Nowotwór tarczycy to nowotwór wywodzący się z komórek gruczołu tarczycowego. Zdecydowana większość zdiagnozowanych przypadków, to łagodne zmiany. Ta odmiana raka zdarza się bardzo rzadko, ale może mieć bardzo poważne konsekwencje w postaci przerzutów.
Szesnastoletnia Hazel Grace Lancaster od dawna choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Nie chodzi do szkoły, całymi dniami ogląda America’s Next Top Model i czyta ciągle tę samą książkę – Cios Udręki. Jej życie utrudnione jest z powodu niewystarczającej ilości tlenu. Nie może ruszyć się bez Philipa, aparatu, który oddycha za nią.
Rodzice w końcu mają dość jej postępującej depresji. Postanawiają zapisać ją do grupy wsparcia. Myślą, że spędzanie czasu z rówieśnikami z takimi samymi problemami jakie ma ona, pomoże jej nawiązać nowe znajomości.
Hazel nie cierpi tych spotkań. Chodzi na nie tylko ze względu na swoich rodziców. Jej zdaniem jest tylko jedna rzecz od bycia chorym na raka; mieć dziecko, które choruje na raka.
Skład grupy cały czas się zmieniał. Przychodziły nowe osoby, inne odchodziły z powodu swoich chorób. Większość po prostu umierało. Na koniec każdego spotkania odmawiano modlitwę za dusze byłych członków. Z tygodnia na tydzień lista imion do wymówienia się powiększała.
Augustus Waters jest chory na kostniakomięsaka. Zdrowie kosztowało go utratę prawej nogi, ale dzięki amputacji pozostaje w stanie remisji. Do grupy wsparcia trafia ze względu na swojego przyjaciela, Isaaka, który przez nowotwór stracił już jedno oko, a grozi mu jeszcze utrata drugiego.
Od pierwszego spotkania Augustus przygląda się Hazel. Najpierw nieśmiało, a potem bardziej otwarcie zaczynają ze sobą rozmawiać. Zaczynając od filmu, później pożyczanie ulubionych książek… Przyjaźń dwójki nastolatków kwitnie. Miejsca nie brakuje też dla Isaaka, który później cierpi przez rozstanie z dziewczyną.
Może się wydawać, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. John Green potwierdza ten stereotyp w swojej książce. Po krótkim czasie Augustus zakochuje się w Hazel. A ona?
Gwiazd naszych wina to piękna historia o nastolatkach, którzy próbują zrozumieć idee umierania. Muszą radzić sobie z końcem, który został dla nich odgórnie zaplanowany. Z jednej strony chcą czerpać z życia jak najwięcej, by nic ich nie ominęło. Z drugiej wiedzą, że takim zachowaniem mogą sprawić, że zranią zdrowych ludzi, jeśli dopuszczą ich do siebie za blisko. Nie myślą o sobie. Myślą o osobach, które kochają i chcą chronić.
Książka odkrywa bardzo wiele z psychiki osoby umierającej. Jej priorytety są zupełnie inne niż nasze. Inaczej patrzy na świat i nie można jej za to winić. Wszechobecne metafory mogą sugerować, że zagubieni nastolatkowie próbują odnaleźć sens we wszystkim, co ich otacza.
Skrót od imienia Augustusa to Gus. Został on wymyślony przez rodzinę i przyjaciół, bardzo szybko wszyscy go podłapali i zaczęli się do tego tak zwracać. Gus miał guza. Ironia polskiego tłumaczenia?
Wszechobecne spojlery powiedziały mi, jak kończy się ta historia. Myślałam, że przez to nie będę płakać na końcówce. Jakże się myliłam! Od pierwszych stron byłam smutna i chciało mi się ryczeć, bo wiedziałam, że to ma takie a nie inne zakończenie. A gdy ono w końcu nadeszło… Już nawet lepiej nie mówić. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, a macie zamiar to zrobić, to lepiej przygotujcie sobie zapas chusteczek.
Jest to najnowsza powieść Johna Greena i moim zdaniem najlepsza. Doczekała się także wspaniałego filmu, który zasługuje na miano ekranizacji. Każda scena została bardzo wiernie przeniesiona na ekran. I jestem pewna, że oglądając go, wypłaczemy drugie tyle łez, co przy czytaniu książki.
Muszę koniecznie zaopatrzyć się w egzemplarz i przeczytać!
OdpowiedzUsuńCzytałam i książka bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńA film jest po prostu niesamowity :D
Nie czytałam, ale tyle się nasłuchałam o tej książce, że aż mi obrzydła ;p Może gdy w końcu przestanę o niej słyszeć, zachce mi się ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPromocja była troszkę nachalna. Ale mam nadzieję że zmienisz zdanie bo warto przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, wszyscy się nad nią zachwycają, a ja myślę, że to najgorsza książka Greena xd Poszedł na litość :P
OdpowiedzUsuńOn ma specyficzny styl pisania który niezbyt mi leży a w GNW tego tak nie widać. Pewnie dlatego mi się najbardziej podoba
OdpowiedzUsuńA ja wielbię tę książkę i chyba ją wezmę, żeby znowu przeczytać.. Może na historii? Po co się nudzić, skoro ma się taką wspaniałą książkę? XD
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, bardzo mi się podobała. Niewiarygodnie prawdziwa i realna. Uważam, że film bardzo dobrze ją dopełnia,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Martyna
Zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńhttp://oczytane.blog.pl/
Hej nominowałam Cię do świątecznego tagu, ale więcej informacji jest u mnie na blogu :3
OdpowiedzUsuńhttp://citeofbooks.blogspot.com/2015/12/w-miescie-ksiazek-tak-kochani-dugo-mnie.html
Dziękuję. Na pewno odpowiem ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już tyle ochów i achów na temat tej książki, że muszę ją poznać. :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę na półce. Kupiłam jąnoen więcej po premierze, ale nie przeczytałam do dziś. W tym roku planuje ją ogarnąć :) ksiazkowa przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńale zrobiłaś mi ochotę na ponowne obejrzenie filmu. Gwiazd Naszych Wina skradła moje serce. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale dla mnie książka jest ledwie średnia.. jestem już chyba powoli "za stara" na młodzieżówki :).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki