niedziela, 21 października 2018

Recenzje 6 seriali w 12 akapitach

once upon a time rick i morty the 100 outlander the good place sabrina the teenage witch

… czy może raczej o którychś sezonów tych seriali, bo w całości żadnego niestety nie obejrzałam. Te tytuły nie zapewniły mi tylu wrażeń, by zaserwować im osobny post, ale chciałabym się z wami podzielić moją opinią na ich temat.


The Good Place: sezon 2

_______________________________________


Początkowo po drugi sezon The Good Place sięgać nie zamierzałam, ale zakończenie pierwszej serii jednak było dość niespodziewane i byłam bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Serial opowiada historię Elleanor Shellstrop, która nigdy dobrą osobą nie była. Kłóciła się z kim popadnie, żerowała na naiwności innych ludzi, a egoizm to było jej drugie imię. Z niewiadomych przyczyn po śmierci trafia do Dobrego miejsca, co ewidentnie jest pomyłką. Teraz musi się ukrywać, bo nie wiadomo, co się z nią stanie, gdy błąd wyjdzie na jaw.

Jeśli ktoś z was oglądał pierwszy sezon to wie, w jaki sposób twórcy postanowili zaskoczyć widzów w finale. Tylko przez to sam początek drugiej serii według mnie jest sporym niewypałem, bo w pierwszych odcinkach mamy wielką powtórkę z rozrywki, z tego, co działo się wcześniej. Czułam się jakby ktoś kazał mi w kółko oglądać te same wydarzenia. Jest to wina konceptu na cały sezon, który do mnie po prostu nie przemawia, bo po chwili zaczyna mnie nudzić. Na szczęście im dalej, tym lepiej. Z odcinka na odcinek fabuła robi się lepsza i doprowadza do kolejnego zaskakującego finału, który ponownie sprawił, że mam ochotę na więcej. Także trzeci sezon już oglądam na bieżąco i na pewno wam powiem, co o nim myślę, gdy już wyemitują go w całości.

 the-good-place-season-2-recenzja


Sabrina, nastoletnia czarownica: sezon 3
_______________________________________


Nie wiem, czy wiecie, ale w dzieciństwie moją wielką miłością była Sabrina, nastoletnia czarownica. Polsatowi kiedyś zdarzało się ją emitować i to chyba był pierwszy serial, jaki z uwagą oglądałam. Jakiś czas temu postanowiłam, że obejrzę ten serial od A do Z, bo chciałabym się w końcu dowiedzieć, jak to po kolei wszystko się działo. Przygody nastolatki będącej półśmiertelniczką, półczarownicą, wychowywaną przez dwie szalone ciotki i opiekującą się kotem, który tak naprawdę jest człowiekiem skazanym na życie w ciele zwierzęcia… fabułę chyba każdy zna. A Netflix niedługo będzie wypuszczał nową odsłonę przygód Sabriny, więc lepszego momentu znaleźć nie mogłam.

Właśnie skończyłam trzeci sezon i muszę powiedzieć, że ten serial się okrutnie zestarzał. Ale efekty specjalne nie są takie złe, powiedziałabym nawet, że momentami są nawet lepsze niż te z dzisiejszych niskobudżetowych filmów. W dalszym ciągu uwielbiam ten serial, ale teraz dostrzegam w nim mnóstwo błędów. Mimo to sentyment pozostaje, a całość ogląda mi się wyjątkowo dobrze. Tylko nie rozumiem, co Sabrina widzi w Harvey’u!

sabrina-nastoletnia-czarownica-sezon-3-recenzja


Once Upon A Time: sezon 6

_______________________________________


Once Upon A Time to była moja wielka miłość z czasów pierwszej liceum. Bardzo podobał mi się pomysł na fabułę, wrzucenie postaci z bajek do realnego świata, klątwa, wątek wybawicielki i w ogóle uwspółcześnienie dobrze wszystkim znanych baśni. Dorwałam się do tej produkcji chyba jak były już wyemitowane cztery sezony. Piąty oglądałam w miarę na bieżąco, ale później utknęłam. Dopiero niedawno zebrałam się w sobie i zaczęłam szósty, który był dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Na samym początku zupełnie nie mogłam się wgryźć w fabułę, a później wcale nie było lepiej.

OUAT pokochałam za to, że tak naprawdę każde pół sezonu było osobną historią, w której bohaterowie skupiali się na pokonaniu jednego zła. W szóstym sezonie następuje ogromny miszmasz. Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy są obecni przez góra dwa odcinki, potem znikają na 10 i wracają jak gdyby nigdy nic. Ta seria ma mało wspólnego z tym, co było wcześniej. Super, że jest inaczej, ale jednocześnie niefajnie, że wyszło im to nie najlepiej. I teraz do końca został mi tylko jeden sezon, a w ogóle nie mam ochoty się za niego brać. Póki co jestem zdania, że Once Upon A Time powinno zakończyć się po piątej serii i wszyscy by byli szczęśliwi (no, oprócz producentów, bo kasa by im się nie zgadzała).

 once-upon-a-time-sezon-6-recenzja-dawno-dawno-temu


The 100: sezon 5

_______________________________________


W The 100 byłam zakochana przez pierwsze dwa sezony. W trzecim podziały się rzeczy, które odrzuciły mnie od tej produkcji i dopiero teraz, po prawie trzech latach, wróciłam do oglądania. Z piątym sezonem byłam prawie że na bieżąco i… pierwszy konspekt, że prawie 100 lat po wielkiej wojnie na Ziemię zostaje zesłana setka młodocianych przestępców, by sprawdzić, czy da się tam już żyć, był świetny. A na czym aktualnie stoi The 100? Spoilery! Nasi ukochani bohaterowie po raz kolejny zepsuli planetę, wystrzelili się w kosmos i próbowali przeczekać trzecią apokalipsę. I co? Tym razem Ziemia pokazała im środkowy palec. I dobrze! Koniec spoilerów.

W piątej serii podziały się dziwne rzeczy. Zawsze lubiłam Octavię, a tutaj nie mogłam jej znieść. Nigdy nie darzyłam Clarke sympatią, a tutaj była ona jedną z niewielu osób, które mnie nie wkurzały. Na szczęście na Bellamy’ego i Raven dalej mogłam liczyć, bo to moi ulubieni bohaterowie. I jeszcze Monty. A co do samej fabuły, to mam ochotę zanucić „Ale to już było”, bo cholera jasna, ileż można wałkować ten sam temat? Kolejny koniec świata, kolejne konflikty, kolejny raz Clarke próbuje udoskonalić system, a Raven musi wszystkich z tego ratować. The 100 zaczyna powielać swoje własne schematy, a to mi się kompletnie przestaje podobać. Mam nadzieję, że szósty sezon będzie ostatnim, bo na więcej chyba nie starczy mi cierpliwości.

the 100 sezon 5 recenzja


Rick i Morty: sezon 1

_______________________________________


Mam tu jeszcze Ricka i Morty’ego. W sumie to nigdy nie planowałam oglądać tego serialu, ale pod koniec klasy maturalnej moja ukochana klasa wymyśliła, że na angielskim sobie coś obejrzymy. Padło na Ricka i Morty’ego. I powiem, że była to dość kiepska decyzja, bo jednak nie polecałabym oglądać tego tytułu z nauczycielem. Ale z drugiej strony mina mojej anglistki była bezcenna, więc było warto. Wtedy oglądałam jednym okiem, drugim grałam w Candy Crush, bo dobrego pierwszego wrażenia ta produkcja na mnie nie zrobiła. Ale później wszyscy moi znajomi byli nią oczarowani, więc postanowiłam, że któregoś dnia dam jej drugą szansę. W końcu pomysł na pokazanie zwariowanego i nieszablonowego dziadka-naukowca, jego przygód z wnukiem i resztą rodziny brzmi ciekawie.

Zmobilizowała mnie informacja, że niedługo ten serial zniknie z Netflixa. I to dzięki temu udało mi się obejrzeć pierwszy sezon. Jestem w sumie trochę rozdarta, bo było sporo rzeczy, które mi się nie podobały. Dajmy na to stale bekający Rick czy ciągłe balansowanie na granicy dobrego smaku przy żartach i cielesności. Ale były rzeczy, które mnie urzekły. W niektórych odcinkach twórcy potrafili mnie zaskoczyć, dać mi do myślenia i sprawić, że musiałam się zastanowić nad tym, co właśnie wydarzyło się na ekranie. Dzięki temu mogę spokojnie powiedzieć, że Rick i Morty poza specyficznym humorem oferuje też wartościowe przesłania. Tych drugich jest tak może z 20%, ale liczy się, że są. Mimo tych pozytywów nie wiem, czy będę chciała obejrzeć resztę sezonów. Nie wykluczam takiej opcji, ale jeśli one ostatecznie znikną z Netflixa (spieszmy się oglądać, bo 31 października odejdą!), to chyba sobie jednak odpuszczę, bo aż tak mi się nie podobało.

Rick and Morty sezon 1 recenzja


Outlander: sezon 2 i sezon 3

_______________________________________


Na sam koniec opowiem wam o Outlanderze, bo to, co się tutaj wydarzyło, to istny wstyd. Pierwszy sezon obejrzałam ponad dwa lata temu, zakochałam się, ale przerwałam, bo miałam silne postanowienie, by najpierw nadrobić książki. I tak mijał rok za roczkiem, a ja nie posuwałam się na przód. W te wakacje uznałam, że koniec tego dobrego, czas się wziąć za serial, bo w tym tempie to ja nigdy nie poznam do końca historii Claire. Książki odhaczę sobie później.

Myślałam, że pierwszy sezon był niezły. Tylko tam byłam troszkę zdziwiona, bo zawsze myślałam, że motyw podróży w czasie będzie bardziej widoczny, a póki co opierał się na tym, że Claire przeniosła się 200 lat wstecz i na tym koniec. Dlatego drugi sezon zachwycił mnie pięć razy bardziej, bo tam przenikanie czasu zaczęło być widoczne! Jestem absolutnie zachwycona sposobem, w jaki potoczyła się fabuła i nie mam żadnych „ale”. Z trzecim sezonem nie było już tak kolorowo, bo jak początek mi się bardzo podobał, to gdzieś w środku mój zapał osłabł, a do tego postać Brianny zupełnie nie przypadła mi do gustu. Za to od połowy już do samego końca oglądałam na jednym wdechu i znowu jestem zachwycona! Tutaj sam aspekt podróży w czasie i przechodzenia przez kamienie jest jeszcze lepiej zrobiony, nie nachalnie, ale delikatnie, przez co twórcy oferują widzowi same najlepsze smaczki. Jedynie ten przeskok czasowy moim zdaniem jest ciut przydługi, 20 lat to kawał czasu, połowa z tego byłaby wystarczająca. Ale już nie narzekam, idę czekać na czwarty sezon!

outlander sezon 3 recenzja



Tak przedstawiało się moje serialowe życie w ostatnich tygodniach. Oglądaliście coś z tego? Napiszcie, czy wam się podobało! I oczywiście z przyjemnością przygarnę od was jakieś polecenia, bo seriali do obejrzenia nigdy nie jest za wiele!



 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



14 komentarzy:

  1. The 100 przestałam oglądać jakoś niedługo po uśmierceniu Lexy. Zaczęli wydaje mi się wtedy za bardzo kombinować. Ale KOCHAM, dosłownie KOCHAM "Outlandera". Muszę wrócić do książek, bo już mnie następne sezony dogonią! Dobre info jest takie, że dostali już kontakt na 5 i 6 sezon <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Once Upon A Time" powinno zakończyć się na 5 sezonie, masz rację. Potem to wszystko jest już nieco naciągane. 7 sezon to tragedia, nie mam pojęcia, jak ktokolwiek mógł pozwolić, by to powstało. Niemniej, warto obejrzeć dla dwóch ostatnich odcinków, bo na nich niemal zakręciła mi się łezka w oku. Taka cudowna klamra, spinająca wszystko.
    ,,The good place" jest naprawdę ciekawe. Uwielbiam to oglądać, bo serial ma króciutkie odcinki, a mimo to widz może zżyć się z bohaterami, pokochać ich. :)

    Ściskam,
    Iza Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam tylko Ricka i Morty'ego, serial całkiem mi podchodzący, bo granic dobrego smaku nie uznaję 😛 Poczucie humoru ma specyficzne,i chyba tylko dlatego ogladałam, bo raczej uważam że jest pseudointeligentny niż inteligentny. Ale wciąga tym czarnym humorem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeprowadzce z pewnoscia wroce do seriali, chetnie korzystam z Twoich list ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam, bardzo oględnie Sabrinę( oglądałam za młodu) i Ricka i Mortyego. Reszty nie kojarzę nawet :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie wiem co Sabrina w nim widziała. Okropny był i jedynie on w całym serialu mnie irytował :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie widziałam żadnego serialu, który wymieniłaś XD
    Miałam podejście do Ricky i Morty'ego ale zupełnie nie moja bajka :o

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka lat temu obejrzałam całą Sabrinę, bo miałam ochotę na coś z mojego dzieciństwa :) Masz rację, serial się zestarzał, ale nadal wywołuje to ciepłe uczucie i przenosi w czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie oglądałam żadnego, ale prawie każdy mam w planach xD Niestety nie wiem jak to wszystko obejrzeć, jak nie mam na nic czasu :( Gdybym oglądała seriale to bym chyba nie zdała w tym roku w ogóle, a i tak za mało się uczę, zważając na to, że mam maturę w tym roku i do wszystkiego podchodzę nie poważnie i na zbyt wielkim wyrypaniu... :(

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tego znam tylko Sabrinę :) Jak byłam kilka lat młodsza to ją wręcz kochałam. Udało Ci się napisać wszystko tak schludnie, zgrabnie i ciekawie nie zanudzając esejem czy też recenzją w nieskończoność. Brawo Ty! Mam bardzo pozytywne uczucia po wizycie na Twoim blogu. Myślę, że tutaj wrócę nie raz. ;) Świetny pomysł z gifami. Gratuluję takiej liczby wyświetleń :D Jeśli chodzi o moje serialowe wieczory to ostatnimi czasy było ich sporo. Zapraszam do mnie na blog na post właśnie w takim temacie. https://lamliwypaznokiec.blogspot.com/2018/10/seriale-idealne-na-jesienne-wieczory-i.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah Sabrina i Salem <3 Ja jeszcze byłam swojego czasu uzależniona od serialu ,,Plotkara" :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Do obejrzenia "Outlandera" i tak mnie zmusisz, więc no... Ale w zamian musisz obejrzeć "Kochane kłopoty".

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)