niedziela, 13 sierpnia 2017

Trójkąt miłosny z trupem? "Nic do stracenia. Początek" Kirsty Moseley [RECENZJA]

Zapowiadało się ciekawie i inaczej, wyszło dokładnie tak samo jak wszystko inne.


Bo internecie chodziły pogłoski, jakoby pani Kirsty Moseley napisała w swojej karierze tylko jedną dobrą książkę i nie była to żadna z części dylogii Nic do stracenia. Mimo wszystko uznałam, że nie może być aż tak źle, każdy przecież zasługuje na szansę. Fabuła Początku przemówiła do mnie bardziej niż opisy innych powieści tej pani i niestety, ale streszczenie na tylnej okładce to jedyna dobra strona tej historii.

Annabelle Spencer obchodzi swoje szesnaste urodziny. Jej świętowanie w żadnym stopniu nie przypomina programu My Super Sweet Sixteen. Postanawia wybrać się do klubu razem ze swoim chłopakiem, Jackiem. Ten wyjątkowy wieczór szybko się kończy spotkaniem z Carterem Thomasem, handlarzem narkotyków i psychopatą. Jack ginie z jego rąk, a Annabelle zostaje uprowadzona, by przez rok być przetrzymywaną wbrew swojej woli, bitą i gwałconą. Dziewczyna odzyskuje wolność przypadkiem, jej oprawca zostaje aresztowany, a niedługo czeka go powtórny proces. Z tego powodu ojciec Annabelle zatrudnia osobistego ochroniarza, Ashtona, by ten strzegł jego córki.

I to by było tyle jeśli chodzi o fabułę książki, bo ta zamyka się w granicach pierwszych 30 stron. Ciąg dalszy jest po prostu nudny, nie dzieje się nic ciekawego. Wstęp zapowiada naprawdę świetną powieść, która będzie obfita w nagłe zwroty akcji, ale nie dostajemy żadnej chwili pełnej napięcia. Autorka na wiele sposobów mogłaby wykorzystać fakt, że Carter jest groźnym przestępcą, że nie działa sam, że niedługo może wyjść z więzienia. Prawda jest taka, że pani Moseley nie zrobiła z tym nic oprócz monotonnego przywoływania jego procesu co określoną liczbę stron, by dwa zdania później zamieść całą sprawę pod dywan.


Rzeczą, która wysuwa się na pierwszy plan, to bohaterowie. Jest to całkowicie uzasadnione, bo skoro książka nie posiada żadnej ciekawej fabuły, to musi o czymś opowiadać. I tutaj autorka pokazała swoje umiejętności. W pierwszym rozdziale, gdy Annabelle ma szesnaście lat, zachowuje się jak rozkapryszona, rozpieszczona nastolatka, która myśli, że świat leży u jej stóp. Gdy następuje przeskok czasowy, psychika bohaterki ulega diametralnej zmianie. Wpływa na to nie tyle wiek, co złamanie psychiczne i przeżyte tortury. Postać Anny była tak realnie zbudowana, a jej ból i strata były aż namacalne. Szkoda tylko, że ten efekt nie utrzymał się dłużej. Bardzo szybko autorka zaczęła zmuszać dziewczynę do robienia rzeczy, których ofiara gwałtu nigdy by się nie dopuściła, cały czas twierdząc, że Anna jest poszkodowana i skrzywdzona. Przypominało to trochę sytuację typu, „nie lubię jeść szpinaku” – powiedziała jedząc szpinak.

Z drugiej strony głównego duetu jest Ashton – boskość w ludzkim ciele. Wysportowany, przystojny, uroczy, a w dodatku dzierży pistolet i profesjonalnie dba o bezpieczeństwo. W dodatku wciągnął się w czytanie Zmierzchu, za co dostaje dodatkowe punkty. Ale… no właśnie. Dzieje się z nim dokładnie to samo co z Anną. Mówi jedno, robi drugie, a myśli o zrobieniu trzeciego. I tak przez całą książkę, a że narracja przeskakuje, raz jest z perspektywy Ashtona a raz z Anny, nic się nie da ukryć.

Główny wątek opiera się na relacji, jaka łączy dwoje głównych bohaterów. Wszyscy wiemy już od samego początku, w którym kierunku ona będzie zmierzać, ale ta droga wiedzie przez same wyboje. I jedna i druga połowa tej pary zachowuje się, jakby miała poważne problemy z utrzymaniem nastroju dłużej niż przez kilka sekund. W jednej chwili oboje są na tak, zaraz jedno już zmienia zdanie na nie, drugie obstaje przy tak, ale wkrótce przyznaje rację temu pierwszemu, wtedy jednak to pierwsze już wraca do wersji początkowej. I tak w kółko, i w kółko, i w kółko… przez 450 stron.


Teraz mam dla was niespodziankę. Myślicie, że skoro pierwsza miłość głównej bohaterki nie żyje, to nie ma żadnej szansy na wystąpienie trójkąta miłosnego? No i tu się mylicie. Jack jest obecny w każdej scenie jako ten jeden jedyny, jako ostateczny wybór Annabelle. To Ashton jest tu na doczepkę i jeśli tylko sytuacja na to pozwala, jest mu wypominane, że jest przecież jeszcze Jack, że Anna dalej go kocha i nie pogodziła się z jego śmiercią. Główny sprawca całego zamieszania związanego z Annabelle jest nieobecny i sam nie może się wypowiedzieć, jego obecność jest platoniczna, co czyni ten trójkąt jeszcze bardziej irytującym.

Pomijając niezdecydowanie bohaterów, słabe i suche żarty, dziwne i nie mające sensu sceny erotyczne… nie, jednak nie. To w dalszym ciągu będzie słaba książka.


Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję portalowi Sztukater.pl




Fakty objawione:
Tytuł: Nic do stracenia. Początek
Tytuł oryginału: Nothing Left to Lose
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 464
Grubość grzbietu: 2,9 cm
Masa: 449 g
Ciężar: 4,4 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: L (wielkie, nudne, ...)

 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





36 komentarzy:

  1. Przeczytałam i żałuję. xd Podpisuję się pod Twoimi słowami. ;D
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja ciocia ma to na półce. Chciałam pożyczyć i przeczytać, ale chyba jednak sobie podaruję i przeczytam coś innego, mam nadzieję lepszego.

    Pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
    M.
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja czytałam całą serię i ją uwielbiam. Zgadzam się ze wszystkim, co piszesz. Postać zmarłego chłopaka mnie irytowała, akcji zbyt wiele nie było a całość była przesłodzona, ale jakoś mi się to szybko czytało i miło wspominam czas spędzony z tą książką ;)
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ała, mi książka właśnie bardzo się podobała i smutno aż mi się czyta jak ktoś dodaje negatywne opinie :( No ale każdy ma swój gust :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i nic specjalnego :) Świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam okazję czytać i żałuję straconego czasu. To było po prostu straszne...

    Read With Passion

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie ja sobie podaruje.. Dziękuję za ostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczaki opis tej książki faktycznie jest intrygujący! Szkoda, że został zmarnowany potencjał na tak świetną historię. Chyba sobie ją w takim razie odpuszczę.:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis i pomysł jest świetny, ale kurczę, wykonanie koszmarne

      Usuń
  9. Zaintrygował mnie opis tej książki, z chęcią bym ją przeczytała!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powyżej właśnie pisałam, że opis nijak ma się do książki, ale jak kto woli ;)

      Usuń
  10. Bardzo mało jest pozytywnych recenzji, zarówno tej jak i innych książek autorki. Sama próbowałam tylko początek Chłopaka, który zakradał się przez okno (czy jakoś tak, nie umiem dobrze napisać tego tytuły, jest zbyt długi) i to po angielsku i nie było aż tak źle, jak wszyscy mówili. Ale widać, że autorka ma problemy ze stworzeniem dobrej fabuły, bo wszystko jest u niej ckliwe, typowe i... no. Nie czytałam i chyba nie przeczytam. ;)
    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja miałam do czynienia z ''Chłopakiem, który zakradał się do mnie przez okno'' i książka była nudna, do bólu przewidywalna, wiec nie mam w planach kolejnej książki tej autorki.
    Pozdrawiam,
    Karolina z lubieczytacrano.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam tą książkę na liście do przeczytania... Chyba zrezygnuję 😂 Świetna recenzja, uśmiałam się przy jej czytaniu ❤️ Pozdrawiam!
    https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tą autorkę i pierwsza jej książka bardzo mi się spodobała. Byłabym mile zaskoczona gdyby tamte również takie się okazały.Na prawdę autorka zasługuję (jak dla mnie) na 6 z plusem.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/08/wywiad-z-mensbooks.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to raczej na 2 z minusem, ale o gustach się nie dyskutuje. Może tobie akurat jej pozostałe książki przypadną do gustu ;)

      Usuń
  14. Hmm... no cóż, nie przeczytam na pewno :) Jak można położyć książkę na aż tylu płaszczyznach? ;)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez cały czas podczas czytania zadawałam sobie to pytanie :s

      Usuń
  15. Opis brzmiał naprawdę ciekawie, aż jestem załamana, że tylko on :/ "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" przeczytałam. Raczej lekka, miła i przyjemna, ale nic na dłużej (odwala mi dzisiaj, bo porównuję tę książkę z łatwą dziewczyną, która nie będzie nigdy wielką miłością XD). Mimo znikomego zaciekawienia autorką liczyłam raczej na sympatyczną, wciągającą lekturkę. Jestem zawiedziona, ale plus to to, że nie wydam na nią pieniędzy :D

    Pozdrawiam :* Zjadam Szminkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydawaj i wystrzegaj się tego tytułu.
      Ej, niezłe porównanie z tą łatwą dziewczyną XD

      Usuń
  16. Wykonanie- beznadzieja! totalne dno.

    OdpowiedzUsuń
  17. Z tego co piszesz, to chyba nie bardzo by mi się ta książka podobała. Tak wnioskuję z recenzji.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" tej autorki i była to chyba najgorsza książka jaką w zeszłym roku przeczytałam. Jeśli mówisz, że i ta jest słaba, to chyba zapominam, o regule mówiącej o dawaniu autorowi przynajmniej dwóch szans, i panią Moseley będę omijać szerokim łukiem. :/

    http://biblioteka-wspomnien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie chciałam dać tej autorce drugą szansę i przeczytać "Chłopaka...", ale chyba też sobie to odpuszczę xd

      Usuń
  19. Wszyscy ostatnio mówią o tej książce, twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zaciekawiła. Muszę w końcu ją przeczytać!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie czytałam i nic nie straciłam :)
    Pozdrawiam Książkowa Fantazja
    https://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam pierwszy tom całej tej historii i miałam dość mieszane uczucia. Chyba jednak dam szansę tej autorce i z ciekawości kontynuuję tą serię :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi tom jest o niebo lepszy, ale to jak wybieranie pomiędzy złą a w dalszym ciągu złą książką

      Usuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)