Cały czas myślałam, że jestem na bieżąco w różnymi animowanymi produkcjami, a potem… zrozumiałam, że na bieżąco, to ja może byłam, ale jakieś 10 lat temu. Wiecie, jak każde dziecko miałam etap, że bajki to był jedyny zjadliwy produkt, jaki przyjmowałam bezkrytycznie i nie rozumiałam, dlaczego ktoś mógłby chcieć oglądać filmy z prawdziwymi ludźmi – po co, skoro widzimy ich na co dzień? Później zaś z bajek wyrosłam, bo wiecie, wyszedł Zmierzch i moje priorytety się zmieniły. Za to teraz z wielką przyjemnością wracam do produkcji Disneya i innych, bo kurczę, one nigdy nie zawodzą!
Tajni i fajni (2019)
Na początek coś nowego, bo bajka z gołębiami w roli
głównej! Jest sobie agencja szpiegów, trochę jak z Jamesa Bonda, a w niej oprócz
agentów pracują też odpowiedni ludzie, którzy wymyślają wszystkie różne zabawki
ułatwiające pracę w terenie. I właśnie taki młody dzieciak tworzy serum, które
zdolne jest przemienić człowieka w gołębia, co pozwala na większą skuteczność
wywiadowczą – kto by zwrócił uwagę na gołębia, jak tych ptaków jest wszędzie
pełno?
Mamy tu mnóstwo świetnego humoru i zabawnych żartów, do
tego pełno easter eggów dla starszych odbiorców. Świetna animacja i dobrze
dobrana muzyka. Idealna rozrywka dla dzieci, ale, mam wrażenie, że przez cały
ogrom odniesień starsi będą bawić się równie dobrze, bo wyłapią zdecydowanie
więcej!
Hotel Transylwania (2012)
I to już ten film, który mnie ominął, gdy miał premierę.
Nie mam pojęcia, gdzie ja wtedy byłam i co robiłam, bo wszystkie znaki
wskazują, że powinnam być na nim w kinie! Przecież wampiry to zawsze był mój
wątek, ale no, chyba chodziłam wtedy z zamkniętymi oczami.
Mamy Draculę i jego córkę, których relacja i sama
historia została przedstawiona w bardzo nietypowy sposób, co stanowi ciekawe
odświeżenie oklepanego schematu. Bajka jak to bajka, można się nieźle na niej
bawić i trochę nawet pośmiać, ale… na mnie jakiegoś większego wrażenia nie
zrobiła. Może jedynie wydaje mi się, że polski dubbing jest zabawniejszy, ale
to też zależy od punktu siedzenia. Także ten, taka niepopularna opinia z mojej
strony, nie bijcie.
Ale drugą i trzecią część kiedyś na pewno jeszcze
nadrobię!
W głowie się nie mieści (2015)
Moje odkrycie tego roku! Niesamowicie ciepły i
inteligentny film, który przedstawia wariację na temat emocji w ludzkim ciele:
jak to wszystko wygląda, skąd się biorą poszczególne uczucia, co i jak na co
wpływa, a także jakie są skutki poszczególnych działań.
Chciałabym poznać osobę, która wpadła na ten koncept, bo
jest absolutnie genialny! Jestem zachwycona tą bajką, kreacją postaci, samym
sposobem przedstawienia i poprowadzenia historii. Ogromnie żałuję, że dopiero
teraz oglądam ją pierwszy raz, bo tyle mnie ominęło!
No i ostrzegam, można się nieźle tutaj wzruszyć, więc
zasiadając do oglądania warto od razu zlokalizować chusteczki w zasięgu wzroku.
Zwierzogród (2016)
Kolejna świetna bajka na mojej liście, którą obejrzałam
stanowczo za późno. Koncept przedstawienia świata zwierząt, gdzie drapieżnicy i
ich potencjalne ofiary (wiecie, góra i dół łańcucha pokarmowego) żyją w pokoju,
a każdy zwierzak ma swoje miejsce w społeczeństwie – to jest tak abstrakcyjne,
a równocześnie tak dobrze poprowadzone, że nie wiem, jak kiedykolwiek mogłam
wątpić w ten pomysł.
W całym tym zamieszaniu nowej rzeczywistości mamy małą
panią królik, która chce zostać policjantem mimo wszystkich uchwalonych nowych
norm. Bo kto to widział, żeby mały futrzak ścigał zbirów? Wychodzenie poza
ustalone zasady i pokonywanie własnych granic czyli to, co kochamy najbardziej.
Zwierzogród jest mądry i
inteligentny, a do tego wciągający. Poproszę więcej takich bajek!
Gdzie jest Dory? (2016)
Jakąś wielką fanką Nemo nigdy nie byłam. Oglądałam kilka
razy, ale zawsze wszyscy mnie irytowali, z Nemo na czele, Dory zaś była druga w
kolejności, bo nie widziałam wtedy jej uroku. Za to Gdzie jest Dory? sprawiła, że polubiłam tę małą niebieską rybkę! I
chociaż kontynuacja jest całkowicie zbędna, to jednak okazuje się, że jest
całkiem udana.
Zgłębiamy historię Dory, która jest niesamowicie smutna,
ale jeszcze ciekawsza niż wszyscy zawsze myśleliśmy. Chociaż nie, jednak przede
wszystkim smutna. Chociaż nie przytłacza to tej opowieści, bo wszystko i tak
zostaje przedstawione w stylu charakterystycznym dla Dory, a całość ma świetny
morał i pozytywny wydźwięk, bo jednak to bajka dla dzieci.
Naprzód (2020)
Kolejna filmowa nowość, której nie lubiłam jeszcze przed
jej premierą, bo strasznie irytowały mnie zwiastuny, które nie zdradzały nic, o
czym będzie ta historia. O fabule nie wiedziałam nic i… końcowo cieszę się, że
tak właśnie było. Do kina poszłam (jeszcze przed pandemią, ah!) z zerowymi oczekiwaniami
i, kurczaczki, wyszłam zachwycona, do tego z małą łezką w oku.
Świetnie opowiedziana historia o magicznym świecie, w
którym mityczne postacie o magii zapomniały, bo łatwiej im było korzystać z
nowoczesnych technologii niż bawić się kapryśną magią. Do tego mamy rodzinne
problemy, świetnie nakreślone postacie i całkiem zabawne żarty, a na koniec
wzruszający morał. Disney i Pixar znowu to zrobili, znowu można się popłakać.
Król lew (2019)
Remake klasycznej animacji sprzed lat, który wyszedł jak…
film przyrodniczy z dubbingiem. Nie lubię tej historii, wręcz nie cierpię tego całego
zamieszania wokół Króla lwa, za to
oryginał doceniam i za pierwszym razem, gdy go oglądałam, bardzo mi się
podobał. No ale ileż można wałkować jeden temat.
Nie sądzę, by ta odświeżona wersja była komuś potrzebna.
Fakt, jest na co popatrzeć, bo efekty specjalne i wszystkie komputerowe
zwierzaki stoją technologicznie na bardzo wysokim poziomie, ale no cóż. Simba
pozostaje tak samo irytujący, Timon i Pumba tak samo fajni, a sama historia
jest 1:1 jak wersja animowana.
Piękna i bestia (1991)
Cudowna animacja, której nie mam absolutnie nic do zarzucenia!
No, może oprócz tego, że wcześniej widziałam remake z Emmą Watson i dlatego
wersja aktorska podoba mi się odrobinkę bardziej, bo aranżacja piosenek trochę
bardziej do mnie przemawia i bohaterowie też wydają mi się zabawniejsi.
Ale oryginalna bajka i tak jest świetna, a że ja ogólnie
mam słabość do motywu pięknej i bestii to już chyba więcej nic nie muszę
dodawać oprócz tego, że kocham zarówno animację jak i remake!
Epoka lodowcowa – części 2, 3 i 4
Nigdy nie widziałam tych filmów w całości, bo zawsze w
oczy rzucały mi się tylko jakieś urywki. Za to, fun fact, gdy byłam dzieckiem,
to kompletnie nie wiedziałam, o czym jest ta historia i zawsze wyłączałam film
po początkowej scenie z wiewiórem. Dopiero po latach ogarnęłam, że wiewiór to
nie tylko początek, ale i postać, która wraca.
W końcu postanowiłam się zabrać za całość – druga część
wypada tak sobie, trzecia to chyba mój faworyt, zaś do czwartej żywię jakąś
najmniejszą sympatię, chociaż babcia Sida wymiata.
Jeszcze wczas się zorientowałam, że przecież mamy też 5
część, ale to może jeszcze kiedyś uda mi się nadrobić.
Aladyn (1992)
Tutaj ponownie najpierw widziałam wersję aktorską, ale w
tym przypadku nie robi mi to jakiejś wielkiej różnicy, bo w remake’u się nie
zakochałam i końcowo obie formy podobają mi się tak samo. Ale jakbym już tak
musiała wybierać, to chyba animacja jednak odrobinkę bardziej.
Ale! Historia jest świetna, romantyczna i ciekawa, no i
Disney, co tu wiele mówić, Disney chyba nigdy nie zrobił złego filmu.
Kolejny fun fact: Jasmine zawsze była moją ulubioną
księżniczką Disneya, mimo że film obejrzałam dopiero teraz.
Potwory i spółka (2001)
A tutaj jak byłam dzieckiem, to nie lubiłam nigdy tej
bajki i również aż do teraz nie widziałam jej w całości. Nawet nie umiem już
określić, co tak bardzo mi się w niej nie podobało, bo…
Teraz sama sobie się dziwię, że historia o korporacji
potworów, które co noc straszą dzieci, kiedyś mogła mi się nie podobać! Również
jestem pod wrażeniem swojej głupoty, bo ta bajka jest fajna i urocza, na pewna
jedna z lepszych, jakie widziałam.
Mały Książę (2015)
Ksiązkowej wersji Małego
Księcia również nie lubię. Mam po prostu wrażenie, że jest
nadinterpretowana no i po prostu do mnie nie przemawia, bo ta książka jest
wszędzie i to zrobiło się nudne. Ale pomijając historię i samą kwestię
adaptacji papierowego pierwowzoru, to twórcom w bardzo ciekawy sposób udało się
przenieść tę opowieść na ekran. Zrobiono to w taki sposób, by widz się nie
nudził, a może nawet i dowiedział się czegoś nowego. Do tego całość nie jest
rozciągnięta i można spojrzeć na pewne kwestie z innej perspektywy.
Także ja, antyfanka Małego
Księcia, mogę wam polecić adaptację!
Spirited Away (2001)
Moja pierwsza animacja ze Studia Ghibli, a także moje
pierwsze spotkanie z anime w wersji filmowej. I nie, dalej nie polubiłam anime.
Ta „bajka” jest tak pogmatwana, że jeden seans nie
wystarczy, by ją ogarnąć. Jest tu tyle szczegółów, tyle odniesień do mitologii,
cały ten świat jest tak złożony, że głowa eksploduje.
Przez pół filmu nie mogłam wyjść z podziwu nad
kreatywnością twórców. Za to teraz w sumie nie umiem ocenić tej produkcji, bo
patrzę na nią przez pryzmat mojej awersji do anime. Nie mam pojęcia, czy mi się
podobało, czy nie, ale to na pewno było ciekawe doświadczenie. I przy okazji
ogarnęłam, skąd się wzięły pewne postacie w popkulturze!
Scooby-Doo! (2020)
Na koniec film najnowszy i ten, na który w tym roku
bardzo mocno czekałam. Ze względu na mój ogromny sentyment do oryginalnych
animacji ta produkcja już na wstępie ma dużo łatwiej. Chociaż końcowo nie
musiała z tego awansu korzystać.
W sumie nie wyszło źle, ale jest trochę tak, jak to sobie
wyobrażałam. Żarty można podzielić na te śmieszne i na te, które były śmieszne
5 lat temu. Na końcu podjęto próbę wyciśnięcia łez z widzów (skutek marny, bo i
tak wszyscy wiemy, jak to się skończy).
Za to boli mnie trochę sama animacja, a najbardziej włosy
Daphne, które są jak z innego wymiaru i kompletnie nie pasują do reszty. Do
tego z Kudłatego zrobiono strasznego egoistę, a temu wszystkiemu towarzyszą
melodyjki rodem z simsów.
Ale można miło przy tej bajce spędzić czas, poprawić
sobie humor i dobrze się bawić, a wszystkie wady i tak zejdą na dalszy plan, bo
hej, Scooby-Doo!
I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje nadrabianie
dzieciństwa! Wyszły mi trochę luźniejsze komentarze niż rzetelne opinie, ale co
jak co, klasyków nie ma co recenzować, bo czuję, że mi nie wypada.
Koniecznie dajcie znać w komentarzach, które z moich
typów widzieliście i co myślicie!
Ja muszę obejrzeć odświeżonego Króla Lwa. Jestem bardzo ciekaw tej wersji.
OdpowiedzUsuńJedyna w swoim rodzaju xd
UsuńWiększość z nich widziałam. Moją ulubioną bajką jest Anastazja, później Mulan,a później Frozen.
OdpowiedzUsuńU mnie od lat króluje Księga dżungli <3. Za to Mulan muszę nadrobić, bo wstyd, ale nigdy nie widziałam xd
UsuńWow, ile świetnych tytułów! Lubię animacje, zwłaszcza że teraz bezkarnie mogę oglądać je ze swoim Starszakiem. :)
OdpowiedzUsuńLepszej wymówki mieć nie będziesz! <3
UsuńLo mamo, ja kocham animacje i mogę je oglądać w kółko! 😍 z tych nie widziałam tylko pierwszej. Zwierzogrod i W Głowie się nie mieści są tu najfajniejsze. Scooby mi się nie podobał, nawet sentyment nie zadziałał. Spirited Away to także moje pierwsze spotkanie z anime, oglądałam w kinie, jeden z końcowych seansów i jestem zakochana w tym filmie od tamtego czasu. Dla mnie to jeden z najlepszy h filmów tego studia, a sukcesywnie je nadrabiam, odkąd są na Netflix. Lubię do niego wracać! Naprzód doceniłam dopiero za drugim razem, oglądam w oryginale i najwidoczniej coś mi umknęło, bo potem z dubbingiem nawet łezka poleciała.
OdpowiedzUsuńNa HBO jest przepiękna animacja „Kraina Cudów” - to koje odkrycie tego roku ❤️.
W głowie się nie mieści to i mój faworyt!
UsuńStudiu Ghibli muszę dać drugą szansę, bo chyba za pierwszym razem dużo mi umknęło.
Dubbing w Naprzód daje radę i chyba kolejny raz wypada lepiej od oryginału. W przypadku bajek dubbingowanie wychodzi nam całkiem nieźle :D
Krainę cudów dopisuję do listy!
Ja też bardzo lubię oglądać filmy animowane i chyba to się nigdy nie zmieni. 😊
OdpowiedzUsuńNigdy się z nich nie wyrasta, nieważne, ile lat mija!
UsuńOglądałam wszystkie poza "Tajnymi i fajnymi", ale niedługo nadrobię. Uwielbiam filmy animowane od dziecka i zawsze chętnie je oglądam (i wracam do nich). :)
OdpowiedzUsuńOne nigdy nie rozczarowują :D
UsuńWiele z wymienionych przez Ciebie widziałam, ale jeszcze nie miałam okazji nadrobić "Naprzód". Jednak na pewno to zrobię, bo zwiastuny były bardzo zachęcające!
OdpowiedzUsuńPolecam, bo Naprzód jest naprawdę superowe!
UsuńNawet nie wiedziałam, że mam takie zaległości z filmami animowanymi! Chyba już wiem w jaki sposób będę spędzała jesienne wieczory :D
OdpowiedzUsuńPołączenie bajek i jesiennych wieczorów brzmi też jak mój plan :D
Usuń:)
OdpowiedzUsuń