Każdy, kto czytał kiedyś jakąś książkę autorstwa Jakuba
Ćwieka wie, że zaraz po jej skończeniu będzie czuł niepohamowaną chęć
sięgnięcia po kolejną. To trochę jak nałóg. Jeszcze jednej powieści nie
skończysz, ale drugą już musisz mieć pod ręką by od razu zacząć czytać.
Przynajmniej to ja odnoszę takie wrażenie. Przeczytałam w końcu już… cztery?
Tak. Cztery książki tego wspaniałego pisarza.
Z reguły mam tak, że druga i trzecia część nie podobają mi się już tak jak pierwsza. Zawsze zauważam różnice między kolejnymi tomami serii, z reguły im dalej, tym gorzej. Doskonałym przykładem są Rywalki, których
wykres ciekawości zdecydowanie spadł w dół z kolejnymi książkami. Dlatego
właśnie kontynuacja Kłamcy tak bardzo
mnie zaskoczyła. Nie czułam, że jest to już kolejna część. Cały czas miałam
wrażenie, że to przedłużenie pierwszej. Styl i sposób pisania są takie same jak
poprzednio. Wszystko doskonale do siebie pasuje i nie widać żadnych różnic.
Jakby autor napisał jedną sześciuset stronicową książkę, a wydawca podzielił ją
na dwa tomy dla własnej wygody i zysku.
Znowu mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań, które nie
są ze sobą w żaden sposób połączone. Jedyny punkt wspólny to bohaterowie,
których w tej części mamy trochę więcej. Oprócz już dobrze znanego nam Lokiego
i archanioła Michała przyjdzie nam poznać dziewczynę o imieniu Jenny, której
historia jest zaplątana akurat w guście Ćwieka. Dochodzi także ciekawy i
nietypowy duet; Bachus i Eros. Ten pierwszy jest trochę niezdarny przez co
bardzo go polubiłam. Ta dwójka po prostu ma w sobie coś takiego, że czytelnik
czeka na sceny z jej udziałem. Oni razem z naszym głównym bohaterem tropią
demony, boską konkurencję itepe itede czyli generalnie pomagają mu w czarnej
robocie.
Loki za swoje usługi pobiera zapłatę, anielskie pióra. W
tej części dowiemy się całej historii z nimi związanej. Ale wywoła ona więcej
pytań i odpowiedzi. Zamiast wyjaśnić, dlaczego akurat bóg kłamstwa przywiązuje
do nich tak dużą wagę, to wywoła u nas kolejną zagwozdkę, po co mu to, skoro
nie osiągnie zamierzonego celu w ten sposób? Przez całą książkę się
zastanawiałam nad sensem. Przecież anioły nie mogły oszukać Lokiego. Kłamca
musi mieć swój własny plan niezwiązany z nałożonymi na niego ograniczeniami. I
co? Dopiero na ostatniej stronie (dosłownie) okazało się, że miałam rację!
Jednak Loki to Loki i on zawsze wymyśli intrygę godną swojej osoby.
Bóg
marnotrawny jest niesamowity. W jednym momencie jesteśmy
w Nowym Jorku i nasi bohaterowie podziwiają widok Manhattanu, a w drugim
zwiedzamy fabrykę świętego Mikołaja na biegunie. Tak szybka zmiana miejsc to
chyba tylko u Ćwieka. Choć w sumie nic nie powinno mnie już tu zdziwić. Ale
święty Mikołaj, no! Nie spodziewałam się tego.
Jak w poprzedniej części mieliśmy dużo nawiązań do
mitologii nordyckiej i chrześcijaństwa, tak ten tom rozbudowany jest jeszcze o
mitologię grecką. Hermes, Zeus i Herakles we własnej osobie. Choć… Z tym
ostatnim może nie do końca. Żeby zrozumieć, trzeba przeczytać jedno z tych
opowiadań.
Do jednej z historii trzeba podejść z dużym dystansem.
Jeśli jest się zagorzałym katolikiem, można mieć lekki problem na początku bo
nic nie jest takie, jakie później być się okazuje. Popularny reżyser postanawia
wystawić sztukę teatralną na temat Jezusa. Ale nie takiego jego życia, jakie
znamy z Piśmie Świętym. Zamierza on wzbogacić swoje dzieło o pikantne i
brutalne sceny. Ćwiek opisał to w sposób taki, że mnie chciało się płakać ze
śmiechu i to opowiadanie zostało jednym z moich ulubionych. A teraz zwracam się
do osób mocno wierzących. Nie zamykajcie wtedy książki. Końcówka naprawdę was
usatysfakcjonuje i pokaże, że to nie jest tak, jak wam się wydawało, że będzie.
Ale mimo to przez większość tej historii trzeba patrzeć na opisywane wydarzenia
z dużym dystansem do swojej religii i prawdy głoszonej w Kościele.
Bezapelacyjnie polecam tę książkę, jak i pierwszą część
każdemu. Uważam, że każdy mól książkowy powinien ją przeczytać, bo z reguły
szukamy ciekawych autorów za granicą, a nie wiemy, że w swoim własnym kraju
mamy taką perełkę, jaką jest Jakub Ćwiek.
Lubisz mitologię? Podoba ci się duża ilość akcji? Nie
znosisz opisów przyrody? Chcesz się pośmiać i poprawić sobie humor? A może
zainteresował cię film Thor produkcji
Marvela i chcesz dowiedzieć się więcej o Lokim? Jeżeli na wszystkie pytania
odpowiedzi były na tak, to ta książka musi znaleźć się w twoich rękach.
Boga nie ma, anioły same muszą ustalić zasady w nowym
świecie. Kłamca 2: Bóg marnotrawny
pokazuje, jak święci żyją bez Boga. A wtedy, wbrew pozorom, już nie są tacy
święci.
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/thethirteenthbook/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Miałam w planach powieść tego autora, ale całkiem mi z głowy wyleciało, jak byłam w bibliotece.;/
OdpowiedzUsuńAwww, Ćwiek! Kocham go! Loki, bogowie greccy? Gdybym miała tę książkę w zasięgu ręki... Ale hajsu nie ma, czasu nie ma :( Widzę też, że wciąga cię pisanie recenzji ^^ Ale tęsknię za BellaKris z opowiadaniami ;( <3 love <3
OdpowiedzUsuńBogowie nordyccy bo to Skandynawia
UsuńCicho, literówka. XD
UsuńJa jeszcze Ćwieka mam przed sobą, ale na pewno na jego twórczość się skuszę, a ta seria bardzo mnie intryguje ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się naprawdę świetnie ;D Jeszcze nigdy nie czytałam nic Jakuba Ćwieka, mam awersję do polskich autorów, ale może ten by mnie przekonał? :D
OdpowiedzUsuńMyślę że tak, ale z tego co się zorientowałam, to jego serię są utrzymane w kompletnie innym stylu
UsuńPo "Chłopcach" Ćwieka mam mieszane uczucia. Niby książka mi się podobała, rozbawiła, ale po dalsze części jakoś nie sięgnęłam. Nie wiem dlaczego. Jednak ta książka wydaje się być interesująca, lubię taką tematykę. Może i mnie czeka miłe spędzenie czasu w trakcie tej lektury? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą! :)