… czyli krótko, zwięźle i na
temat.
Ta książka miała sprawić, że
szczęka opadnie mi podczas czytania. Że się zakocham i bezwarunkowo oddam
miłości do bohaterów, do świata i do historii. Wall Street Journal na okładce
gwarantował mi, że „Laini Taylor wyczarowała świat, który zajmie miejsce
Harry’ego Pottera w wyobraźni czytelników!” Ale Córka dymu i kości chyba stała bardzo daleko od książek J. K.
Rowling.
Siedemnastoletnia Karou
chodzi do szkoły artystycznej, spędza czas z przyjaciółką i zmaga się ze
złamanym sercem i wspomnieniami o byłym chłopaku. Wydaje się być normalną
nastolatką, ale niefarbowane niebieskie włosy, blizny na całym ciele i
niesamowite rysunki swoich nieprzyziemnych znajomych zaburzają ten obraz.
Dodatkowo dziewczyna nie ma rodziców, a wychowują ją chimery. Aha, i po
lekcjach Karou pracuje – jako dostawca zębów.
Akcja ma miejsce w Pradze,
co jest miłym urozmaiceniem amerykańskich i brytyjskich scenerii, które można
spotkać w książkach na każdym kroku. Sam pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy
i oryginalny. Zderzenie świata śmiertelników z chimerami i aniołami jest
nieczęsto spotykane. Mimo to mam bardzo mocne odczucie, że autorka nie do końca
wykorzystała potencjał tkwiący w postaci Karou czy później nam poznanego
serafina Akivy. Odnoszę wrażenie, że fabuła jest niedopracowana i momentami nie
łączyła się w logiczną całość, wręcz powstawały dziury, których nie umiałam
sama wypełnić.
Styl Laini Taylor jest
bardzo przyjemny. Łatwo i przyjemnie się go czyta, ale nie jest on banalny i
prosty. Autorka bardzo ładnie urozmaicała wszystkie opisy, a wydarzenia
przedstawiała w bardzo rzeczywisty sposób. I ten sposób narracji był jedyną
rzeczą, która utrzymała mnie do końca przy lekturze. Ale jak bardzo lubię
narrację trzecioosobową to tutaj wielokrotnie się gubiłam. Akcja często skakała
między innymi lokalizacjami a później nawet między innymi epokami i nie do
końca wiedziałam, o czym aktualnie czytam i w jakich czasach znajdują się bohaterowie.
Największym jednak problemem,
jaki mam z tą książką, jest wątek miłosny a raczej jego niedopracowanie i duża
niepełnosprawność. W chwili, gdy Karou spotyka Akivę, jedynie z wcześniej
utartych schematów wiemy, że tych dwoje będzie razem. W chwili ich pierwszego
spotkania nie czuć między nimi chemii. Rozmawiają ze sobą z przymusu, bez uczuć
i z powiewem nudy. Długo trzeba było czekać na rozwój ich relacji, a było to
nużące. Gdy w końcu nastąpił przełom, wyszedł on bardzo nienaturalny i nagły.
Wiem, że późniejsze wyjaśnienie powinno to usprawiedliwić i pomóc zrozumieć,
dlaczego nagle bohaterowie zapałali do siebie gwałtowną namiętnością, ale mnie
to nie usatysfakcjonowało. I może to dlatego Córka dymu i kości tak bardzo mnie zawiodła. Książka bez dobrze
napisanego wątku miłosnego jest jak sałatka grecka bez sera fety. Nic jej nie
uratuje. I tak optymistycznym akcentem kolejny już raz nie umiem wam ani
polecić, ani odradzić tej książki, bo argumenty po obu stronach szali są tak
samo złe i tak samo dobre. Znowu decyzja i ryzyko leży po waszej stronie. Czy
warto przeczytać tę powieść? Napiszcie w komentarzach swoją opinię.
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/thethirteenthbook/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Recenzja fajnie napisana, ale książka nie ma tego czegoś, co by krzyczało do mnie "przeczytaj mnie!", więc się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńCzytałam ją i powiem Ci tak : do 2/3 książki- bardzo mi się podobała. Później już cisnęłam "biegiem", żeby jak najszybciej przez nią przebrnąć. Ale swego czasu bardzo mi się podobała. Mam w domu resztę części (oprócz tej ostatniej połówki) i zobaczymy jak to będzie. Coś czuję jednak, że wszystkie te zarąbiste ksiązki, które przeczytałam spowodują, że ta seria wypadnie dużo bardziej blado.
OdpowiedzUsuńKasi recenzje
Ja miałam tak samo! Później odechcialo mi się czytać bo zaczęłam się gubić
UsuńJa ogolnie nie nalze do fanek tego typu literatury... Jakoś nie moj klimat
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
ZaczytanaWiedźma.blogspot.com
Do wątku miłosnego też mogłabym się przyczepić. Przeczytałam drugą część i zabieram się za kolejny, ale na razie jakoś nie idę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biblioteka Tajemnic
Ten wątek miłosny miał bardzo duży wpływ na to, że Książka mi się nie spodobała tak jakbym chciała
UsuńKiedyś byłam bardzo bliska kupna tej książki, ale teraz coraz bardziej cieszę się z tego, że zmieniłam zdanie ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moment Of Dreams ♥
Ciężka decyzja, tym bardziej że wyczuwam iż sama masz mieszane uczucia co do tej książki. Wyczytałam, że według Ciebie autorka nie dopracowała kilku rzeczy a wątek miłosny był słaby. W tej sytuacji chyba jednak tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kejt_Pe
E tam, jak dla mnie autorka mogła skopać wątek i go sponiewierać, bo dla mnie wątki miłosne w książkach to często raczej powód do irytacji i nie uważam, że to główny kręgosłup książki :D
OdpowiedzUsuńZa to, aby zmienić scenerię z WB i Ameryki - polecam czytać np. Polaków, Rosjan i Czechów, a także Białorusinki i Ukrainki ^^ Mogę polecić Zambocha, Ćwieka, Miszczuk, Pankiejewę, Diwowa oraz Gromyko :)
No właśnie w tym wypadku ten skopany wątek miłosny niemiłosiernie irytuje. Jeszcze bardziej niż kiepsko napisany normalny.
UsuńCwieka znam, Miszczuk mi nie przypadła do gustu a resztę zobaczę :D
Podobał mi się strasznie i pomysł i świat, który wykreowała autorka. Bardzo, czytając miałam cały czas w głowie "wow". Z kolei jej styl zupełnie mi nie podszedł. I sama lektura też, w porządku, ale nie wciągnęła mnie jakoś strasznie. Dlatego, kiedy skończyłam, miałam podobny dylemat jak Ty, nie wiedziałam, czy polecać, czy nie.
OdpowiedzUsuń