Book Haul - luty 2017 - 18 książek na 18 urodziny

W końcu mam usprawiedliwienie!

Luty był dla mnie miesiącem pełnym wrażeń i… nowych książek, oczywiście. Dałam się ponieść zakupom, promocjom i takie tam, wiecie, typowe wykręty, że kupiło się za dużo. Jednak pierwszy raz mam odpowiedni argument na swoją obronę. W lutym obchodziłam swoje 18 urodziny, więc zakupy od razu nabrały nowego wydźwięku.

Zaczęłam bardzo niewinnie, bo od zamówienia na nieprzeczytane.pl. Wyczaiłam, że Królowie Dary byli dostępni za śmieszne pieniądze. Cena nie przekraczała chyba 15 złotych. A jak już coś się kupuje, to przecież nie może się zmarnować miejsce w paczce. Z ciekawości sprawdziłam dostępność Pisane szkarłatem, i ku mojemu wielkiemu zdumieniu, niedostępna wcześniej książka w końcu się pojawiła. Do koszyka dorzuciłam wtedy jeszcze Nasze szczęśliwe czasy, bo… tak.

Trafiłam na stronę księgarni internetowej Dadada, gdzie znalazłam ciekawe i dość spore promocje na wybrane tytuły. Spośród dostępnych pozycji najbardziej zaciekawiły mnie Pojedynek i Zdrada. Oba tomy kosztowały mnie łącznie 14 złotych i jeszcze oferowali darmową przesyłkę.

A potem znowu dostałam fajnego maila. Tym razem z informacją o promocjach na Znaku. Gniazdo za dychę? Co z tego, że nie chciałam nigdy mieć tej książki. Ale okładka jest piękna, cena cudowna… A że dodatkowo przy kupnie Diaboliki, którą chciałam przeczytać jeszcze na długo przed premierą, miało się darmową przesyłkę, to zakupy były zrozumiałe.

Moim urodzinowym grzeszkiem jest Szóstka wron. Gdy nie chciałam mieć z tą książką nic wspólnego, była dosłownie wszędzie i wyskakiwała mi na każdym kroku. Gdy zaczęłam się nią interesować i nabrałam ochotę na lekturę, powieść zniknęła z półek i od dłuższego czasu nie mogłam jej nigdzie dostać. Ale wkrótce wychodzi druga część, więc zostały wypuszczone dodatkowe egzemplarze pierwszego tomu. Oczywiście jedna książka byłaby samotna w paczce, więc dorzuciłam Naznaczonych śmiercią. Jestem ciekawa, co tym razem zaprezentowała Veronica Roth, bo jej nowa powieść zbiera bardzo zróżnicowane opinie.

Pewnego sobotniego ranka zawędrowałam na rynek i tradycyjnie musiałam zajrzeć do taniej księgarni. A tam znalazłam się w cenowym raju. Najpierw zgarnęłam Nieprzekraczalną granicę od Hoover, później wpadła mi w oko piękna okładka Zaklinacza słów, następnie zobaczyłam dwie części Plotkary, których nigdy nie mogłam nigdzie zdobyć, a na koniec jeszcze stanęłam przez ostatnią częścią Opowieści z Narnii.

Wspominałam o urodzinach, prawda? Właśnie z tej okazji postanowiłam spełnić swoje długo odkładane marzenie. Od momentu, w którym pierwszy raz ujrzałam to piękne angielskie wydanie Harry’ego Pottera, w którym wszystkie grzbiety poszczególnych tomów ustawione koło siebie tworzą obraz Hogwartu, przepadłam. A najlepszy moment na przybycie tego cudeńka do mojej biblioteczki są właśnie osiemnaste urodziny. Jak nie wtedy to już nigdy.

Obracając się jeszcze w tematyce urodzin. Jako prezent dostałam Od pierwszego wejrzenia mojego ukochanego Sparksa i Skarby przeszłości.

Luty był też pełen wrażeń pod względem innym niż urodziny. W ferie miałam czas, aby w końcu zająć się blogiem i trochę nad nim posiedzieć. Udało mi się zawrzeć pierwsze współprace recenzenckie. Pierwsza-pierwsza jest z Wydawnictwem Kobiecym przy okazji Był sobie pies. Wpis na temat tejksiążki jest już na blogu. Od wydawnictwa Polarny lis otrzymałam jeden z tomów serii U4, Yannisa. Recenzja także jużzostała opublikowana. Od IUVI przybyła do mnie książka Ogień i woda, w trakcie której czytania jestem. A od Wydawnictwa Ze Słownikiem dostałam pierwszy tom Draculi, bo jako wierna fanka Zmierzchu powinnam w końcu poznać pierwowzór błyszczących wampirów, i Alicję z Krainy Czarów, bo dziwnym trafem udało mi się ominąć ten tytuł na swojej młodzieńczej drodze. Recenzje ostatnich trzech z wymienionych tu tytułów pojawią się niedługo na blogu.

 

 

Od autorki, Danuty Markiewicz, dostałam Materę 2019 wformacie elektronicznym. Moja opinia już jest dostępna.

Tak prezentuje się mój cały miesięczny dobytek na zdjęciu:

I moja nowa miłość, ukochany Harry Potter na osobnej fotografii:

Śmieszny fakt numer 1: luty ma 28 dni, a do mnie przybyło 28 książek. Średnio wychodzi po jednej na każdy dzień miesiąca. Hasztag mat fiz.

Śmieszny fakt numer 2: byłam przekonana, że nic już do mnie nie przyjdzie, więc zadowolona 27 lutego skorzystałam z dobrego światła, powyciągałam wszystkie książki i porobiłam im zdjęcia, a potem grzecznie ustawiłam na półce. I wieczorem tego samego dnia wyciągnęłam ze skrzynki awizo, że jeszcze mam jedną paczkę do odbioru. I rozwalaj biblioteczkę na nowo.

Z tematów okołoksiążkowych. W lutym mój blog osiągnął liczbę stu obserwatorów. To było na początku. A teraz jest już was 175 w tym małym okienku w pasku bocznym. Dziękuję!! Z tej okazji mam zamiar zorganizować book tour (niewiele mi pomogliście w ankiecie z wyborem książki, głosy rozłożyły się porówno), ale potrzebuję jeszcze chwilkę na ogarnięcie regulaminu i zasad.

Bardzo entuzjastycznie przyjęliście nadprogramowy post urodzinowy z osiemnastoma faktami o mnie. Dziękuję wam wszystkim za życzenia i pozytywne słowa!

Po szalonym lutym marzec powinien być spokojniejszy (haha). Uroczyście przysięgam, że w przyszłym miesiącu i tak kupię za dużo.

Znajdziesz mnie również tutaj: 

 Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 

Instagram: https://www.instagram.com/toreadornottoreadblog/ 

Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 

Snapchat: @ewuniunia