niedziela, 25 marca 2018

Trójkąt miłosny z Twitterem! - "Ktoś mnie obserwuje" A. V. Geiger [RECENZJA]


Thriller młodzieżowy, miłość, wątek związany z fandomem pewnego znanego piosenkarza i Twitter?

Tessa jest zwykłą dziewczyną. Cierpi na agorafobię i boi się opuszczać swój pokój. Jej jedyną rozrywkę stanowią cotygodniowe sesje terapeutyczne i Eric Thorn, którego jest oddaną fanką. Całe dnie spędza na Twitterze, zamieszczając posty związane ze swoim idolem, a także pisze opowiadania z nim w roli głównej.

Eric Thorn jest międzynarodową gwiazdą muzyki, która nienawidzi swojej roboty. Do tego utknął związany kontraktem z wytwórnią i nie może zmienić swojej sytuacji. Ah, i przy okazji jeden z jego kolegów po fachu został zamordowany przez ześwirowaną fankę, co nie daje Ericowi spokoju i sprawia, że ten obawia się o własne życie.

Książka zaczyna się jak sen niejednej fanki, mającej obsesję na punkcie swojego idola. Eric zakłada fałszywe konto na Twitterze i pod pseudonimem pisze do Tessy w zupełnie błahej sprawie, która później doprowadzi do czegoś z goła niespodziewanego.  A to, co dzieje się „później”, jest jeszcze lepsze.

Gdy zaczynałam czytać Ktoś mnie obserwuje, nie spodziewałam się, że powieść mi się tak spodoba. W ogóle nastawiałam się na coś kompletnie innego, ale to, co otrzymałam, było dla mnie bardzo przyjemnym rozczarowaniem.

Książka uważana jest za thriller i kurczę, no słusznie, aczkolwiek według mnie, wątek miłosny autorce wyszedł o wiele lepiej. Jest naprawdę świetnie wykreowany, a chemia między bohaterami unosi się przez całą książkę na każdej stronie. Wątek kryminalny chociaż także jest tu obecny i cały czas nam towarzyszy, to jednak momentami schodzi na drugi plan, nawet nie tyle, że jest mniej ważny, co po prostu czytanie o uczuciu między bohaterami trzyma w większym napięciu. (Sama nie wierzę, że to mówię, ale no).


Do kogo kierowana jest ta książka? Do wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli zajawkę na fangirlowanie! Wiecie, pamiętacie te czasy, gdy wasz ulubiony artysta brał udział w jakimś konkursie, a cały fandom siedział na Twitterze i nabijał głosy postami z odpowiednimi hashtagami? Jeżdżenie na zloty, robienie akcji na urodziny, noszenie wstążek odpowiedniego koloru, by móc rozpoznać się w tłumie… Ja przeżyłam taką przygodę z Big Time Rush i do dziś bardzo dobrze ją wspominam. Może to dlatego tak bardzo spodobała mi się powieść A. V. Geiger.

Uwielbiam odniesienia do prawdziwej popkultury na odpowiednim poziomie, którymi raczy nas autorka. Nie wiem jak was, ale mnie strasznie irytuje, gdy pisarz tworzy sobie jakąś tam fikcyjną gwiazdę drugoplanową na potrzeby fabuły o randomowym nazwisku (chociaż i tak wszyscy wiemy, że pierwowzorem jest Selena Gomez albo Lady Gaga) i uparcie twierdzi, że jest tak strasznie popularna. Doceniam prawdziwe odwołania do Ariany Grande i One Direction, bo przynajmniej wiem, o czym się mówi.

Eric Thorn to taki Justin Bieber, przynajmniej w moim odczuciu, tylko zmieniono mu nazwisko, no bo wiecie, wykorzystanie wizerunku i te sprawy. Ale kurczę, aż sama posłuchałabym piosenek tego chłopaka, bo tylko czytając o nim i jego karierze, zapałałam do niego wielką sympatią. Podobny stosunek mam do Tessy. Ta dziewczyna jest jedną z nielicznych damskich bohaterek, które polubiłam i z którymi mogłam się utożsamić. Miłość do celebryty? Odhaczone. Pisanie fanfiction na jego temat? Yup. No idealnie mój obraz sprzed sześciu lat (tylko ja wychodziłam z pokoju).

Autorka porusza w swojej książce bardzo trudny temat, ale robi to w bardzo mądry sposób. Obsesja, znajomość przez internet czy prześladowanie, to rzeczy, które obecne są w dzisiejszych czasach na co dzień, ale tak naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę z ich konsekwencji. Pamiętajcie, że nie zawsze po drugiej stronie komputera siedzi przystojny młody chłopak, bo czasami jego miejsce zająć może pięćdziesięcioletni Zbyszek spod Biedronki.


Tak naprawdę wyłapałam tylko jedną rzecz, która gdzieś mi tam zgrzytnęła pod sam koniec powieści. Jak już pisałam wcześniej, Tessa nie wychodzi z domu z pewnych powodów, o których dowiadujemy się wraz z postępem fabuły. Ale gdy już wiadomo, o co chodzi i jej zachowanie ulega zmianie, wytłumaczone to jest w tak w głupi sposób, że no nie mogę. Wiecie, budujemy napięcie przez 250 stron, by na 251 wszystko poszło się kochać. Ale to tylko jedna rzecz, która mnie troszkę zirytowała. Oprócz tego wszystko jest cacy.

A wspominałam już o zapisach rozmów i zamieszczaniu postów z Twittera? Znajdziemy tam fragmenty prawie jak wycięte z tego portalu. Bo wiecie, narrator nie mówi o profilu, on go po prostu pokazuje z całym designem.

Ktoś mnie obserwuje jest świetną powieścią młodzieżową, która skrywa w sobie wiele tajemnic, nastoletniej miłości i radzenia sobie z problemami psychicznym, a do tego serwuje jeszcze wiele morałów. Od pierwszej do ostatniej strony trzyma w napięciu i w niepewności.

A skoro o finale już mowa to… Na okładce z tyłu widnieje informacja, że drugi tom pojawi się w przyszłym roku. Najpierw byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, no bo nie wiedziałam, o czym mogłaby być ta następna część i po prostu obawiałam się, że będzie to przerost formy nad treścią. Jednak później przeczytałam zakończenie i… TO, CO TAM SIĘ WYDARZYŁO, MATKO JEDYNA, CO TO BYŁO, JA CHCĘ DRUGI TOM ASAP!


To Read Or Not To Read?





Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Jaguar






Fakty objawione: 
Tytuł: Ktoś mnie obserwuje
Tytuł oryginału: Follow Me Back
Autor: A. V. Geiger
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 280
Grubość grzbietu: 2,0 cm
Masa: fizyczna lekka, intelektualna trochę większa
Ciężar: jak powyżej [g=9,81 m/s2]
Cena: 37,90 zł
Mobilność: S+


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





25 komentarzy:

  1. No dobra, nie jestem nastolatką, gdy byłam, nie było twittera, więc to dla mnie świat mocno "nienaturalny", nie należę do żadnych fandomów, nie jaram się żadnymi artystami, celebrytami, pisarzami itd. i nawet nie jestem w kole naukowym literatury dla dzieci i młodzieży, więc nie jestem grupą docelową tej książki. Ale fajnie się patrzy, jak technologia i zmiany społeczne wchodzą do literatury. Gdy sama byłam w gimbazie i czytałam takie rzeczy bohaterki miały przeważnie komórki i komputery, rzadko laptopy, i czasami miałam wrażenie, że to nie nadąża za rzeczywistością. Szczególnie że w podręcznikach zdarzały się i teksty z PRL-u i starsze, przedwojenne. Jak widzę, teraz nadąża całkiem ładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, też to zauważyłam! Do tej pory pamiętam, jak Bella w "Zmierzchu" użerała się z internetem przez gniazdko telefoniczne xd

      Usuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tej książce, jednak już wiem, że na pewno po nią sięgnę. Czuję że w pewnym sensie jest to mój świat, moje klimaty, a do tego cała historia wydaje się być naprawdę ciekawa. Koniecznie musi być moja! :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
    https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobra historia moim zdaniem. Przyznaję, że nie spodziewałam się, że wciągnie mnie aż tak bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Którzy kiedykolwiek mieli zajawkę na fangirlowanie'' – pfff! Ja tam nadal mam :D
    Mam teraz ochotę na tę książkę♥ (choć przyznam, że Tessa i 1D w jednym poście sprawia, że przypominam sobie o nieszczęsnym After... Minuta ciszy i te sprawy).

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, Zbyszek spod Biedronki mnie rozwalił XD. Nie mogłam się pozbierać.
    W sumie musiałam być dziwną nastolatką, bo nie fangirlowałam i jaranie się gwiazdami mnie ominęło - ograniczało się wyłącznie do ewentualnego powieszenia plakatu na drzwiach. Nie wiem również, jak to jest z tym twitterem. Raczej podeszłabym do tego tematu na świeżo i bez większej wiedzy, ale wcale mi to nie przeszkadza. Zachęciłaś mnie do tej książki. Nie wiem jak, ale to zrobiłaś!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do usług ^^
      Też nie wiem jak, ale cieszę się, że to zrobiłam :D

      Usuń
  6. W takim razie nie widzę innego wyjścia jak czytać! Jeśli wątek miłosny jest tak dobrze przedstawiony, myślę, że książka mi się spodoba. Choć początkowo odstraszyła mnie łatka thrillera :P
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego thrillera jest akurat w sam raz, więc nie ma czego się bać ;)

      Usuń
  7. Chyba się skuszę! :)



    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego zawsze musi być tak, że im bardziej chcę przeczytać jakąś książkę, okazuje się że będzie kontynuacja. Co jest jak najbardziej w porządku, ale dlaczego zawsze na ten tom tak długo się czeka :( Nie ważne jak bardzo chcę przeczytać tę książkę, nie zrobię tego, bo muszę mieć w pobliżu kolejne tomy. Zatem czeka mnie długi okres oczekiwania. Ale kiedy już nadejdzie ten moment, mam nadzieję, że również tak bardzo mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najbardziej boli to, że drugi tom wychodzi za granicą chyba w czerwcu, więc nawet nie mogę kupić angielskiego ebooka :C

      Usuń
  9. Nie czytałam tej książki. Jakoś cięgle było mi z nią nie po drodze. Ale już widze, że to idealna książka dla mnie :) Koniecznie musze nadrobić :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2018/03/66-recenzja-tyran-tm-frazier.html

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak. Książka brzmi kusząco, ale po pierwsze takie klimaty nieodmiennie kojarzą mi się z After (co nie jest pozytywnym skojarzeniem), a po drugie jakoś nigdy nie byłam fangirl ;) Ale kiedy tak czytam jak bardzo książka Cię wciągnęła to miałabym chęć, bo lubię to uczucie kiedy nie widzę świata poza lekturą. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, After to zupełnie inna bajka. Chyba jedyne co mają wspólnego to to, że After było fanfikiem a "Ktoś mnie obserwuje" jest jak fabuła jednego z ff

      Usuń
  11. W życiu bym się nie spodziewała, że ta książka jest aż tak fajna! Jak tylko się na nią natknę, to od razu wezmę się za jej czytanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio widzę tę książkę wszędzie i cały czas się nad nią zastanawiam - z jednej strony jestem już zdecydowanie za stara na twittera, fangirlowanie i fanfiction, a z drugiej to jednak brzmi to bardzo zachęcająco i bardzo ciekawie :) Może jednak czasami warto przeczytać coś poza swoim targetem ;)
    Całuję!
    korpoludka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. O ciekawy temat, może po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja także nie jestem nastolatką, ale chętnie przejrzałabym tą książkę chociażby z czystej ciekawości w jaki sposób opisano problem osoby z tak trudnym schorzeniem psychicznym. Mimo, że boję się tej "251 strony" o której pisałaś.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy pamiętam czasu fangirlowania?
    Kobieto, ja mentalnie nadal mam 14 lat xDDD
    Jaram się postaciami z anime, a Jace'em najchętniej wykleiłabym se pokój xD
    Ale książki nie tykam, bo i tak się nie moge wynurzyć z recenzenckiej kupy xD
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń
  16. Coś mnie się wydaje że ta książka bardzo mnie się spodoba

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)