Już
od dawna nosiłam się z zamiarem zrobienia spisu wszystkich książek, jakie mam w
domu. Z przyczyn dwóch; nie mam jednego wielkiego ładnego instagramowego
regału, na którym wszystko jest ładnie poukładane i dokładnie wiem, co gdzie
się znajduje. U mnie przechowywanie książek wygląda trochę inaczej. Część jest
ładnie poukładana na półkach, ale na część (tą dużo większą) miejsca już tam
nie starczyło. Także w tym pustym miejscu pod biurkiem mam istny tetris, tak
samo jak i w innych zakątkach pokoju. Przez to często nie byłam w stanie
zlokalizować danej książki. A tak to wymyśliłam, że wszystko sobie spiszę
ładnie w Excelu z opisaniem, w którym miejscu mam szukać. Ale też nie oszukujmy
się, byłam po prostu ciekawa, ile tego udało mi się uzbierać na przestrzeni
mojego dziewiętnastoletniego życia.
Skoro
już wymyśliłam sobie robienie tego spisu, to nie mogłam trafić lepiej niż w
najdłuższe wakacje w życiu. Przy okazji doszłam też do wniosku, że z ciekawości
(bo bardzo ciekawska ze mnie osoba) sprawdzę, ile z tych książek już
przeczytałam, a ile jeszcze dopomina się o uwagę. Na początku wydawało mi się,
że to jest bardzo dobry pomysł. Owszem, przeczuwałam, że to będzie co najmniej
połowa moich zbiorów, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, na co się piszę.
Teraz,
gdy już znam właściwą liczbę wszystkich książek, jakie mam u siebie w domu, to
jestem trochę rozczarowana. Sądziłam, że będzie ich jednak trochę więcej (XD),
za to gdy zsumowałam te nieprzeczytane… to krew odeszła mi z twarzy. Jednak
skoro postanowiłam podzielić się z wami moimi stosami wstydu, to nie będę
tchórzyć na ostatniej prostej. Zadałam sobie ogromny trud, by to wszystko
poukładać i obfotografować, ale najgorsze było skakanie po krzesłach, najpierw
zdejmowanie, a potem układanie. Także dzisiejszy post potraktujcie trochę z
przymrużeniem oka, nie wylewajcie na mnie wiadra pomyj w komentarzach, bo to
nie o to mi chodzi. Dla mnie jest to motywacja i kubeł zimnej wody na łeb, że
krude, babo, weź nie kupuj więcej książek dopóki nie przeczytasz tego, co masz
na półkach!
Mam
7 pełnych półek, na których są książki, a do tego dochodzi pierdolnik spod
biurka. W tej chwili wrzuciłam też kilka do tyłu za ciuchy, więc nie ma u mnie
przestrzeni, w której książek by nie było. Ale bez większego przynudzania, czas
na dalszy rachunek sumienia.
Zdjęcie 001 |
(Do zdjęcia nr 001)
Wieża milczenia, Deniwelacja – no Mróz, z nim zaległości
mam spore, bo po prostu nie nadążam za nim i jego tempem wydawania nowych powieści.
Rozważna i romantyczna,
Opactwo Northanger – Austen zraziła
mnie do siebie Dumą i uprzedzeniem.
Jakoś nie mam teraz zbyt dużej ochoty czytać jej innych dzieł. Ale wydania
piękne!
Ziemiomorze –
dostałam na osiemnastkę. No cegła, no. Ale pierwszy tom czyli Czarnoksiężnik z Archipelagu
przeczytany! Miałam jako lekturę w gimnazjum.
Blackout –
cegła, kupiona kiedyś na promocji.
Małe życie –
przeczytam! Ale jeszcze nie teraz.
Duchowe życie zwierząt
– kiedyś kupiłam w przypływie… sama nie wiem czego.
Nomen omen i
Dożywocie – za twórczość Kisiel to
ja się muszę porządnie zabrać. Bardzo podobała mi się Toń także wszystko przede mną.
Zjawa – kupiona kiedyś na
promocji, miałam duże ambicje przeczytać, a potem obejrzeć film. Wyszło jak
zwykle.
Biegnij chłopcze, biegnij oraz Nieludzie
– upolowane na promocji, chyba po dyszce. Sami rozumiecie.
Diabeł ubiera się u Prady – podkradłam mamie. Kiedyś przeczytam!
Dwór skrzydeł i zguby to
mały falstart. To zdjęcie zrobiłam już jakiś czas temu i nie sądziłam, że
uporam się z tą powieścią tak szybko.
Łącznie na zdjęciu 14 nieprzeczytanych książek.
Zdjęcie 002 |
(Do
zdjęcia nr 002)
Hiperversum,
tom pierwszy i drugi – grzecznie czekają na swoją kolej. Mam dwa, bo promocja była.
Dziennik Anne Frank
– zakupiony w przypływie miłości do Gwiazd
naszych wina.
Wołanie kukułki –
no bo J. K. Rowling. Ale teraz strasznie boję się tej książki.
W otchłani –
to jeszcze pozostałość po mojej fazie na młodzieżówki.
Maus – okrutnie chcę
przeczytać!
Maybelline –
kupiłam dla okładki…
Dziewczyny z Danbury
– to to różowe na górze. Prezent urodzinowy sprzed… 3 lat? Bez komentarza.
Ognisty pocałunek –
bo Kasia z niekulturalnie.pl polecała, a ja jej w sumie ufam (czasem).
Gniew i świt –
nawet nie wiecie, jak bardzo chciałam przeczytać tę powieść rok temu! Bardzo
czekałam na polską premierę, a gdy w końcu się doczekałam, to się wystraszyłam
swoich oczekiwań i do tej pory po książkę nie sięgnęłam. Standard.
Lokatorka z Wildfell Hall oraz Agnes Grey
– za twórczość Anne Brontë muszę się zabrać, ale póki co czeka sobie grzecznie
w kolejce.
Wilk z Wall Street –
ten cudowny złoty grzbiet!
Rose Madder
oraz Dallas ’63 – nakupiłam Kinga w
antykwariacie, a potem przeczytałam Carrie
i mój zapał został ostudzony.
Serce w płomieniach,
Srebrne cienie, Rubinowy krąg – muszę w końcu spiąć pośladki i dokończyć te Kroniki krwi, bo to wstyd po prostu.
Onyks – pierwszy tom mi
się bardzo podobał, ale jakoś po drugi w tamtym czasie nie sięgnęłam, a teraz
się boję, bo nic nie pamiętam.
Pani Noc, Kroniki Bane’a, Opowieści z Akademii Nocnych Łowców – a to też wstyd.
Mechaniczna księżniczka
też jest tu trochę na wyrost, bo ją zdążyłam przeczytać zanim opublikowałam ten
post.
W sumie 22 nieprzeczytane książki.
Zdjęcie 003 |
(Do zdjęcia nr 003)
Tutaj to będzie prawdziwy
pogrom.
Raport pelikana
należy do mojej mamy.
Talon – kupione… kiedyś.
Dawca – promocja, no!
Anna Karenina –
ostatnio Plotkara zaspoilerowała mi
zakończenie.
Nasze szczęśliwe czasy
– nie mam pojęcia, czemu to kupiłam.
Sto imion, Pamiętnik z przyszłości, Miłość i kłamstwa, Kiedy cię poznałam – za Ahern muszę się porządnie wziąć, bo
nakupiłam jej książek, a czytać nie ma kto.
Prawdodziejka –
prezent na mikołajki z pierwszej liceum. Skandal.
Diabolika –
kupiłam, chciałam przeczytać, jeszcze nie wyszło.
Margo – Bad Mommy Tarryn Fisher ostudziła mój
zapał co do tej powieści…
Słowik –
taaak, właśnie.
Dalila –
książka z przypadku, przyszła do mnie z zeszłorocznej targowej wymiany.
Lustrzany świat Melody Black – kupiona na promocji w Empiku (!). To było takie święto
zobaczyć dobrą promocję w Empiku, że nie mogłam sobie odpuścić.
Życie Pi –
miałam dużą ochotę pójść na film do kina, jak jeszcze tam był, ale jakoś mi nie
wyszło. No to kupiłam sobie książkę i do tej pory jej nie przeczytałam.
Ofiara Polikseny –
promocja (słowo promocja sponsoruje dzisiejszy wpis).
Seria niefortunnych zdarzeń, tomy od 3 do 13 – dopiero niedawno udało mi się
skompletować całą serię więc niedługo będzie czytane! Mam nadzieję, że wyrobię
się przed premierą trzeciego sezonu serialu.
Zakazane życzenie –
brak historii.
Zakon mimów –
pierwszy tom tej serii podobał mi się umiarkowanie. Wpadłam na świetny pomysł,
by dać jej jeszcze drugą szansę i właśnie dlatego kupiłam Zakon mimów, ale jeszcze nie miałam okazji.
Beta – kupiona w fazie
miłości do młodzieżówek.
Player One –
widzicie? Upolowałam to stare wydanie kiedyś w tescowym koszu za dychę! Czy coś
koło tego.
Dama Kameliowa –
zdobycz też z któregoś supermarketowego kosza.
Rzeczy ulotne
oraz Dym i lustra – te wydania kiedyś
kupiłam na promocji, ale planuję je wymienić na te nowe od Maga, wiecie które,
te takie ładne.
Współczesny Romeo –
nie pytajcie XD.
Dziennik Helgi –
a tak o.
Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender – zakup z okresu, w którym jeszcze nie umiałam być asertywną
i kupowałam wszystko, co na Youtubie polecali.
Trafny wybór –
no bo to J. K. Rowling.
Saga księżycowa: Cinder i Scarlet – upolowane dawno temu w tych starych wydaniach. Potem się
dowiedziałam, że wydawnictwo nie planuje wydawać trzeciego tomu, więc nawet nie
planowałam tego czytać. Ale teraz Papierowy księżyc robi wznowienie, więc się
postanowiłam jednak zabrać. Póki co przeczytałam Cinder (zdjęcie także zrobione na wyrost), a drugi tom dalej czeka.
W głąb lawendowych uliczek – miałam okazję poznać autorkę, ale książki jeszcze nie.
Lato koloru wiśni –
kiedyś mi tata kupił. Nawet nie wiem czemu akurat tę książkę chciałam.
Więzień nieba –
moja niepopularna opinia jest taka, że Cień
wiatru nie za bardzo mi się podobał, ale mam plan dać drugą szansę
autorowi.
Cud chłopak –
przeczytam!
Rogi – kiedyś kupiłam, bo
usłyszałam, że to syn Stephena Kinga, ale jakoś tak wyszło, że nie wyszło.
W sumie na zdjęciu 45 nieprzeczytanych książek.
(Do zdjęcia nr 004)
My – bo kiedyś
usłyszałam o Jednym dniu od tego
autora i od razu kupiłam też tę jego książkę, w Biedronce na promocji. Jeden dzień niezbyt mi się podobał, ale
kto by się przejmował.
Kaznodzieja, Ofiara losu, Fabrykantka aniołków, Latarnik,
Syrenka, Niemiecki bękart, Kamieniarz
– Läckberg to kolekcja mojej mamy. Nie powiem, dopingowałam ją i zachęcałam do
zakupów, bo byłam przekonana, że spodobają mi się książki tej autorki.
Przeczytałam tylko pierwszy tom tej jej długiej serii i dupa, nie przypadł mi
do gustu. Może jeszcze kiedyś dam tej pani szansę, ale raczej nie w najbliższym
czasie.
Zapisane w kościach, Rany kamieni, Szepty zmarłych – gdzieś tu jeszcze miałam pierwszy tom z tej serii, ale
zaginął w akcji. Nigdzie w domu go nie ma, a kurczę, on tu gdzieś był!
Podejrzewam, że wyszedł i nie powiedział, kiedy wróci. Pewnie mama komuś go
pożyczyła i tyleśmy go widzieli. Teraz nie mogę się zabrać za pozostałe tomy,
bo nie znam pierwszego L.
Anielka –
to ta książka pod Beckettem, bez tytułu na grzbiecie.
Hejtoholik –
Kołcz Majk! Kiedyś jeździłam na jego szkolenia, a potem zrozumiałam, że na
dwudniowym szkoleniu przez 90% czasu słucha się o prywatnym życiu Kołcza J.
Jennifer, Liam i Josz
– kiedyś robiłam zamówienie i dorzucono mi tę książkę za kilka groszy, no to
nie protestowałam.
Grace, księżna Monako
– złapałam fazę na Monako jak byłam tam kilka lat temu. Kupiłam tę książkę,
położyłam na półce i nigdy po nią nie sięgnęłam.
Jamie Dornan, wszystkie jego twarze – przed testem na prawko odstresowywałam się w Bonarce i
jakoś tak sama się przyplątała w Auchanie…
Władca pierścieni –
książkę mam, zbiorcze wydanie trzech tomów i ja to kiedyś przeczytam, naprawdę.
Tylko kurczę, jakoś mi się nie chce.
Smażone zielone pomidory – tak, właśnie.
Obca – Outlander! Póki co oglądam serial, ale
po książki też sięgnę. Trochę przeraża mnie ich ilość i objętość, ale damy
radę. Czego się nie robi dla Szkocji i Jamiego <3.
Zaginiony symbol –
przeczytam, ale najpierw Kod Leonarda da Vinci!
On wrócił –
muszę w końcu to przeczytać. Historia Hitlera, który żyje? Biorę!
Wielki błękit –
w gimnazjum miałam ogromną fazę na tę trylogię. Pierwszy tom bardzo mi się
podobał, drugi tak umiarkowanie, a po trzeci do dziś nie sięgnęłam.
Razem będzie lepiej
i Kiedy odszedłeś – na Jojo Moyes
przyjdzie jeszcze czas.
Nigdy przenigdy i
Pozory mylą – ledwo skończyłam PLL, jeszcze nie jestem gotowa na powrót
do tej autorki.
Od pierwszego wejrzenia, Szczęściarz, We dwoje,
Najdłuższa podróż, List w butelce, Bezpieczna przystań, I wciąż ją kocham,
Prawdziwy cud – zapas Sparksa jest, teraz
trzeba je zacząć czytać.
Losing Hope, Pułapka uczuć, Nieprzekraczalna granica – te książki Hoover kupiłam jeszcze zanim zrozumiałam,
że Hoover to tak niezbyt lubię.
Pierwszy śnieg, Pancerne serce, Wybawiciel – czas wrócić do Nesbø, czas najwyższy!
40
nieprzeczytanych książek.
(Do zdjęcia nr 005)
Ciemno, prawie noc –
kolejny zakup z ery, kiedy Ewa kupowała wszystko, o czym słyszała na YT.
Brylantowy miecz, drewniany miecz – książka mojego taty.
Książka nad książkami
– kupiłam ją w podstawówce, gdy przygotowywałam się do konkursu z języka
polskiego. Potrzeba było do niego znać kilka fragmentów z tej książki, a ja
zamiast pójść do biblioteki i jak człowiek wypożyczyć, a potem oddać, to ją
sobie kupiłam, bo czemu nie.
Przesyłka z Salonik
– mojego taty.
52 nawyki szczęściarzy
– mojej mamy.
Heretycy Diuny, The Lost Throne – mojego taty.
Zabójcza pamięć –
chyba mojej mamy…?
Dracula –
przeczytałam pół, w oryginale. Ale chyba muszę przeczytać od początku po
polsku, bo Dracula po angielsku był
sporym hardcorem.
Dracula Nieumarły –
Zmierzch wszedł mi zbyt mocno.
Ania z Avonlea, Ania na uniwersytecie, Ania z Szumiących
Topoli, Wymarzony dom Ani, Ania ze Złotego Brzegu, Dolina Tęczy, Rilla ze
Złotego Brzegu, Opowieści z Avonlea, Pożegnanie z Avonlea – Anię udało mi się upolować w tym wydaniu całą, trzeba
teraz wziąć się za jej czytanie.
Małe kobietki –
ładne wydanie! I klasyka.
Potop, tom pierwszy i
drugi oraz Pan Wołodyjowski –
taaaak, miałam kiedyś aspiracje przeczytać całą Trylogię. Potem przeczytałam Ogniem i mieczem i… nah.
Steve Jobs, człowiek, który myślał inaczej – kiedyś przeczytam!
Warto mimo wszystko
– nie wiem, skąd ta książka się tu wzięła, ale jest, mam.
Troje – zakochałam się w
wydaniu, te czarne brzegi stron! Ale sam pomysł na fabułę też jest niezły.
Czas na zmianę –
mojej mamy, jedna z wieeeeelu książek o rozwoju osobistym.
Arnold Schwarzenegger
– wielki klocek, kupiony chyba na jakiejś okazji, wydaje mi się, że był przy gazecie
którejś…
28 książek na zdjęciu, 21 tylko moich nieprzeczytanych.
(Do zdjęcia nr 006)
Tutaj mamy kopkę książek,
które kupiłam w przeciągu ostatnich kilku miesięcy i które wylądowały w rzędzie
za moimi ciuchami, bo tylko tam miałam jeszcze wolne miejsce (już nie mam).
Kosiarze –
bo zakochałam się w Głębi Challengera!
Podzieleni –
jak wyżej.
Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus – kiedyś przeczytam.
Mroczna wieża –
koniecznie chciałam mieć to z obwolutą filmową!
Opowieść podręcznej
– przeczytam, obiecuję! Bo chcę potem obejrzeć serial.
Niedźwiedź i słowik
– nasłuchałam się o tej książce wiele, najpierw wiele dobrego, a potem wiele
złego. Teraz się boję.
Czarna Madonna –
mam dość spory zastój z Mrozem, tak jak już wcześniej wspominałam.
Macbeth –
nowy Nesbø, daaa.
Wielkie kłamstewka –
serial mi się bardzo podobał, a książkę zdobyłam z wymiany.
Wybraniec, Patriota, Rebeliant – czy jaką to tam ma kolejność. Na targach książki w
Krakowie w zeszłym roku na wymianie zdobyłam któryś tom, potem dokupiłam resztę
i mogę czytać.
Pod włos –
bo bardzo lubię oglądać Ostre cięcie.
Ale po książkę jeszcze nie miałam okazji sięgnąć.
Blackout i
Deadline – kupiłam od razu całą
trylogię Przeglądu końca świata.
Potem przeczytałam pierwszy tom, niezbyt mi się spodobał no i teraz zostałam z
resztą tomów.
Lolita –
miałam wcześniej to wydanie kieszonkowe, ale jakiś czas temu wymieniłam je na to
ładniejsze.
Płytkie groby –
promocjaaaa.
451° Fahrenheita –
prze-czy-tam!
Silver. Pierwsza księga snów – kocham Trylogię
czasu tej autorki, więc czas się w końcu zabrać za jej inne książki.
Illuminae i
Gemina – głośne premiery ostatnich
miesięcy. Illuminae kupiłam, bo byłam
ciekawa, o co chodzi z tą książką i czy to wydanie rzeczywiście jest takie
ładne. Potem Geminy kupować nie
chciałam, przynajmniej dopóki nie przeczytam pierwszego tomu, ale urzekł mnie
kubek, który był w pakiecie w akcji i sami rozumiecie.
Szczygieł –
tak w temacie zmieniania się gustu literackiego.
Na południe od Brazos
– należy się w końcu za to zabrać, czyż nie?
23 nieprzeczytane książki na zdjęciu.
(Do zdjęcia nr 007)
Tutaj prym wiodą książki
mojej mamy oraz różne lekturowe-klasyki.
Bajki robotów –
książka z czasów, w których lektury kupowałam, a nie wypożyczałam. Przeczytałam
chyba tylko trzy opowiadania.
Pożoga –
któryś tam tom Gry Endera. Jakoś
zebrać się nie mogę.
Anthony Hopkins, biografia – mojej mamy.
Crimen –
mojego taty.
Królowie Dary –
miałam kiedyś na to ogromną ochotę. Kupiłam i mi przeszła.
Anthony Hopkins –
znowu, też mamy.
Pielgrzym –
kiedyś przeczytam!
Plan lotu, Bogaty ojciec, biedny ojciec, Mów i zwyciężaj,
Prawo przyciągania, Mentalizm, Nie tłumacz się, działaj! – książki z ery, w której moja mama tylko takie kupowała
i czytała.
Balladyna/ Lilla Weneda/ Mazepa – #TeamSłowacki.
Makbet oraz
Otello – bo Shakespeare zawsze spoko.
Odyseja i
Iliada – kupiłam, bo miałam ambicje,
by przeczytać. Nie pykło.
Mapy myśli, Czytaj dwa razy szybciej!, Kod szczęścia – mojej mamy.
Tokimeki –
w sumie też mojej mamy.
Zarządzanie czasem, Biblia NLP, Zręczność językowa,
Urodziłeś się bogaty, Zaczynaj od dlaczego, Wszystko jest po coś – tym bardziej mojej mamy.
Z mgły zrodzony, Bohater wieków, Studnia wstąpienia – kupiłam wszystkie trzy mojemu tacie z myślą, że ja też
chcę to przeczytać. Dalej podtrzymuję, ale nie mam pojęcia, kiedy to nastąpi.
Pisane szkarłatem –
na tę powieść długo polowałam. Jak była dostępna, to ja jej nie chciałam. Jak
nakład się wyczerpał, bo zaczęłam jej pragnąć. Kupiłam z myślą o przyszłości, żeby
później nie musieć biegać.
Pan Tadeusz –
jedna jedyna lektura szkolna, której patykiem nawet nie tknę. Widziałam film i
dziękuję bardzo, pozdrawiam.
Mitologia Parandowskiego – nie wiem, po co mi to było, ale kupiłam.
Rosja we krwi skąpana
– mojego taty.
Ludzie bezdomni –
książka pochodząca z moich rodzinnych zbiorów.
Romeo i Julia
oraz Poskromienie złośnicy – miałam
pomysł, by zbierać książki Shakespeare’a w tych wydaniach dwujęzycznych, ale
szybko mi przeszedł.
Hipnotyczna prezentacja i Pocałuj tę żabę! – znowu mojej mamy.
Lekcje z pingwinem –
podobno dobre, więc kupiłam.
Zagadka Kuby Rozpruwacza – mój tata uwielbia Pilipiuka więc…
Baśń mojego życia –
wyczaiłam kiedyś na promocji.
Syzyfowe prace –
kupiłam, bo miałam omawiane fragmenty na lekcji.
Mistrz i Małgorzata
– przeczytam! Ale najpierw chyba kupię sobie ładniejsze wydanie.
44 książki na zdjęciu, 22 moje (ej, nie jest źle!).
(Do zdjęcia nr 008)
Haker umysłów –
mojej mamy.
Tylko ciebie chcę –
drugi tom Trzech metrów nad niebem,
którego chyba nigdy nie przeczytam, bo pierwsza część tak średnio na jeża mi
się podobała.
Buszujący w zbożu –
klasyk, kiedyś na pewno.
Twilight –
Zmierzch oczywiście przeczytałam, ale
nigdy w oryginale!
Droga cienia, Na krawędzi cienia, Poza cieniem – mojego taty, ale fabuła brzmi ciekawie, więc może ja
też kiedyś przeczytam.
Nieświadomy mag i
Przebudzony mag – taka sama sytuacja
i tutaj.
Life and Death –
to przeczytałam po polsku, chociaż miałam oryginał jeszcze przed polską
premierą. Wstyd.
Biblia e-biznesu 2. Nowy Testament – mojej mamy, wielki kloc. Ciężki, brrr.
Robert Pattinson –
czy kogoś to dziwi? Mnie dziwi to, że tego nie przeczytałam!
Harley, mój kumpel –
też mojej mamy. Jedna z tych książek, które mają jakąś historię, którą zawsze
się opowiada, gdy się bierze ją do ręki, a której ja nigdy nie pamiętam.
Nawałnica mieczy
tom drugi, Uczta dla wron oba tomy, Taniec ze smokami oba tomy – czas się
zabrać za Martina, eh.
Koniasz
tom 1 i tom 2 – mojego taty.
Jak czerpać zyski z pasji oraz Zasady
wywierania wpływu na ludzi – mojej mamy.
Fortuna i namiętności: Klątwa – bardzo chciałam to przeczytać, potem poznałam autorkę
i mi się odechciało.
Lewa ręka Boga i
Anioł śmierci – mojego taty, ale też
jest na mojej liście tbr.
100 czystych stron –
upolowane w Tesco, jak jeszcze w Tesco były fajne książkowe promocje.
Cosmopolis –
bo na okładce jest Pattinson.
Sales Gate –
mojej mamy.
Tarantula –
kiedyś upolowałam na promocji.
Prawie jak gwiazda rocka i Niezbędnik
obserwatorów gwiazd – wyglądają absolutnie genialnie! A na lekturę
przyjdzie czas.
Harry Potter –
oczywiście czytałam, ale zawsze chciałam przeczytać w oryginale. Na osiemnastkę
dostałam to piękne brytyjskie wydanie, którego do tej pory nie tknęłam.
Wstyyyyd.
Porwana pieśniarka, Ukryta łowczyni, Waleczna czarownica – kupiłam wszystkie trzy tomy po dyszce na stronie
wydawnictwa, sami rozumiecie.
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć – jakoś nie mogę się do tych dodatków przekonać.
Zaginiona księga: Tropiciel oraz Łowca – drugi i trzeci tom innej serii Pauliny Hendel. Muszę w
końcu do niej wrócić.
Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął – ten tytuł skradł moje serce, co do treści, to jeszcze
nie wiem.
Bitwa w labiryncie i
Ostatni olimpijczyk – ostatnie dwa
tomy Percy’ego, których nie przeczytałam. Po prostu doszłam do wniosku przy
lekturze trzeciego, że chyba jestem na to za stara L.
Delirium i
Pandemonium – wiecie, faza na
młodzieżówki.
Gildia magów –
to jest jedna z niewielu książek, które zaczęłam i nigdy nie skończyłam.
Nowicjuszka i
Wielki mistrz – drugi i trzeci tom
trylogii Czarnego maga.
52 wszystkich książek, 44 tylko moich.
(Do zdjęcia nr 009)
Szóstka wron –
kupiłam ją sama sobie z okazji osiemnastki. Wiecie, czarne grzbiety…
Siedmiomilowe buty przedsiębiorcy – książka mojej mamy.
Dzwony –
kolejna książka, którą kupiłam w fazie „kocham booktube’a”
Kod Leonarda da Vinci
– aż wstyd się przyznać, że jeszcze tego nie czytałam.
Zimowa opowieść –
upolowana na promocji!
Królowie przeklęci –
bo na okładce jest napisane, że to prawie jak Gra o tron. Sami rozumiecie.
Sezon burz, Czas pogardy, Wieża jaskółki, Chrzest ognia,
Krew elfów, Pani jeziora – nie wiem, jak tam
leci to w kolejności, no ale ogólnie chodzi mi o Wiedźmina. Czytałam jedynie dwa zbiory opowiadań, za właściwy cykl
jeszcze się nie zabrałam.
Harry Potter i kamień filozoficzny oraz Harry Potter
i więzień Azkabanu – Harry’ego znam, ale wersji ilustrowanej nawet nie
dotknęłam. To znaczy ten, przewertowałam, ale chciałabym poświęcić jej więcej
uwagi.
Rok 1984 –
przeczytam. Kiedyś na pewno.
Pomnik cesarzowej Achai,
tomy 1-5 – książki mojego taty, po które ja raczej na pewno nie sięgnę.
Czytałam tę pierwszą serię o Achai i jak pierwszy tom mi się podobał, drugi był
średni, to trzeci był po prostu okropny, wręcz ohydny.
Opowieści z Narnii, Siostrzeniec czarodzieja oraz
Ostatnia bitwa – ostatnie dwa tomy Opowieści z Narnii, których jeszcze nie
czytałam.
Pachnidło –
kupione na promocji.
Hrabia Monte Christo,
tom 1 i 2 – zdobycz z antykwariatu.
Miasteczko Salem – King, za którego zabrać się nie mogę.
Florystka –
mojej mamy.
Lux perpetua, Boży bojownicy, Narrenturm – Sapkowski, mojego taty.
Mansfield Park, Panie z Cranford, Dziwne losy Jane Eyre,
Perswazje, Emma, Północ i Południe –
klasyka, na którą poleciałam ze względu na to piękne wydanie.
36 książek na zdjęciu, 26 moich nieprzeczytanych.
(Do zdjęcia nr 010)
Tutaj prym wiedzie moja
mama.
Powrót do miejsc nieobecnych, Kochankowie róży wiatrów,
Milionerzy, Pod jednym dachem, pod jednym niebem, Wczesną jesienią w Złotych
Piaskach, Zatoka śpiewających traw, Lato nagich dziewcząt, Dwie ścieżki czasu,
Szukając gdzie indziej, Wizyta –
książki Stanisławy Fleszerowej-Muskat, które moja mama kupowała/kupuje po 5
złotych za sztukę i wyczytuje wszystkie na wakacjach.
Podarunek i
Rytm serca – miałam pomysł sięgnąć
po te powieści, ale po innej od Danielle Steel, którą niedawno czytałam, mój
zapał ostygł.
Miłość w czasach zarazy
– przeczytam!
K: Sztuka miłości –
mamy.
Like the Flowing River
– mamy.
Ojciec i syn,
dwa tomy oraz Dzikowy skarb, dwa
tomy – mamusi.
Spełnienie –
mamy.
Te dwie książki bez tytułu
na grzbietach to Blichtr i patyna
oraz Córka mistrala.
Imię Róży –
kupione pod wpływem mojej polonistki.
23 książki, 2 moje.
(Do zdjęcia nr 011)
Czas na mój składzik spod
biurka. Czyli na książki, które przyszły do mnie stosunkowo niedawno i nie zmieściły
się na żadnym regale.
Mara Dyer, Zemsta i Przemiana – pierwszy tom przeczytany, ale dwa pozostałe nie.
Księga dżungli –
kupiłam, bo film Disney’a uwielbiam, a książki nigdy nie czytałam.
Jak upolować faceta, po pierwsze dla pieniędzy – Auchan, dyszka.
Policja, Syn, Łowcy głów, Upiory – w zeszłym roku napadłam na księgarnię Czytanie, bo
Nesbø to życie.
Eliza i jej potwory
– antykwariat.
Kukuczka
oraz Spod zamarzniętych powiek –
pewnie was to nie zdziwi, ale po Nanga Parbat zainteresowałam się himalaizmem.
Szacki –
prezent.
Listy niezapomniane
– prezent za aktywny udział w życiu szkoły (chodzenie na te sztandary się
opłaciło).
Mój pionowy świat
oraz Mundial, historia – przytargała
moja mama, nie mam pojęcia skąd.
Cukiernia pod amorem: Hryciowie, Cieślakowie, Zajezierscy – kupione na promocjach. Zaciekawił mnie pomysł na
historię, ale… sytuacja podobna jak z Fortuną
i namiętnościami.
Plotkara: Wejście Carlsów, Daj mi szansę, Kochaj tego, z
kim jesteś, Plotkara początek; Jak to się zaczęło oraz A miało być
tak pięknie – bo zebrało mi się na dokańczanie serii, a tych tomów nigdzie
znaleźć nie mogłam, więc sobie je kupiłam.
A Little Princess –
oczywiście czytałam, ale w oryginale w tym wydaniu jeszcze nie!
Tysiąc odłamków ciebie, Chłopak z sąsiedztwa, Podbój – wygrałam w zeszłym roku w konkursie.
Sklepy cynamonowe, Sanatorium pod klepsydrą – mieliśmy w szkole fragmenty, ale całości nigdy nie
czytałam.
Lawendowy pokój i
Wybierz mnie – książki z wymiany.
Moc przeznaczenia –
siódmy tom Pamiętników wampirów, za który
w końcu muszę się zabrać.
Żółwie aż do końca –
chyba bez komentarza… no ale tak wyszło!
Zerwa – z Mrozem nie
nadążam po prostu.
Bling Ring –
film widziałam, książki jeszcze nie czytałam.
Pojedynek i
Zdrada – mówią, że dobre, więc może
w końcu się przekonam.
Czterech mężczyzn na brzegu lasu, Pozwólcie nam krzyczeć,
Przerwa na życie – książek
Fleszerowej-Muskat i mojej mamy ciąg dalszy.
Polska odwraca oczy
– tak w temacie sięgania po ambitniejszą literaturę.
Nieznajomy –
czas się zabrać za Cobena.
Nevermore. Kruk –
książka z wymiany.
Promyczek, Buntowniczka z pustyni – zaległości.
Kwiaty na poddaszu, Między książkami – zdobycze z promocji.
Vampire Academy –
jest to wersja specjalna na 10lecie, są w niej dodatkowe opowiadania z tego
świata, ale jeszcze nam nie było po drodze.
Zniewolony książę –
byłam ciekawa, o co chodzi z tą książką, a do tego obwoluta mi się bardzo
podoba!
#instaserial o ślubie
– znacie historię mojej miłości do mamyginekolog? Uwielbiam jej słuchać na IG
więc nic dziwnego, że zaopatrzyłam się w jej książki. Pierwszą już
przeczytałam, druga czeka.
Efektor, 33 dni prawdy
– moja mama w zeszłym roku na targach książki w Krakowie napadła na autora.
Jeździec Miedziany –
oj, jak ja długo polowałam na tę powieść! Teraz boję się jej czytać.
Kirke – nie byłabym sobą,
gdyby ta książka u mnie się nie znalazła. To wydanie jest boskie. Póki co nie
planuję jej czytać, wystarczy mi podziwianie okładki.
π – jak na prawdziwego
matfiza przystało.
Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem – powrót do starych dobrych czasów, gdzie Zmierzch był cool.
Hashimoto –
chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o tej chorobie, ale jakoś później
straciłam zapał.
Gniazdo –
gdy w zeszłym roku spędziłam dużo czasu chorując, zdążyłam dużo rzeczy kupić,
bo po prostu z nudów przeglądałam promocje w internecie.
Nibynoc –
prezent na mikołajki z zeszłego roku.
Ślady – za Małeckiego
trzeba się w końcu zabrać.
Zabić drozda i
Idź, postaw wartownika – ah, wstyd.
Strasznie głośno, niesamowicie blisko – długo czekałam na wznowienie tej powieści, a końcowo i
tak jej jeszcze nie przeczytałam.
Władca cieni –
z Clare mam jeszcze tyły.
Tego lata stałam się piękna – łup z promocji.
Istoty chaosu –
dostałam od taty któregoś razu trzy tomy. Pierwszy był bardzo fajny, drugi był
nudny i koszmarny, a za trzeci od tamtej pory nie umiem się zabrać.
Klątwa przeznaczenia
– jestem strasznie ciekawa, dlaczego ta powieść wywołuje tyle sprzecznych emocji,
więc ja jak to ja, mam ochotę sprawdzić to sama.
Początek –
kolejny Dan Brown.
68 książek na zdjęciu, 64 tylko moich.
Zdjęcie 012 |
(Do
zdjęcia nr 012)
I ostatnia kategoria, w której znajdują się książki
kupione/otrzymane w przeciągu ostatnich kilku tygodni, ale nie tylko. Trochę
moich zakupów, trochę moich egzemplarzy recenzenckich, trochę książek do
recenzji.
Pierwsze
słowo – nowa Kisiel, którą póki co męczę, bo opowiadania to
nie jest ani moje flow, ani Ałtorki.
Wieża
świtu – ja wiem, wiem, ale czytam!
Moja
Lady Jane – w bliskiej przyszłości się za nią wezmę.
Głosząca
kres
– jest bliżej niż dalej!
Virion.
Wyrocznia – mojego taty, jak to Ziemiański
Ptaki
ciernistych krzewów – moja mama kiedyś bardzo zachwycała się
filmem, więc jak któregoś razu zobaczyłam tę powieść w antykwariacie, to
kupiłam.
Missoula,
Historia pszczół, Ameryka w ogniu, Mężczyźni z różowym trójkątem –
łupy z moich ostatnich książkowych zakupów.
Czas
martwych liści, Na krawędzi mroku, Ana – najnowsze zdobycze,
książki do recenzji, których jeszcze nie widzieliście w żadnym book haulu!
Zaklinacz
słów
– kiedyś kupiłam, bo spodobała mi się okładka.
Sześć
lat później – Coben zmaltretowany przez moją mamę
(grzbiet wygląda okropnie).
14 nieprzeczytanych książek.
No i to w zasadzie byłoby na tyle. 12 zdjęć, 409 wszystkich nieprzeczytanych (licząc moje i moich
rodziców), a z tego jest 337 tylko moich. A
jeśli chodzi o wszystkie książki, jakie aktualnie znajdują się pod moim dachem,
to… udało mi się zgromadzić ich w liczbie 703. Już
teraz widzę, że niedługo zrobię wielką wyprzedaż biblioteczki, bo uzbierało mi
się trochę tytułów, które z przyjemnością oddam w inne ręce.
Ah, ale to i tak nie wszystko. Jeszcze sporo książek jest
u mojej babci, pojechały na wygnanie, bo niestety, ale mój pokój bardziej
rozszerzyć się już nie da. Tylko tamte są oczywiście wszystkie przeczytane,
więc to przynajmniej o tyle dobrze!
Mam nadzieję, że nigdzie po drodze się nie pomyliłam,
chociaż tego oczywiście nie wykluczam.
I ja wiem, powinnam siedzieć i czytać, a nie kupować, ale
wiecie, każdy ma w życiu jakieś hobby. Jedni zbierają znaczki, inni zbierają
książki.
Jaką niby zbrodnią jest posiadanie nieprzeczytanych książek... Zbrodnią jest nieposiadanie żadnej książki do czytania, bo jak ci wejdzie faza na czytanie, a nie masz co czytać, to zaczynasz bezmyślnie przeglądać dziwne blogi w internecie.
OdpowiedzUsuńOkey, kupuję książki zdecydowanie inaczej niż Ty, może dlatego, że zaczęłam je zbierać na studiach, w momencie w którym opcja jedzenie albo książki wcale nie jest taka nierealistyczna :P Ostatnio naliczyłam w pokoju 75 książek, ale mam wrażenie że większość wywiozłam z domu rodzinnego, żeby tata ich kiedyś przypadkiem nie oddał do antykwariatu.
Masz bardzo ładne wydanie Lolity. Lolita to jedna z tych książek, które kupię, ale dopiero kiedy znajdę perfekcyjne wydanie z perfekcyjnym tłumaczeniem, z szacunku do tego, jaka to ważna książka w moim życiu.
Zbrodnią nie, ale wstydem na pewno, bo ja zamiast czytać, to kupuję jeszcze kolejne i już nie mam gdzie ich upchać. Czekam na zbawienie i własne mieszkanie, żeby wszystkie książki mogły w końcu odetchnąć świeżym powietrzem XD
UsuńJa niektórych się już pozbyłam, niektóre wywiozłam, niektóre planuję jeszcze sprzedać. Tylko ja nie umiem sprzedawać nieprzeczytanych książek XD
Lolitę w sumie chciałabym wymienić na to samo wydanie co mam, tylko w twardej okładce xd
Pozdrawiam!
Ja mam tak samo zamiast czytać te co mam to cały czas kupuje nowe i już miejsca mi brak :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOjeju też mam wiele książek nie przeczytanych - ale dzięki bogu wszystkie są to ebooki (moja mama kupuje na nałogowo a w tym są to książki które ja chce czytać..) jak by wszystkie były w wersji papierowej to by mój nowy pokój nie miał już miejsca... Ale szczerze mówiąc też mam już papierowe nie przeczytane bo nie mam na to czasu. Więc doszło już do tego, ze czytam książki na telefonie kiedy jade do szkoły (czyli wygrałam z 10 godzin czytania tygodniowo.. 5 dni razy 2 godzinny hehe) i ich już ubywa ale kto je będzie odhaczać na czytlniku?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika ♥
pasjeweroniki.blogspot.com
Zazdroszczę, że jesteś w stanie czytać w trasie! Ja odpadam już po kilku minutach, bo mi się zaczyna robić niedobrze :S
UsuńA ja się martwię moją półka liczącą 50 nieprzeczytanych książek... :D
OdpowiedzUsuńWOW. Ogromny zbiór jeszcze pomyśleć, że niektóre zostały wywiezione do babci. Naprawdę polecam książki Brandona Sandersona są świetne, jak się wciągniesz możliwe, że przeczytasz jedną po drugiej.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Rany, ile świetnych książek przed Tobą! Życzę miłej lektury! :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego się wstydzić lub bać :D. Mimo że taka ilość może przyprawić o zawrót głowy to na pewno miło jest mieć świadomość, że w sumie nigdy nie braknie książek xD. Widzę u Ciebie kilka perełek, więc masz na co czekać!
OdpowiedzUsuńW O W ! Serio masz dużo tych nieprzeczytanych książek! Ja od dwóch lat (dokładnie od stycznia 2016 roku) nie kupuję żadnych książek, bo chcę w końcu wyjść na zero i przeczytać wszystkie, które mam, a w tym roku tak się za to wzięłam, że zostało mi koło 50 moich książek nieprzeczytanych i już wiem, że będę to musiała przeciągnąć na 2019, bo na pewno nie dam rady. Może gdybym nie czytała recenzenckich to na pewno by się udało, ale cóż, nie można aż tak się ograniczać. Jednak silna wola jest, choć przyznaję, że często różnego rodzaju promocje kuszą, ale jakoś staram się i udaje mi się wytrwać w postanowieniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
aż się boję zapytać gdzie ty je trzymasz? Ja mam tylko jeden regał, na którym już mi się książki nie mieszczą :P i z tego jedna półka jest tych nieprzeczytanych. Wow.
OdpowiedzUsuńTe książki są wszędzie zastanawiam się kiedy będą w lodówce
UsuńJa nawet nie chce myśleć ile ja mam książek, które czekają na przeczytanie :P. Wolę nie liczyć :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Przyznam, że mam podobny zamiar spisu książek oraz oznaczenia tych nieprzeczytanych ale... teraz myślę czy to dobry pomysł. Chyba tak skoro wszystko znoszę na nowy regał (tak nareszcie nie będzie nad biurkiem, pod półką, na stoliku, na parapecie, na podłodze....) który ma je wszystkie pomieścić (chyba na święte nigdy xD). Cóż czuję że moja półka wstydu (raczej podłoga) też będzie dłuuuuuuuga. Ale czy to na pewno wstyd? Myślę, że nie. Bo czasami jak już nie ma co innego czytac po prostu biorę jedną z zakupionych i czytam. Z radością :) Kupowanie to stan umysłu - zwłaszcza książek! Robie to nagminnie i nie ma co narzekać. Toć to inwestycja w przyszłość. Ten no teeee w przyszłość rozwoju komórek w mózgu (tych przyszłych komórek!) ;) Powodzenia!!
OdpowiedzUsuńNo dobra, szczęka trochę mi opadła... xD Po pierwsze myślałam, że moja biblioteczka składająca się z 300 tytułów jest duża, ale twoja bije mnie na głowę. Po drugie, mnie przeraża moje czterdzieści nieprzeczytanych książek na półce, myślenie o nich mnie stresuje, ale tutaj też nie mogę się równać z twoim stosem hańby xD Najważniejsze, że tobie to nie przeszkadza, poza tym hej, masz doskonały zapas lektur i zawsze znajdziesz coś, co będzie się wpasowywało w twój aktualny czytelniczy nastrój!
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Powiem ci, że juz nie uważam, że mam lekko mówiąc przekichane z nieprzeczytanymi. :P
OdpowiedzUsuńJak będziesz robić wyprzedaż, daj znać, może znajdę coś dla siebie. ;)
zakup z okresu, w którym jeszcze nie umiałam być asertywną i kupowałam wszystko, co na Youtubie polecali. - O Boże, tak, znam to!
OdpowiedzUsuńAle Margo i Dziennik Anny Frank to Ty czytaj!
Ja sobie muszę zrobić szlaban na nowe ksiażki, bo jak patrzę na moje półki, to tam jest tyle powieści, które chciałam przeczytać, ale przez bloga i recenzenckie to zaniedbałam.
A ja głupia myślałam, że mam dużo nieprzeczytanych książek! Trochę mi ulżyło, kupuję dalej, kiedyś się przeczyta! Powodzenia!
OdpowiedzUsuń