środa, 28 października 2020

Powrót do Piekła po 10 latach? - "Ja, ocalona" Katarzyna Berenika Miszczuk [RECENZJA PREMIEROWA]

Jeśli napiszę, że rok 2020 to rok powrotów popularnych tytułów, które przed laty zostały zakończone, to chyba przyznacie mi rację. Najpierw księgarnie zagarnęła Suzanne Collins z prequelem do Igrzysk śmierci, za granicą już mogą zaczytywać się w Midnight Sun czyli w Zmierzchu napisanym z perspektywy Edwarda, teraz wszyscy oglądamy Brzydulę po latach, a do tego dołącza jeszcze Katarzyna Berenika Miszczuk z Ja, ocaloną.

Wiktoria Biankowska wraca po 10 latach bujania się po Piekle i Niebie. Trochę się tam w jej życiu zmieniło, ale chyba nie powinnam zdradzać zbyt wiele, bo wejście w tę książkę bez znajomości fabuły to najlepsze, co można zrobić. Mogę tylko powiedzieć, że zmieniło się dużo, a kolor włosów Wiktorii to mały pikuś!

Tej opinii nie będzie towarzyszyć żadna zasłona sentymentu, bo jak już ustaliliśmy w poprzednim poście, przygody Wiktorii Biankowskiej poznałam dopiero w tym miesiącu i moje uczucie do nich jeszcze nie wspięło się na żaden poziom. Ja traktuję tę książkę jako czwartą część, tyle, że z akcją przeskakującą 10 lat do przodu.

I powiem wam, że jest naprawdę całkiem nieźle! Na pierwszy rzut oka widać wyraźny progres w stylu autorki. No jakby nie było, 10 lat minęło i brak poprawy w pisaniu byłby ogromną ujmą na jej literackim dorobku. Dalej jest lekko i przyjemnie, ale zdania budowane są z większym rozsądkiem, a sama spójność fabuły i wydarzeń kolejno po sobie następujących to zupełnie inny poziom niż ten, do którego zostaliśmy przyzwyczajeni. Tutaj wszystko ma sens, ciąg przyczynowo skutkowy jest pełnoprawnym bohaterem powieści, a też same postacie, chociaż zachowały swoje wszystkie cechy, dzięki którym ich polubiliśmy, są o wiele lepiej nakreślone i śledzenie ich losów przychodzi nam z większą łatwością.

Do samej fabuły płynnie przechodząc… to poprzednio twierdziłam, że Ja, potępiona jest zamkniętą całością i nie potrzebuje kontynuacji. A tu się okazuje, że jednak autorka zostawiła sobie tak do połowy otwartą furtkę do napisania kolejnych części i bardzo dobrze ze wszystkiego wybrnęła. Ponadto, ten tom kończy się w taki sposób, że powstanie kolejnego wcale nie byłoby głupim pomysłem, bo epilog intryguje i zdecydowanie czeka na rozwinięcie.

Jeśli o same wydarzenia chodzi… skala przedsięwzięcia, którego podejmują się bohaterowie, by nie dopuścić do wygranej tych złych, przez całą książkę podbijana jest do oporu, by w ostatecznym rozwiązaniu nie okazać się wcale taką dużą i poważną sprawą. Ale, o dziwo, taki obrót spraw całkowicie tu pasował i wszystko zostało utrzymane w klimatach, które dobrze znamy z wcześniejszych części i które wtedy polubiliśmy.

Tak naprawdę do całej książki mam tylko jedną uwagę, której przeboleć w żaden sposób nie mogę. Bardzo nie spodobało mi się, że gdy w pewnym momencie bohaterowie schodzą na ziemię w 2020 roku, to tam też trwa pandemia i wszyscy chodzą w maseczkach. Czy to wnosi coś do fabuły? Zupełnie nic. Czy irytuje czytelnika, który sięga po lekką powieść dla rozrywki, by zapomnieć o tym wszystkim, co dzieje się na oknie? I to jak. Takie wrzucanie medialnego tematu na siłę było zbędne, niepotrzebne i pozostawiło we mnie niesmak.

A teraz rzecz, na którą ja czekałam najbardziej. Wrócił humor! Może nie w takim stężeniu jak ten obecny w pierwszej części, ale jest na pewno o wiele lepiej niż w drugim i w trzecim tomie. Spokojnie można się w wielu momentach uśmiechnąć pod nosem, a kilka razy nawet i zaśmiać na głos. I na to właśnie czekałam i z tego cieszę się najbardziej.

Także podsumowując: może i Ja, ocalona jakimś koniecznym powrotem do serii nie była, ale zdecydowanie jest udanym i nie powinna rozczarować wszystkich fanów, którzy 10 lat temu zaczytywali się w tych książkach. Bohaterowie, podobnie jak czytelnicy, zdążyli dojrzeć więc mam nadzieję, że nie mylę się w swoim osądzie, że faktycznie ta powieść spełni wasze oczekiwania! 


Premiera: 28 października 2020 (dzisiaj!)




FacebookInstagramGoodreadsTwitterGoogle+LubimyCzytać



10 komentarzy:

  1. Serię znam ze słyszenia, bo nie miałam przyjemności jej jeszcze czytać. Planowałam zrobić to jakoś niebawem ze względu właśnie na publikację tego dodatku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też znam tą serię ze słyszenia, jednak nie wiem czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że to zupełnie nie mój gatunek czytelniczy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać przeczytania tego! :D
    Ogólnie nie dziwię się, że część autorów dopisuje rzeczy do swoich pierwszych serii. Ja jestem tak sentymentalną osobą, że pewnie moja pierwszy książka zostałaby na zawsze i stworzyłabym tak rozbudowane serie i świat jak Cassandra Clare albo poszłabym w ślady Meyer i miałabym jakąś serię, do której bym wciąż dorabiała jakieś dodatki.
    Teraz scena z maseczkami może irytować, ale w sumie w przyszłości pewnym "smaczkiem". Ciekawostką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też na miejscu czytelnika wiem, że jak jakąś serię bardzo lubię, to kupię wszystkie dodatki! XD

      Usuń
  5. Nigdy nie czytałam Miszczuk, choć muszę przyznać, że mam w planach! O tej serii nie słyszałam aż do niedawna i nie wiem. Takie anielskie serie niekoniecznie przypadły mi do tej pory do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zawsze możesz spróbować z Szeptuchą od tej samej autorki. Tam jest zero aniołów :D

      Usuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)