niedziela, 21 czerwca 2015

Recenzja| Bransoletka - Ewa Nowak

- Ach, jest dopiero po 22 w niedzielę. Odrobiłam wszystkie zadania na jutro, więc spokojnie mogę sobie poczytać.
- Ale jak to, już druga w nocy?!

Taaak… Nigdy nie bierzcie do ręki książki wieczorem, bo istnieje duża szansa, że nie pójdziecie spać, póki jej nie skończycie. Mam zwyczaj popełniać ten błąd najczęściej w trakcie roku szkolnego. Nie sądziłam, że sięgając po Bransoletkę Ewy Nowak zarwę noc. To miała być nudna lektura, dobra do poduszki, by mnie znużyć i zapewnić dobry sen. A tutaj taka niespodzianka.

Ewa Nowak to autorka, koło której chodziłam od bardzo dawna i nie do końca wiedziałam, jak się do niej zabrać ani z której strony ją ugryźć. Czaiłam się na lekturę Serii Miętowej, ale przerażała mnie perspektywa rozpoczęcia kolejnego cyklu. I tak mi czas schodził, aż zobaczyłam Bransoletkę. Taka tam niepozorna powieść jednotomowa. Ale mimo to nie przeczytałam jej tak od razu. Do podjęcia tego kroku przybliżyła mnie olimpiada polonistyczna dla gimnazjalistów, gdzie właśnie ta powieść była jedną z obowiązkowych do przeczytania pozycji. W konkursie udziału nie brałam, ale zastanawiało mnie, co jest takiego niezwykłego w tej książce, by robić z niej lekturę do olimpiady przedmiotowej? Dopiero teraz zdecydowałam się sprawdzić to na własnej skórze. Rychło w czas, nie ma co!

Gdy widzimy powieść w księgarni, pierwsze rzuca nam się w oczy tytuł wraz z okładką. Jedno brzmi Bransoletka, na drugim znowuż jest przedstawiona owa bransoletka. Ale jest to zabieg w całości metaforyczny i dopiero pod koniec wyjaśnione zostaje, dlaczego autorka zdecydowała się tak zatytułować swoją pracę.


Książka idealnie wpasowuje się w gatunek powieści obyczajowej dla młodzieży. Nie znajdziemy tu wampirów, czarodziei, wilkołaków czy innego tałatajstwa, które w tej chwili rynek wydawniczy próbuje wepchać każdym możliwym otworem. Obfita jest za to w rodzące się uczucia, rodzinne sprzeczki, kłopoty w szkole i kłótnie z przyjaciółmi. Wydawać by mogło się, że to bardzo proste. Ale wbrew pozorom autorka wchodzi w skórę nastolatka i pokazuje świat takim, jakim on go widzi. Gdzie są kolory, gdzie szarości, a gdzie znajduje się czarna dziura. Ewa Nowak tak wykreowała głównych bohaterów, że w wielu momentach miałam wrażenie, że czytam książkę o sobie i o moich bliskich, choć niewiele wątków z życia fikcyjnych postaci było wspólnych z moim.

Bransoletka to przede wszystkim historia o nastolatce, Weronice Sroce, uczennicy trzeciej klasy gimnazjum. Pierwsze wrażenie, jakie wywarła na mnie główna bohaterka, nie było zbyt pozytywne. Wkurzała mnie i irytowała, tym bardziej, że jej zachowanie odbijało się w mojej głowie głośnym echem. Odnosiłam niejasne wrażenie, że mam coś wspólnego z tą dziewczyną. Pewnie też dlatego tak bardzo denerwowała mnie swoim stylem bycia, bo był on podobny do mojego sprzed lat. A najciężej jest człowiekowi przyznać się przed samym sobą do popełnianych błędów

Weronika ma zawsze czepiającego się ojca, wiecznie niewspierającą matkę, uprzykrzającego jej życie starszego brata, podłą przyjaciółkę i znajomych, przez których niekiedy nie wychodzi dobrze przed innymi ludźmi. Dlatego w chwili sprzeciwu, gdy pani pyta o osoby chętne na pojechanie na jednodniową wycieczkę z inną klasą, dziewczyna szybko podnosi rękę. Tym sposobem poznaje Łukasza… Ale, ale. Nie tak prędko. Łukasz to dopiero wierzchołek góry lodowej, który zapoczątkowuje jej przemianę.


Wraz z przerzucaniem kolejnych stron, książka zaczęła mnie mocno wciągać. Z każdą kolejną sceną czytelnik śledzi metamorfozę głównej bohaterki. Gdy akcja się pogłębia, Weronika zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Z krnąbrnej i wiecznie naburmuszonej nastolatki, która uważa, że jej się wszystko należy i uważa się za cierpiętnicę, zmienia się w młodą, pewną siebie i swoich zalet dziewczynę dbającą o swoich bliskich. Gdy zamykałam książkę po przeczytaniu ostatniej strony, żegnałam się z zupełnie inną Weroniką, niż z którą zaczynałam lekturę. Za tą odmienioną postacią mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że będę tęsknić.

Jeżeli moje pierwsze spotkanie z Ewą Nowak było tak udane, niewątpliwie zamierzam kontynuować tę znajomość. Pisarka wydała wiele książek, więc mam duże pole do popisu jeśli chodzi o wybranie kolejnej lektury. Nie sądziłam, że będę miała ochotę na więcej. Gdy brałam z biblioteki Bransoletkę, nastawiałam się na tanie badziewie polskiego autorstwa. A dostałam książkę, która wciągnęła mnie i nie chciała puścić.

Bardzo dużym plusem tej powieści Ewy Nowak jest lekkość i łatwość w czytaniu. Litery, marginesy czy inne takie wydawnicze rzeczy nie mają wpływu na postęp w lekturze. To sam styl pisania powoduje, że książkę pochłania się w całości, ale przez to wcale jej się szybko nie zapomina. Tematyka poruszana w utworze jest rozmaita i bywa, że fragmentami jest dość poważna, ale wcale nie spowalnia tempa lektury.

Powieść polecam wszystkim, którzy kiedyś zwątpili w polskich autorów. Ewa Nowak prezentuje całkiem niezły poziom młodzieżowej, ojczystej literatury i sprawia, że nawet najbardziej zagorzały przeciwnik wyniesie coś z lektury jej książki. Jeśli Bransoletka miałaby nie przypaść wam do gustu i już „czujecie to w kościach”, tym bardziej powinniście ją przeczytać. Ja sięgnęłam po tę powieść, bo „pasowałoby znać swoje, zanim zacznie się chwalić cudze”. I naprawdę tego nie żałuję. Tej zarwanej nocki także nie. A może, kto wie, Ewa Nowak postanowi napisać kontynuację? Nie wiecie przypadkiem nic o tym? Jeśli natraficie na jakieś informacje na ten temat, to wiecie, gdzie mnie szukać.


Wyzwania:


Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: +2,4 cm
Okładkowe love
Klucznik: 'polska autorka'


Chcesz być na bieżąco?


Polub FP na Facebooku ——–> 
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld?fref=ts


Zaobserwuj witrynę na blogspocie ——> 
http://books-may-well-be.blogspot.com/

12 komentarzy:

  1. Obyczajowe książki młodzieżowe raczej nigdy mnie specjalnie nie kręciły. Za bardzo kojarzą mi się chyba z lekturami, które musiałam czytać w podstawówce (m. in. "Ten obcy") kosztem czasu, który mogłabym spędzić nad kartkami kolejnej książki z cyklu Star Wars (jak już chyba kiedyś wspominałam, byłam dziwnym dzieckiem). Teraz też raczej się nie zabiorę za "Bransoletkę" - nadal nie czytam zbyt wielu powieści obyczajowych, a dodatkowo żyję już trochę innymi problemami niż pierwszy chłopak, czepiający się nauczyciele etc. Ale mimo wszystko cieszę się, że istnieje jeszcze coś innego niż wilkołaki i wampiry. Uwielbiam fantastykę, ale współczesny romans fantastyczny (czy jakkolwiek to nazwać) jest raczej mało wartościowym gatunkiem...
    Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama posiadam tą książkę na półce i bardzo zachęciłaś mnie do tego, żeby jak najszybciej się z nią zapoznać :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie miałam względem niej żadnych oczekiwań i mnie zaskoczyła bardzo pozytywnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dla mnie, zdecydowanie. A gdzie wróżki i wilkołaki? (taaak, zbyt uzależniona od fantasy) ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby bohaterowie byli trochę starsi, to skusiłabym się, ale jakoś nie lubię czytać o gimnazjalistach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Też ich tam szukałam ale to była miła od miana bo takich fantastycznych rzeczy tu nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiek gimnazjalistów ale na początku zachowywali się jak z podstawówki xd

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bym się skusiła na książkę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :)
    Nominowałam Cię do LBA, szczegóły tutaj: http://zeglujacmiedzysnami.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm...Nigdy nie jarałam się jakoś polskimi autorami, zwłaszcza jakichś obyczajówek, wydaje mi się to z deczka nudne, czasem naprawdę dobry sposób pisania może zdecydowanie zachęcić, ale ja lubię książki, w których ciągle się coś dzieje :D Musi być krew, pot i najlepiej seks, to wtedy jestem przekonana, ale cóż... xD
    Zapraszam do siebie na opinię o jakże kontrowersyjnym Grey'u, przed którym broniłam się rękami i nogami, mega przegodę w książce "W pół drogi do grobu'', a także wczoraj ukończoną "Dziewczyny, których pożądał", moim zdaniem najlepszego thrilleru jaki kiedykolwiek przeczytałam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Podejrzewam, że sięgając po ten tytuł też nie spodziewałabym się wielkich wrażeń, zresztą jakoś mnie do prozy Ewy Nowak nigdy bardzo nie ciągnęło. Teraz poczułam się jednak zaintrygowana!

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam ten ból, zazwyczaj wieczorem mam w planach przeczytanie tylko jednego rozdziału, a kończy się na kilku lub kilkunastu:))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)