Seriale
z reguły mają to do siebie, że trwają niemiłosiernie długo. Twórcy chcą do
końca wycisnąć z nich to, co się da, a wszystko dla pieniędzy. I dlatego
zamiast dobrych 4-5 sezonów dostajemy ich 10, z czego połowy nie da się
oglądać. Dla mnie ukończenie jakiegoś serialu jest dużym wyczynem. Nie chodzi
mi o to, że mam problem z oglądaniem, nie, nie. Tylko po obejrzeniu ostatniego
odcinka czuję wewnętrzną dumę, jakbym osiągnęła coś wielkiego. Dlatego dzisiaj opowiem
wam o tych tytułach, które udało mi się zobaczyć w całości!
Kolejność
na tej liście nie będzie mieć większego znaczenia, ale od czegoś trzeba zacząć
i ta rola przypadła Twisted. Serial o chłopcu, który w dzieciństwie został
oskarżony o zamordowanie swojej ciotki… skakanką. Po tym wydarzeniu został
umieszczony w zakładzie poprawczym. Główna fabuła zaczyna się w momencie, gdy
chłopak jest już nastolatkiem i wraca do rodzinnego miasta. Sam pomysł według
mnie jest wprost cudowny. Wątek kryminalny zawarty w tej produkcji skradł moje
serce, bo tak naprawdę cały czas nie wiemy, co wydarzyło się przed laty, czy
właściwy człowiek odbył karę, czy może winowajca cały czas jest na wolności.
Jednak już po kilku odcinkach twórcom ewidentnie zaczęło brakować pomysłów. Im
dalej, tym robiło się nudniej. I chociaż ostatnia scena sezonu była niezłym
cliffhangerem, to ja jakoś niespecjalnie ubolewam nad anulowaniem serialu.
Mogli obudzić się trochę wcześniej z tymi zwrotami akcji.
Z Pamiętnikami
wampirów mam długą i zawiłą historię. Pierwszy raz zetknęłam się z nimi
gdzieś w szkole podstawowej. Któraś stacja telewizyjna emitowała pierwszy
sezon, więc nie mogłam sobie odpuścić. Z wielką ekscytacją oglądałam co tydzień
nowe odcinki, a później sama na własną rękę szukałam reszty w internecie.
Wszyscy wiemy, o czym ta produkcja jest. Dwóch braci wampirów, jedna ludzka
dziewczyna, o której względy rywalizują. Tą produkcją byłam autentycznie
zachwycona. Moja miłość utrzymywała się do jakiegoś 4-5 sezonu (trochę dalej
niż ten wątek z Pierwotnymi, jeśli mnie pamięć nie myli). Później zaczęło mnie
nudzić to ciągłe maglowanie trójkąta miłosnego, którego brata Salvatore
wybierze Elena? Światełko w tunelu zobaczyłam, gdy aktorka wcielająca się w
główną rolę postanowiła pożegnać się z serialem. Te dwie ostatnie serie znowu
mi się podobały (pomijając wątek z syrenami, to była jakaś porażka), bo
wprowadzały coś nowego. I z samego zakończenia, o dziwo, jestem bardzo
zadowolona. Także ten serial mimo ogromnego spadku pozytywnie zapisał się w mojej
pamięci.
No
a jak o młodzieńczych miłościach mówimy, to Pretty Little Liars
nasuwa się samo. Pięć przyjaciółek bawi się na imprezie, podczas której bez
śladu znika jedna z nich. Po kilkunastu miesiącach zostaje odnalezione jej
ciało, a pozostała czwórka zaczyna dostawać dziwne wiadomości od tajemniczego
A. I kurczę, jakby skończyli to ciągnąć w momencie odkrycia tego pierwszego A.,
to wszyscy byliby szczęśliwsi. Ale oni musieli wydoić tę krowę do końca. Co
sezon praktycznie wrzucali nowego złoczyńca. A jak już tożsamość tego
ostatecznego A. została wyjawiona, to i tak nie skończyli serialu. Ostatnie
sezony są cholera wie po co, bo mają niewiele wspólnego z poprzednimi. Zaś samo
zakończenie? Ha! Nieźle się na nim uśmiałam. Ktoś sobie wymyślił, że wszystkie
7 sezonów podsumuje sobie w pół godzinki. Także moja początkowa wielka miłość
do Pretty Little Liars jest teraz
przykryta aurą gorzkiego rozczarowania.
A
jak o PLL wspominam, to przy okazji
już powiem o Ravenswood, czyli o spin-offie. W którymś tam odcinku któregoś
tam sezonu (nie pamiętam!) dziewczyny w poszukiwaniach A. trafiają do
miasteczka Ravenswood, w którym dzieją się dziwne rzeczy. Później Hannah wysyła
swojego chłopaka, Caleba, by tam został i wszystkim się zajął, rozwiązał
wszystkie tajemnice. Trochę słabe rozpoczęcie, ale później fabularnie też
lepiej się nie robi. Podczas oglądania towarzyszyła mi stale jedna myśli;
„Caleb, pakuj walizki i wracaj do Rosewood”. Pomysł na tę produkcję był niezły,
ale zagubił się gdzieś w trakcie realizacji. Całość jest krótka, ale niewiele
się w niej dzieje, dlatego bardzo się cieszę, że Ravenswood anulowano po pierwszej serii, a postać Caleba wróciła do
PLL.
Confess to serial na podstawie powieści Colleen Hoover, którą
czytałam i… która niezbyt mi się podobała. Ale uznałam, że sprawdzę
ekranizację, 7 odcinków to przecież nic. I powiem wam, że historia malarza
Owena, który inspirację do malowania swoich obrazów znajduje w wyznaniach
przypadkowych ludzi, urzekła mnie zdecydowanie bardziej. Wydawała mi się bardziej
dopracowana, jakby twórcy znaleźli wszystkie wady w papierowym pierwowzorze i
je poprawili. Dzięki temu całość zyskała bardziej realny wydźwięk, nie tracąc
przy tym na urokliwości.
Księżną
Dianę zna każdy i nikomu nie trzeba jej przedstawiać. Od jakiegoś czasu
zaczęłam się bardziej interesować jej życiem, a z pomocą przyszedł mi
dwuodcinkowy dokument na Netliksie; The Story of Diana. Nie wiem, czy
powinnam go zaliczać do grona ukończonych seriali, w końcu to tylko dwa
odcinki, ale co mi tam. Jest świetnie zrobiony, zawiera wywiady z osobami z
otoczenia księżnej, odsłania kulisy jej dzieciństwa, późniejszego małżeństwa,
rozwodu i śmierci. Wszystko, co powinniście wiedzieć. Chociaż ostrzegam,
będziecie chcieli więcej.
Pewnie
jeśli jesteście na moim blogu już dłuższą chwilę to wiecie, że absolutnie
uwielbiam Big Time Rush – zarówno serial jak i zespół. Wszystko
zawdzięczam mojemu tacie, który w każdy weekend włączał telewizor w moim
pokoju, by szybciej podnieść mnie z łóżka. Z reguły leciało Big Time Rush; historia Kendalla,
Logana, Jamesa i Carlosa, którzy w wyniku przypadku przeprowadzają się z
mroźnej Minnesoty do Los Angeles, by zacząć swoją karierę jako boysband. Ten
serial wiele dla mnie znaczy, bo był on pierwszą produkcją, po którą zaczęłam
sięgać w oryginale; po prostu nie mogłam doczekać się nowych odcinków i nie
uśmiechało mi się czekać jeszcze na polską premierę. Dzięki niemu zaczęłam
pisać bloga, a dodatkowo wyszłam ze swojej strefy komfortu i zrozumiałam, że
angielski to nie tylko przedmiot w szkole, ale żywy język służący do
porozumiewania się.
Są
też takie seriale, które ukończyłam z czystej przyzwoitości. 2
Broke Girls, czy jak kto woli, Dwie spłukane dziewczyny, oglądałam
w miarę na bieżąco, ale pod koniec 5 serii zaczęłam mieć dość. Premierę szóstej
w ogóle przegapiłam i obudziłam się już grubo po jej zakończeniu. Początkowo
nie planowałam w ogóle do tej produkcji wracać, ale zawzięłam się i skończyłam.
Jest to historia Caroline, która zawsze wychowywana w bogactwie i przesycie,
musi zmierzyć się z utratą całego swojego majątku po odkryciu oszustw jej ojca.
Jej drogi splatają się z drogami Max, od zawsze biednej i wygadanej mieszkanki
Brooklynu. I szczerze mówiąc to nie wiem, czy moje poczucie humoru było kiedyś
na tak niskim poziomie, czy po prostu z sezonu na sezon twórcy sypali coraz słabszymi
żartami. Przy pierwszych seriach całkiem dobrze się bawiłam, ale tą szóstą
oglądałam z zażenowaniem, bo większość była po prostu ohydna. Odhaczyłam ten
serial z wielką przyjemnością i postanowieniem, że więcej do niego nie wrócę,
nawet przypadkiem.
Podobną
historię mam z Orphan Black, które absolutnie uwielbiam. Pierwsze dwa sezony
obejrzałam w kilka dni, potem z wielkimi wypiekami na twarzy czekałam na trzeci
i czwarty. Jednak przy premierze piątego mój zapał znacząco osłabł. Nadrobiłam
go dopiero w te wakacje, bardziej z poczucia obowiązku niż rzeczywistej
ciekawości, co tam dalej wydarzyło się w życiu bohaterów. Całość opowiada
historię Sary, która pewnego dnia na dworcu widzi dziewczynę skaczącą pod
pociąg, wyglądającą dokładnie tak samo jak ona. Sarah wtedy uznaje, że dobrym
pomysłem jest ukraść życie tej nieznajomej, przecież każdemu wiedzie się lepiej
niż jej. Później się wyjaśnia, o co chodzi, dlaczego one wyglądają tak samo i w
jak wielkie szambo Sarah się wpakowała. I tu jestem zdania, że tę historię
można byłoby doskonale przedstawić w trzech, no maksymalnie tych czterech
sezonach. W piątym niezbyt wiele się działo, przez co trochę jestem
rozczarowana. Zakończenie też było takie słodko-pierdzące, ale cóż zrobić. Mimo
to gorąco polecam, bo dla tych pierwszych sezonów naprawdę warto.
O Goblinie rozpisywałam się już w osobnym poście (do którego zapraszam, tam jest więcej wzdychań i ładnych panów!), ale jakby nie było, jest to serial w całości przeze
mnie obejrzany. Ma tylko jeden sezon, zaledwie 16 odcinków, jest od początku do
końca zamkniętą historią, którą ubóstwiam w każdej minucie tak bardzo, że
obejrzałam całość już dwa razy. Jest to opowieść o Kim Shinie, starożytnym
wojowniku, który został skazany na nieśmiertelne życie. Jego egzystencję może
zakończyć tylko jego kobieta, wyciągając miecz z jego piersi. To była moja
pierwsza koreańska drama w życiu. Przy okazji okazała się fenomenalna,
wypłakałam przy niej trzy baseny łez; zarówno ze śmiechu jak i ze wzruszenia.
Kocham, uwielbiam, ubóstwiam.
O Life Sentence też już wam pisałam. Nowy serial z Lucy Hale w roli głównej i
Carlosem PenaVegą, dla którego po tę produkcję w ogóle sięgnęłam. Główna
bohaterka, Stella, od kilku lat zmaga się z rakiem. Przez to żyje tak, jakby
każdy dzień miał być jej ostatnim. Jednak wkrótce okazuje się, że choroba sobie
poszła, a dziewczyna została całkowicie uleczona. Teraz musi stawić czoła
wszystkim swoim decyzjom podjętym z myślą, że nie ma przed sobą przyszłości. I
historia w tym serialu była naprawdę niezła, ale znowu nie na tyle, bym z
wielkim zapałem śledziła losy bohaterów. Drugiego sezonu Life Sentence się nie doczeka, trochę mi szkoda, ale równocześnie
końcówka ostatniego odcinka stanowi idealne zakończenie także kontynuacja nie
jest tutaj potrzebna i obejdę się bez ciągu dalszego.
Jest jeszcze Famous In Love, które zostało anulowane po dwóch sezonach… ale
ja jeszcze nie chcę dopuścić do siebie tej myśli. Jestem zakochana w historii
Paige, która z dnia na dzień dostaje główną rolę w wielkiej kinowej produkcji i
nie zamierzam zaakceptować decyzji o braku kontynuacji, tym bardziej, że nie wiadomo, co
dokładnie wydarzyło się w ostatnim odcinku drugiej serii. Ja chcę wiedzieć, co
się stało! Jest ktoś chętny na wjazd na chatę producentów?
To
jest zaledwie część mojej listy seriali, które obejrzałam w całości. W te
najdłuższe wakacje życia, które niedawno mi się skończyły, udało mi się
podgonić ze wszystkimi zaległościami i wyjść jako tako na prostą. Jednak mimo
wszystko nie spodziewałam się, że uzbierałam aż tyle skończonych tytułów! Także
szykujcie się na drugą część (a może i trzecią?), jeśli tylko ten pomysł wam
się podoba!
A
wam jakie seriale udało się obejrzeć w całości? Widzieliście coś z mojej listy?
Famous in love muszę skończyć, bo tylko trzy odcinki oglądnęłam, a podobało mi się. Pretty Little Liars.. nie oglądałam, ale mega głupio, że takie zakończenie. To mega przykre, gdy serial, który lubisz spada na dno. Oglądałam całe Pamiętniki wampirów i w sumie.. dla mnie bez Eleny to nie było to samo, a Syrena działała mi na nerwy... Tak naprawdę mam mało serialii które skończyłam, prócz Pamiętników i Plotkary... którą tak bardzo kocham. Teraz, na wakacjach oglądałam Grę o tron... i chyba ten serial jest jednym z nielicznych, który trzyma poziom na najwyższym poziomie, i poziom nie spada ale rośnie. Jestem pod mega wrażeniem, i mimo że skończyłam oglądać dwa tygodnie temu, w tym tygodniu chcę oglądać od początku. Po prostu muszę. :D I zaczęłam też oglądać Cable girl. Powód? Język hiszpańki. Ale również.. ten serial jest boski, a muzyka... dla osoby, która muzyki zbytnio nie słucha, podoba mi się mega każda piosenka. :D
OdpowiedzUsuń"Pamiętniki Wampirów" po prostu uwielbiam! Dla mnie do 3 sezonu było nudno, potem rozkręciło się :) Uwielbiam! PLL zaczęłam oglądać, poddałam się po 2 sezonie dla mnie to nudne. Nie wiedziałam, że "Famous in Love" anulowano...a przede mną jeszcze cały 2 sezon :(
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Oglądałam PLL i dl mnie to co się działo w ostatnich sezonach, to nieporozumienie. Pierwsze sezony były naprawdę ciekawe, ale potem chyba już nie wiedzieli co dalej i sami chyba pogubili się z tym kim jest A. Famous in love oglądałam sezon pierwszy, mnie jakoś na maksa nie wciągnął, ale poznam drugi sezon kiedys :)
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej wspominam Pretty Little Liars bardzo dobrze, nawet jeśli późniejsze sezony były naciągane, bardzo zżyłam się z bohaterkami :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ Twojej listy widziałam Wampirki oraz ten o zespole. Też jakoś oglądałam go w momencie gdy po prostu robiło się coś trwającego parę minut. Chociaż wątpię czy widziałam wszystko, bo ani 1 ani 2 nie ukończyłam na pewno :D Natomiast Star Gate widziałam i oglądam do dziś powtórki. Jak napisałaś że wampirki były w TV to poczułam się staro xD Oglądałam je w oryginalne szukając po netach hahaha
OdpowiedzUsuńi chciałabym obejrzeć Goblina ;)
Jestem na drugim odcinku "Life sentence" i na trzecim "Famous in love", ale obejrzę, obejrzę, obejrzę! Obiecuję!
OdpowiedzUsuńNiewiele jest seriali, które obejrzałam w całości, bo zazwyczaj moje chęci umierają.
"Dom" - serial z PRLu, który opisuje właśnie polską rzeczywistość od roku 1940 do mniej więcej 1978, może ciut później. Kocham ten serial i na pewno jeszcze nie raz go obejrzę. Odicnki są długie, trwają po 1,5 h, ale są bardzo prawdziwe, pokazują dylematy, z jakimi ówcześni ludzie musieli sobie radzić. Szczerze mówiąc, kiedy zaczynałam go oglądać, miałam bardzo czarno-białe spojrzenie na ten czas i cieszę się, że mogłam się go pozbyć.
Kolejny polski serial historyczny - "Czas honoru" - kocham. Miłość życia. Niestety, spotkała go klątwa kolejnych sezonów i naprawdę VI sezon to nawet taka fanka jak ja oglądała z zażenowaniem, ale no cóż - miłość nie wybiera. Jak mam zły dzień, potrafię oglądać odcinki na wyrywki.
Z takich no powiedzmy normalniejszych to "The Royals". Ale cholernie boli mnie, że obejrzałam go w całości. To pierwszy serial po CzH, który do tego stopnia mnie wciągnął, że oglądałam pół sezonu w jeden dzień (razem z mamusią ukochaną). Niemniej to, jak to się skończyło, powoduje u mnie białą gorączkę...
Przyznam, że nic nie widziałam, seriali oglądam mało i raczej o innej tematyce. A skończyłam chyba tylko netflixowe, BoJacka i Stranger Things oraz stary serial Firefly, który absolutnie kocham.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje wpisy, chetnie obejrze i te seriale :D
OdpowiedzUsuńWidziałam większość z nich, a pozostałe mam na liście :)) PLL zawisłam na ostatnim sezonie, bo serial wręcz dobija mnie swoją głupotą i takim przeciąganiem na siłę. Jeszcze w pierwszysch sezonach chciałam przeczytać książki, teraz już niekoniecznie. na Pamiętnikach Wampirów bawiłam się dobrze, poza sezonami z Silasem - boże, jaka to była chała. Uwielbiałam wątek z Kaiem i jego siostrą, a na ostatnim sezonie zakręciła mi się łezka i myślę, że bardzo ładnie wybrnęli :D BTR było moją licealną miłością xd Dwie spłukane dziewczyny też bardzo lubię u też wiszę na ostatnim sezonie - chyba nie do końca chcę już kończyć :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńkasikowykurz.blogspot.com
widziałam confess, pretty little liars no i pamiętniki wampirów, ale właśnie nie do końca. uwielbiam te pierwsze sezony ,a potem nagrywane aby hajs się zgadzał. utknęłam chyba na 7 sezonie ehh. jeszcze musialabym od nowa objerzec THE ORIGINALS.
OdpowiedzUsuńja robie sobie liste z serialami, ale z oglądaniem kiepsko. ostatnio bardzo się wciągnęłam w serial CHICAGO FIRE i 4 pierwsze sezony siedzialam po nocach i ogladalam, a wiem,ze teraz na biezaco puszczają 7 sezon, a utknelam na 4 i poki co nie chce mi sie ogladac. tak samo zaczelam ogladac bates motel, the good doctor - zaczete, ale nie skonczona ;p a nie mowiac o tym, że GLEE ciagne od roku i nadal nie skonczylam ;d utknelam w 4 sezonie chyba.
widziałam z dwa odcinki Pretty little liars , pamiętniki wampirów wszystkie sezony za to obejrzałam w rytmie serca. Muszę zacząć oglądać seriale zaległe ale jakoś tak nie ma czasu Pozdrawiam zapraszam do mnie https://ostatniemarzenielastdream.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTwisted mnie wkurzył,że nie kontynuuują to samoz famous in love. Przekonywałam się tyle do tego serialu, a jak już mi się spodobal to go anulowali, no serio? Nic mnie bardziej nie irytuje niż niedokończone seriale, które zostały anulowane :p Pretty n a początku kochałam, z czasem coraz mniej, ale musiałam obejrzeć do końca.
OdpowiedzUsuńBig Time Rush <33
OdpowiedzUsuńpierwszy serial jaki mnie zainteresował w czasie gdy Nickeledeon pojawiał się w pakiecie kanałów raz na jakiś czas... (wiem to dziwne trochę)
Świetny wpis, też boleję nad zmarnowanym potencjałem "Twisted" :) Podsunęłaś mi kilka tytułów, dobrze, że zbliża się weekend, więc będzie czas na oglądanie ;D
OdpowiedzUsuńdownton abbey cudo
OdpowiedzUsuń