środa, 20 stycznia 2016

Recenzja| Girl Online - Zoe Sugg

Teraz panuje taka dziwna moda, że blogerzy i vlogerzy wydają książki. Jedni piszą biografie, drudzy zapełniają kartki zadaniami do wypełnienia, a trzecia grupa tworzy książki z gatunku beletrystyki. Ci ostatni to mały odsetek wszystkich blogerowych pisarzy, ale i ich powieści możemy znaleźć w polskich księgarniach.

Gdy usłyszałam, że popularna vlogerka Zoella wydaje książkę, taką z fabułą, byłam ciekawa efektu jej pracy. Jednak nie sięgnęłam po nią od razu, zaraz po premierze była zbyt duża presja na czytanie jej powieści, a z upływem czasu mój zapał osłabł. Dopiero niedawno, gdy w magicznej chwili, gdy miałam tak dużo rzeczy do zrobienia, że z nudy oglądałam YouTube, zaglądnęłam na jej kanał. A teraz pierwszą książką, którą w tym roku przeczytałam, jest jej Girl online.


A teraz ostrzegam, że w dalszej części pojawiają się śladowe opisy fabuły. To żadne duże spojlery, tylko ogóły tematów poruszanych w książce. Ale jeśli chcecie mieć całkowitą niespodziankę, to przewińcie do akapitu, w którym odwołuję spojlerowanie.

Nasłuchałam się wielu sprzecznych opinii. Wiedziałam, że tytułowa bohaterka nazywa się Penny (beznadziejne imię, kojarzy mi się z brytyjskim pensem) i prowadzi bloga pod pseudonimem. Z opisów myślałam, że jest bardzo bardzo popularną blogerką, która żyje wyłącznie z pisania i dla pisania, że prowadzi podwójne życie w stylu Hanny Montany. Niektórzy recenzenci twierdzili, że to powieść dla młodszych odbiorców, że jest słodka, naiwna, słaba, że przeczytali ją za późno, bo na pewno spodobałaby im się, gdyby mieli po dwanaście czy trzynaście lat. A z iloma opiniami się zgadzam? No cóż, ze wszystkimi.

Początek książki musiał wyprowadzić mnie z błędu. Penny nie prowadzi bloga dla sławy i wcale nie jest aż tak znaną osobą, jak wywnioskowałam z opisu. Pisze, bo chce uporządkować swoje myśli i z każdym kolejnym publikowanym wpisem dziwi się, że ktoś chce czytać o jej życiu. Czyli moja obawa związana z tym, że głównej bohaterce woda sodowa uderzyła do głowy nie była słuszna.

Zoella nie jest profesjonalną pisarką, widać to po jej warsztacie i po ubogim słownictwie. Raczej używała potocznych sformułowań, pisała prostym i niezbyt wyszukanym językiem. Ale jako, że książka jest tłumaczona, to nic mi do osądzania stylu autorki, bo praca tłumacza to inna sprawa. Ale Zoella dostaje ode mnie duży plus za nawiązania do współczesnej kultury. Nie bała się wprowadzenia do rozmów bohaterów postaci z innych filmów i książek.


Gdy rozpoczęłam lekturę, byłam mile zaskoczona. Postać Penny odkrywaliśmy wraz z samą główną bohaterką. Rodzice dziewczyny także byli dobrze zarysowani. Dodatkowo zawodowo organizują przyjęcia weselne i śluby, a matka dziewczyny uwielbia przymierzać nowe modele sukni ślubnych z ich salonu. Oczywiście książki nie byłoby bez nieodłącznego przyjaciela-geja, który mieszka za ścianą i ubiera się dość ekscentrycznie, ale wygląda przy tym bardzo dobrze. Nawet pojawiające się na początku postacie drugoplanowe były wyraziste. Ale mówię tu tylko o pierwszych 10% książki.

Im czytałam dalej, tym Girl online bardziej zaczęło przypominać mi fan fiction. Wszystkie akcje dzieją się zbyt gładko i zbyt idealistycznie. Gdy Penny w końcu poznaje chłopaka, Noah, i zaczyna się wątek miłosny, fan fiction dzieje się na całego. Bo tylko w fan fikach para pierwszego dnia znajomości opowiada sobie całe swoje życie i wynajduje najgłupsze tematy do rozmowy byleby ją podtrzymać. Ale żadne nie zada pytania wprost o ulubiony kolor, muzykę czy potrawę.

Wraz z biegiem akcji zaczęłam odnosić wrażenie, że autorce zaczynają przeszkadzać bohaterowie poboczni. Chciała skupić się tylko na romansie i nagle z fajtłapowatej Penny, która ma ciągłego pecha, zrobiła się przebojowa Penny, której wszystko się udaje i której marzenia spełniają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Transformacja nastąpiła w przeciągu pół dnia? Jak początkowo Zoella podkładała jej kłody pod nogi, tak później wszystkie usuwała i napisała jej słowną autostradę do miłości. To jest bardzo typowe w amatorskich fan fiction. Autor wtedy skupia się na wątku miłosnym a postacie poboczne tylko ułatwiają zakochanej parze życie. W Girl online niestety tak stało się z rodzicami Penny oraz z babcią Noah. Początkowo dobrze prosperowali, ale później zamienili się w rozlazłe kluchy.


Teraz możecie już bez obaw czytać do końca. Ciąg dalszy nie zawiera spojlerów.

Tak, Girl online jest słodkie i urocze. Wszystko tam dzieje się bez przeszkód, wszystkie problemy znajdują swoje rozwiązanie i zawsze sprawy przybierają pozytywny obrót. Główna bohaterka jest jeszcze nastolatką, ale w gruncie – dzieckiem. Jest bardzo naiwna i ufna. Ma swoje dziewczyńskie problemy, które w porównaniu z innymi to nic nie znaczą, ale dla niej są całym światem.

Tutaj muszę zgodzić się z tymi, że powieść bardziej spodobałaby się młodszym odbiorcom, ale dla starszych może stanowić miły przerywnik. To niezobowiązująca lektura z dużą ilością romantyzmu. Można albo wzdychać albo być sfrustrowanym, że takiej idealnej miłości tylko ze świecą szukać.

A jaka jest moja opinia na temat Girl online? Szału nie ma, dupy nie urywa, ale gdy będę miała za dużo rzeczy do zrobienia, możliwe, że sięgnę po drugi tom.

 

PS.


KMWTW ;**

23 komentarze:

  1. Ty bys napisala lepsza ksiazke! I dziekuuuje *_* co znaczy ten skrot? ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze trzeba mieć na nią pomysł... ;/ Ale ktoś we mnie wierzy więc pierwszy krok do sukcesu xd
    Kto ma wiedzieć ten wie. Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa dobre xD
    Oj tam czytalam cie i czytam jak inni ludziowie i pewnie wszyscy chca cos twojego wiec no miej pomysly <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja sobie daruję, obawiam się, że przy lekturze byłabym strasznie zirytowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie nie bardzo mnie zachęca ta lektura, ani jej kolejna, druga część? Bo chyba jest, jak się dobrze orientuje. Z tego co wiem, moja koleżanka chciała ją przeczytać, ale niestety już nie rozmawiamy, więc nie wiem, czy nie zmieniła zdania.

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam już wcześniej Zoellę i jakoś wątpię, że jest ona dobrą pisarką ;) Większość ludzi raczej podchodzi do tej książki jako 'zapychacz', więc raczej do nie zajrzę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka wydaje się ciekawa chociaż sama nie jestem do niej przekonana może kiedyś zobaczy się jeszcze, nie mówię nie :) pozdrawiam cieplutko http://wiktoriaczytarazemzwami.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Stoi u mnie na półce już od miesiąca i nie wiem czy się za nią zabrać... Jak będę miała dużo nauki to z chęcią ją przeczytam :D
    Kolejna opinia, która pokazuje, że książka jest dla młodszych odbiorników. Chyba pożyczę ją dla kuzynki i zobaczę czy się dla niej spodoba.
    http://ksiazkazhappyendem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny pomysł z tym, że zaznaczyłaś akapity, które są spojlerami i te, które nimi nie są. Dzięki temu przeczytałam Twoją opinię, ale bez zdradzania treści. :-) Może przeczytam "Girl Online". Mimo że nie ma szału, to wydaje się to całkiem przyjemna książeczka. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. To żadne duże spojlery ale jeśli chcesz wejść w książkę bez żadnych informacji o niej to jest większa szansa że ci się spodoba bo nie masz dużych oczekiwań. A coś co dla mnie nie jest spojlerem, dla ciebie może być ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie.... Ja się poważnie zastanawiam nad zaczęciem lektury :D serio. wygrałam i miałam zamiar przeczytać. Ale patrzę na tą lukierkową okładkę i po prostu mnie odpycha :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Racja, teraz jest jakaś mania na wydawanie książek przez blogerów i vlogerów ;) Co do tej książki Zoelli, to słyszałam, że ją wydała, ale nawet nie wiedziałam, o czym jest, jednak po przeczytaniu Twojej recenzji muszę stwierdzić, że to raczej kompletnie nie lektura dla mnie ;) No ewentualnie właśnie jakbym była te 10 lat młodsza ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę taka w stylu Pamiętnika księżniczki

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta książka byłaby dla mnie teraz idealna. Jestem strasznie przygnębiona, bo ostatnio ciągle czytam smutne i przerażające lektury.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tyle cudownych opinii, moja przyjaciółka wręcz siłą wciskała mi tę pozycję, a ja?
    Jestem do niej negatywnie nastawiona, czytałam połowę i cóż mogę powiedzieć... Zoella (lub kiepski tłumacz) ma bardzo ubogie słownictwo i niejednokrotnie zdarzały się powtórki, fabuła też oryginalnością nie słynie.
    Świetna recenzja, pozdrawiam :))
    http://zagubieni-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie czytałam Girl Online, ale patrząc po recenzjach, czuję, że ta książka by mnie nie zachwyciła. Tak jakoś "wygląda" na taką cukierkowo-nijaką. No cóż, nie trzeba czytać wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
  17. Tego najbardziej nie lubię w polskich książkach. Nie wiadomo czy krytykować autora czy tłumaczenie :/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam, ale tak jak ty nie chciałam po nią sięgać od razu kiedy stała się taka sławna, ale może teraz się skuszę :)
    Podrawiam :)
    http://books-world-come-in.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Cały czas mam w planach, choć już wiem żeby się nie nastawiać zbyt pozytywnie i nie stawiać wygórowanych oczekiwać. W sumie nie wiem skąd ta moda, że nagle wszyscy znani ludzie chcą pisać książki. Żeby jeszcze mieli o czym...

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałam tę książkę i jakoś mną nie zachwyciła. Pięknie wygląda na półce i to tyle. 15-letnia Penny popełniała tak żałosne gafy, że nie wierzyłam, że to moja rówieśniczka. Intrygę Noah od razu rozgryzłam, ale romans sam w sobie mi się podobał - uroczy! Prosty język i lekka lektura na słoneczne dni :)

    Chciałam Cię powiadomić, że gify w moim poście UNBOXINGU nareszcie działają - zapraszam do pełnej lektury :)

    Przerwa na książkę

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nie przewidzialam bo i nawet nie próbowałam. Wzięłam co mi dali tym razem xd

    OdpowiedzUsuń
  22. Ej! Jesteś jedyną osobą, która potrafiła mnie przekonać do tej książki. Mam ochotę teraz na taką słodką i uroczą lekturkę, gdzie problemy zawsze znajdują rozwiązanie :) na pewno będę rozglądać się za tą książką :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Miło mi! ;) Jest idealna na zapychacz czasu. Taka idealna fabuła, akcja i wszystko

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)