sobota, 27 lipca 2019

Serialowy Update #2


W poprzednim serialowym poście nie wyczerpaliśmy tematu także… zapraszam na ciąg dalszy tytułów, które udało mi się obejrzeć w przeciągu ostatniego pół roku.

Gdzieś na początku roku mogliśmy dużo słyszeć o Chyłce – i nic dziwnego. O Remigiuszu Mrozie jest bardzo głośno już od dłuższego czasu, więc przeniesienie jednej z jego powieści na mały ekran było oczywistością. Zastanawia mnie tylko dlaczego na pierwszy ogień poszło Zaginięcie, skoro jest to drugi tom serii. A z małego preview, jakim uraczyli nas twórcy w ostatnim odcinku wynika, że kolejny sezon będzie odpowiadał fabule Kasacji.

Jeśli zaś o Chyłkę – Zaginięcie chodzi to… specjalnie wcześniej przeczytałam papierowy pierwowzór, żeby mieć lepsze odniesienie i… Zarówno serial jak i książka nie przypadły mi do gustu. Nie wierzę w tę historię. To opowieść z tego typu, którego ja wprost nie cierpię. Autor konsekwentnie knuje jakąś intrygę przez 90% książki, myli wszystkie tropy w taki sposób, że odbiorca dochodzi do wniosku, że wyjaśnienia nie ma, bo wszystkie hipotezy zostały już obalone, po czym na ostatnich dwóch stronach następuje nagły zwrot akcji i winnym przestępstwa okazuje się ktoś najmniej podejrzewany, a ja odnoszę wrażenie, że nie starczyło już czasu na zbudowanie odpowiedniego napięcia wokół tego odkrycia, tylko skończył się czas więc rozwiązano sprawę po łepkach, bo „jakoś było trzeba”. Chyłka właśnie taka jest. Do tego jej serialowy odpowiednik grany przez Cielecką jest po prostu wredny i bezczelny. Ktoś zadaje jej normalne pytanie, grzecznie i kulturalnie, a ona zaczyna kląć i się drzeć. Nie na tym polega budowanie silnej kobiecej postaci. I w sumie podsumowując, Zaginięcie jest po prostu nudne. Już takim dla mnie było w wersji 400 stronowej książki, a jako siedmioodcinkowy serial nic nie zyskuje. I porzuciłabym oglądanie tej produkcji już dawno gdyby nie fakt, że postać Kordiana Oryńskiego wyszła im całkiem nienajgorzej i była jedyną rzeczą, trzymającą mnie przed ekranem.

W ostatnich miesiącach premierę miał trzeci (i jak się później okazało ostatni) sezon Santa Clarita Diet. Serial z Drew Barrymore w roli zombie? Nie wiedziałam, że tego potrzebuję, dopóki nie zabrałam się za ten tytuł na Netfliksie. Jest tutaj pełno dobrego humoru i rozrywki na odpowiednim poziomie, także jeśli szukalibyście czegoś lekkiego, to trzy sezony się polecają. 28 odcinków, każdy w granicach 20-30 minut także o co można prosić więcej!

Znalezione obrazy dla zapytania gra o tron sezon 8 plakat

W tym poście nie może zabraknąć też niesłynnej Gry o tron. Na sezon ósmy czekaliśmy prawie dwa lata. To był czas nerwów, domysłów, obgryzania paznokci i zapalczywego unikania wszystkich możliwych spoilerów. Na czas emisji tej serii specjalnie zaopatrzyłam się w HBO GO! I moje rozczarowanie nie mogłoby być większe. 6 odcinków, a tak naprawdę tylko w dwóch coś się dzieje, bo reszta to totalne lanie wody i snucie się po kątach, albo Winterfell, albo w Królewskiej Przystani. Już w poprzednim sezonie było widać, że twórcom brakuje papierowego pierwowzoru, ale w tym ósmym braki i niekonsekwencja są już niewybaczalne. To miał być finał wszechczasów, a wyszło niezadowolenie i poirytowanie, że ktoś na to pozwolił i ktoś za to wszystko zapłacił grube miliony.

Fabuła leży. Scenarzyści mają głęboko w dupie fakt, że przez siedem sezonów budowali bohaterów w określony sposób. W ósmym postanowili o tym wszystkim zapomnieć i poprowadzić niektóre wątki w tak okrutnie absurdalny sposób, że nóż się w kieszeni otwiera, a siekiera aż zaczyna skakać w piwnicy, żeby jej użyć przeciwko nim. (MOŻLIWE SPOILERY) To, co zrobili z postacią Daenerys… Toż to nie ma żadnego logicznego uzasadnienia, co tam się odwaliło. A Jon? Pragnę przypomnieć, że pokonali Nocnego Króla, zasadniczo instytucja Nocnej Straży już jest po nic, bo zagrożenie minęło, ale na co zostanie skazany Jon za zabicie swej ukochanej? Ma iść na mur, znowu. A ludzie, którzy go na to skazali, odpływają dwie minuty po wydaniu wyroku, więc spokojnie Jon mógł sobie zostać w Winterfell i robić co tam mu pasuje. To nie tak, że w Siedmiu Królestwach prężnie działa internet i wszyscy się dowiedzą, że chłopak się nie zastosował. (KONIEC SPOILERÓW).

Jestem głęboko rozczarowana finałem, chociaż tak naprawdę nigdy ogromną fanką Gry o tron nie byłam. Jednak to, co twórcy zrobili w tym ostatnim sezonie… toż to była porażka za miliony.

Podobny obraz

Jak już miałam to HBO, to udało mi się również obejrzeć serial z zupełnie innej kategorii, który powinien przyćmić tę nieszczęsną Grę o tron, bo tutaj wszystko od początku do końca jest idealnie dopracowane. Krótki, bo zaledwie pięcioodcinkowy fabularyzowany dokument pod tytułem Czarnobyl o wielkiej katastrofie jądrowej w Czarnobylu. Sposób, w jaki zrealizowano tę produkcję, to miód na moje oczy. W bardzo realny sposób i odpowiadający realiom lat 80. pokazano, jak to wtedy wyglądało. Że tak naprawdę nikt nie miał pojęcia, co się wydarzyło, jakie konsekwencje to ze sobą niesie i jak dużo to zmienia w przemyśle energii atomowej. Bo wiecie, odkrycie, że energię można pozyskiwać w ten sposób, było kwestią czasu. Ale wydaje mi się, że nikt nie myślał, że coś może przy tym pójść nie tak.

Czarnobyl to tytuł idealny dla tych, którzy przeżyli tę katastrofę i mają o niej jakieś pojęcie, ale także dla tych, którzy nie do końca wiedzą, o co chodzi. Serial to bardzo fajnie tłumaczy, w bardzo przystępny sposób, nie przekłamuje faktów i pokazuje, co tak naprawdę się wydarzyło. Majstersztyk w pięciu godzinnych odcinkach.

I ostatni serial z HBO, jaki udało mi się zobaczyć, to przegenialny The Act.  Wcześniej nie znałam historii Gypsy Rose i Dee Dee, ale już nadrobiłam wszystkie zaległości. Według Dee Dee, jej córka, Gypsy Rose, była chora. Niepełnosprawna, zmuszona do korzystania z wózka inwalidzkiego, z ogromną alergią na cukier i koniecznością karmienia dojelitowego. Tylko problem w tym, że Gypsy Rose nigdy nic nie było i nie cierpiała na żadną z chorób, które jej wmawiała matka. Jednak traktowanie córki jako niedorozwiniętej umysłowo, stałe fałszowanie jej wieku i uzależnienie jej od siebie spowodowało, że Gybsy była więźniem we własnym domu. Finał tej historii był tragiczny, ale fabularyzowany mini serial na jej podstawie jest istnym mistrzostwem.

Przechodząc do tytułów od Netfliksa, na pierwszy ogień drugi sezon Chilling Adventures of Sabrina. Nie mam pojęcia, co tu się wydarzyło, ale pierwsza seria naprawdę bardzo mi się podobała. Tak bardzo, że pod jej wpływem napisałam krótki post na bloga, gdzie wychwalałam jej zalety. A druga? Z ogromnym trudem udało mi się skończyć oglądanie i… nie wiem, czy będę zabierać się za kolejne odcinki. Te były nudne i wielokrotnie przeginały. Za dużo satanizmu i okultyzmu. Już nie traktowano tych tematów ze smakiem i z dobrym gustem, w drugim sezonie one po prostu wylewają się z ekranu i wcale w dobry sposób sobie z tymi wątkami nie poradzono.

Skusiłam się też na drugi sezon The Rain. Sama nie wiem dlaczego, myślę, że doskonale pamiętacie, jak bardzo hejtowałam pierwszy. Jednak muszę szczerze przyznać, że twórcy trochę się poprawili. Wytłumaczyli bardzo dużo dziur, które poprzednio zrobili, ale jednocześnie powstało równie sporo całkiem nowych. W sumie w tę kontynuację można się nawet wciągnąć. Chociaż ostatnie dwa odcinki są na tak samo złym poziomie jak cała pierwsza seria, to w pierwszych czterech widać spory progres. Może jeśli tendencja wzrostowa się utrzyma, to trzeci sezon będzie się dało oglądać bez zamykania jednego oka?

Znalezione obrazy dla zapytania dark netflix

Kolejną perełką w tym poście jest Dark. Moje ukochane Dark, w którym się zakochałam ponad rok temu, które wyprało mi mózg i po którym dalej do siebie dochodzę. Niepozorny niemiecki serial, który robi ogromne wrażenie i pozostawia widza z przerażającym uczuciem, że już nigdy nie obejrzy się niczego lepszego. W czerwcu wyszedł drugi sezon, który jest tak samo genialny jak pierwszy, ale niestety nie daje widzom taryfy ulgowej. Od początku wrzuceni zostajemy w sam środek wydarzeń, znajdujemy się na ogromnej karuzeli czasu i przestrzeni, nie wiedząc, co się dzieje. Dopiero po obejrzeniu całości wszystko zaczyna wskakiwać na swoje miejsce. Jeśli myślicie, że da się zabrać za sezon drugi z pierwszego pamiętając tylko ogólniki, to możecie się mocno przejechać. Ja powtórzyłam sobie całość i nie dość, że bez problemu z powrotem wskoczyłam w świat Winden, to jeszcze odnalazłam mnóstwo szczegółów, które umknęły mi przy pierwszym seansie. Dark to geniusz w czystej postaci. Najlepszy serial, jaki kiedykolwiek widziałam. I niestety z przerażeniem stwierdzam, że długo będzie dane nam czekać na coś równie dobrego.

Jeśli zaś o Big Little Lies chodzi, to nie byłam przekonana do drugiej serii. Pierwsza mi się bardzo podobała, ale to jednak była zamknięta historia i kontynuacja nie była potrzebna. Okazuje się jednak, że ten drugi sezon nie kłuje w oczy aż tak bardzo, a twórcy mieli całkiem niezły pomysł na poprowadzenie ciągu dalszego fabuły. Dodanie Meryl Streep do obsady było strzałem w dziesiątkę, a jej bohaterka z powodzeniem może aspirować na sukę 2019 roku i sądzę, że nikt nie odmówiłby jej tej nagrody. Kontynuacja trzyma poziom, chociaż jednak mimo wszystko serce pozostaje bardziej z pierwszą serią. Ale jakby zrobili ciąg dalszy, to bym się nie obraziła, bo zakończyli to wszystko w taki sposób, że furtka do opowiedzenia kolejnych historii naszych pięciu bohaterek jest otwarta i niegłupim pomysłem byłoby poprowadzenie tego dalej.

Znalezione obrazy dla zapytania dom z papieru

A jeśli o niepotrzebne kontynuacje chodzi, to najbardziej ze wszystkich możliwych pomysłów, na jakie wpadli twórcy, byłam zła na chęć zrobienia kolejnego sezonu La Casa de Papel czyli naszego Domu z papieru. Przecież ta historia miała mówić o jednorazowym skoku na mennicę hiszpańską, a do tego całość zakończyła się w taki sposób, że miejsca na ciąg dalszy po prostu nie było. Ale Netflix głupi nie jest i wie, że nie zabija się kury znoszącej złote jaja. I tym sposobem otrzymaliśmy kolejny sezon tej historii, który początkowo wydawał się kompletnie zbędny.  

Nigdy nie darzyłam jej sympatią, bo jednak sam pomysł to nie był wszystko. W pierwszych dwóch częściach, które mówią o napadzie na mennicę, pełno jest dziur fabularnych, nielogiczności i zwrotów akcji, które opierały się na głupocie bohaterów. Potem doczytałam, że to wszystko było realizowano przez lokalną hiszpańską telewizję i po prostu brakowało im pieniędzy na jakieś ambitniejsze rozwiązania i musieli iść na kompromisy, wielokrotnie kosztem fabuły. I pod tym względem sezon trzeci podobał mi się najbardziej ze wszystkich. Mamy tu akcję, logikę, sens i dreszczyk emocji! Ale sam fakt napadu na Bank Hiszpanii, już nie jest taki świeży jak napadu na mennicę. Do tego sam wstęp do tej historii jest grubymi nićmi szyty i ja w niego nie wierzę. Twórcy mogli w inny sposób poprowadzić bohaterów, no ale dobra. Reszta odcinków pomimo wielu wad wciąga i ogląda się je jednym tchem, dosłownie na jednym posiedzeniu (wcale tak nie zrobiłam). I jak wcześniej nie potrafiłam zrozumieć, o co chodzi z tym wielkim zamieszaniem wokół Domu z papieru, tak teraz będę zaliczać się do grona przebierających nóżkami w oczekiwaniu na ciąg dalszy.

Podobny obraz

I wisienką na torcie jest kolejna kontynuacja – tym razem z kategorii tych niesamowitych – czyli trzeci sezon Stranger Things. I tutaj również, przy pierwszym sezonie nie rozumiałam tych wszystkich zachwytów na temat tej produkcji. Była całkiem okej, ale żeby aż wychwalać ją pod niebiosa, tak jak robili to inni, to nie. Sezon drugi był już o wiele lepszy i zaczęłam dostrzegać, o co chodzi tym wszystkim fanom (duet Steve’a z Dustinem w tym bardzo pomógł). Za to jeśli chodzi o sezon trzeci, to w końcu zostałam kupiona w pełni i z powodzeniem mogę zaliczyć się do grona miłośników tej produkcji. Jest to moim zdaniem najlepsza seria, jaka do tej pory powstała. I już nawet nie zwracam uwagi na to, że schemat na poprowadzenie fabuły pozostał ten sam, bo tę historię robią przede wszystkim bohaterowie. Wątek Nancy i Johnatana został całkiem nieźle przedstawiony, z drugiej strony była Joyce i Hopper, którzy wywoływali najróżniejsze emocje, ale prawdziwą perełką tej serii jest nowo zawiązana drużyna Steve’a, Dustina i Robin. Nigdy nie spodziewałabym się, że można w ten sposób połączyć tych bohaterów ze sobą, ale osoba, która na to wpadła, powinna zbierać teraz wszystkie laury. To trio po prostu bawiło do łez. Na uwagę zasługuje też postać Billy’ego, która wydawała się wcześniej taka niepozorna, a tutaj twórcy zdecydowali się na dodanie jej większej wagi, co wyszło genialnie.

I w sumie jakby patrząc na całość tego trzeciego sezonu, to nie mam żadnych „ale”, oprócz jednego. Nic mnie tak nie denerwowało jak związek Willa z Eleven. No po prostu nie! Na szczęście nie musiałam cierpieć z tego powodu zbyt długo, później wszystko się ogarnęło i wskoczyło na swoje miejsce, a ja mogłam z dalszym podziwem oglądać resztę. Ja chcę ciąg dalszy! ASAP!


Na część trzecią materiał dopiero zbieram, ale to tylko kwestia czasu. Sądzę, że jeszcze w te wakacje zobaczymy się przy okazji tej serii i będziemy mieć możliwość pogadania sobie o kolejnej paczce fajnych bądź mniej fajnych seriali.


A póki co, to szybciej możecie spodziewać się takiego samego apdejtu, ale z koreańskimi dramami! 



 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



19 komentarzy:

  1. Tym razem nie znalazłam nic, co bym chciała W TYM MOMENCIE obejrzeć. :P Choć nie zaprzeczę, że za część z nich chciałabym się dopiero zabrać, ale jak to u mnie bywa, wszystko z opóźnieniem. Bo inne, większe produkcje wciąż czekają, no po prostu za dużo produkcji już zaczęłam, aby zabierać się za coś jeszcze. xD
    Za to muszę powiedzieć, że skończyłam to Russian Doll i bardzo mi się spodobało. I w sumie nie odczułam znużenia, dla mnie długość idealna, ale to pewnie też dlatego, że nie mam nic do motywu pętli czasowej. A piosenka, która leciała, gdy Nadia "budziła" się w toalecie wciąż jest ze mną. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak kiedyś zabraknie ci inspiracji, to się polecam :D
      Super, że tobie się podobało! Piosenka z tej sceny jest fajna, ale ja po usłyszeniu jej te kilkanaście razy, miałam już trochę dość xd

      Usuń
  2. Mój mąż oglądał "Czarnobyl" i jest zadowolony z tej produkcji. Ja niestety nie mam czasu na kino.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj bardzo ciekawi mnie ten serial Dark, chyba zaczne przygode z nim ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam sporo z wymienionych przez Ciebie seriali na liście do obejrzenia i chyba czas najwyższy wziąć dupę w troki i zacząć je oglądać. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. „Czarnobyl” oglądam. I jestem pod wielkim wrażeniem! A „Dom z papieru” mam w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam Stranger Things, Czernobyl i Chyłkę. Teraz zaczęłam nowy sezon Domu z Papieru. Wszystkie bardzo mi się podobały, najbardziej chyba Czernobyl i Stranger Things. W kolejce czeka Big Little Lies, bo pierwszy sezon mi się bardzo podobał. Zainteresowałaś mnie serialem The Act, uwielbiam takie historie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Santa Clarita Diet uwielbiam, Chyłka mi się podobała, więc czekam na sezon numer 2, a to co zrobili z finałem GOT woła o pomstę do nieba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też jestem ciekawa drugiego sezonu Chyłki, bo to będzie przełożenie Kasacji, która mi się o wiele bardziej podobała.
      Ah, GOT. Już tyle czasu upłynęło, a emocje dalej nie opadły

      Usuń
  8. Od Mroza to ja się trzymam z daleka - kompletnie nie jestem zainteresowana, może kiedyś przeczytam jedną, żeby zobaczyć, o co im chodzi. Claritę uwielbiałam, ale trzeci sezon mi nie podszedł kompletnie. Strasznie zepsuli ten serial i chyba nawet nie będę płakać za jego brakiem. Szacun za GOT, ja wciąż nie mogę dokończyć sezonu, bo się tyle złego już nasłuchałam i te 4 odcinki sprawiają, że mi ręce opadają. Za Czarnobyl podziękuję, The Act wymęczyłam strasznie (masakra), Sabriny nie cierpię, The Rain się zastanawiam :D

    Dark oglądamy obecnie z M i to pierwszy raz, kiedy on bardziej orientuje się w serialu niż ja. Strasznie się gubię w fabule, ale mimo to podoba mi się jego klimat. A ze Stranger Things mam odwrotnie - dwa pierwsze mi się podobały, ale trzeci się ciągnął niemiłosiernie. Ostatni odcinek mi się podobał i nawet uroniłam łezkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkowicie zgadzam się z tobą ze wszystkim co napisałaś o Stranger Things. Uwielbiam drużynę Steve'a, Dustina i Robin <3 Ten klimat lat 80 też był naprawdę świetny.
    Koniecznie muszę obejrzeć Dom z papieru i Dark, są na samym szczycie mojej listy seriali do obejrzenia :D A The Rain kompletnie mi się nie podobało, tak, że nawet nie skończyłam 1 sezonu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam jedynie Czarnobyl i też bardzo byłam z niego zadowolona. A jeśli chodzi o seriale, to ostatnio z mężem oglądamy Glee :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Oglądasz wszystkie seriale, które ja również mam w planach lub obejrzałam, więc ten post był bardzo ciekawy. Gra o tron niestety u mnie zgarnęła taką samą opinię, a szkoda bo mogło to być zakończenie reku :)

    https://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. O Czarnobylu słyszałam i wypadałoby w końcu obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. zdecydowanie większość przypadła mi do gustu, chociaż jeszcze nie tak dawno temu byłam wielką przeciwniczkę seriali w ogóle ;-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)