środa, 29 kwietnia 2020

Ostatni tom, ostatnia wielka bitwa - "Królestwo popiołów" Sarah J. Maas [RECENZJA]


Tak szczerze, to już w pewnym momencie naprawdę przestałam wierzyć, że kiedykolwiek spotkamy się jeszcze na tym blogu przy recenzji ostatniego tomu Szklanego tronu. Kiedyś naprawdę uwielbiałam tę serię, ale do jakiegoś czasu kolejne części czytam już raczej z przyzwyczajenia i chęci dokończenia tej historii, niż faktycznej ekscytacji kolejnymi przygodami bohaterów.

Królestwo popiołów to zakończenie serii, z którą spędziłam kawał czasu. Polubiłam Cealenę (bo Aelin nie lubię, sorki), Chaol do tej pory jest moim książkowym mężem (chociaż może teraz pod koniec drugiej dziesiątki), a już nawet zaczęłam Doriana darzyć sympatią (do pewnego stopnia, oczywiście). Za to dalej nie cierpię Rowana – ciepłe kluski podane z gulaszem.

Może nie będę wam przybliżać fabuły, bo tu jednak spoiler spoilerem pogania także… Jeśli nie macie pojęcia, o czym jest Szklany tron, to zapraszam do osobnego postu na ten temat. A jeśli chcecie wiedzieć, jak wyszło zakończenie, to czytajcie dalej.

W Szklanym tronie byłam zakochana. Pierwsza część mi się naprawdę podobała. Konkurs na „ochroniarza” dla króla, pojedynek w królestwie i wygra go najlepszy. Fenomenalny koncept i świetny początek do dalszego rozwoju tej historii. Tylko, kurczę, fanką dalszych tomów zdecydowanie nie jestem. Poniekąd czuję się oszukana, bo Szklany tron oraz Korona w mroku wydają się być zupełnie oderwane od tej rzeczywistości, jakby pochodziły z jakiejś innej serii, bo mają mało wspólnego z główną historią, a od Dziedzictwa ognia autorka zmieniła całą fabułę o 180 stopni i wrzuciła do pralki na długie wirowanie.

Kiedyś nawet doszłam do wniosku, że jakby scalić Szklany tron i Koronę w mroku w jedną powieść, to byłby to fajny wstęp z zaskakującym zwrotem akcji na końcu – wtedy może czytelnicy tacy jak ja, nie czuliby się oszukani. Jednak jak czytam opinie innych, to dalej pozostaję w mniejszości, więc może to tylko ja dostrzegam w tym jakiś problem.

Z Królestwem popiołu męczyłam się okrutnie. Zupełnie nie mogłam wkręcić się w tę historię i lektura z przerwami (długimi, oj, długimi) i kilkoma podejściami zajęła mi prawie rok. Podzielnie tej książki na dwa tomy także nie ułatwiało mi zadania. Strasznie denerwuje mnie fakt, że są nierówne, ale na to nic poradzić nie mogę. Pierwszy ma coś lekko ponad 700 stron, drugi opiewa na 500. Ich podział wynika z faktu fabularnego, jednak za grosz nie ma w tym logiki logistycznej.

I szczerze się przyznam, że samą tę powieść czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Widać ogromny postęp w stylu pisania Maas; jest bardzo kwiecisty, opisowy, ale w żadnym momencie nie jest ciężki i skomplikowany, co przekłada się na szybkość lektury. Jednak. Może te opisy i dobrze się czyta, ale jest ich tak o połowę za dużo. Cały pierwszy tom to jeden wielki opis, który nie wnosi za wiele do fabuły. Wszyscy zajmują się tym wszystkim, co nie ma związku z głównym zagrożeniem, okrążają temat, zbaczają z niego i robią wszystko, byle się nie zajmować bitwą. Sama autorka nieźle tutaj leje wodę i pompuje objętość książki.

Drugi tom jest już trochę lepszy, dzieje się trochę więcej, jednak to wszystko dalej pozostaje jakoś rozmyte za tym całym laniem wody. Mamy tu tylu bohaterów i każdemu poświęcamy bardzo dużo czasu, nieważne, że jego wątek akurat aktualnie nic nie wnosi i jest po prostu „zapchaj-dziurą”, musimy poczytać sobie o czymś nieznaczącym, żeby przypadkiem nie wczuć się w klimat i nie skupić na głównym zagrożeniu.

Zaś sama finalna wielka bitwa… Jest jakaś taka rozmyta. Tyle się o niej mówi, a jak przychodzi co do czego, to fajerwerków nie ma. I tutaj też pojawia się kwestia oczekiwań. Śledzę Szklany tron od jakichś 5 lat przez co sama już sobie wymarzyłam idealne zakończenie, jak i większość czytelników, dlatego też autorce ciężko było sprostać tym wszystkim wymaganiom. Nawet nie jestem jakoś specjalnie zaskoczona, że jej się to nie udało. W jej zakończeniu jest pełno schematów, które możemy zaobserwować z poprzednich części czy po prostu z jej innych książek, a do tego całość wydaje mi się potraktowana bez nadania temu odpowiednio dużej wagi.

No ale cóż, zawsze mogło być gorzej, prawda? Przynajmniej jeśli o bohaterów chodzi, to tutaj miło się zaskoczyłam. W dalszym ciągu Chaol pozostaje moim ulubieńcem, udało mi się polubić Doriana, a także wątek z Manon zaczął mnie interesować. Poczynania tej trójki śledziłam ze zdecydowanie większą uwagą i bardzo się cieszyłam, gdy widziałam rozdział poświęcony ich przygodom. Za to zupełnie nie interesowała mnie główna linia fabularna z Aelin i jej przybocznym Rowanem… no po prostu nie mogę z nimi i tyle.

Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się przeczytać to cholerne Królestwo popiołu, bo jednak głupio tak zostawiać jedną ze swoich ulubionych serii na finiszu. Cieszę się też, że w końcu się do tego zmobilizowałam i się nie poddałam! Oczywiście, mogło być lepiej, ale to już standard przy tak długich cyklach książkowych – zakończenie rzadko satysfakcjonuje, dlatego lepiej zakończyć to wcześniej i później. Szklany tron powinien się zakończyć tak ze 3 książki temu i chyba raczej nikt nie płakałby z tego powodu.


Czyli podsumowując, tak z pół Królestwa popiołu usunęłabym bez większych skrupułów, przyspieszyłabym akcję, wywaliłabym całe to lanie wody i nie skakała pomiędzy wątkami, jeśli nic to nie wnosi do fabuły. No i zakończenie mogłoby być lepsze, ale co zrobisz, nic nie zrobisz. I tak wyszło nie najgorzej!




Królestwo popiołów (Szklany tron, #7)Fakty objawione: 
Tytuł: Królestwo popiołów
Tytuł oryginału: Kingdom of Ashes
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 1248




 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



40 komentarzy:

  1. To zupełnie nie moje klimaty czytelnicze, więc nie planuję sięgać po ten cykl. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię długich serii, a już zdecydowanie takich mea objętościowych, o potem łapię się za głowę podczas czytania. Mam taką jedną, wielotomówkę, którą czytam już z 10 lat i nie mogę skończyć, bo nie mam ostatniego tomu :( A ST w ogóle zaczęłam jak wyszedł pierwszy tom. Nawet go mam O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaką serię? Haha
      To ja ST też jakoś przy premierze pierwszego tomu zaczęłam i dotrwałam do końca, amen xd

      Usuń
  3. Ja jeszcze w ogóle nie poznałam tej serii. Wszystkie jej tomy więc dopiero przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tę serię całym serduszkiem ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem w połowie całej serii... I w sumie od samego początku jeszcze nic mi nie urwało. A bohaterów uważam za największy minus tej serii. Wątek Manon i wiedźm jest akurat moim ulubionym, bo wreszcie coś się dzieje, a nie ciągłe słodkie pierdzenie o tym, jak wszyscy ślinią się do Aelin.. Ech. Dotrwam do końca, bo nie znoszę porzucać serii, ale będzie ciężko. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co książka to inny facet, Aelin taka fajna i wszyscy chcą jej nadskakiwać. Wszyscy w jej otoczeniu jakiegoś zaćmienia umysłu dostają XD

      Usuń
  6. Mam na półce całą serię, nie posiadam tylko opowiadań. Ciekawa jestem jakie wrażenie zrobi na mnie. Bardzo fajna recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie czytaj i koniecznie potem daj znać :D

      Usuń
  7. Ja nie czytałam, ale długie serie teraz by chyba było ciężko mi czytać. Za duzo obowiązków, za mało wolnego czasu i ubolewam nad tym bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajna recenzja. Niestety książka nie dla mnie, do tego ma strasznie dużo stron i myśle, ze bym nie dała rady przeczytać jej do końca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie są to moje klimaty literackie - zdecydowanie wolę bardziej realistyczne historie. Do tego typu książek jakoś nie umiem się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kojarzę te książki. Jakiś czas temu chciałam je sobie kupić. Może warto z powrotem się im przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę nie moja tematyka. Na razie nie szukam nowości, bo u mnie czeka spory stosik do przeczytania. :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wędrówki po kuchni1 maja 2020 23:51

    Niestety nie do końca są to moje klimaty czytelnicze, ale wiem kto by się skusił...

    OdpowiedzUsuń
  13. Czasami tak bywa, że książki powinny zawierać 1 lub dwa tomy, ale nie zawsze, jak w przypadku S.O.L kaDa z 40 paru części czytałam z zapartym tchem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamta seria to jedyny wyjątek, gdzie nawet dorzuciłabym kilka tomów :D

      Usuń
  14. Troszkę za długa seria dla nas na tą chwilę, może w przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurczę seria wygląda na ciekaweą. Ale jest bardzo długa i nie mam czasu jej przeczytać :/
    https://swiatdisneyapl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja dopiero mam za sobą opowiadania i pierwszy tom, który przeczytałam dawno temu... Muszę się w końcu zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że nie jesteś w pełni zadowolona z lektury :/ Ja Maas uwielbiam, aczkolwiek mam wrażenie, że to głównie ogromny sentyment do tej autorki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jakbym czytała je w mniejszym odstępie czasu, to by mi się ta ostatnia część podobała bardziej

      Usuń
  18. Pierwszy tom był genialny, drugi też :) Jestem ciekawa, jakie będą moje wrażenia przy ostatnim ;) Przede mną dopiero Imperium burz.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedyś lubiłam takie serie, ale teraz jakoś mi z nimi nie po drodze :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dawno nic nie czytaliśmy. Może warto spróbować wrócić do czytania z tymi tomami?

    OdpowiedzUsuń
  21. Trochę stron do czytania jest, ale przeczytam! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie czytałem, ale moje klimaty, dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja to nigdy nie mogłam się odnaleźć w tym rodzaju literackim, a jak widzę parę tomów do przeczytania to odpuszczam bo zwyczajnie zachłannym czytelnikiem nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im więcej tomów, tym lepiej - przeważnie. Ale zależy, co kto lubi ;)

      Usuń
  24. Twoja recenzja nie zachęca, abym sięgnęła po tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja bardzo lubię Sarah J Maas. Ma swoje cringowe sceny, ma potknięcia, ale ogólnie uważam jej książki za bardzo wciągające. To jest naprawdę kawał dobrej rozrywki. Teraz nie mogę się doczekać najnowszej powieści. Czekam, bo zamówiłam już sobie :) Wracając do Królestwa Popiołów to faktycznie troszkę za długie i można było krócej, nie lać wody, ale źle nie było :) Dobre zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko Sarah rzadko zawodzi. Też czekam na jej nową powieść :D

      Usuń
  26. Chodzi za mną ta seria już od jakiegoś czasu, uwielbiam taką tematykę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ją polecam! Bo mimo wszystko to kawał dobrej historii :D

      Usuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)