2018 rok oficjalnie już dobiegł końca, także mogę się z nim rozprawić i podsumować co nieco. Na pierwszy ogień pójdą książki. Jeśli chodzi o ich jakość, to z przykrością muszę przyznać, że moje czytelnicze życie wyglądało dość miernie. Trafiałam na same średnie tytuły, a tych wprost nienawidzę czytać, bo one nie są ani dobre, ani złe – ich lektura nie sprawia przyjemności, ale jednocześnie nie frustrują jakoś bardzo mocno, by je porzucić.
Już
z góry zaznaczam, że biorę pod uwagę tylko pozycje, które przeczytałam w 2018
roku, a nie te, które wtedy miały swoją premierę.
Końcowo
udało mi się przeczytać 91 książek, co w żadnym stopniu nie dorównuje 2017
roku, w którym przeczytałam prawie o 40 więcej. No ale wiecie, najpierw matura,
a później mój organizm długo nie mógł poradzić sobie z „pomaturalnym” szokiem,
bo pierwszy raz od dziewiętnastu lat nie musiałam robić absolutnie nic. Więc
właśnie to „nic” robiłam większość wakacji.
W
ubiegłym roku zaczęłam patrzeć na literaturę pod trochę innym kątem, przestałam
zwracać uwagę tylko i wyłącznie na lekkie, przyjemne książki, a mój wzrok coraz
częściej padał na trochę bardziej wymagające tytuły. Do tego przyjaciółka
pokazała mi koreańskie dramy (Goblin
to życie, mówię tam, oglądajcie), co zaszczepiło we mnie chęć poznania Korei.
Ale że Południe jest stosunkowo zwyczajne i nudne, to bardziej zainteresowałam
się Północą. Do tego stopnia, że pisałam pracę zaliczeniową na ten temat! Mam
nadzieję, że zdałam, bo jak nie, to będzie przypał… Dobra, do brzegu. Chodzi mi
o Długą
drogę do domu, którą pokochałam. Autor opowiada o swoim życiu w Korei
Północnej. Dowiadujemy się, jak żyło mu się w najbardziej zamkniętym kraju
świata jako zwyczajny obywatel, dlaczego później trafił do obozu pracy i końcowo
jak udało mu się z niego uciec. To wstrząsająca, ale równocześnie pięknie
napisana opowieść o brutalnej codzienności w państwie Kim Dzong Una, którą
polecam serdecznie każdemu, kto interesuje się literaturą faktu, bo naprawdę
warto.
Z
tej samej paki, ale z naszego rodzimego podwórka, mam tutaj pierwszą część Małych
bogów. Jest to reportaż, ponownie, o polskiej służbie zdrowia. I po
skończonej lekturze byłam w szoku, tak po prostu. W głowie zaś miałam tylko
jedną myśl – byleby nie trafić do szpitala w najbliższym czasie, bo jeśli
naprawdę tak się dzieje, jak zostało to w tej książce przedstawione, to nie wyjdę
stamtąd inaczej niż w worku na zwłoki. To, co reprezentuje sobą służba zdrowia,
to żart. Wiedziałam to już wcześniej, ale do tej pory znałam sytuację od jednej
strony – pacjenta. Roczne czekanie na wizytę, wieczne kolejki i brak
zainteresowania ze strony lekarzy. Okazuje się, że nic nie dzieje się bez
przyczyny. Szpitale nie są w stanie zwiększyć ilości pracowników, bo nie mają
pieniędzy lub po prostu nie ma chętnych. Młodzi ludzie zaś coraz rzadziej
decydują się na studia medyczne, bo wiąże się to z ogromem nauki, a później z pracą
w takich, a nie innych warunkach. Szczerze wam polecam lekturę tej książki, bo
naprawdę otwiera oczy na wiele spraw. I gdy następnym razem pójdziecie do
przychodni z grypą, a doktor będzie mało wylewny, to dacie mu taryfę ulgową, bo
będziecie znać kulisy jego pracy.
I
ostatnia pozycja z tej kategorii to Zapytaj astronautę. Nie wiem, czy
kiedyś wam to już pisałam (chyba że w recenzji tej książki), ale jestem
szczerze zafascynowana kosmosem. Lekcje o grawitacji, planetach i tych
wszystkich prędkościach kosmicznych zawsze należały do moich ulubionych i
pamiętam, że w liceum zbierałam ze sprawdzianów z nich same dobre oceny, bo po
prostu podobał mi się ten temat. Zapytaj
astronautę napisał… astronauta. Żaden naukowiec, żaden fizyk, po prostu
człowiek, który na własnej skórze mógł poznać wszystkie zasady rządzące lotami w
kosmos. Tim Peake spędził kilka miesięcy na ISS, więc zdążył posiąść wiedzę na różne
intrygujące ludzkość zagadnienia i zdecydował się na ujawnienie kilku tajemnic
w bardzo przejrzystej, zrozumiałej dla przeciętnego Kowalskiego książce. Może
to w tym tkwi jej urok? Że nie znajdziemy tam naukowego bełkotu?
Tak
jeszcze z tej „wyższej półki”, chociaż nie wiem, czy mogę to tak nazwać, mam
jeszcze Napój miłosny Erica Emmanuela Schmitta. Kupiłam go kiedyś za
dyszkę na promocji, czystym przypadkiem – po prostu chciałam przeczytać coś
innego od tego autora. Kupiłam, przeczytałam jeszcze tego samego dnia i się
zachwyciłam. Wszystko kręci się wokół miłości i problemu stworzenia tytułowego „napoju
miłosnego”. Czy to jest w ogóle możliwe? Czy można kogoś zmusić do miłości, czy
może uczucie musi przyjść samo? Powieść w inteligentny sposób odpowiada na te
pytania, jednocześnie zmuszając czytelników do rozważenia tego zagadnienia
samodzielne. A co najlepsze, fabuła zaskakuje! Mnie już więcej do szczęścia nie
trzeba, dlatego też umieszczam ten tytuł na tej liście.
Przechodząc
do literatury rozrywkowej, bo spokojnie, taka też mi się podobała. Mam tu na
sam początek Ktoś mnie obserwuje, czyli bardzo niepozorną i cienką powieść
od Wydawnictwa Jaguar, która zaskoczyła mnie w każdym calu. Nie spodziewałam
się po niej niczego dobrego. Chociaż wróć, oczekiwałam, że będzie po prostu
okej i miło spędzę przy niej czas. Także możecie się domyślić, jakie było moje
zdziwienie, gdy nie mogłam się oderwać od lektury. Mamy tu wszystko; świetnych
bohaterów, których się pamięta, ciekawy i niczego sobie wykonany pomysł na
fabułę oraz dobrze napisany wątek miłosny, ale przede wszystkim jest tu
napięcie! Wszystko kręci się wokół Tessy, dziewczyny z agorafobią oraz Erica,
międzynarodowej gwiazdy, a trzecim bohaterem jest Twitter. Gwarantuję wam,
każdy obeznany w fandomowym świecie będzie zadowolony!
Muszę
też wspomnieć o Sekretnej kolacji, nie ma bata. Nie sądziłam, że potrzebuję tej
książki, dopóki nie zobaczyłam jej w zapowiedziach. Powieść o kanibalizmie?
Przecież to temat, który cały czas przyciąga i intryguje odbiorców, a według
mnie jest go zdecydowanie za mało (przepraszam, tutaj do głosu dochodzi moja
niezrównoważona natura). W książce poznajemy grupkę przyjaciół, którzy w
potrzebie zarobienia szybkich pieniędzy decydują się na zorganizowanie kolacji,
na której daniem głównym będzie… ludzkie mięso. I tutaj pojawiają się pierwsze
problemy; czy będą jacyś chętni do degustacji? Skąd wziąć nieszczęśnika, który
trafi na stół? Sekretna kolacja pełna
jest filozoficzno-etycznych rozważań o istocie człowieka, ale nie tylko, bo znajdziemy
tu cały pakiet zwrotów akcji i wyjątkowo zaskakujące zakończenie!
Na
wyróżnienie zasługuje jeszcze kilka książek. Między innymi Kamizelka, chociaż w
sumie nazwanie tego książką jest trochę na wyrost. I kurczę, Prus był w stanie
zawrzeć cały swój pomysł w 20 stronach, a w Lalce
przez ponad sześćset gadał o niczym. Widzicie? Więcej nie znaczy wcale lepiej.
Kłamczucha! Chyba będę jedną z nielicznych, która umieści tę
powieść na liście najlepszych. Sama nie wiem czemu, ale wyjątkowo ciepło
wspominam ten tytuł. Akcja dzieje się od tyłu, do tego trzyma w napięciu i jest
czymś oryginalnym. Bo przyznajcie, ile książek napisanych od tyłu w swoim życiu
czytaliście?
Jest
jeszcze Żona między nami, czyli bardzo dobry thriller psychologiczny,
który ma „to coś”, co trzyma człowieka przy lekturze i nie pozwala przestać
czytać. I Cinder, ale to już zupełnie inna kategoria, bo retelling
klasycznej baśni o Kopciuszku, na którą naprawdę warto zwrócić uwagę, jeśli
tylko gustujecie w takich klimatach! Dorzucę jeszcze Tryjona, od naszej
polskiej autorki, bo to również jest wyjątkowy tytuł. Melissa Darwood ponownie
poruszyła nietypowy problem, ale ponownie zrobiła to w odważny i oryginalny
sposób. Bo jakby nie patrzeć, każdy z nas zastanawia się, co czeka na nas po
śmierci.
A
na sam koniec oczywiście Księżniczka popiołu, tej pozycji nie
może w tym zestawieniu zabraknąć. Pierwsza książka, jaką objęłam patronatem, a
to zobowiązuje! Zakochałam się w historii Theo i jej perypetiach związanych z
walką o tron.
Dobra,
jednak teraz będzie koniec. Jeszcze Niebo na własność powinno się tu
znaleźć. Bo to piękna i wzruszająca historia o młodym małżeństwie, które musi
pogodzić się w chorobą swojego ukochanego syna. Sylwetki bohaterów są do bólu
prawdziwe, historia porusza, a na końcówkę chusteczki na bank się wam
przydadzą.
Jest
ich tu aż tyle, bo nie byłam w stanie wyłonić żadnej określonej liczby.
Kolejność jest w sumie przypadkowa, ale te, o których napisałam trochę więcej,
chyba zajmują odrobinkę wyższe miejsce w tym moim prywatnym rankingu.
Ubolewam,
ale recenzji połowy tych książek nie znajdziecie na blogu. Bo ja po prostu tak
mam, że jak coś bardzo mi się podoba, to nie umiem znaleźć odpowiednich słów,
by wam to przekazać. Zdecydowanie lepiej pisze mi się o tych złych powieściach.
A o nich przeczytacie w następnym poście!
Gratuluje wyniku w książkach! Może i jest ich mniej niż w tamtym roku, ale mimo wszystko wynik wciąż całkiem niezły! :D Zainteresowała mnie książka "Ktoś mnie obserwuje". Będę chyba musiała znaleźć jakąś wolną chwile, żeby się za nią zabrać! :D
OdpowiedzUsuńvebth.blogspot.com
Dziękuję!
UsuńKoniecznie ibcxob, może tobie też się spodoba :D
Obczaj*, nie umiem w klawiature xD
UsuńJa próbuję znaleźć czas na Niebo na własność, bo tyle pozytywnych opinii już czytałam, że nie mogę przejść obojętnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Gratuluję wyników i powodzenia w nowym roku :D Ta księżniczka popiołu mnie coraz bardziej kusi, bo słyszę o niej tyle dobrego :))
OdpowiedzUsuńKurcze nic z tego nie czytałam :( Ale Cinder i Tryjon mam w planach! :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Twój książkowy wynik powala! Gratuluję ci go serdecznie :) Sama przeczytałam trochę mniej, ale w 2019 planuję to zmienić.
OdpowiedzUsuńTak, Księżniczka Popiołu była super! Nawet poradziłam sobie z nią w wersji angielskiej!
OdpowiedzUsuńNiestety nic z tych książek nie czytałam :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
,,Kłamczuchy" nie uznałabym za książkę najlepszą, ale słaba też nie była, na pewno wyróżniała się oryginalnością :) ,,Cinder" koniecznie muszę przeczytać w tym roku! <3 ,,Księżniczkę popiołów" całkiem możliwe, że też przeczytam ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Świetny wynik czytelniczy, gratuluje!
OdpowiedzUsuńMi niestety brakuje czasu i systematyczności, dlatego też wyzwanie 52 książek przeczytanych w rok nie umiem dokończyć już od 2 lat ;/
Nie poddaje się jednak i w tym roku podejmuje wyzwanie po raz trzeci i być może wreszcie mi się uda. Żadnej ze wspomnianych tu pozycji nie miałam przyjemności czytać, ale tematyka i odmienność jest dla mnie całkiem przyciągająca, więc, po niektóre pozycje w tym roku postaram się sięgnąć.
No i obserwuje, bo bardzo podoba mi się twój styl pisania.
Zazdroszczę takiego wyniku i podziwiam :D U mnie chyba nawet do 50 nie doszło, niedługo zrobię 2018 w pigułce to się okaże... Narazie opublikowałam jedynie wpis o tych najlepszych.
OdpowiedzUsuńKojarzę książki, które wymieniłaś, chociaż zaczęłam kiedyś czytać z nich wszystkich Zapytaj astronautę i Kłamczuchę, ale nie skończyłam. Może w tym roku nadrobię, przynajmniej taką mam nadzieję :) Pozdrawiam!
www.bookowa-pisze.pl
Ewcia, nawet na blogu będziesz mnie męczyć "Goblinem" i powiększać moje wyrzuty sumienia, a tu sesja nadchodzi. No dzięki xd
OdpowiedzUsuńPomaturalne absolutnie nic to było piękne - szkoda, że nie wróci.
"Ktoś mnie obserwuje" - nawet nie wiedziałam, że mam na liście "Chcę przeczytać".
Nawet, jeśli Ci pracy nie zaliczy, ale w to wątpię, to i tak dobrze wyszło, bo znalazłaś temat, którym się podjarałaś - a przecież o to chodzi w studiowaniu, a nie o stopnie (powtarzam to sobie, odkąd wkuwam alfabet fonetyczny)
Z moimi częstymi wizytami w szpitalu to może lepiej nie będę czytać "Małych bogów", już wystarczy mi to, co przeżyłam ostatnio.
Schmitt to taki trochę mój wyrzut sumienia - bo od lat pragnę czytać, ale tak nie wychodzi.
"Sekretną kolację" już miałam dopisywać a tu opis zaczyna się od imienia Dante.
"Lalka" była super!
Miałam przeczytać ,,Sekretną kolację" ale potem zrezygnowałam, bo jakieś negatywne opinie się pojawiły. A teraz jednak spróbuję. W e-booku przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńNa przyszły rok będzie więcej na pewno. Może oczarowanie tymi książkami jednak pomoże ci jakoś na pisać recenzję choć jednej.
OdpowiedzUsuńNa blogu znajdziesz recenzje 8 z nich
UsuńZ wymienionych czytałam tylko "Cinder" i była boska, drugi tom również świetny :)
OdpowiedzUsuńMam kupioną "Księżniczkę popiołu", więc mam nadzieję, że mi się spodoba :D
Z bardzo dobrymi książkami bywa tak, że trudno je opisać. Czasem brakuje słów, choć musimy przyznać, że Twoje recenzje są naprawdę świetne i czytamy je z wielką przyjemnością. :) Mamy nadzieję, że w 2019 roku pojawi się jeszcze więcej ciekawych pozycji, czego Ci oczywiście życzymy! :)
OdpowiedzUsuń