środa, 8 listopada 2017

Słowiańskie legendy w pigułce - "Żniwiarz. Czerwone słońce" Paulina Hednel [RECENZJA]

Nigdy nie wiadomo, jaki nawi siedzi w trawie.


Pamiętacie Żniwiarza? Tak, chodzi mi o tę książkę, która ma piękną (aczkolwiek mało praktyczną do noszenia w torbie) okładkę, została napisana przez Paulinę Hendel i oparta jest na legendach słowiańskich. Bo wiecie, tak się zdarzyło, że w końcu przeczytałam drugi tom i muszę się tym z wami podzielić.

Nie będę wiele mówić o fabule, bo to nie ma najmniejszego sensu. Nie chcę rzucać niepotrzebnymi spoilerami. Wiedzieć musicie tylko tyle, że Żniwiarz to historia o, uwaga, żniwiarzach, czyli takich człowieczkach zajmujących się przeprowadzaniem różnych upiorków do upiorkowego „nieba” czyli do Nawi. Ta nietypowa robota oprócz mnóstwa wrażeń przynosi ze sobą mały bonus; gdy żniwiarz umiera, każdorazowo odradza się w innym ciele. A fabuła drugiego tomu zostaje podjęta praktycznie od razu po jej urwaniu w Pustej nocy, także ja już nic więcej nie zdradzam.

Pierwsza część mi się bardzo podobała. Porównałam ją do mojego ukochanego Supernatural i w przypadku Czerwonego słońca także nie zamierzam się tego wypierać. Co więcej, to stwierdzenie wydaje mi się być jeszcze bardziej na miejscu. Hendel w kontynuacji zrzuca na swoich bohaterów więcej potworów; nie tylko pod względem liczby, ale i różnorodności. Autorka wykorzystała już znane nam legendy z poprzedniej części, ale wzbogaciła historię o kilka kolejnych, także nie można się nudzić.


Nowa część oznacza nowych bohaterów. Dajmy na to postać Magdy o wiele bardziej przypadła mi do gustu. Wcześniej nie było źle, ale teraz jest po prostu wybornie (zorientowani w temacie wiedzą dlaczego). Ciocia Janina, mój mistrz! A jej wnukowie są jeszcze lepsi od niej. I w tym akapicie potrafię znaleźć tylko jeden zarzut. Ten zaszczyt przypadł mojej ukochanej Klarze, którą niejednokrotnie chciałam mocno potrząsnąć. Nie dość, że dziewczyna nie ma żadnego charakteru i jest po prostu nijaka, to w dodatku zachowuje się jak zacięta płyta. Chodzi jak taka zabawka na baterię i cały czas powtarza jedno i to samo. Mówisz jej coś raz, ona dalej swoje. Mówisz drugi, też bez odzewu. To ona jest najważniejsza, to jej wszystko ma być przychylne.

Wiadomość dnia i równocześnie punkt główny programu? Pozbyliśmy się tego drętwego wątku miłosnego! Hip hip, hura! A dodatkowo relacje między bohaterami wypadają o niebo lepiej. Nie są tak formalne i bezwyrazowe. Teraz stały się dużo bardziej swobodne i naturalne.

Ogólnie Czerwone słońce czytało mi się dużo lepiej niż Pustą noc. Znalazłam trzy wyjaśnienia na tę zaistniałą sytuację. Chyba najważniejsze, to jest drugi tom. Znam już bohaterów i cały świat, a zawsze łatwiej jest wciągnąć się w coś znajomego. Odczułam to w swoim podejściu, ale i w sposobie pisania autorki, jakby już wiedziała, na co może sobie pozwolić, gdzie może zaszaleć, a gdzie trzeba przystopować. Trzeci powód jest taki, że fabuła po prostu jest ciekawsza.


Przez całą książkę czytelnik czuje, że zbliża się coś wielkiego. Już od samego początku wiemy, gdzie akcja się rozwiąże, ale też wiele zostaje zatajone, by nie pozbyć się wszystkich asów z rękawa już na samym wstępie. Moim zdaniem to dużo dodaje do powieści, bo przez całe 400 stron siedzimy jak na szpilkach i czekamy na to, co się wydarzy.

Moje największe „ale” tym razem znalazłam na samym końcu, dokładniej na ostatniej stronie. Najwidoczniej Hendel czuje mięte do tego rodzaju finałów. Nie mnie to oceniać, może kobieta ma jakiś fetysz… ale kurczę, tym razem element zaskoczenia był dla mnie zerowy. Tym bardziej, że mam już doświadczenie z innymi książkami autorki, więc podejrzewałam, że tak może to się potoczyć.

Drugi tom Żniwiarza to bardzo dobra kontynuacja. Czyta się ją jeszcze lepiej, kolejne strony aż same się przewracają. Nie jest to może coś,  co zmieni wasze życie, ale na pewno je urozmaici i umili wam kilka wieczorów. No i bądźmy szczerzy, ile książek opartych na słowiańskich wierzeniach czytaliście, hm?


Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona i We Need Ya!


Fakty objawione: 
Tytuł: Żniwiarz: Czerwone słońce
Autor: Paulina Hendel
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 432
Grubość grzbietu: 3 cm
Masa: 480 g
Ciężar: 4,7 N [g=9,81 m/s2] 
Cena: 36,90 zł
Mobilność: M+ (uwaga na literki!)


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





26 komentarzy:

  1. Muszę w końcu sięgnąć po tą serie, która naprawdę zapowiada się niesamowicie :)
    Myślę, że na pewno wpadnie w moje gusta literackie.
    Pozdrawiam, Tiggerss
    https://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nie słyszałam wcześniej o niej, ale chętnie po nią sięgne!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy tom wygrałam w rozdaniu, nie mogę się doczekać aż się za niego zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszy tom już się zaopatrzyłam i jest bardzo wysoko na liście książek do przeczytania. Zupełnie nie przyszło mi na myśl, że może jeszcze być tom drugi, a tu taka miła niespodzianka:) Najbardziej, bardziej nawet chyba niż mitologia słowiańska, przyciąga mnie do tej pozycji Twoje przyrównanie do Supernatural, bo choć ostatnie sezony przestały mnie interesować, to początki serialu dostarczały min ogromnej dawki radości i wypieków na twarzy :)

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest drugi, a jeszcze będzie i trzeci :D
      Ah, pierwsze sezony Supernatural <3

      Usuń
  5. Cieszę się, że Ci się podobała - drugi tom jeszcze przede mną, właśnie kończę pierwszy. Daleka jestem od zachwytów, ale to bardzo przyjemne, nieco odświeżające młodzieżową fantastykę czytadło :) I pięknie wydane, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydanie piękne, ale niepraktycznie. Te literki się cholernie gną :C

      Usuń
  6. Tak bardzo ciągnie mnie do siebie ta kontynuacja, a tak mało czasu, aby do niej usiąść! Muszę jednak to zrobić, bo ciekawość mnie zje! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja oba tomy lubię tak samo i w sumie nie rozbijam ich sobie w głowie aż tak bardzo na dwie różne części - początkowo nowa Magda strasznie działała mi na nerwy, ale z czasem ją ogarnęłam i polubiłam, więc tym bardziej niecierpliwie czekam na kontynuację - może być zabawnie biorąc pod uwagę, że znienawidzony Pierwszy chyba dołączy do „drużyny pierścienia” i ramię w ramię będą walczyli z new vilian 😂

    Pozdrawiam, she__vvolf 🍂🐺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też jest jedna historia tym bardziej, że przeskok między tomami jest w ogóle niezauważalny
      Liczę na ciekawy rozwój wypadków :D

      Usuń
  8. Nie czytałam jeszcze pierwszej ale z chęcią nadrobię obie :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie zaczynam czytać pierwszą część, ale obecnie początkowe 50 stron jakoś mnie nie kupiło. Recenzja super i z humorem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli przez całe 400 stron siedzi się na szpilkach, czekając na to, co dalej w fabule zaserwuje nam autorka to znaczy, że ta książka jest po prostu świetna. Rzadko zdarza się, że 2 tom jest lepszy od 1, ale Paulina Hendel stworzyła bardzo dobrą kontynuację. I tak - pomysł nawiązujący do słowiańskich wierzeń jest naprawdę godny podziwu. :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  11. Może wreszcie sięgnę po tę serię :D Ech, czemu tak dużo książek do przeczytania, a tak mało czasu xD

    Zapraszam na http://www.hagrid.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj zaciekawiłaś mnie porównując do mojego ulubionego Supernatural.Chyba się skuszę 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Supernatural i wszystko jasne xd
      Mam nadzieję, że powieść przypadnie ci do gustu ;)

      Usuń
  13. Odkładam na półkę "być może w przyszłości".

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie będę tej serii czytać, ale z ciekawością przeczytałam recenzję. Przyznaję też Ci rację: okładka nie jest przystosowana do noszenia w torebce. Ostatnio oglądałam tę książkę "na żywo" w empiku i niestety rozczarowała mnie. Na zdjęciach u blogerów wygląda dużo ładniej niż w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do noszenia w torebce zdecydowanie się nie nadaje. Strach o literki :c

      Usuń
  15. Ta seria to mój must-read! Ale nie wiem, czy zdążę w tym roku :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę nadrobić tę serię, tym bardziej, że czytałam już wiele książek z wątkami słowiańskich legend w fabule i jestem ciekawa, czy "Żniwiarz" przypadnie mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)