Oj,
pani Kisiel, cóż to tu pani wymyśliła? Że zbiór opowiadań, tak? No, to zaraz
wam wszystko powiem, co ja o tym myślę (a nie będzie to łatwe, bo w sumie to
sama nie wiem, co mam myśleć).
Pierwsze słowo to antologia zawierająca jedenaście opowiadań, których Ałtorką
jest Marta Kisiel. Już na samym wstępie Kisiel pisze, że opowiadań to ona pisać
nie umie. I wiecie co? Chyba jestem tego samego zdania. Ale ja znowu za
czytaniem tej formy też niezbyt przepadam, więc równowaga we wszechświecie
zostaje utrzymana. A po tę książkę sięgnęłam tylko dlatego, że bardzo podobało
mi się Toń i liczyłam na zgłębienie mojej znajomości z Ałtorką, poznanie jej
możliwości, a nic lepiej nie pokazuje przekroju przez talent pisarza niż jego
zbiór opowiadań.
Powiem
szczerze, że na palcach u jednej ręki mogłabym policzyć historie, które
przypadły mi do gustu. Niestety, ale znaczna większość mi się nie podobała i po
prostu mnie nudziła, sprawiając, że książkę mającą raptem 300 stron ja męczyłam
dwa tygodnie.
Chociaż
zaczęło się nie tak znowu najgorzej. Opowiadanie Rozmowa dyskwalifikacyjna nie było złe. Nie zakochałam się w nim, ale przyjemnie mi się je czytało. Ałtorka miała pomysł na głównego bohatera, a
konkluzja była w punkt. Jednak w dalszych historiach było już trochę gorzej.
Drugie
sobie przemilczmy, pomówmy dopiero o trzecim, którym Dożywocie. Tak, dokładnie. Z dobrych źródeł wiem, że jest to po
prostu pierwszy rozdział powieści pod tym samym tytułem. Trochę nie rozumiem
jego obecności z tym zbiorze, ale że była to jedna z lepszych historii (i
sprawiła, że mam ochotę sięgnąć po całość), to będę narzekać dopiero za chwilę.
Jakiś
czas później jest jeszcze Przeżycie
Stanisława Kozika, które znowuż bardzo mi się podobało i podczas lektury
dobrze się bawiłam. Ah, ten czarny humor, ta parodia współczesnego świata
ukryta pod warstwą świetnego humoru. Ja mogę takie rzeczy czytać na okrągło.
Dalej
zwróciłam jeszcze uwagę na Szaławiłę,
czyli opowiadanie, które niedługo ma się przerodzić w pełnoprawną powieść i
wejść na półki księgarni jako trzeci tom Dożywocia.
To także bardzo mi się podobało i nie mogę się doczekać, aż poznam ciąg dalszy
przygód bohaterów. Był humor, była świetna zabawa i postacie, o których miło
było czytać.
Cały świat Dawida było jeszcze całkiem całkiem. Ale prawdziwym sztosem
według mnie jest ostatnie opowiadanie, od którego cały zbiór przyjął tytuł
czyli Pierwsze słowo. Jest bardzo
krótkie, ale wiecie co? Jest chyba najlepsze! Na równi z tym o panu Koziku.
I
już wam zaraz wszystko powiem, dlaczego Kisiel w opowiadania to tak
niespecjalnie. Otóż nie rozumiem trochę idei tego zbioru. Sześć na jedenaście
opowiadań już kiedyś zostało opublikowane. I w sumie okej, nie każdy ma dostęp
do tych pierwszych wersji, bo w tej chwili próba złapania antologii, w których
się one pojawiły, albo graniczy z cudem, albo kosztuje miliony monet. Ale niech
mi ktoś wytłumaczy, dlaczego postanowiono wrzucić tutaj Szaławiłę i Dożywocie? Dożywocie dosłownie stoi obok, na tej
samej półce w księgarni, spokojnie możemy sięgnąć po tę pełnoprawną powieść, a
nie raczyć się jedynie malutkim fragmentem. A Szaławiła? Niedługo dostaniemy całą książkę, więc dlaczego wrzucony
zostaje tutaj pierwszy rozdział? A żeby jeszcze było lepiej, my to opowiadanie
mogliśmy już czytać, bo całkiem niedawno ukazało się nowe wydanie Dożywocia, które je w sobie zawierało! I
teraz pasowałoby zrobić trochę matematyki (nie bawiłam się nią od maja, ale
damy radę, tego się nie zapomina). Tylko te dwa opowiadania wspólnie mają
prawie 120 stron. A przypomnę wam, że cały zbiór ma tych stron 317. Także…
Error 404.
Niektóre
opowiadania z tego zbioru były po prostu okropne. Mit o Demeter i Korze… co tam
się właściwie działo? Albo było takie jedno, w którym Kisiel postanowiła
wykreować swój własny świat, z własną fizyką i zasadami, ale poległa i to
okrutnie. Po prostu nie da się zrobić czegoś tak angażującego w 30 stronach, bo
niestety, ale w tym wypadku kończy się to wielkim miszmaszem. I niestety, ale pozostałe,
których tu z tytułu nie wymieniłam, były po prostu nudne i w tej chwili, gdzie
od lektury nie minęło zbyt dużo czasu, ja już nie pamiętam, co się w nich
działo.
Jestem
trochę rozczarowana, a w sumie nie miałam ukierunkowanych oczekiwań. Tylko dwa
opowiadania przypadły mi do gustu tak, że nie mogę się do nich w żaden sposób
przyczepić. Kolejne cztery były okej, ale tu już pojawia się „ale”. A reszta?
No po prostu nie.
Jeśli
jesteście fanami Kisiel, to pewnie po Pierwsze
słowo sięgniecie, wręcz będę was do tego namawiać, bo jestem ciekawa, co
będą myśleć osoby trochę bardziej doświadczone z twórczością Ałtorki. Za to
jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać twórczości tej pani, to póki co
trzymajcie się od tej antologii z daleka i na początek sięgnijcie po coś innego
(o, po Toń, Toń czytałam i serdecznie polecam!).
Jest
w sumie jeden plus (oprócz tych dwóch świetnych opowiadań); nie zrażam się do
twórczości Kisiel, wręcz odwrotnie. Pragnę poznać ciąg dalszy Dożywocia! Także może niedługo…
Fakty objawione:
Tytuł: Pierwsze słowo
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 320
Grubość grzbietu: 2,2 cm
Cena: 39,99 zł
Mobilność: M
Mnie całość ogromnie się podobała :). Do "Dożywocia" i do "Szaławiły" wróciłam z radością i przeczytałam je z takim samym zainteresowaniem, jakbym spotkała się z nimi po raz pierwszy. Reszta też trzyma poziom; w każdym z opowiadań można znaleźć ciekawe elementy. Mimo to widać, że autorka najlepiej się czuje w prozie humorystycznej. Zabawa słowem i wymyślanie cudacznych konstrukcji jest jej konikiem, więc nie dziwię się, że np. w "Katabasis" w ogóle nie było czuć klimatu. To też moim zdaniem najsłabsze opowiadanie. Kończąc je miałam lekki obawy co do reszty. Całe szczęście jest jedno, które WYGRAŁO całość, a mianowicie "Nawiedziny". Naprawdę dawno tak się nie uśmiałam! Kisiel w pełnej krasie <3.
OdpowiedzUsuńRóżne style i jeszcze różne czasy, w których te opowiadania powstawały. Mieliśmy okazję poznać Kisiel od zupełnie innej strony i zobaczyć, które wydanie się nam bardziej podoba
UsuńA ja mimo wszystko sięgnę!
OdpowiedzUsuńBo Kisiel!
A zacząć swoją przygodę z Kisiel polecam z ,,Dożywociem". Lekkie to, zabawne i angażuje czytelnika. Bomba, mi się podobało.
Ściskam,
Iza Heavy Books
W takim razie muszę najpierw sięgnąć po ,,Dożywocie" :)
UsuńJa planuję sięgnąć po Dożywocie jako następne :D
UsuńNie przepadam za zbiorami opowiadań dlatego sobie to odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Ta okładka to cudo *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
https://bookcaselover.blogspot.com/
Ciekawe, że masz inne zdanie, bo słyszałam naprawdę wiele opinii pozytywnych na temat tej książki. Ja jeszcze nie czytałam nic tej autorki, a wahałam się nad tym tytułem (bo okładka cudowna!). Może polecasz sięgnąć po coś innego?
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Toń", ale mi się bardzo podobała, więc możesz od tego zacząć :D.
UsuńOch, jak ja nie lubię Kisiel, a ostatnio zewsząd mnie atakuje. Wydaje mi się, że ideą powstania tego zbioru było po prostu zarobienie fajnych pieniążków.
OdpowiedzUsuńMożliwe :C
UsuńW recenzji tej książki, która ukazała się na moim blogu zaledwie kilkanaście godzin temu, pozwoliłam sobie na pewne spostrzeżenie. Moim zdaniem, opowieści zebrane w ten tom, żyją odrębnym życiem. Ogromnie zyskują na wartości jako samodzielne byty, czytane oddzielnie, z przerwa na oddech od danej konwencji. Dzieli je bowiem zbyt wiele - styl, forma, język stylizowany na inne epoki i grupy społeczne. Może nie jest to zatem kiepski zbiór, może po prostu jest on nieco chaotycznie złożony w całość, co ujmuje wartości bardzo dobrze przemyślanym i opowiedzianym historiom. Ot, takie moje subiektywne zdanie :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńZ reguły zbiory takie są, dlatego za nimi nie przepadam. Opowiadania szybko się kończą, później czytelnik zostaje wrzucony w zupełnie inną opowieść, inny gatunek, styl i tak dalej :c
UsuńDroga AUTORKO - nie obrażaj się proszę na mnie, ale muszę zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Pisząc o książkach, powinnaś zwracać większą uwagę na pisanie poprawną polszczyzną. Tymczasem AŁTORKA co kilka zdań jest niczym kreda drapiąca po szkolnej tablicy. Jeśli zaś chodzi o treść - nie dowiedziałam się z Twojego posta dosłownie niczego, co mogłoby mnie zachęcić (lub wręcz przeciwnie) do tego zbioru opowiadań. Zamiast napisać co zachwyciło Cię w danym opowiadaniu, a co rozczarowało, zostawiłaś swoim czytelnikom listę - to mi się podoba a to nie. Nic nie wnoszącą, bez ani jednej przydatnej informacji...
OdpowiedzUsuńDlaczego "Ałtorka" to ci już wyjaśniłam na fb, to żartobliwe określenie na Kisiel. A jeśli o drugą część komentarza chodzi to bardzo dziękuję za uwagę. Nie umiem recenzować zbiorów opowiadań więc następnym razem postaram się lepiej :D
Usuń