środa, 26 lipca 2017

... Kocham cię tak jak wodór kocha tlen... "Światło, które utraciliśmy" Jill Santopolo [RECENZJA]

Piękny przykład na to, że książki nie należy skreślać przed zakończeniem.


Byłam przerażona, gdy zabierałam się za tę powieść. Sam początek był dla mnie w porządku, ale kilka stron dalej dobre wrażenia mnie zupełnie opuściły. Nie wiedziałam, dlaczego ludzie znowu próbują zrobić bestseller z czegoś, co na to nie zasługuje. Dlaczego Światło, które utraciliśmy wywołuje tak wiele emocji, skoro dla mnie to kolejna młodzieżówka, dodatkowo dziwacznie napisana? A później przeczytałam zakończenie i się rozpłakałam.

Lucy i Gabe poznali się dokładnie 11 września 2001 roku. Ten dzień zapadł w pamięć nie tylko im, ale też całemu światu w chwili, gdy runęły bliźniacze wieże World Trade Center. Od tamtego momentu są razem, ale ich szczęście nie trwa długo. Gabe postanawia podążyć za marzeniami i realizować swoje pasje jako fotograf na Bliskim Wschodzie, zaś Lucy spełnia się w produkcji programów telewizyjnych dla dzieci w Nowym Jorku. Czy jeszcze kiedyś odnajdą dzielące ich niegdyś uczucie, czy może ich miłość skończyła się na zawsze?

Jak wspominałam wcześniej, zaczęło się bardzo dobrze, ale też równocześnie dobre pierwsze wrażenie bardzo szybko minęło. Później książka zaczęła mi się niemiłosiernie dłużyć, a poruszane przez nią tematy w ogóle do mnie nie przemawiały. Żeby tego było mało w pakiecie dostałam tandetnie napisane sceny erotyczne, pseudoartystyczne sformułowania alla Oddam ci słońce i niezrozumiałą narrację. Zastanawiałam się nawet, czy ja na pewno czytam dobrą książkę. Szybko wklepałam tytuł na Lubimy Czytać, upewniłam się w swojej racji i jednak nie, nie popełniłam błędu. Więc o co, do diaska, chodzi?


Historia została bardzo nietypowo przedstawiona. Narratorką jest Lucy, która opowiada Gabe’owi ich historię od samego początku. Zwraca się bezpośrednio do niego, używa form „wtedy ty powiedziałeś, wtedy ty zrobiłeś”. To wszystko wyglądało mi jak jedna z taśm, których nie powstydziłaby się sama Hannah Baker z 13 powodów. Lucy w swojej opowieści zawiera wszystko. Swoje uczucia, emocje, jakie jej towarzyszyły w danych chwilach, tłumaczy się z popełnionych błędów i niewypowiedzianych słów. I jak najpierw nie umiałam się wgryźć w ten nietypowy sposób narracji, to później z każdą stroną czekałam na wyjaśnienie. Dlaczego Lucy to wszystko mówi Gabe’owi?

Opis książki bardzo stawiał na pierwsze spotkanie głównych bohaterów i tragedię w Nowym Jorku. Myślałam, że ten wątek zostanie jakoś bardziej pociągnięty, że losy Gabe’a i Lucy będą z nim jakoś związane, a tu motyla noga, nic więcej w tym temacie nie pociągnięto. Owszem, książka wspomina o kluczowych wydarzeniach politycznych, które miały miejsce na świecie, ale nie robi tego w sposób opisowy i mający wielkie znaczenie dla głównej fabuły. Dla mnie to było bardziej pomocne w umiejscowieniu akcji w czasie. Zaprzysiężenie Obamy na prezydenta, zaostrzenie konfliktu na Bliskim Wschodzie, walki w Jerozolimie. Działało to dla mnie na równi z wiekiem dzieci, które przewijały się przez karty powieści.


Miałam kilka teorii dotyczących finału i wyjaśnienia całej tajemnicy, ale nawet nie byłam blisko tego, co zaserwowała autorka. Jakby się nad tym dłużej zastanowić zakończenie było do przewidzenia i nie aspirowało do wprowadzenia czegoś nowego, ale książka w sama w sobie skutecznie mnie rozproszyła. Przez całą lekturę zastanawiałam się, o co tu chodzi, dlaczego ludzie jarają się jak pochodnie przy tym tytule, że nie zwracałam uwagi na szczegóły pomocne w rozwiązaniu zagadki. To nie zmienia faktu, że końcówka wywołała we mnie wiele emocji, które w efekcie końcowym doprowadziły do płaczu.

Powieść nie jest oryginalna, bo opowiada podobną historię do niejednej komedii romantycznej. Nicholas Sparks nałogowo wykorzystuje dokładnie te same schematy w swojej twórczości. Doszukałam się też analogii do Love, Rosie pod względem konstrukcji fabuły, czy dzieł Jandy Nelson jeśli chodzi o styl pisania.

Światło, które utraciliśmy to zwyczajna historia zwyczajnej pary, która boryka się ze zwykłymi problemami. Życie nie zrzuca na nich nic ponad to, co są w stanie unieść. Ich sposób na radzenie sobie z kłopotami także nie jest wyjątkowy. Taki romans, jak ten opisany przez Jill Santopolo, może przytrafić się każdemu i to chyba właśnie o to chodzi w tej książce. I możliwe, że to jest powód, dla którego zyskała tak wielki rozgłos. Bo każdy może utożsamić się z jej bohaterami.


I teraz jak mnie ktoś zapyta, dlaczego z uporem kontynuuję lekturę książki, która mi się nie podoba, skieruję go na Światło, które utraciliśmy. To doskonały przykład na to, że całość może być mocno średnia, wręcz poniżej przeciętnej, a zakończenie wynagrodzi ci wszystkie męki i pozostawi ze łzami w oczach, wbitego w fotel.



Fakty objawione:
Tytuł: Światło, które utraciliśmy
Tytuł oryginału: The Light We Lost
Autor: Jill Santopolo
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 304
Cena: 36,90 zł


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





48 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę książkę, dawno żadna mnie tak mocno nie poruszyła. Dlatego z ciekawością śledzę opinię innych. Świetna recenzja! :D
    https://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Już tyle pozytywnych recenzji czytałam, czas się za nią zabrać.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    Booki-v.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki o takich emocjonalnych zakończeniach :) A tę na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chce przeczytać tą książkę ;> Nominowałam Cie także do tagu ;)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/07/magiczna-ksiegarnia-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka jest wspaniała <3 Naprawdę chwyciła za serducho <3

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chcę ją przeczytać i jak tylko skończę zaległości - zabiorę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze powiem, że żadna recenzja tej książki tam mocno mnie nie zaciekawiła i... Chyba po nią sięgnę, na pewno!
    xx,
    http://pattzy-reads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę ją w końcu przeczytać,ale póki co, to jakoś ne ciągnie mnie do tego aż tak bardzo. Tym bardziej, że nie przepadam za czytaniem takich bardzo nowych książek, którymi wszyscy się zachwycają itd.
    xoxo
    L.(http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku właśnie wiele osób chwaliło, zachwycało się lekturą, a potem zaczęły pojawiać się jakieś wady. Jak widać książka nie należy jednak do najlepszych, ale kiedyś i tak się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zasługuje raczej na tyle szału, ale i tak jest przyjemna w czytaniu ;)

      Usuń
  10. Choćby dla tego zakończenia muszę przeczytać!

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zakochana w tej książce. Jedna z moich ulubionych i bardzo miło ją wspominam!
    Duuużo emocji ;)

    Pozdrawiam, Skryta Książka

    OdpowiedzUsuń
  12. Z jednej strony fajnie, że książka ma tak świetny koniec, ale dłużenie się jej środka mnie nie zachęca. Też zawsze z uporem maniaka staram się skończyć zaczęte książki, by - jeśli są okropne, móc je hejtować bez wyrzutów sumienia. ;)
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Netglix. Wszędzie Netflix i jego produkcje, a ja wciąż żadnej z nich nie oglądałam.
    I tak właśnie na początku pomyślałam - romantyczna książka. Aż dziwne, że jest napisana takim językiem (co w pewnym stopniu nadaje jej nieco oryginalności).
    Wątpię, abym przez słabą czy też średnią treść przebrnęła aż do końca. Należę do grona osób, których lrktura musi od samego początku pochłonąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc w takim razie możesz spokojnie odpuścić, nic nie stracisz

      Usuń
  14. Baaaaardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Zaciekawiła mnie swoim opisem jak i okładką. Ale mieszane opinie delikatnie odciągają kupno tego tytułu w czasie.
    Zapraszam do siebie ;)
    https://timeofbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobrze wiedzieć, że muszę dać jej szansę do końca. ;)
    Ale z tego co piszesz czuję, że mi może się spodobać, na co liczę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dla mnie ta książka w żadnym stopniu nie była zwyczajna. Wierz mi, na co dzień trzymam się z daleka od tego typu powieści i gdyby Jill Santopolo napisała kolejną niczym niewyróżniającą się historię, uciekłabym z krzykiem po kilku pierwszych stronach. A jednak powieść ta okazała się do tego stopnia wyjątkowa, że potrafiła mnie wzruszyć i zmusić do głębszych przemyśleń. Na pewno długo jej nie zapomnę :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę inaczej patrzę na "zwyczajność" książki, ale cieszę się, że ci się podobała ;)

      Usuń
  17. Byłam bardzo chętna na przeczytanie tej książki, jednak doszłam do wnisokju (między innymi dzięki Twojej recenzji), że nie jest jednak aż takim cudem. Nie wiem, czy mam ochotę tak długo się męczyć, nawet dla najlepszego finału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudem zdecydowanie nie jest, ale jak kiedyś zabłądzisz to ta książka będzie przyjemną lekturą

      Usuń
  18. Muszę w końcu wziąć się za tą książkę.
    Bardzoo mnie do niej ciągnie, ale za dużo książek w kolejce :(
    Pozdrawiam,

    https://mareandbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja niestety mam tak, że jesli początek mi nie odpowiada to odpuszczam ;)
    Obserwuję i zapraszam do siebie :
    https://kobiecomania.blogspot.com/2017/07/grzeczna-biaa-bluzeczka-oraz-krotka.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wytrwale dążę do końca i czasem zostaje mi to wynagrodzone xd

      Usuń
  20. Mi książka bardzo się spodobała, a pod koniec płakałam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja też mimo wszystko czytam każdą książkę do końca.:D Jestem ciekawa tej pozycji, bo dotychczas słyszałam tylko pozytywne opinie, a tu proszę jaka niespodzianka!
    Pozdrawiam,
    Laura z loreenbooklover.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta książka skradła mi serce! Do tej pory nie mogę otrząsnąć się po zakończeniu. Jak dla mnie kompletnie nie przewidywalne i bardzo odchodzące od wielu zakończeń innych romansów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej wyjątkowo oryginalne nie jest, bo w "Pamiętniku" Sparksa było bardzo podobne, ale i tak mnie zaskoczyło

      Usuń
  23. Love, Rosie nie czytałam, ani nie oglądałam, ale ktoś mi kiedyś trochę opowiedział o tej książce i masz rację, schemat jest taki sam. Mi się jednak styl pisania podobał i tylko Lucy, która nie potrafi się zdecydować do swoich uczuć mocno mnie denerwowała. Fajnie napisana recenzja.

    Pozdrawiam,
    Tori Czyta

    OdpowiedzUsuń
  24. Mocno się zastanawiałam nad tą pozycją bo mój schowek w księgarni pęka w szwach, ale dzięki Tobie wiem, że nie mogę jej przepuścić :) Zaintrygowałaś mnie :) Świetna recka :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ostatnio dużo o niej słyszę, ale to chyba nie dla mnie. Jakoś nie czuję potrzeby przeczytania jej. Jest wiele innych książek, które bardziej mnie zaciekawiły. I jeżeli książka jest śrwdnia, ale ma super zakończenie, to dla mnie nadal pozostaje średnią pozycją.
    Pozdrawiam
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też tak mam, że muszę skończyć każdą książkę, bo może zakończenie wynagrodzi mi niemrawy wstęp, pozdrawiam, zostaję na dłużej i obserwuję
    Asia z ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytałem, spodobała mi się chociaż mam wrażenie, że innym odrobinkę bardziej niż mi :D

    Hubert z Thelunabook
    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Mi ogółem cała książka podobała się od samego początku do końca i w moim odczuciu wypadła świetnie :D Jedna z lepszych, jakie ostatnio czytałam.

    Pozdrawiam ciepło!
    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak najbardziej książki w stylu mojej dziewczyny. Ja poszukuję dalej, ale miło było tu zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetna recenzja ❤
    Pozdrawiam: miedzykropkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. W sumie czaiłam się na tę książkę, teraz jednak jestem w kropce :D
    Pozdrawiam, Sara z
    Niesamowity Świat Ksiażek

    OdpowiedzUsuń
  32. Wszyscy dosłownie rozpływają się nad tą książką, ale mnie jakoś do niej nie ciągnie. Być może popełniam błąd tak jak w przypadku "Promyczka", ktory bardzo mi się podobał i złamał mi serce, ale myślę, że na takie książki musi przyjśc odpowiedni moment żeby zrozumieć przesłanie z niej płynące.

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
    M.
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie jesteś do niej przekonana to nie zachęcam, bo może rozczarować

      Usuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)