wtorek, 14 września 2021

Ta książka ciekawa nie jest... - "Spells trouble. Wiedźmi czar" P. C. Cast, Kristin Cast [RECENZJA]

Dziś już wiem, że recenzja będzie szybka i zwięzła, bo nawet nie ma co się rozwodzić nad kiepskimi książkami z gatunku tych, które były tak słabe i nijakie, że 5 minut po ich skończeniu człowiek nie pamięta, że je przeczytał, a co dopiero, o czym były.

Uwielbiam dawać autorom drugie szanse. Bardzo często to robię i równie często jestem tak samo rozczarowana, jak przy pierwszym spotkaniu z ich twórczością. W cyklu Dom nocy zaczytywałam się jako nastolatka i do tej pory mam ogromny sentyment do tej serii, chociaż już wtedy byłam świadoma, że poziom tych książek jest kiepski (wytrwałam do 9 tomu, potem już nie dałam rady tego czytać).

No i szczerze mówiąc byłam naprawdę ciekawa, co autorki mojego nastoletniego guilty pleasure pokażą po latach w swojej nowej książce. Moje oczekiwania były niewielkie, bo zakładały po prostu ogólną poprawę warsztatu, języka czy stylu. A tu się okazało, że Wiedźmi czar jest książką po prostu kiepską, na którą nie ma co marnować swojego czasu.

Fabuła brzmi dość obiecująco, bo mamy tutaj siostry, które posiadają ogromną moc swoich przodków, a w wyniku pewnego zbiegu okoliczności w ich rodzinnym miasteczku zaczynają się dziać różne dziwne rzeczy i giną ludzie. No nie mówcie mi, że to nie brzmi ciekawie! Ale na tym by to się skończyło, bo jedyna fajna rzecz w Wiedźmim czarze to ten opis z tyłu książki i to wszystko, bo sama powieść jest nudna, mało angażująca i po prostu męczy przy lekturze.

Styl autorek nigdy nie był wybitny, ale tutaj jest po prostu dość mocno średni. Wartość literacka tej powieści jest do zakwestionowania, a większość wtrąceń narratora polega na dodawaniu cały czas „powiedział” czy „odpowiedział”. Jakby podczas czytania człowiek chciał wszystkie te powtórzenia zaznaczyć, to paczka zakreślaczy by nie wystarczyła. Do tego dialogi same w sobie są bardziej sztuczne niż parówki jedynki, a fabuła bardziej skupia się na ubiorze bohaterów niż na faktycznych wydarzeniach, które popychają akcję do przodu.

Do całego tego misz maszu możemy jeszcze dodać bohaterów, których losy nas nie obchodzą, ogólną kulawość w prowadzeniu historii i po zsumowaniu tego wszystkiego razem wychodzi nam doskonały utwór niższej kategorii gwiazdkowej, dla którego już wystarczającym komplementem będzie przyznanie mu 2 na 5 gwiazdek.

Także jeśli posłaliście tęskne spojrzenie w kierunku tej książki, to radzę wam szybko odwrócić wzrok, bo lektura jej to strata czasu i na pewno nie wpłynie pozytywnie na wasze szare komórki.

 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar




FacebookInstagramGoodreadsTwitterGoogle+LubimyCzytać



5 komentarzy:

  1. Na pewno nie będę czytała tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce i raczej nie sięgnę po nią. Choć nie powiem, byłam kiedyś zakochana w serii "Dom Nocy" :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piąteczka! Ja chyba też dotrwałam tylko do 9 tomu. Jestem ciekawa tej nowej książki, ale nie wiem, czy chcę ją czytać, skoro zbiera takie słabe opinię. Może sięgnę po nią, jak będę w czytelniczym dołku :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A szkoda, bo tytuł brzmi obiecująco. Zaczęłam Cię obserwować na instagramie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że książka tka słaba. Ja polecam świetną powieść fantasy "Pani siedmiu bram". Niesamowicie wciągająca.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)