Ale!
To też nie tak, że nic nie kupiłam. Dlatego też zapraszam was na przegląd
nowości, jakie do mnie przywędrowały w ostatnich miesiącach 2020 roku.
Zupełnie
nie pamiętam kolejności, więc może zacznę od tytułów, które dostałam do
recenzji i o których opinie już wiszą od dawna na blogu.
Na
pierwszy ogień – Szklany mag. Książka, na którą bardzo czekałam, bo niesamowicie
podobał mi się pomysł na pierwszy tom. Jednocześnie byłam rozczarowana budową
świata, chociaż może właśnie raczej jej brakiem, ponieważ powieść ma nieco
ponad 200 stron i nie rozwija tej swojej zupełnie nowej rzeczywistości w żaden
sposób. Mały spoiler: drugi tom wcale tego nie naprawia, ale czyta się bardzo
lekko i przyjemnie!
Potem
ujrzałam bardzo interesującą zapowiedź książki Jak umieramy, która miała
wyjaśnić, co takiego dzieje się z człowiekiem, gdy umiera. Oczekiwałam czegoś
naukowego i merytorycznego, a niestety dostałam strasznie miałki i nic nie
wnoszący pseudo esej, który próbuje wejść człowiekowi na psychikę, ale nie umie
się do tego zabrać.
Przywędrowały
do mnie także kolejne tomy serii o Wiktorii Biankowskiej czyli Ja,
potępiona oraz Ja,
ocalona. Trzecia część zdecydowanie najlepsza nie jest, ale już
czwarta, która powstała o 10 latach, wypada naprawdę nieźle! Cały cykl w
dalszym ciągu polecam, bo to fajna literatura rozrywkowa dla tych, co lubią
fantastyczne klimaty.
I
na koniec moich recenzenckich zdobyczy istna perełka, po którą po prostu
musiałam sięgnąć czyli Kim Dzong Un. Historia dyktatora.
Bardzo rzetelna, merytoryczna, uporządkowana, a przede wszystkim bardzo
ciekawie napisana publikacja, która zgłębia różne aspekty panowania Kim Dzong
Una w Korei Północnej. I jeśli faktycznie mówię, że jest to tytuł merytoryczny,
to możecie mi zaufać, bo w swoim życiu przeczytałam na temat Kimów już wiele.
Żeby was jeszcze zachęcić do lektury, to mogę dodać, że autorka pracowała dla
CIA, więc analiza stosunków międzynarodowych obca jej nie jest, a ja sama
odwołuję się do tej książki w licencjacie!
Pozostając
w koreańskich tematach – kupiłam sobie typowo naukową pozycję Korea Północna – atomowe mocarstwo.
Byłam wkurzona, że idiotycznie zamknięto biblioteki i odcięto nas od literatury
naukowej, a licencjatu przecież ze stron pseudo dziennikarskich napisać się nie
da. No to sobie kupiłam i się z tego bardzo cieszę, bo nie muszę się przejmować
terminami zwrotów.
Z
okazji targów książki w Krakowie, które się jednak nie odbyły, wiele
wydawnictwo zorganizowało bardzo dużo różnych promocji – między innymi dzięki
przecenom u We Need Ya udało mi się dokupić brakujące tomy Żniwiarza czyli części 4 i 5, a także najnowszy tytuł z serii Zapomnianej księgi!
I wisienką na torcie oczywiście jest Słońce w mroku, bo przecież nie mogłam odpuścić sobie polskiego wydania. I wcale go właśnie nie czytam…
No i to by było na tyle! Tak prezentowały się moje ostatnie miesiące ubiegłego roku z perspektywy książkowych zakupów.
Zazwyczaj
również porywałam się z motyką na słońce i robiłam book haul z całego roku, ale…
teraz mi się po prostu nie chce. Dlatego małe podsumowanie zrobię w tym poście.
Także…
w 2020 roku przywędrowało do mnie 125
nowych książek. Patrząc na to, że ogólnie przeczytałam 87, to w sumie nie jest
nawet tak źle jak myślałam, że będzie.
Już
pominę mój szał zakupowy, który przypadł na wiosnę i lato, a także mój bardzo
ciekawy pomysł, by uzupełnić wszystkie serie, które kiedyś czytałam. Nie dość,
że było to dość upierdliwe, to jeszcze pochłonęło dużo czasu, energii i
pieniędzy.
Zaś
jeśli o pieniądzach mowa, to obiecałam sobie rok temu, że od 2020 będę
skrupulatnie zapisywać, co, gdzie i przede wszystkim za ile. No i mam kwotę,
która trochę zrzuciła mnie z krzesła. Otóż w 2020 roku na książki wydałam 1 688 złote i 73 grosze. I ja już chyba nie
mam w tym temacie nic do powiedzenia oprócz tego, że czas zacząć się leczyć na
nogi, bo na głowę już za późno.
Chociaż
biorąc średnią, to by wyszło, że średnio
jedna książka kosztowała mnie 13,50 więc to już nie są aż tak kosmiczne
liczby…
Dobra,
no to to by było na tyle! Koniecznie pochwalcie się swoimi książkowymi zakupami
z ostatniego czasu!
Ja ostatnio zaszalałam i kupiłam na raz 16 książek (co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu), także... idę oszczędzać pieniądze. :D Tym bardziej że planuje w lutym tatuaż... :D
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki! I za oszczędzanie i za tatuaż :D
UsuńWidzę, że sporo fajnych książek znalazło się u Ciebie na półce. Z tego co sobie kupiłaś mam też m. in. "Szklanego maga" i "Słońce w mroku". Poza tym ciekawią mnie też te książki o Koreii.
OdpowiedzUsuńTo obie o Korei polecam!
UsuńJa ostatnio raczej nie kupuje książek. Dostaje je w ramach współpracy recenzenckiej. 😊
OdpowiedzUsuńMnie współprace w zakupach nie przeszkadzają XD
UsuńJa sobie czasami liczę, ile bym wydała na książki, gdybym kupowała po cenach okładkowych. Kosmos, dzięki niebiosom za Legimi :D. Muszę przeczytać to słońce w mroku, skoro tak polecasz :D
OdpowiedzUsuńA to już totalnie inna historia z cenami okładkowymi!
UsuńJa też się na Legimi przerzucam, bo jednak chyba trochę przesadziłam w zeszłym roku XD
a ile ja na to wydałam:) ?
OdpowiedzUsuńNiestety chyba prawie nic :c
Usuń