Chociaż
w ubiegłym roku trafiłam na naprawdę wiele perełek (Goblin!), to jednak mimo wszystko, znalazły się też i takie tytuły,
które chciałabym odzobaczyć w trybie natychmiastowym. Te wszystkie seriale, o
których zaraz przeczytacie, były złe, okropne, tragiczne, a momentami wręcz
makabryczne. Przy oglądaniu bolały mnie nie tylko oczy, ale i mózg.
Z
góry zaznaczam, że poniżej znajdziecie najgorsze produkcje spośród wszystkich,
które obejrzałam w 2018 roku – niekoniecznie wtedy miały swoją premierę.
Zanim
jednak przejdę to tej właściwej najgorszej piątki, wspomnę o kilku serialach,
które były naprawdę bardzo blisko, by się załapać do tej „topki”, ale jednak w
ostatecznym rozrachunku znalazło się kilka jeszcze gorszych.
Szósty sezon Once Upon A Time.
W ubiegłym roku w końcu udało mi się zmobilizować i dokończyć ten serial.
Słyszałam mnóstwo opinii, że to siódma seria jest najgorszą, ale mnie o wiele
mniej podobała się szósta. Wszystko było strasznie schematyczne, okrutnie mało
oryginalne, nudne, a momentami wręcz żenujące. W poprzednich sezonach twórcy
obierali sobie motyw przewodni, tutaj tego kompletnie zabrakło, przez co w
każdym odcinku mamy inną historię, niepowiązaną z poprzednim i następnym.
Zapanował tu okropny chaos, przez co w wielu momentach myślałam, że już OUAT
nie skończę nigdy. Za to siódmy sezon już jako tako mi się podobał! Chociaż był
powtórką z pierwszej serii, to miło było widzieć nowe odsłony znanych
bohaterów.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Recenzje 6 seriali w 12 akapitach
Sezon szósty 2 Broke Girls. Czy ja naprawdę
kiedyś darzyłam ten serial sympatią? Przecież jego poziom jest żenująco niski,
przynajmniej w tym ostatnim sezonie. Było mi głupio, gdy słyszałam kolejne „świetne”
żarty. Byłam po prostu zażenowana tym, w jaką stronę poszły dialogi. I teraz
pozostaje kwestia, nad którą się zastanawiam do tej pory; kiedyś miałam takie
poczucie humoru, że mnie to bawiło, czy to po prostu poziom rozrywki spadł na
łeb na szyję?
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Seriale, które obejrzałam w całości #1
The
Innocents, bo to tytuł koszmarnie
nudny. Całość ma tylko jeden sezon, który składa się z ośmiu odcinków, a ja
musiałam zmuszać się do oglądania dalej. W tym momencie moja własna zasada, by
nie wypowiadać się, dopóki nie obejrzę przynajmniej jednej serii, bolała mnie
tak mocno, jak nigdy. Bohaterowie bez wyrazu, którzy po prostu egzystują,
fabuła udająca ciekawą i relacje międzyludzkie, które są grubymi nićmi szyte.
Jeśli szukacie dobrego środku nasennego bez recepty i bez obciążania wątroby, to
ten tytuł przynajmniej w tym sprawdzi się idealnie.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Seriale? Seriale #6
The
100, sezon 5.
Czy ten serial naprawdę podąża w tę stronę? (SPOILERY!). Clarke pokłóciła się
ze wszystkimi możliwymi osobami – odhaczone. Bellamy postawił na swoje we
wszystkich możliwych kwestiach – odhaczone. Octavia zgrywa naburmuszoną, biedną
jędzę – odhaczone. Raven wszystkich uratowała – odhaczone. Poznaliśmy i równie
szybko zabiliśmy wszystkich nowych bohaterów – odhaczone. Pozbyliśmy się
ostatnich fajnych członków oryginalnej obsady – odhaczone. Zniszczyliśmy Ziemię
po raz trzeci – odhaczone. Nie mogę się doczekać, czym zaskoczy nas szósta
seria!
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Recenzje 6 seriali w 12 akapitach
No
i jest jeszcze The End of the F***ing World, które w moim mniemaniu jest
krzywdzące i obrażające. Czy naprawdę nastolatkowie w obecnych czasach tak się
zachowują i tak traktują pewne kwestie? I chociaż nie jestem w stanie wskazać
żadnej obiektywnej wady tej produkcji, to jednak ona do mnie nie przemawia
właśnie przez ten sposób, w jaki twórcy podeszli do pewnych spraw.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Seriale? Seriale #2
I drugi sezon 13 powodów – głownie dlatego, że jest niepotrzebny, naciągany i na cholerę wcisnęli tam ducha Hanny. Wisienką na torcie jest fakt, że powstanie trzeci.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – "13 powodów" - Czy drugi sezon był komuś potrzebny?
-------------------------------------------------------------------------------------------
Przechodząc
do tej oficjalnej piątki!
Na miejscu piątym umieściłam anime. Trochę boli mnie ta pozycja, bo Sword
Art Online było moim pierwszym spotkaniem z tą formą i niestety, ale
ogromnym rozczarowaniem jednocześnie. Pomysł był naprawdę bardzo dobry, bo
bohaterowie dzięki najnowszej technologii po ubraniu specjalnego kasku mogą
przenieść się w wirtualny świat gry. Coś jak Avatar czy aktualnie emitowane na Netfliksie Memories of the Alhambra. Tylko kurczę, fabuła jest tak chaotyczna,
poszatkowana i nietrzymająca się kupy, że aż odechciewa się to oglądać.
Pomiędzy odcinkami nie ma żadnych logicznych powiązań, nic nie wskazuje na to,
że wszystkie epizody stanowią jedną całość. Do tego zabieg, który zastosowano w
połowie sezonu, był okropnie nieprawdopodobny i aż ręce mi opadły, że twórcy
naprawdę w ten sposób postanowili rozwiązać pewne kwestie.
O
moim spotkaniu z Sword Art Online
jeszcze usłyszycie, bo szykuję coś specjalnego – recenzja w przygotowaniu.
Numer 4 w tym zestawieniu, to Reign, a dokładniej pierwszy sezon.
I tutaj jestem naprawdę dość zaskoczona, bo pierwsze kilka odcinków mi się
bardzo podobało. Alternatywne losy władczyni Szkocji Marii Stuart i jej
przygody na dworze francuskim? Cała atmosfera tego serialu była wspaniała,
zachowano starodawne zwyczaje; jazdy na koniu, zamki, pojedynki i bale, ale
aktorów ubierano w piękne, bardziej współczesne stroje, a w soundtracku
znajdziemy aktualne popowe hity. Jednak mimo to gdzieś w 1/3 poszło to wszystko
w złą stronę i zaczęło przypominać telenowelę najgorszej klasy. A jakby
postawić późniejsze odcinki obok naszej polskiej Korony Królów, to nie znaleźlibyśmy zbyt wielu różnic.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Seriale? Seriale #4
Meteor
Garden uplasowało się na 3
miejscu. Jest to chińska drama, która w moim odczuciu jest po prostu szkodliwa
i krzywdząca. Miało być to niby pokazanie motywu „od nienawiści do miłości”,
ale po drodze poszło coś bardzo nie tak. Na samym początku nasza główna
bohaterka zaczyna studia. Nie może pochwalić się bogatymi rodzicami, ale jest
ambitna i nie boi się wyznań. Już pierwszego dnia w nowym środowisku poznaje emanującego
pieniędzmi, wyższością i egoizmem chłopaka, który traktuje ją jak gorszy sort.
Przemoc, rzucanie wyzwiskami, a nawet pomiatanie kobietami jest tu na porządku
dziennym. Później oczywiście ten wredny chłopak się zmienia pod wpływem
niepojętej siły miłości i nagle wszystko staje się piękne, już nie jest
agresywnym gburem! Do tego możemy dorzucić tandetne plot twisty i milion
głupich, niepotrzebnych lokowań produktów, które jakby zebrać razem, zajęłyby
przynajmniej 10 odcinków (a całość ma 49).
Numerek 2, czyli serial, który przegrał tylko z jednym tytułem, to
The
Rain. Duńska netflixowa produkcja, którą promowano wszędzie. Tutaj był
ogromny potencjał, można było zrobić z tego naprawdę coś dobrego. Tylko w
pewnym momencie chyba twórcom scenariusza brakło pomysłów na rozwiązanie
kluczowych problemów w fabule więc… po prostu je olali licząc, że może nikt nie
zauważy. Pomysł był cudowny. Mamy do czynienia z deszczem, który zabija krótko
po kontakcie ze skórą. Jedynym sposobem na przeżycie, jest pozostanie suchym.
Tylko szkoda, że nie zatroszczono się o choćby ułamek logiki. Główni
bohaterowie są bezdennie głupi i nieodpowiedzialni, zachowują się irracjonalnie
i nieprawdopodobnie do sytuacji, z którymi muszą się zmierzyć. Sama fabuła ma
bardzo wiele dziur, których twórcy nawet nie próbowali załatać. „Lazy writing”,
po prostu, jakby to ładnie Deadpool określił.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Krótko o braku logiki w "The Rain"
Niezakwestionowany
numer 1 na tej liście, to drugi i trzeci sezon aktualnego
młodzieżowego hitu – Riverdale. Jak pierwsza seria
jeszcze jako tako miała sens i była logiczna, to w drugiej tych dwóch ważnych
cech zaczęło brakować, by w trzeciej w ogóle ich nie znaleźć. Bohaterowie mają
po 16-17 lat, a zachowują się jak dojrzali czterdziestolatkowie w kryzysie
wieku średniego. Fabuła nie ma żadnego sensu, tutaj nic nie trzyma się kupy.
Cały czas wmawia się nam, że oglądamy serial obyczajowy dla młodzieży z
elementami kryminalnymi. A wiecie, co to według mnie jest? Komediodramat i science
fiction. Tak nie zachowują się nastolatkowie. Tak nie funkcjonują mieszkańcy
małych miasteczek. Takie rzeczy nie dzieją się w liceum. (SPOILERY!). Skazanie
niewinnego dzieciaka na odsiedzenie wyroku w więzieniu dlatego, że sprzeciwił
się ojcu dziewczyny, z którą się umawia? Cheerleaderki tańczące pod murami
więzienia dla rozrywki osadzonych, bo tak? Tajne walki w więzieniu, w których
bierze udział cały zarząd? Stworzenie klubu nocnego przez nastolatkę?
Umieszczanie kogo popadnie w pseudo-psychiatryku? Wprowadzanie wątków
fantastycznych i wmawianie widzom, że to wszystko jest naturalne i normalne? Król
Gargulców, tajemnicza gra, której uczestnicy giną tak po prostu i zamiatanie
tego pod dywan, bo przecież nic takiego się nie dzieje?
No
po prostu nie. Drugi i trzeci sezon Riverdale
jest kopalnią bezdennej głupoty. Jego oglądanie fizycznie boli. To już nawet
nie jest przyjemne odmóżdżenie, to są tortury intelektualne. Fabuła zrobiła się
żałosna, całość nie ma sensu, a co najgorsze – nie widać jego końca. Chyba nie
ma już ratunku dla tej produkcji. Ciekawi mnie tylko dlaczego ludzie z takim
zapałem śledzą losy tych bohaterów, a serial robi się coraz bardziej popularny,
zyskując sobie równie dużą grupę fanów, co krytyków.
Wrażenia
zaraz po obejrzeniu znajdziesz w tym poście – Kilka słów o beznadziejności "Riverdale"
No
i… to tyle. Może jednak 2018 rok nie był tak dobry, jak mi się wydawało. Post o
najgorszych serialach wyszedł zdecydowanie dłuższy niż myślałam. Ale
przynajmniej mogłam sobie jeszcze raz ponarzekać na te beznadziejne tytuły.
A
wy na jakie „perełki” trafiliście w ubiegłym roku? Ostrzeżcie mnie i innych w
komentarzach!
Zaczęłam oglądać drugi sezon "13 powodów", ale zrezygnowałam po 1 odcinku ;)
OdpowiedzUsuńDobra decyzja, nie oglądaj dalej xd
UsuńCóż patrząc na to co zostało pokazane: to SAO odpuściłam po 2 sezonie ;) I czuje że dobrze zrobiłam. The 100 już w 4 miałam dość i odpuściłam - jak widać również słusznie. Pozostałych nie oglądałam. Mnie coś rozczarowało? Hmmm nie oglądam dużo seriali, raczej wybieram tak aby mnie się dobrze oglądało :D Skoro więc już napisałam jakie również mnie rozczarowały z tych co oglądałaś (dawno temu) to np taka GOT.. już 1 sezon zasnęłam :D
OdpowiedzUsuńSAO Miami fajny pomysł, ale coś poszło nie tak :(
Usuń4 sezon The 100 był wg mnie i tak lepszy niż 3, ale ten 5 to porażka
GoT xD. Chociaż go lubię, to doskonale cię rozumiem xD
Kurde, z tym OUAT tez mam problem,bp wisza mi dwa ostatnie sezony i za cholere nie moge sie zabrac.co do dwóch splukanych dziewczyn mam to samo zdanie - ostatni sezon to jakas porazka :-/ Riverdale jeszczw ogladam, ale utknelam na trzecim sezonie chyba 9 odcinku i poki co nie mam jakos checi kontynuowania go...
OdpowiedzUsuńOUAT powinno skończyć się już dawno temu :(
UsuńAhhhh Riverdale. Ja chyba nadrobię najnowszy sezon w sesji, bo to będzie idealne oderwanie od rzeczywistości xD
13 powodow niestety i mnie nie porwalo, ciekawe co bedzie w trzecim sezonie hihihi ;)
OdpowiedzUsuńZ tego zestawienia oglądałam jedynie wszystkie 5 sezonów The 100 - uważam, że początkowe sezony były lepsze :)
OdpowiedzUsuńIm dalej, tym bardziej mnie to denerwuje, ale że nie oceniam seriali to nie główkowałam nad tym.
Jedyne co pamiętam jako serialowe rozczarowanie to 'Detektyw' - sezon 1 jakoś przetrwałam, ale tak naprawdę chyba tylko dlatego, że mąż cisnął... Drugi sezon jest mega katastrofą i ogląda sam.
I jeszcze dość dziwny i nie do końca w moim guście - 'Pozostawieni'... nie pamiętam ile odcinków obejrzeliśmy...
Znasz te dwa seriale?
Ja niestety zaczęłam i teraz coraz trudniej mi dogodzic, bo zaczęłam zwracać uwagę na błędy xd
UsuńTych dwóch twoich kompletnie nie kojarzę, ale to chyba na moją korzyść
Detektyw na pewno a możliwe że i Pozostawieni są z HBO a jak oglądasz tylko Netflixa to nie kojarzysz :)
UsuńHBO też oglądam. Po prosty tych nie kojarzę.
UsuńAha :) Ale w tym przypadku nie żałuj - wg mnie :)
UsuńJa utknęłam na początku 5 sezonu OUAT i nie mogę ruszyć dalej- jak teraz mi się nie podoba, to co będzie dalej? :D
OdpowiedzUsuńRiverdale...o tak. Pierwszy sezon pochłonęłam, drugiego nie dokończyłam bo śmieję się jak głupia z bezsensu takich sytuacji i to w znaczeniu jak najbardziej negatywnym. Za to THOTFW wyjątkowo mi się podobało, właśnie chyba przez takie oderwanie od rzeczywistości i w tym przypadku śmiałam się z niektórych scen, ale jednocześnie mi się podobały i chciałam oglądać dalej.
Dalej będzie gorzej xD
UsuńTo co się teraz dzieje w Riverdale... Nieźle zioło ćpają.
Jezu, jak mnie rozczarowało OUaT! Przez pierwsze trzy sezony wprost uwielbiałam ten serial i każdy kolejny odcinek łykałam niczym pelikan rybę. Czwarty był nieco gorszy, ale wciąż jakoś dawał radę, za to piąty... No nie, tu już nie dałam rady. Podziwiam, że Ty wytrwałaś tak długo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Pierwsze sezony to było moje życie w liceum! Potem nadrobiłam wszystko, musiałam czekac na nowe i jakoś tak zeszło, ze gdy wróciłam, to się rozczarowałam
UsuńDla mnie 2 sezon 13 powodów był taki niepotrzebny... może byłby ok, gdyby nie poszedł w taką mocną stronę drastyczności, że normalnie popadłam depresję. Wszystko takir poważne, tragiczne, miałam dość. A 3. sezonu nie oglądnę. Po prostu jestem zmęczona.
OdpowiedzUsuńThe 100, oglądnęłam dwa sezony. Nie, w sumie zaczęłam trzeci. I gdzie 1. sezon był dla mnie świetny, już potem zaczął mnie ten serial również męczyć i nużyć, powtarzały się schematy.
The End of The Fucking World również oglądnęłam, ale z trudem. Po pierwsze - nudny, po drugie - drastyczny. Nie lubię takiego czegoś.
Wątek z tym tym, od zdjęć. Okrutnie drastyczny i strasznie mi nie przypadł do gustu. A duch Hanny? To było dobre XD
UsuńDwa pierwsze sezony The 100 to było cudo. A potem twórcy popadli w błędne koło, które sobie sami zrobili
Nie oglądałam żadnego z tych tytułów, ale będe miała na uwadze Twoje opinie przy wyborze seriali ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Zgadzam się z Riverdale i trochę z The 100, a reszty nie oglądałam, więc nie mam jak się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńhttps://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/
Nie oglądałem ni żadnego z nich i chyba nie nic straconego.
OdpowiedzUsuń13 powodów to takie gónwo że aż szkoda o nim pisać :D
OdpowiedzUsuńSword Art Online ci się nie podobało? Sama idea, ten początek z gra jest świetny. Potem te wróżki to badziewie, ale znowu drugi sezon jest nawet okej.
Reszty nie widziałam. Polecam ci LOst in SPace od Netflixa, jeżeli lubisz kosmiczne klimaty.
Pierwsza połowa pierwszego sezonu jeszcze jakoś ujdzie, tylko wkurzały mnie te mało logiczne przeskoki czasowe. Ale później sposób, w jaki trafili do gry z wróżkami? Porażka. Na więcej nie mam siły xd
UsuńLost in Space mam w planach!
Riverdale obejrzalam sezon 1. Dzialy sie ciekawe rzeczy i wciagalo. Czekalam na sezon 2 ale jakos po 3 lub 4 odcinku zrezygnowalam bo zaczely sie dziwne meczace historie i wydarzenia. Tez bezsensowne bylo dla mnie ze tak po prostu go wsadzili i ten taniec przy wiezieniu... troche juz ten serial zaczylal wiac brakiem logicznych pomyslow i za duzo spiewania bylo:/. Tez ogladalam Reign i podobalo mi sie jakis czas, ale kiedy naszla fala tych romansow tu i tam to odechcialo mi sie ogladac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam *_* i zapraszam do mnie!
Tak na dokładkę, mają zrobić teraz podobno kolejny musicalowy odcinek. Bo czemu nie :)
Usuń"Once upon a time" próbuję oglądać od dwóch lat i nadal jestem w połowie trzeciego sezonu. Okropnie mnie to nudzi. "Riverdale" to jakiś słaby żart, który jednak nadal oglądam, chyba tylko dla postaci Jugheada.
OdpowiedzUsuńNiestety 13 powodów nie podobało mi się nawet w 1 sezonie, nie byłam w stanie przebrnąć chyba przez 3 pierwsze odcinki...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak prezentuje się 2 sezon "13 powodów". Już od dłuższego czasu myślę nad nadrobieniem zaległości, ale jakoś brakuje czasu he he
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Z obecnych tutaj seriali oglądałam "Riverdale" (nie polecam, płytkie, fabuła udająca ambitną, i mega przewidywalna...), "Trzynaście powodów", które było lepsze, aczkolwiek mnie nie przekonuje, a z kolei "The end of the f***ing world" uwielbiam. Bardzo specyficzna produkcja, wpleciony momentami czarny humor. Wiadomo, że nastolatki raczej tak się nie zachowują, jednak to zdecydowanie mój faworyt roku. :) Reszty nie oglądałam i raczej nie zamierzam. :)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się zupełnie z SAO, moim zdaniem fabuła nie była ani trochę pogmatwana, wszystko było ze soba połączone, kolejne odcinki miały sens bo przedstawiały zmagania Kirito i poznawanie przez niego nowych postaci oraz zawierały "przerywniki" (przynajmniej ja to tak nazywam) kiedy główna fabuła zostaje przerwana i zaczyna się tak jakby historia poboczna np. poznanie dziewczynki w lesie. 2 sezon 13 reasons przez wielu jest uważany za niepotrzeby, ale ja uważam przeciwnie, twórcy zwrócili uwagę na wiele aspektów, które wyniszczają nasze społeczeństwo, takie jak przemoc psychiczna i fizyczna (świetna scena w lazience, gra aktora na medal, daje do myślenia), narkotyki i oczywiście niesprawiedliwość sądu, wszystko można osiagnao kasa i znajomościami. The 100 chyba nigdy nie przestanie mi się podobać, po prostu uwielbiam ten serial, doskonale ukazuje głupotę ludzi. The end of the f***ing świetne, łatwo się domyślić, że twórcy nie przedstawiają prawdziwych nastolatków, nie wiem co w tym jest takiego obrazliwego, ale wiadomo nie każdemu musi się podobać.
OdpowiedzUsuńOglądałem (lub oglądam) trzy z wymienionych tutaj tytułów:"Riverdale", "The 100" i "Reign". Każdy z nich wielokrotnie wywołał na moich ustach najszerszy z możliwych uśmiechów i tego życzę życzę wszystkim dyskutantom. Dla mnie, czyli prawdziwego serialowego weterana pamiętającego jeszcze pierwsze polskie emisje "Space 1999" w Studio 2 te wszystkie anglojęzyczne (z paroma wyjątkami!) tytuły miały zawsze zapewnić to, czego w danym momencie potrzebowałem. Bo przecież zupełnie inne oczekiwania mam np. przy takim "Counterpart", albo "The Man In The High Castle", a zupełnie inaczej odbieram seriale The CW. Przygody dziewcząt i chłopców są dla mnie zdecydowanie komiksowe (choć absolutnie nie super bohaterskie!) a obecność gwiazd lat 80 - tych i następnej dekady w obsadzie utwierdza przy właściwie każdej emisji, że to raczej serial dla widzów z mojej generacji, a nie rówieśników Camili, czy jej blond koleżanki...
OdpowiedzUsuń