładce. I to właśnie to, co pierwsze widzimy wchodząc do księgarni – okładka rodem z erotyka – tak mnie odrzucało. Zapowiadała typową, płytką, pseudo problematyczną powieść o ludzkiej psychice i uczuciach. Ale nie do końca tak wszystko było.
Główną bohaterkę, Bree, spotykamy w momencie, w którym ucieka z wielkiego miasta od przyjaciół, znajomych i rodziny do małego miasteczka, gdzie postanawia spędzić kilka miesięcy. Jak to zwykle w takich powieściach bywa, Bree bez problemu wynajmuje dom, od razu znajduje pracę i poznaje tajemniczego odludka, Archera. Z grubsza to jest nakreślona fabuła całej książki, ale wszystkich tych rzeczy dowiadujemy się na pierwszych kilkunastu stronach. Wraz z zagłębianiem się w dalszą lekturę poznajemy przeszłość głównych bohaterów, jesteśmy świadkami ich zagmatwanej teraźniejszości i tak jak oni nie wiemy, czy będziemy mieć szansę obserwować ich przyszłość.

Moje pierwsze odczucia po skończonej lekturze nie były pozytywne. W większości się wynudziłam, znużyłam i znielubiłam głównego bohatera. Przez to, że Archer jest taki, jaki jest i wszystkie informacje, których się dowiadujemy, są przetworzone przez Bree, odnosiłam wrażenie, że chłopak jest młodszy niż by wypadało. Od błahego i komicznego niedoświadczenia w obsłudze telefonów komórkowych do poważnego i dość irytującego w kontaktach międzyludzkich. Wiem, że wszystkie jego luki w edukacji i umiejętności bycia z innymi są spowodowane feralnym wypadkiem sprzed kilku laty, ale mimo to nie umiałam sobie poukładać tej postaci.

Sama Bree także nie przypadła mi do gustu. Wydawała mi się być nachalna, natarczywa, a momentami była sierotką Marysią, która nie umie zawalczyć o swoje życie.

Nie będę się rozwodzić na temat wydarzeń, bo w gruncie rzeczy tak dużo ich tu nie ma. Akcja skupia się na poznawaniu osobowości, na odżywaniu na nowo i dopuszczaniu do siebie ludzi po traumatycznych doświadczeniach. Przedstawiono tu drogę, którą musiał przejść Archer, by z samotnika i wyobcowanego dziwaka przeistoczyć się w mężczyznę gotowego do otwarcia się na ludzi. Pod tym kątem Mia Sheridan odwaliła dobrą robotę. Mało kto potrafi tak dobrze zrozumieć i stopniowo rozpracowywać dla czytelnika psychikę bohaterów w taki sposób, by czytający sam się domyślał, o co chodzi.

Bez słów nie zostanie moją ulubioną książką, ale też jej nie skreślam. Bardzo się cieszę, że zapoznałam się z nią w formie jaką jest book tour. Sama nigdy bym tej powieści nie zakupiła, a tu trafiła się okazja, na nietypowe poznanie historii Bree i Archera. Czytanie powieści, w której jest już pełno zakreśleń, podkreśleń, własnych spostrzeżeń i myśli jest niesamowite. Doświadczając tego, widziałam, które fragmenty najbardziej przypadły do gustu moim poprzedniczkom, z których cytatów się śmiały, w których momentach myślały dokładnie to samo co ja. Warto było przeczytać Bez słów dla tej właśnie integracji z osobami, których nigdy w życiu nie widziałam, nie spotkałam, a czasem nawet nie wiedziałam, że istnieją. Sama forma lektury podobała mi się  najbardziej z całej książki. Chociaż jak wyjęłam tę powieść z koperty, to byłam przerażona, że jest tak poklejona karteczkami i pokreślona!

Dziś recenzja zwięzła i krótka. Mam nadzieję, że mimo że ja nie rozumiem co chciałam wam przekazać, to wam się udało odczytać sens z tego, co napisałam. Po książkę jest warto sięgnąć, bo nie jest wymagająca, ale także potrafi skłonić do przemyśleń. Nie wywoła dreszczy, ale wzbudzi współczucie, smutek i momentami irytację. I myślę, że ta lektura podobałaby mi się o wiele bardziej, gdybym wiedziała, że to powieść jednotomowa, ale tu się okazuje, że jednak nie! Ma wyjść druga część, co nie do końca mi się podoba. Myślę, że to już jest zakończona historia i nie ma sensu jej przeciągać, ale kto by się tam wyznał.. 





Jak wam się podoba pomysł przeniesienia bloga na blogspot? Mam nadzieję, że i mnie, i wam będzie tu wygodniej :D

8 komentarzy:

  1. Haha, o jeju jaka szkoda, że musiałam rozpocząć booktour i nie widzę tych wszystkich mazów :D Miło mi, że forma czytania książki po kimś innym ci się podoba, szkoda, że ta nie do końca ci przypadła do gustu. To co - polecam moje booktoury na przyszłość ;)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam w oryginale i bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka należy do tej kategorii lektur, do których jakoś za bardzo mnie nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jednak na razie za ten tytuł podziękuję, jakoś zbyt mocno mnie do tego tytułu nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło, że nie jesteś kolejną osoba, którą ją zachwala, bo ja się na niej całkowicie zawiodłam. Nie polubiłam ani Archera ani Bree. On... pomimo tych wszystkich rzeczy, które go spotkały czasami dokonywał takich dziwnych decyzji... To samo Bree, która ciągle zachwycała się jego urodą, tyłkiem, wszystkim. Całości niestety dopełnia kompletnie przesłodzone i tandetne zakończenie. Dla mnie to była raczej lektura niższych lotów, średnio napisana. No, już się nie będę tak rozpisywać, recenzję sama juz napisałam :)

    Pozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem autorka powinna zakończyć tę książkę tak trzy, cztery strony wcześniej. Wtedy by było zdecydowanie lepiej

      Usuń
  6. Moje zdanie na temat książki znasz. Mnie się podobała, ale spotkałam się również z mniej przychylnymi opiniami. Niemniej szanuję Twoje zdanie :) Nie wszystkim musi się podobać dana powieść ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie ktoś kogo też odrzucają takie okładki - piątka! :D

    Choćby nie wiem jak ktoś mnie zachęcał to nie sięgnę i otwarcie się do tego przyznaję! Ta okładka jest okropna i nie chcę mieć tej książki w rękach! :D

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)