Tak, Okrutny książę, pewnie słyszeliście o tej książce? Same pozytywne opinie, zachwyceni czytelnicy i fabuła, która po prostu musiała okazać się dobra, nie było innej opcji. Ja, zachęcona tymi wszystkimi ochami i achami, po Okrutnego księcia postanowiłam sięgnąć. Otworzyłam książkę, przeczytałam, zamknęłam, a teraz zasiadłam do pisania tej recenzji. I wiecie co? Mam ochotę wam powiedzieć o wszystkim; że aktualnie mam bardzo ładną pogodę za oknem, że mój uniwersytet zdążył mnie już dwa razy wkurzyć, a studiuję tam dopiero drugi tydzień, że wf o 7.30 rano powinien być zabroniony i że tegoroczne Krakowskie Targi Książki zapowiadają się beznadziejnie; będzie w cholerę ludzi i minimalna ilość ciekawych autorów. Mam ochotę pogadać z wami o wszystkim, tylko nie o Okrutnym księciu.
Jude
jest człowiekiem. W wieku siedmiu lat była świadkiem brutalnego morderstwa
swoich rodziców, a krótko po nim razem z dwoma siostrami została porwana do
świata elfów. Dziesięć lat później Jude udało się już w miarę dostosować do
nowej rzeczywistości. Nie wyobraża sobie innego życia, ale wie też, że będąc
człowiekiem, nie jest szanowana w świecie Faerie, zawsze będzie traktowana jako
osoba niższej kategorii, bez perspektyw na przyszłość. Jednak wkrótce zostaje
wplątana w sieć intryg i spisków, i to od niej będzie zależeć los innych
faerie.
Nie
chce mi się o tej książce gadać, bo w moim mniemaniu jest po prostu ogromnym średniakiem. Przy lekturze męczyłam się
niemiłosiernie, a do tego zajęła mi ona trochę więcej czasu, bo przy czytaniu
każdorazowo zastanawiałam się „Dlaczego
ludzie są tak zachwyceni Okrutnym
księciem?”. Pewnie jak już wiecie, nie lubię recenzować średniaków.
Wtedy nie za bardzo jest co wiele powiedzieć i aż chce się zamknąć całą opinię
w dwóch zdaniach: „To było średnie. Są
książki lepsze, są gorsze”. Ale zacznijmy od początku.
Bardzo
podoba mi się pomysł na świat faerie.
Autorka stworzyła zupełnie nową rzeczywistość, która rządzi się własnymi
zasadami, ceni inne wartości i żyje w zupełnie inny sposób niż śmiertelnicy.
Wymyśliła skomplikowane ustroje
polityczne dla tego fikcyjnego państwa, podzieliła je na królestwa, dwory i
wiele więcej. Tylko gdzieś w
międzyczasie zapomniała to wszystko dokładniej opisać. Wszystkie rzeczy,
które czytelnik jest w stanie wynieść z tej powieści na temat świata faerie,
można podsumować tym właśnie akapitem. Książka
nie oferuje wiele więcej, w żaden sposób nie rozwija tego uniwersum, nie
pokazuje, że kryje się tam coś więcej. Cały ten świat zasługuje na
zdecydowanie więcej uwagi, której niestety nie dostał. Wiemy tylko, że takie
ustroje istnieją, ale to by było na tyle.
Jeśli
myślicie, że skoro poskąpiono nam opisów
świata, to może dostaniemy dokładne charakterystyki wszystkich głównych
bohaterów? No nie do końca. Ich sylwetki zazwyczaj opierały się na rasie, z
której się wywodzą (elfy, ludzie, gobliny, trolle), ojca, który ich spłodził i
dwóch cechach charakteru, które tak naprawdę nie miały wiele wspólnego z
rzeczywistym zachowaniem postaci.
Najbardziej w tym wszystkim jednak bolał
mnie język. I tu już mam pewne
podejrzenia, dlaczego wszyscy zachwyceni byli Okrutnym księciem, a jak przyszło co do czego, to zaczęły sypać się
nieprzychylne opinie. Mam wrażenie, że całą
winę ponosi przekład na język polski, który w 80% brzmi tak, jakby robił go
mistrz Yoda z Gwiezdnych wojen. Amerykańscy
czytelnicy oraz nasi polscy, którzy nie mogli doczekać się lektury, więc
sięgnęli po powieść w oryginale, są zachwyceni. Mam przeczucie, że Holly Black
po prostu wymyśliła sobie nietypową stylizację, chciała swój język dopasować do
fikcyjnej rzeczywistości i sprawić, że będzie on brzmiał jakby bardziej
dworsko. Tylko w przekładzie z jej na nasze wychodzi coś wprost okropnego,
czego czytać się za bardzo nie da.
Nie
mniej jednak logika w Okrutnym księciu nie występuje na zbyt
wielu stronach. Niektóre zachowania bohaterów nie mają sensu w perspektywie
ich poprzednich czynów, tego co aktualnie myślą i tego, czym się w życiu
kierują. Autorka nie umie umotywować poczynań postaci, przez co ja miałam
wrażenie, że grają one na scenie według kiepskiego scenariusza. Ciąg przyczynowo-skutkowy? Holly Black
chyba go nie zna. A gdy już sama autorka zaczyna ogarniać, że coś tu jej
się chyba nie skleiło tak jak powinno, to zamiast cofnąć się dwie strony do
tyłu i wprowadzić odpowiednie poprawki, zrzuca wszystko na głupotę głównej
bohaterki, która patowe sytuacje kończy myślą: „a pomyślę o tym innym razem”,
po czym nigdy do nich nie wraca.
Jest
jeszcze jedna kwestia. Jakbym z wielką przyjemnością przygarnęła większą ilość
stron, na których odpowiednio Holly Black opisałaby cały świat przedstawiony,
to połowę z 400 właściwych stron Okrutnego
księcia bym po prostu wyrzuciła. Jeśli
chcecie znaleźć dobry przykład lania wody, to trafiliście pod dobry adres.
Po co skupiać się na świecie, polityce, relacjach między bohaterami, skoro
można opisywać krzesła, dywaniki, gwiazdy i żyrandole? I nic tymi opisami nie
wnosząc?
Podsumowując,
Okrutny
książę był okrutnie średnią książką, która mnie wynudziła. Tutaj nic
się nie dzieje, uczucia między bohaterami powstają jak za pstryknięciem
palcami, świat jest potraktowany po macoszemu, język aż boli w oczy, a logika
poszła się paść na Błonia. Bardzo
żałuję, że Black nie wykorzystała w pełni potencjału, który tkwił w jej pomyśle,
bo Okrutny książę mógłby być naprawdę
świetną książką, a historie o faerie są zawsze u mnie na probsie. Zamiast tego
dostałam kolejnego średniaka, o którym nie ma co wiele pisać oprócz dwóch zdań:
„To było średnie. Są książki lepsze, są gorsze”.
Fakty objawione:
Tytuł: Okrutny książę
Tytuł oryginału: The Cruel Prince
Tytuł oryginału: The Cruel Prince
Autor: Holly Black
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 424
Grubość grzbietu: 3,0 cm
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M
Kiedyś czytałam dzieło "Danina" tej autorki. Było ciekawe. I miało mało stron.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak ja ją odbiorę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Nic, ale to absolutnie nic nie ciągnie mnie do tej książki, więc będę jej unikać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Ja po nią umyślnie nie sięgam. Mam słabość do innej powieści autorki, którą poznałam lata temu i po prostu wiem, że spotkanie z tą książką "zniszczyłoby" mi autorkę z dzieciństwa. :D
OdpowiedzUsuńDo jakiej książki? xd
UsuńMnie ciekawi z racji tego, że większość opinii z którymi się spotykam, jest mocno średnia. Zaczynając od kulawego przekładu, denerwującą bohaterkę, brak dynamizmu przez większą część książki i tonę zmarnowanego potencjału jeżeli chodzi o świat. Ale jestem masochistką i chcę sprawdzić, co tak bardzo poszło nie tak :D
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Doskonale cię rozumiem w tej kwestii XD. Jak już przeczytasz, to daj znać :D
UsuńSzkoda, że ta powieść nie przypadła Ci do gustu. Ja jestem nią ogromnie zainteresowana i mam nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczy :)
OdpowiedzUsuńTo będę trzymać kciuki, żeby ci się spodobała!
UsuńWiesz co? Z ust mi te recke wyjęłaś. Serio, moja opinia pokrywa się z twoją w jakichś ... 95%? Ja bym tylko dodała kilka słów o słowach samych w sobie, no bo litośc, "wysmotruchał" (?) zasługuje na swoje pięć minut XDDDD
OdpowiedzUsuńA, no i pomimo mierności Okrutnego księcia czuję w kościach, że i tak zaryzykuję drugi tom, bo zakończenie o dziwo było spoko, chociaż prawie całkowicie je przewidziałam, może z małymi rozbieżnościami pomiędzy moimi domysłami, a tym co się wydarzyło ;P
Buziaki ��
Ula
www.doinnego.blogspot.com
Ej, to jak będziesz czytać, to mi na bieżąco relacjonuj. Nawet ze spoilerami. Chyba, że przyjdzie mi do głowy ten sam pomysł, to wtedy będziemy czytać razem xd
UsuńKsiążkę pewnie i tak przeczytam, bo jestem jej strasznie ciekawa i są to po prostu moje ulubione klimaty, jednak już sporo podobnych opinii spotkałam, więc nie będę się nastawiać na coś mega. :)
OdpowiedzUsuńMoże tobie się spodoba. Będę trzymać kciuki :D
UsuńZdaje mi się, że wszyscy są zachwyceni tą książką, bo każdy inny ją wychwala i boi się hejtu, albo nie chciał podpaść wydawnictwu. Twoja recenzja przekonała mnie, aby nie sięgać po tę historię, bo raczej mnie nie zachwyci :) Przydała się taka szczera opinia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Girl in books
Świetna recenzja, zwłaszcza pierwszy akapit 😀😀 książkę widziałam wielokrotnie, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńNie znoszę średniaków, takie książki powinno się palić na stosie... Odpuszczam sobie, chociaż miałam ogromną ochotę po nią sięgnąć, szczególnie, że wydawnictwo poszalało przy promocji.
OdpowiedzUsuńOkrutny książę jeszcze przede mną, ciekawe jak ja odbiorę ten tytuł?
OdpowiedzUsuńSama okładka jakoś mnie nie zachęca - ogólnie nic dla mnie. Piękna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika ♥
pasjeweroniki.blogspot.com
Mimo negatywnych recenzji, na które ostatnio ciągle natrafiam, to i tak jestem zadowolona z tej lektury :P
OdpowiedzUsuńNo i przez Ciebie odeszła mi ochota na tę książkę, a bardzo chciałam ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńFaerie... Mocno mi się skojarzyło z Fae, pół ludzi pół elfów :) A propos, taka propozycja na recenzję książki ,,Szklany Tron" Sarah J. Maas
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kurczę, chętnie bym przeczytała fragment tego yodojęzyka xd szkoda, że autorka nie panuje nad logiką, bo jednak wzmianka o świecie przedstawionym, który nie jest zdublowany, bardzo mnie zachęcił.
OdpowiedzUsuńO kurczę, serio? :) Ja się przy niej świetnie bawiłam i na pewno nie powiedziałabym, że jest aż tak przeciętna - kupił mnie klimat (wydaje mi się, że to jest tak standardowe nawiązanie do mitów i legend angielskich, że nie potrzebowałam szerszych opisów) i co niektóre rozwiązania fabularne. Zgadzam się za to z kwestiami językowymi: narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym jest w ogóle bardzo zdradziecka i moim zdaniem po polsku nie ma prawa brzmieć dobrze... Dlatego po drugi tom sięgnę, ale w miarę możliwości będę starała się przeczytać go w oryginale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece