Nadchodzą święta, ale to już pewnie doskonale wiecie, bo media zasypują nas przygotowaniami już od ponad miesiąca. Ja sama co roku wyczekuję na listopad, bo już wtedy dopuszcza się świąteczną ekscytację, natomiast to od 1 grudnia jest oficjalne przyzwolenie na zachorowanie na świąteczną gorączkę. A co najlepiej się robi oczekując na święta? Ogląda świąteczne filmy!
W
tym roku poszalałam i obejrzałam do tej pory całe mnóstw świątecznych tytułów,
a nie planuję na tym kończyć. Wyjątkowo dobrze mnie one odstresowują,
zapewniają rozrywkę i relaks, czasem wprawiają też w dobry nastrój. Oszczędzę
wam tych z niższej półki i od razu polecę te, na które warto zwrócić uwagę!
Moim
tegorocznym odkryciem są Randki od święta, po których nie
spodziewałam się absolutnie niczego i po samym zwiastunie byłam przekonana, że
twórcy nie zaserwują nam nic zaskakującego, bo hej, przecież cały film wrzucili
do trailera w wersji poszatkowanej. Nieźle się zdziwiłam, gdy okazało się
zupełnie inaczej!
Jest
to tytuł, który może aspirować trochę wyżej niż zwykły film świąteczny – co
prawda akcja zaczyna się w okolicy świąt Bożego Narodzenia, to jednak pokrywa
cały kolejny rok i wszystkie inne mniejsze lub większe święta po drodze:
walentynki, 4 lipca, halloween i tym podobne. Także jeśli nie zdążycie się za
niego zabrać w tym roku, to wiedzcie, że możecie zrobić to o dowolnej porze
roku.
Także
Randki od święta to super komedia
romantyczna, którą chce się oglądać i do tego naprawdę można się przy niej
pośmiać. Zakończenie znamy z góry, bo hej, żyjemy na tym świecie już jakiś czas
i doskonale wiemy, jak kończą się filmy tego typu. Tajemnicą pozostaje to, jak
do niego dojdzie, a to jest w wielu momentach zaskakujące, zabawne i bardzo
dobrze zagrane. Obsada jest świetna, fabuła urocza, a sama historia bardzo
wciągająca. Ja jestem oczarowana, zakochana i na pewno jeszcze nie raz ten film
zagości na moim telewizorze.
W
produkcji troszkę mniej aktualnych mogę polecić wam Last Christmas, które
wyszło w zeszłym roku i przez jakiś czas gościło w kinach. I tak, skojarzenia z
tą słynną świąteczną piosenką są jak najbardziej na miejscu.
Pomysł
jest tu naciągany jak gumka w majtkach, dlatego też zdziwiona jestem, że nawet
dobrze to wszystko wyszło. Rozwiązanie tej historii się całkiem nieźle broni i
nadaje sens całej fabule. Plot twist na końcu na pewno was zaskoczy, bo tego
przewidzieć się nie da. Jednocześnie sama droga głównej bohaterki dostarcza nam
dużo rozrywki, ale też można dopatrzeć się w niej naszych zwykłych codziennych
problemów.
Emilia
Clarke (czyli ta od smoków z Gry o tron)
świetnie zagrała swoją rolę i zrobiła to do rytmu piosenek George’a Michaela.
Jej występ i muzyka, a także finał, to najlepsze aspekty tego filmu. Można się
pośmiać, wyciągnąć trochę życiowych lekcji, ale przede wszystkim się wzruszyć!
Dwa
lata temu pisałam o pierwszej części Zamiany z księżniczką, która mi się
wtedy bardzo podobała i ją wam gorąco polecałam. Tamtą opinie podtrzymuję, ale
jeszcze dopowiem, że po kontynuację
warto sięgnąć w tym roku!
Wydaje
mi się, że druga część jest o wiele fajniejsza od pierwszej. Pomysł jest
świetny, bo zamiany w takim wymiarze jeszcze nie było. Do tego głównego zwrotu
akcji nie pokazano w zwiastunie, co również nie psuje niespodzianki z
oglądania. No i 3 Vanessy ma ekranie robią dobrą robotę. Fajna fabuła, niezły
klimat i bohaterowie, których darzy się jakąś sympatią.
Nie
mówię, że to film idealny, bo zdecydowanie taki nie jest i jest całe mnóstwo
rzeczy, do których można się przyczepić. Ale jakoś tak to wszystko zostało
poprowadzone, że człowiekowi podczas oglądania nie chce się szukać tych
wszystkich nieścisłości, bo śledzenie historii jest ważniejsze i fajniejsze. No
i doceniam za odwołania do innych fikcyjnych królestw, które Netflix zdążył
wykreować!
Także
ode mnie ponownie duża okejka, daję drugiej części rekomendację i zachęcam, do
zapoznania się zarówno z nią, jak i z pierwszą częścią, jeśli jeszcze nie
mieliście okazji.
Ostatnim
zaś filmem z pewną rekomendacją jest Kronika świąteczna, w której się w
tym roku zakochałam i żałuję, że dopiero teraz, bo film już ma dwa lata.
Mamy
tutaj oklepany motyw dzieciaków, które wchodzą Mikołajowi w paradę i prawie
niszczą święta. Ale! Tło i relacje między nimi są tym, co czyni ten film
niezwykłym. Bohaterowie są super, ich charaktery mają sens, a do tego zachowują
się w miarę adekwatnie do sytuacji. Uwielbiam ich przeszłość i to, że nie są
totalnie oderwani od rzeczywistości, tylko jednak zarysowano ich w dłuższej
perspektywie czasowej.
Jednak
tym, co wygrywa ten film, jest postać Świętego Mikołaja. Jest uroczy, zabawny,
sarkastyczny i... jest po prostu idealnym odzwierciedleniem Świętego Mikołaja.
A przynajmniej ja zawsze sobie wyobrażałam tę postać właśnie w ten sposób.
Do
tego fabuła, chociaż również oklepana, to serwuje fajne smaczki i sprowadza
całą magiczną otoczkę do ludzkiej rzeczywistości czyli... Mikołaj trafia do
aresztu, bo zachowuje się jak wariat na prochach. Także mamy tutaj super
zarysowane postacie, całkiem niezłą grę aktorską i zupełnie inne spojrzenie na
oklepane świąteczne motywy. Naprawdę super film, można się pośmiać i wzruszyć,
a w pakiecie dostać magię świąt!
Jeśli
o drugą część Kroniki świątecznej chodzi, to tutaj już nie jestem tak
pozytywnie nastawiona. Podoba mi się pomysł na rozwój bohaterów i pogłębienie
ich charakterów, ale nijak nie przemawia do mnie główna linia fabularna. Do
tego motywacja złego charakteru jest dla mnie… znikoma i na pewno się nie
broni.
Dalej
mamy fajny świąteczny film z super postaciami i możemy miło spędzić przy nim
czas, ale w porównaniu do pierwszej części, to kontynuacja wypada blado, słabo
i nawet momentami nudno. Także po jedynkę sięgnijcie koniecznie, a po dwójkę
tylko, jeśli koniecznie musicie.
No
i to by było na tyle! Obejrzałam również całe mnóstwo złych, głupich i miernych
produkcji, ale one są po prostu tak nijakie i beznadziejne, że nawet nie ma co
o nich mówić więc… po prostu je przemilczę.
Koniecznie
dajcie znać, czy lubicie oglądać filmy świąteczne, czy może to zupełnie nie
wasza para kaloszy!
Oglądałam na razie tylko "Kronikę świąteczną", która bardzo mi się podobał. Dzisiaj zaczęliśmy oglądać drugą część, ale też na razie mnie nie przekonuje. Resztę filmów chciałabym zobaczyć, ale nie wiem, czy znajdę aż tyle czasu. Zobaczę, co da się zrobić. :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część Kroniki jest na pewno lepsza od drugiej :D
UsuńZgadzam si co do Holidate - ten film był bardzo pozytywnym zaskoczeniem! Last Christmas przy plot twiście siedziałam ze szczęką w dół i aż szturchałam M, że: ey, co tu się właśnie zadziało?! W Kronice Świątecznej również się zakochałam, ale nie umiem się zmusić do oglądania kolejnej części.
OdpowiedzUsuńTo może dwójki lepiej nie oglądaj, bo tylko psuje wrażenie :C
UsuńLast Christmas oglądałam w zeszłym roku w kinie i bardzo mile się zaskoczyłam. Pozostałych nie oglądałam, ale mam w planach Zamianę z księżniczką.
OdpowiedzUsuńOd siebie dorzuciłabym jeszcze rewelacyjną bajkę Klaus - goraco polecam. :D
Klaus chyba już przejdzie u mnie na nowy rok, bo po świętach mój zapał do świątecznych filmów wynosi zero XD
UsuńZa mną "Randki od święta", które okazały się zabawniejsze i lepsze niż się spodziewałam. Z kolei 2 część "Zamiany z księżniczką" była naprawdę okropna :(
OdpowiedzUsuńO kurczę. No to zgadzamy się pół na pół! i tak nieźle ;)
UsuńWidziałam "Randki świąteczne" i drugą część "Zamiany z księżniczką" z tego zestawienia i muszę przyznać, że ten pierwszy znacznie bardziej przypadł mi do gustu, choć wciąż, nie jest to do końca mój typ filmów. Pomysł na "Zamianę z księżniczką" był fajny (rzeczywiście nie spotkałam się z powtórzeniem tego motywu), ale coś mi tam jednak zgrzytało i film wydawał się taki klasy B. Z świątecznych widziałam jeszcze "Święta, święta i znowu święta" i ten chyba najbardziej przypadł mi do gustu, ale wiem, że już też go widziałaś, więc nic nowego nie polecę. ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Ten ostatni jest chyba najlepszą tegoroczną pozycją świąteczną. Oglądałam go niestety już po publikaccji tego postu i nie spodziewałam się, że będzie dobry w jakikolwiek sposób.
Usuń