środa, 7 października 2015

Recenzja| Mroczne umysły - Alexandra Bracken

Mieszanka Igrzysk śmierci z Przysięgą i obozem koncentracyjnym z czasów Oświęcimia? Nie sądziłam, że takie coś jest możliwe, ale później przeczytałam Mroczne umysły, które mimo wszystkich podobieństw do innych historii, same w sobie są bardzo oryginalne i nie potrafiłabym znaleźć drugiej takiej książki. Ale czy jest ona dobra? To już swoją drogą.

Mroczne umysły czytałam w wakacje 2014 roku, gdy wracałam z obozu w Londynie. Jedna z dziewczyn, które wtedy poznałam, gorąco polecała mi tę książkę i tak mnie do niej zachęciła, że przeczytałam ją całą w drodze powrotnej. Złapałam się jednak na tym, że nie mogłam się wczuć w świat powieści. Dlatego teraz, gdy wyszła już druga i trzecia część, miałam ochotę po nie sięgnąć. Ale zaraz… o czym opowiadał pierwszy tom? Nie pamiętałam zupełnie nic i czułam się z tego powodu winna.

Nie chciałam oddawać tej książki walkowerem, cały czas liczyłam, że może jednak do mnie przemówi. Dlatego dałam jej drugą szansę i przeczytałam ją jeszcze raz. Ale znowu nie mogłam się w nią wdrożyć. Może to po prostu jakaś blokada, bo znowu czytałam ją w autokarze, tym razem podczas wycieczek z okazji zielonej szkoły. Ale za drugim podejściem poszło mi znacznie lepiej i przynajmniej pamiętam, o co chodzi w Mrocznych umysłach.

Jest to historia umieszczona w dystopijnym świecie. Społeczeństwo obawia się choroby, która występuje u dzieci osiągających wiek nastoletni. Wcześnie zdiagnozowani albo po prostu nastolatkowie z wczesnymi objawami trafiają do specjalnych obozów, gdzie mają zostać wyleczeni. Ale czy jest to działanie dla ich dobra, czy bardziej z obawy przed ich umiejętnościami?



Znalezione obrazy dla zapytania the darkest minds

Ruby żyje w świecie, gdzie ludzi określa się kolorami. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Czerwoni i Pomarańczowi. Ruby jest Pomarańczowa, ale wie, że ta informacja może zaszkodzić jej życiu. Podczas określania koloru, dziewczyna przekonuje w niewyjaśniony sposób mężczyznę, że jest Zielona. Chroni ją to przez kilka lat, ale do czasu…

Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na zarysowanie świata przedstawionego, ale odnosiłam wrażenie, że nie do końca wykorzystała potencjał, który tkwił w tej historii. Przedstawienie wszystkich obozów wypadło całkiem nieźle, ale tego, co działo się poza nimi, nie potrafiłam sobie wyobrazić. Gdy akcja przeniosła się poza obóz, byłam momentami zaskoczona, że główni bohaterzy muszą się ukrywać przed mieszkańcami miasta. Wydawało mi się, że jak czytałam, to nic nie było wspomniane, że postacie jadą przez zaludnioną ulicę. Jakby autorka zapomniała o tym wspomnieć w narracji. A tu nagle jest zdanie, że tłum ludzi okrąża bohaterów. I że on od początku tam był, bo narratorka nie jest zdziwiona. Mnie przez większość książki wydawało się, że na ten nowy świat spadła bomba atomowa i nie ma żadnej ludności poza dziećmi w obozach.

Same obozy to bardzo ciekawe miejsca. Wielokrotnie przypominały mi obozy stworzone przez system Hitlera w czasach drugiej wojny światowej. Dyskryminacja Żydów i umieszczanie ich w Oświęcimiu czy innych miejscach śmierci. Obozy z Mrocznych umysłów przez zarządców kreowane były na coś w rodzaju gett. Chore dzieciaki zostają gromadzone w jednym miejscu i z użyciem specjalistycznych metod choroba zostaje wyleczona. Ale prawda była bliższa realiom obozów koncentracyjnych. Niewolnicza praca, głodówki i znęcanie się nad tymi, co zmuszeni byli tam przebywać. Jeszcze jakby obozy pomagały dzieciom. One działały pod przykrywką niesienia pomocy, ale niosły spustoszenie.

Książka sama w sobie zła nie jest, ale na kolana mnie także nie powaliła. Należy raczej do takich przeciętnych, co sobie po prostu są. Nie czułam się źle z powodu, że zostawiam do końca pięćdziesiąt stron i idę spać. Albo że kończę lekturę w połowie rozdziału i wracam do niego dopiero następnego dnia. Mroczne umysły to po prostu lekka książka, która ma swoje wzloty i upadki. Początek jest bardzo ciekawy i obiecujący, ale w środku powieść zalicza lekki spadek, którego nie wynagradza zakończenie. Historia jest dość przewidywalna, ale mimo to można się cieszyć z jej czytania.



Znalezione obrazy dla zapytania the darkest minds

Zauważyłam, że Mroczne umysły są bardzo podobne w wielu aspektach do różnych książek. Na przykład osobiście sądzę, że ta powieść spodobałaby się osobom, które  polubiły serię Jutro. Podobny klimat i miejscami widziałam wiele wspólnych elementów. Do tego fani 19 razy Katherine także znaleźliby coś dla siebie. Nie chciałabym wiele zdradzać, ale osoby, które lubią motyw drogi i podróży – sięgnijcie po Mroczne umysły.

A jeszcze komu polecam? Wszystkim, którym się nudzi i szukają czegoś niezobowiązującego. Mrocznych umysłów się tak po prostu nie zapomni, ale też nie będzie się z ich powodu nie spało po nocach. Może dalsze części zmienią moje zdanie, ale póki co jest takie, jakie jest. Mimo to mam zamiar sięgnąć po kolejne tomy, więc gdy mi się to uda, już teraz zapraszam na recenzję. Mam nadzieję, że ta trylogia się rozkręci i będę mogła spokojnie powiedzieć, że jest warta przeczytania. Póki co, nie stracicie wiele, gdy jednak po nią nie sięgniecie, ale jeśli zakiełkował w was pomysł lektury, to nie mam podstaw, by go odradzać. Nie mam wystarczających argumentów, by obronić któreś ze stanowisk, więc sami musicie podjąć dezycję.

A ktoś z was, czytał Mroczne umysły? Jakie jest wasze zdanie na temat tej książki? Piszcie swoje opinie w komentarzach. Z chęcią się z nimi zapoznam, bo może pomogą mi się wdrożyć w kolejne tomy serii.

10 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z książką, ale planuję to zmienić w najbliższej przyszłości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :D Książka bardzo mi się podobała. Świetna recenzja :) Nominowałam cię do Przysłowiowego tagu http://dziewczynazksiazka.blogspot.com/2015/10/przysowiowy-tag.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  3. O, dziękuję. Na pewno odpowiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi książka bardzo się podobała, podobnie jak drugi tom. Przed mną jeszcze ostania część, ale z tego co słyszałam, wypada niestety najsłabiej.
    Byłoby super, gdyby powstała ekranizacja tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To mogłoby być ciekawe ale obawiam się, że nie uchwyciliby tej idei tylko skleili motywy już istniejących filmów

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm...Igrzyska kocham, jestem w trakcie drugiej części, ale po paru pierwszych stronach zakochałam się i trwam w tym <3
    Co prawda nie wiem, czy sięgnę po "Mroczne umysły", chyba poczekam na coś, co będziesz wielbić, bo masz podobny gust do mojego :D

    Tymczasem zapraszam Cię dziś na coś nietypowego, zestawienie cenowe mojej kolekcji:

    Dziś nietypowo!!!
    Zapraszam na moje osobiste zestawienie książek, które posiadam :D Ile do tej pory wydałam na nie? Ile są warte? Przekonajcie się sami, może któraś pozycja i jej cena przykuje waszą uwagę ;)

    http://kasi-recenzje-ksiazek.blog.pl/2015/10/13/ile-do-tej-pory-wydalam-na-ksiazki/

    OdpowiedzUsuń
  7. Igrzyska także wielbię i jeszcze nie znalazłam czegoś tak wspaniałego jak one :c.
    I bardzo ciekawy pomysł na notkę. Ja bym chyba zawału dostała jakbym podliczyła swoje wydane pieniądze na książki xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam akurat Mroczne Umysły i faktycznie przyznam, że w niektórych momentach wieje nudą :P Czasem wydaje mi się, ża autorka (szczególnie w następnych tomach) nie miała pomysłu na fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W pierwszym też to widziałam, ale tutaj to bardziej zbitek różnych książek. Dlatego też nie ciągnie mnie zbyt do drugiego tomu

    OdpowiedzUsuń
  10. "Mroczne umysły" bardzo mnie rozczarowały. Liczyłam na oryginalną książkę, a dostałam zaledwie średnia powieść.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie:) http://niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)