środa, 28 lutego 2018

Uwaga, mam mdłości - "Zmiana" The Perfect Game #2, J. Sterling [RECENZJA]


Zacznijmy od stwierdzenia faktu, że Zmiana jest o kant dupy rozbić, bo jest kompletnie niepotrzebna. Historia bohaterów spokojnie mogła rozpocząć się i zakończyć na Rozgrywce. Ba, sama autorka przyznaje, że druga część serii powstała przez fanów i dla fanów. Ale… tom drugi wydaje mi się być lepszy od pierwszego.

Zmiana zaczyna się dokładnie w miejscu, w którym skończyła się Rozgrywka (nie licząc tego ostatniego rozdziału „rok później”). Dla krótkiego przypomnienia; Jack staje przed drzwiami Cassie po sześciomiesięcznym rozstaniu. Ale! Fabuła z jednej strony biegnie dalej, a z drugiej cofa się do tyłu i pokazuje, co działo się w życiu Jacka podczas ostatniego pół roku (okraszając to wszystko wieloma, wieeeeloma scenami erotycznymi).

Tu dochodzę do głównego problemu, który dotyczy pierwszych 100 stron, bo Zmianę można podzielić na dwie nierówne części; pierwszą koszmarnie mdłą i beznadziejną (pierwsze 100 stron) i drugą, mającą zdecydowanie większy sens, będącą resztą książki. Na samym początku widać, że autorka nie miała żadnego pomysłu na pociągnięcie fabuły do przodu, więc zaczęła obracać się w wydarzeniach, które już wszyscy znali. Dopiero później Zmiana zaczyna żyć własnym życiem.

Słodycz w powieści odgrywa bardzo dużą rolę. Cukier leje się strumieniami, a lukier pokrywa wszystko i wszystkich. Ta powieść jest tak przeraźliwie słodka i mdła, że idzie się porzygać tęczą jeszcze zanim naprawdę historia się rozwinie. Kiedyś Jack miał charakter (podły, ale miał). Teraz zachowuje się jak po praniu mózgu, a w oczach ma źrenice w kształcie serduszek.

Wspominałam, że jest tu od pierona seksu?

Jak już przebrnie się przez te feralne 100 stron i utrzymacie żołądek na swoim miejscu, autorka w część wynagradza cierpienia. Zmiana później bardziej skupia się na problemie związanym z różnicami między bohaterami. Cassie kocha fotografię i nie wyobraża sobie bez niej życia. Pasją Jacka jest baseball, który zajmuje mu dużo czasu. Ich związek napotyka na wiele przeciwności wynikających z miłości do swojego hobby, a równocześnie do siebie nawzajem. W końcu możemy coś więcej przeczytać o sposobie, w jaki próbują temu sprostać.

A mówiłam już, że między tą fotografią a baseballem przewija się bardzo, bardzo dużo scen uniesień cielesnych? Bardzo dużo. Bardzo.

Zmiana okazała się być dla mnie miłym zaskoczeniem, bo końcowy werdykt jest taki, że czytało mi się ją bardzo dobrze. Oczywiście przeżyłabym tylko znając Rozgrywkę, bo zakończenie drugiego tomu zostało już nam przedstawione w pierwszym, ale mimo to Zmianę wspominam lepiej.

Aż dziwne, że właśnie skomplementowałam drugi tom serii i nie narzekam na spadek poziomu…

Historia Cassie i Jacka jest prosta, mało angażująca, ale mimo to jest dobrym wyborem na wieczorną lekturę. Wszystkie jej mankamenty da się przełknąć, bo nie wybijają się specjalnie na pierwszy plan, więc śmiało możecie czytać bez większych wyrzutów.

Jeśli podobała się wam Rozgrywka, to Zmiana także powinna spełnić wasze oczekiwania. Ale jeśli od początku Jack nie skradł waszego serca, to chyba niestety już nie skradnie. Przykro mi wam to mówić, no ale taka jest prawda.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi CzytamPierwszy.pl



Fakty objawione: 
Tytuł: Zmiana
Tytuł oryginału: The Game Changer
Autor: J. Sterling
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 320
Cena: 34,90 zł
Mobilność: lekuśka


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





25 komentarzy:

  1. A ja już kompletnie nie wiem, co sądzić i czy chcę obie książki czytać :D Sporo własnie takich mieszanych zdań czytałam :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chciałam przeczytać obie części. Jednak chyba odpuszczę sobię tę przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam obie części na półce. Nie spodziewam się po nich wiele, ale mam nadzieję, że będą dobrą odskocznią jak zmęczę się "poważniejszymi" pozycjami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałabym przeczytać najpierw pierwszą część, ale super recenzja :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tylko pierwszy tom i właśnie był zbyt słodki :]Czytając Twoją recenzje aż się uśmiechnęłam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chyba dam sobie z nią spokój, ale oczywiście może kiedyś mnie jednak skusi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi faktycznie seria przypadła do gustu, ale przyznaję, że mimo wszystko bardzo spodobała mi się Twoja recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam wiele negatywnych opinii o pierwszej części, ale że jestem uparta, to postanowiłam nie brać ich do siebie, a książkę przeczytam. Zatem mam tę serię w planach - lubię niezobowiązujące NA, więc jest szansa, że mnie przypadnie do gustu. Trochę obawiam się "Zmiany", nie ukrywam. Nadmiar seksu i sam cukier potrafią mnie nieźle wymęczyć - jestem fanką dramatów i oczekuję jednak emocji. Ale jak pisałam, dam tej serii szansę i się przekonam jak odbiorę ją ja :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już o tych ksiązkach i szczerze powiem ,ze jestem zachwycona nimi. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła. Raczej skuszę się i w końcu przeczytam. Może nie od razu wszystkie naraz, ale po woli :D

    Zapraszam do siebie: http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/prostota-sia-codzinnych-rytuaow-brooke.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Mogę się pochwalić, że właśnie wskrzeszam jednorożca?
    Miałam jakiś czas temu próbę przebrnięcia przez pierwszy tom, ale nie do końca mi wyszło. Dotarłam do jakiejś sto dwudziestej strony, co i tak było wyczynem, zważając na paskudną wersję elektroniczną Czytampierwszy.Kiedyś pochłonęłabym taką historię na jednym wdechu, ale teraz wolałabym poczytać coś po prostu całkowicie innego, a szkoda. Gdyby dana historia miłosna była dobra i z minimalnym poziomem schematów, to przeczytałabym ją bez gadania. Mam w planach wrócić do pierwszej części, a później być może nawet przeczytać drugą. Tym razem podejdę do tego bez większych oczekiwań i na luzie, bo po prostu nie lubię mieć nieskończonych książek na koncie.
    Pozdrawiam,
    http://miedzyplanetarne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie to wygląda tak, że "Rozgrywka" mi się spodobała, ale "Zmiana" już duuużo mniej :( Nie nastawiałam się na coś bardzo dobrego i w sumie dobrze, bo byłabym srodze zawiedziona. A tak? Przeczytałam, tragedii nie było ;P

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  12. Obawiam się właśnie tego cukru i srania tęczą. Właśnie dlatego powiem ,,nie". :D

    OdpowiedzUsuń
  13. O nie, zdecydowanie nie, nie dla erotyków, nie dla mdłej historii, więc sumarycznie jeszcze większe NIE. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Aktualnie jestem w trakcie czytania pierwszego tomu i jak na razie średnio mi się podoba :/ A myślałam, że to książka dla mnie, ale zobaczymy jak będzie dalej. Tę recenzję zaczęłam czytać, ale nie skończyłam, wrócę jak już skończę drugi tom :P

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  15. chyba nie dla mnie, nie moje klimaty

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie znam "Rozgrywki" więc ciężko mi ocenić, czy spodobała by mi się kolejna część. Na tego typu lektury muszę mieć po prostu "fazę" ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytam juz kolejną opinię i zdania są podzielone. Chyba jednak muszę przeczytać żeby się przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wykluczone ze sięgnę jak juz skończę pozycje ktore czytam obecnie

    OdpowiedzUsuń
  19. Raczej nie moj styl ksiazki chociaz okladka kusi aby jednak przeczytac;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Raczej nie podchodzi pod mój gust

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie pierwszy raz spotykam książkę, w której trzeba jakoś przebrnąć przez pierwsze 100 stron, by dotrzeć do tej właściwej fabuły :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurcze, mogłoby się dziać coś ciekawego wcześniej, bo zawsze mam tak, że jeśli pierwszych 30-50 stron mnie nie zaciekawi, to na pewno nie dotrwałabym do 100 strony :P Ilość erotycznych uniesień również mnie nie przekonuje,ale tak czy siak sięgnę po 1 część :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie znam ,ale nigdy nie mówię nigdy, albo mnie coś wciąga przy pierwszych parunastu kartkach albo nie to wtedy daje sobie spokój najczęściej 😎

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj już mam tyle książek zaplanowych do przeczytania to nie wiem jak znajdę czas na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)