… czy może raczej o którychś sezonów tych seriali, bo w całości żadnego niestety nie obejrzałam. Te tytuły nie zapewniły mi tylu wrażeń, by zaserwować im osobny post, ale chciałabym się z wami podzielić moją opinią na ich temat.
The Good Place: sezon 2
_______________________________________
Początkowo
po drugi sezon The Good Place sięgać nie
zamierzałam, ale zakończenie pierwszej serii jednak było dość niespodziewane i
byłam bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Serial opowiada
historię Elleanor Shellstrop, która nigdy dobrą osobą nie była. Kłóciła się z
kim popadnie, żerowała na naiwności innych ludzi, a egoizm to było jej drugie
imię. Z niewiadomych przyczyn po śmierci trafia do Dobrego miejsca, co
ewidentnie jest pomyłką. Teraz musi się ukrywać, bo nie wiadomo, co się z nią
stanie, gdy błąd wyjdzie na jaw.
Jeśli
ktoś z was oglądał pierwszy sezon to wie, w jaki sposób twórcy postanowili
zaskoczyć widzów w finale. Tylko przez to sam początek drugiej serii według
mnie jest sporym niewypałem, bo w pierwszych odcinkach mamy wielką powtórkę z
rozrywki, z tego, co działo się wcześniej. Czułam się jakby ktoś kazał mi w
kółko oglądać te same wydarzenia. Jest to wina konceptu na cały sezon, który do
mnie po prostu nie przemawia, bo po chwili zaczyna mnie nudzić. Na szczęście im
dalej, tym lepiej. Z odcinka na odcinek fabuła robi się lepsza i doprowadza do
kolejnego zaskakującego finału, który ponownie sprawił, że mam ochotę na
więcej. Także trzeci sezon już oglądam na bieżąco i na pewno wam powiem, co o
nim myślę, gdy już wyemitują go w całości.
Sabrina, nastoletnia czarownica: sezon 3
_______________________________________
Nie
wiem, czy wiecie, ale w dzieciństwie moją wielką miłością była Sabrina,
nastoletnia czarownica. Polsatowi kiedyś zdarzało się ją emitować i to
chyba był pierwszy serial, jaki z uwagą oglądałam. Jakiś czas temu
postanowiłam, że obejrzę ten serial od A do Z, bo chciałabym się w końcu
dowiedzieć, jak to po kolei wszystko się działo. Przygody nastolatki będącej
półśmiertelniczką, półczarownicą, wychowywaną przez dwie szalone ciotki i
opiekującą się kotem, który tak naprawdę jest człowiekiem skazanym na życie w
ciele zwierzęcia… fabułę chyba każdy zna. A Netflix niedługo będzie wypuszczał
nową odsłonę przygód Sabriny, więc lepszego momentu znaleźć nie mogłam.
Właśnie
skończyłam trzeci sezon i muszę powiedzieć, że ten serial się okrutnie
zestarzał. Ale efekty specjalne nie są takie złe, powiedziałabym nawet, że
momentami są nawet lepsze niż te z dzisiejszych niskobudżetowych filmów. W
dalszym ciągu uwielbiam ten serial, ale teraz dostrzegam w nim mnóstwo błędów.
Mimo to sentyment pozostaje, a całość ogląda mi się wyjątkowo dobrze. Tylko nie
rozumiem, co Sabrina widzi w Harvey’u!
Once Upon A Time: sezon 6
_______________________________________
Once
Upon A Time to była moja wielka
miłość z czasów pierwszej liceum. Bardzo podobał mi się pomysł na fabułę,
wrzucenie postaci z bajek do realnego świata, klątwa, wątek wybawicielki i w
ogóle uwspółcześnienie dobrze wszystkim znanych baśni. Dorwałam się do tej
produkcji chyba jak były już wyemitowane cztery sezony. Piąty oglądałam w miarę
na bieżąco, ale później utknęłam. Dopiero niedawno zebrałam się w sobie i
zaczęłam szósty, który był dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Na samym początku
zupełnie nie mogłam się wgryźć w fabułę, a później wcale nie było lepiej.
OUAT
pokochałam za to, że tak naprawdę każde pół sezonu było osobną historią, w
której bohaterowie skupiali się na pokonaniu jednego zła. W szóstym sezonie
następuje ogromny miszmasz. Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy są obecni
przez góra dwa odcinki, potem znikają na 10 i wracają jak gdyby nigdy nic. Ta
seria ma mało wspólnego z tym, co było wcześniej. Super, że jest inaczej, ale
jednocześnie niefajnie, że wyszło im to nie najlepiej. I teraz do końca został
mi tylko jeden sezon, a w ogóle nie mam ochoty się za niego brać. Póki co
jestem zdania, że Once Upon A Time
powinno zakończyć się po piątej serii i wszyscy by byli szczęśliwi (no, oprócz
producentów, bo kasa by im się nie zgadzała).
The 100: sezon 5
_______________________________________
W The
100 byłam zakochana przez pierwsze dwa sezony. W trzecim podziały się
rzeczy, które odrzuciły mnie od tej produkcji i dopiero teraz, po prawie trzech
latach, wróciłam do oglądania. Z piątym sezonem byłam prawie że na bieżąco i…
pierwszy konspekt, że prawie 100 lat po wielkiej wojnie na Ziemię zostaje
zesłana setka młodocianych przestępców, by sprawdzić, czy da się tam już żyć,
był świetny. A na czym aktualnie stoi The 100? Spoilery! Nasi ukochani bohaterowie
po raz kolejny zepsuli planetę, wystrzelili się w kosmos i próbowali przeczekać
trzecią apokalipsę. I co? Tym razem Ziemia pokazała im środkowy palec. I
dobrze! Koniec
spoilerów.
W
piątej serii podziały się dziwne rzeczy. Zawsze lubiłam Octavię, a tutaj nie
mogłam jej znieść. Nigdy nie darzyłam Clarke sympatią, a tutaj była ona jedną z
niewielu osób, które mnie nie wkurzały. Na szczęście na Bellamy’ego i Raven
dalej mogłam liczyć, bo to moi ulubieni bohaterowie. I jeszcze Monty. A co do
samej fabuły, to mam ochotę zanucić „Ale to już było”, bo cholera jasna, ileż
można wałkować ten sam temat? Kolejny koniec świata, kolejne konflikty, kolejny
raz Clarke próbuje udoskonalić system, a Raven musi wszystkich z tego ratować. The 100 zaczyna powielać swoje własne
schematy, a to mi się kompletnie przestaje podobać. Mam nadzieję, że szósty
sezon będzie ostatnim, bo na więcej chyba nie starczy mi cierpliwości.
Rick i Morty: sezon 1
_______________________________________
Mam
tu jeszcze Ricka i Morty’ego. W sumie to nigdy nie planowałam oglądać tego
serialu, ale pod koniec klasy maturalnej moja ukochana klasa wymyśliła, że na
angielskim sobie coś obejrzymy. Padło na Ricka
i Morty’ego. I powiem, że była to dość kiepska decyzja, bo jednak nie
polecałabym oglądać tego tytułu z nauczycielem. Ale z drugiej strony mina mojej
anglistki była bezcenna, więc było warto. Wtedy oglądałam jednym okiem, drugim
grałam w Candy Crush, bo dobrego pierwszego wrażenia ta produkcja na mnie nie
zrobiła. Ale później wszyscy moi znajomi byli nią oczarowani, więc
postanowiłam, że któregoś dnia dam jej drugą szansę. W końcu pomysł na
pokazanie zwariowanego i nieszablonowego dziadka-naukowca, jego przygód z
wnukiem i resztą rodziny brzmi ciekawie.
Zmobilizowała
mnie informacja, że niedługo ten serial zniknie z Netflixa. I to dzięki temu
udało mi się obejrzeć pierwszy sezon. Jestem w sumie trochę rozdarta, bo było
sporo rzeczy, które mi się nie podobały. Dajmy na to stale bekający Rick czy
ciągłe balansowanie na granicy dobrego smaku przy żartach i cielesności. Ale były
rzeczy, które mnie urzekły. W niektórych odcinkach twórcy potrafili mnie
zaskoczyć, dać mi do myślenia i sprawić, że musiałam się zastanowić nad tym, co
właśnie wydarzyło się na ekranie. Dzięki temu mogę spokojnie powiedzieć, że Rick i Morty poza specyficznym humorem
oferuje też wartościowe przesłania. Tych drugich jest tak może z 20%, ale liczy
się, że są. Mimo tych pozytywów nie wiem, czy będę chciała obejrzeć resztę
sezonów. Nie wykluczam takiej opcji, ale jeśli one ostatecznie znikną z
Netflixa (spieszmy się oglądać, bo 31 października odejdą!), to chyba sobie
jednak odpuszczę, bo aż tak mi się nie podobało.
Outlander: sezon 2 i sezon 3
_______________________________________
Na
sam koniec opowiem wam o Outlanderze,
bo to, co się tutaj wydarzyło, to istny wstyd. Pierwszy sezon obejrzałam ponad
dwa lata temu, zakochałam się, ale przerwałam, bo miałam silne postanowienie,
by najpierw nadrobić książki. I tak mijał rok za roczkiem, a ja nie posuwałam
się na przód. W te wakacje uznałam, że koniec tego dobrego, czas się wziąć za
serial, bo w tym tempie to ja nigdy nie poznam do końca historii Claire.
Książki odhaczę sobie później.
Myślałam,
że pierwszy sezon był niezły. Tylko tam byłam troszkę zdziwiona, bo zawsze myślałam,
że motyw podróży w czasie będzie bardziej widoczny, a póki co opierał się na
tym, że Claire przeniosła się 200 lat wstecz i na tym koniec. Dlatego drugi
sezon zachwycił mnie pięć razy bardziej, bo tam przenikanie czasu zaczęło być
widoczne! Jestem absolutnie zachwycona sposobem, w jaki potoczyła się fabuła i
nie mam żadnych „ale”. Z trzecim sezonem nie było już tak kolorowo, bo jak
początek mi się bardzo podobał, to gdzieś w środku mój zapał osłabł, a do tego
postać Brianny zupełnie nie przypadła mi do gustu. Za to od połowy już do samego
końca oglądałam na jednym wdechu i znowu jestem zachwycona! Tutaj sam aspekt
podróży w czasie i przechodzenia przez kamienie jest jeszcze lepiej zrobiony,
nie nachalnie, ale delikatnie, przez co twórcy oferują widzowi same najlepsze
smaczki. Jedynie ten przeskok czasowy moim zdaniem jest ciut przydługi, 20 lat
to kawał czasu, połowa z tego byłaby wystarczająca. Ale już nie narzekam, idę
czekać na czwarty sezon!
Tak
przedstawiało się moje serialowe życie w ostatnich tygodniach. Oglądaliście coś
z tego? Napiszcie, czy wam się podobało! I oczywiście z przyjemnością przygarnę
od was jakieś polecenia, bo seriali do obejrzenia nigdy nie jest za wiele!
The 100 przestałam oglądać jakoś niedługo po uśmierceniu Lexy. Zaczęli wydaje mi się wtedy za bardzo kombinować. Ale KOCHAM, dosłownie KOCHAM "Outlandera". Muszę wrócić do książek, bo już mnie następne sezony dogonią! Dobre info jest takie, że dostali już kontakt na 5 i 6 sezon <3
OdpowiedzUsuń,,Once Upon A Time" powinno zakończyć się na 5 sezonie, masz rację. Potem to wszystko jest już nieco naciągane. 7 sezon to tragedia, nie mam pojęcia, jak ktokolwiek mógł pozwolić, by to powstało. Niemniej, warto obejrzeć dla dwóch ostatnich odcinków, bo na nich niemal zakręciła mi się łezka w oku. Taka cudowna klamra, spinająca wszystko.
OdpowiedzUsuń,,The good place" jest naprawdę ciekawe. Uwielbiam to oglądać, bo serial ma króciutkie odcinki, a mimo to widz może zżyć się z bohaterami, pokochać ich. :)
Ściskam,
Iza Heavy Books
Oglądałam tylko Ricka i Morty'ego, serial całkiem mi podchodzący, bo granic dobrego smaku nie uznaję 😛 Poczucie humoru ma specyficzne,i chyba tylko dlatego ogladałam, bo raczej uważam że jest pseudointeligentny niż inteligentny. Ale wciąga tym czarnym humorem.
OdpowiedzUsuńPo przeprowadzce z pewnoscia wroce do seriali, chetnie korzystam z Twoich list ;)
OdpowiedzUsuńZnam, bardzo oględnie Sabrinę( oglądałam za młodu) i Ricka i Mortyego. Reszty nie kojarzę nawet :D
OdpowiedzUsuńfajne propozycje
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem co Sabrina w nim widziała. Okropny był i jedynie on w całym serialu mnie irytował :D
OdpowiedzUsuńJa tam go lubiłam :D
UsuńNie widziałam żadnego serialu, który wymieniłaś XD
OdpowiedzUsuńMiałam podejście do Ricky i Morty'ego ale zupełnie nie moja bajka :o
Kilka lat temu obejrzałam całą Sabrinę, bo miałam ochotę na coś z mojego dzieciństwa :) Masz rację, serial się zestarzał, ale nadal wywołuje to ciepłe uczucie i przenosi w czasie :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam żadnego, ale prawie każdy mam w planach xD Niestety nie wiem jak to wszystko obejrzeć, jak nie mam na nic czasu :( Gdybym oglądała seriale to bym chyba nie zdała w tym roku w ogóle, a i tak za mało się uczę, zważając na to, że mam maturę w tym roku i do wszystkiego podchodzę nie poważnie i na zbyt wielkim wyrypaniu... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Z tego znam tylko Sabrinę :) Jak byłam kilka lat młodsza to ją wręcz kochałam. Udało Ci się napisać wszystko tak schludnie, zgrabnie i ciekawie nie zanudzając esejem czy też recenzją w nieskończoność. Brawo Ty! Mam bardzo pozytywne uczucia po wizycie na Twoim blogu. Myślę, że tutaj wrócę nie raz. ;) Świetny pomysł z gifami. Gratuluję takiej liczby wyświetleń :D Jeśli chodzi o moje serialowe wieczory to ostatnimi czasy było ich sporo. Zapraszam do mnie na blog na post właśnie w takim temacie. https://lamliwypaznokiec.blogspot.com/2018/10/seriale-idealne-na-jesienne-wieczory-i.html
OdpowiedzUsuńAh Sabrina i Salem <3 Ja jeszcze byłam swojego czasu uzależniona od serialu ,,Plotkara" :)
OdpowiedzUsuńDo obejrzenia "Outlandera" i tak mnie zmusisz, więc no... Ale w zamian musisz obejrzeć "Kochane kłopoty".
OdpowiedzUsuń