środa, 17 sierpnia 2016

Książka| Akademia wampirów - Richelle Mead

Mogę się założyć, że każdy, kto tylko widział film i nie czytał książki, jak zobaczył tytuł tej recenzji, miał ochotę uciec stąd gdzie pieprz rośnie. I w sumie się nie dziwię, bo to „coś”, czego nie można nazwać adaptacją, a broń boże ekranizacją, jest totalnie beznadziejne, głupie, badziewne, idiotyczne… Długo by wymieniać. Ale przede wszystkim, nie ma kompletnie nic wspólnego z książką.


Na Akademię trafiłam w sumie dawno temu. Pamiętam, że czytałam ją na wakacjach jakieś trzy lata temu… Wtedy w Polsce wokół tej serii nie było tyle szumu, przynajmniej niczego takiego nie pamiętam. Pierwsza część mnie oczarowała, ale po drugą sięgnęłam dopiero jakiś rok później. Nawet nie wiem dlaczego, ale teraz żałuję, że tak rozciągnęłam w czasie całą lekturę.

Tytuł cyklu sugerować może tanie romansidło dla młodzieży z tak popularnymi i wszechobecnymi wampirami. Wszystko kręci się wokół nich i na rynku jeszcze nie tak dawno temu była lawina książek o tej tematyce. Można było się dosłownie porzygać. Ale jak się trafiło na perełki, to nie można o nich teraz tak łatwo zapomnieć.

Świat Akademii Wampirów dzieli się na cztery rasy. Na ludzi, zwykłych normalnych ludzi bez żadnych dodatkowych zdolności. Na moroi, którzy są wampirami. Muszą pić krew, by przeżyć. Wszyscy posiadają możliwość panowania nad jednym z czterech żywiołów; wodą, ogniem, powietrzem lub ziemią. Wraz z dorastaniem obierają specjalizację we władaniu nad jednym konkretnym. W śród moroi wyłania się także dwanaście rodów królewskich, którzy cenieni są ponad resztę. To oni panują i rządzą całą społecznością.

Są także dampiry czyli strażnicy. Mają w sobie część wampira, część człowieka. Są szybkie, zwinne i silne. Doskonałe do walki i obrony swoich podopiecznych czyli arystokratów. A przed czym ich ochraniają?


Moroj może bez przeszkód pić krew ludzką, ale gdy zabije swojego dawcę, zamienia się w strzygę, czyli jakby martwego wampira. Staje się wtedy nieśmiertelny i zaczyna polować na przedstawicieli królewskich rodów, co prowadzi do wygasania ich długich gałęzi drzew genealogicznych.

Główną bohaterką i tym samym narratorką powieści jest dampirka Rose Hathaway. Uczy się ona w Akademii imienia świętego Władimira jak być dobrą strażniczką dla swojej najlepszej przyjaciółki, Lissy Dragomir, ostatniej przedstawicielki potężnego klanu Dragomirów. Swoje dnie spędza na treningach z nowym, trochę starszym od niej, instruktorem pochodzenia rosyjskiego, Dymitrem.




Podziwiam kunszt pisarski Richelle Mead bo wszystkie sześć tomów jest ze sobą powiązanych w bardzo logiczny i spójny sposób. Widać, że w głowie autorki zrodził się pomysł od razu na całą serię, a nie tylko na pierwszy tom, a z resztą „tak jakoś wyszło”. Niby fabuła może wydawać się banalna, ale jest niezwykła i trzymająca w napięciu do ostatniej strony.

Przyjaźń Lissy i Rose, na której skupia się cała książka, została opisana bardzo ciekawie. Nie brakuje tu nawet wątku paranormalnego, ale nie chcę zdradzać zbyt dużo, by dla chętnych do przeczytania też była jakaś niespodzianka. Choć w całym cyklu będzie ich jeszcze wiele, oj wiele. W tym momencie powinnam roześmiać się jak zła postać z kreskówki…

Oprócz niezwykłej przyjaźni strażniczki i jej podopiecznej znajdziemy tu też cudowną i zakazaną miłość bez pozwolenia na rozwinięcie się. Ale wszystko jest tak niesamowicie opisane, że wszystkie kroki podejmowane przez naszych bohaterów wydają się być właściwymi. Nie zawsze takimi, jakie byśmy chcieli, ale ich wybory są słuszne i w większości wypadków uzasadnione. Oprócz jednego, ale to w kolejnych częściach dopiero mamy okazję się przekonać. Choć pewnie jak o tym napiszę, to narażę się na lincz.
Oglądaliście film? Nie podobał wam się? Zraziliście się do książki? W takim razie was podziwiam, jeśli dalej to czytacie. Gorąco zachęcam was do przeczytania całej serii bo jest totalnie inna niż ta marna próba przerobienia jej na film. To był totalny niewypał, na dodatek nieopłacalny budżetowo.





Akademia wampirów jest dla wszystkich. Silna osobowość Rose, która z jednej strony jest troskliwą przyjaciółką, ale z drugiej strony jest pyskata, wszystkich irytuje i potrafi skopać na raz kilka tyłków, przemawia na plus. Dorzucimy do tego niewinną Lissę, czyli moroja w opałach i rosyjski akcent Dymitra (Dymitr!) oraz ciągłą walkę ze strzygami… Otrzymamy wtedy doskonałą serię, którą przeczytamy na jednym tchu. A po skończeniu pierwszego tomu będziemy sobie pluć w brodę, że nie mamy drugiego, później trzeciego.. Właśnie. Po lekturze trzeciej części, choćby to był środek w nocy, wypadniemy z domu w poszukiwaniu kolejnej części. Wiem co mówię!

Jeśli chcecie przeczytać moją opinię o W szponach mrozu, dajcie znać w komentarzach poniżej. Bardzo chętnie sklecę recenzję i się nią z wami podzielę. A tym czasem osoby, które jeszcze nie znają Akademii… Nawet jeśli nie zamierzacie czytać książek, to pod żadnym pozorem nie oglądajcie filmu bo popełnicie jeden z większych błędów w swoim życiu. 



Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

10 komentarzy:

  1. Musze się skusić na tą serię. WIEM, ŻE STYL Richelle jest naprawdę wciągający, co efektem jest czekanie już dość długie na ostatni tom Kronik Krwi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam w planach przynajmniej pierwszą część, a z resztą zobaczę, jak wyjdzie :)
    Nie oglądałam serialu, ale i opinie nt. książek, które czytałam były czasami bardzo negatywne :D Dlatego chcę przekonać się sama :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spotkałam się ani z książką, ani z filmem, ale od osób, które widziały ekranizacje słyszałam, ze to nic dobrego, a tu się okazuje, że cała seria zasługuje jednak na danie jej szansy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Był czas, kiedy miałam wielką ochotę na tę książkę. Teraz mój zapał trochę opadł, bo mam mnóstwo innych powieści, które koniecznie muszę przeczytać. Nie skreślam jednak Akademii wampirów - co to, to nie. Lubię takie serie, więc mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję ją przeczytać, szczególnie po Twojej recenzji.
    Pozdrawiam! https://bookwormss-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem jedną z osób, która przez jakiś czas z krzykiem uciekała od tej serii właśnie przez ten nieszczęsny film. Jednak na razie nie przeczytałam "Akademii wampirów" a mimo tego chłamu, hucznie zwanego ekranizacją, poluję na pierwszy tom i mam nadzieję, że będzie tak dobry, jak wszyscy piszą :D

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytałam niedawno pierwszy tom i to było takie cudne ^_^ i zgromadziłam już prawie całą serię - prawie, bo brakuje mi tylko czwartej części :) już się nie mogę doczekać aż przeczytam drugą część, bo to mnie pochłonęło :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam całą serię, a dopiero później obejrzałam film. Film straszny, ale książki bardzo mi się podobały :D :)
    Iwaszkow ♥

    Pozdrawiam
    joolsandherbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Obejrzałam film i czytałam książkę ale zdecydowanie lepsza jest książka! Nie spodziewałam się za dużo po filmie i dlatego się nie zawiodłam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie czytałam ale chyba wpiszę to na moją listę bo bardzo mnie zaciekawiła Twoja recenzja :)
    Pozdrawiam
    http://mylittlecross-stitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiałam "Akademię wampirów" :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)