Dziś
trochę wcześniej was witam z listopadowym book haulem, bo też nie za wiele mam
wam do pokazywania. Nie wiem, czy to dobrze. Będzie mniej zdjęć, mniej nowych
książek, ale dzięki temu mój portfel mógł chwilę odetchnąć, bo na książki nie
wydałam ani złotówki!
Pierwszy
zakup popełnił mój tata i z przyjemnością ustanowię ten dzień świętem
narodowym, bo ostatnią książką, jaką on kupił, był Kodeks Drogowy w ramach „pomocy” przy moim kursie na prawo jazdy.
Książka, która dostąpiła tego zaszczytu to Wojna fińska. Nie wiem, dlaczego
akurat to na nią padło, może jest jakaś wyjątkowa…
Potem
Lidl wydał nową książkę, a ja czuję dziwną potrzebę posiadania ich wszystkich,
nawet tych o rybach. Także wystarczyły jedne zakupy i tak oto Jeść
zdrowiej. Warzywa i owoce znalazły się u mnie. Jak tak wertowałam te
przepisy, to wszystkie wyglądają całkiem apetycznie i nie są zbyt wywydziwiane,
co już od razu jest na plus.
Potem
moja mama pojechała do Hiszpanii (i mnie nie zabrała!). Ale za to kupiła mi
siódmy tom Harry’ego Pottera czyli Harry Potter y las Reliquias de la Muerte.
Tym razem nie jest to aż tak nieużyteczne jak wam się wydaje, bo oprócz tego,
że pięknie wygląda, to jeszcze potencjalnie stwarza możliwość do przeczytania
gdyż ponieważ od dwóch miesięcy uczę się hiszpańskiego!
A
listopad został zwieńczony przez wielką paczkę od wydawnictwa Czwarta strona, w
której znalazła się najnowsza książka Remigiusza Mroza o… pisaniu książek czyli
O
pisaniu. Na chłodno. Jestem jej niesamowicie ciekawa. Może w końcu
internet przestanie spekulować dlaczego ten autor pisze tak dużo książek, bo z
tej pozycji się tego dowiemy.
I
to by było na tyle! Skromnie, krótko, na temat. W listopadzie przyszły do mnie
tylko 4 książki i chociaż do końca miesiąca zostało jeszcze dwa dni, to na
99,9% na tej liczbie moje łowy się zakończą.
Mam
mocne postanowienie, by skończyć z kupowaniem książek, bo te które mam w domu
same się nie przeczytają. Także zobaczymy jak mi z tym pójdzie na dłuższą metę,
bo nie pierwszy raz już składam taką obietnicę.
No
ale przekonamy się za miesiąc w grudniowym book haulu!
Ja już tyle razy sobie obiecywałam, że nie będę kupować książek, że przestałam nawet liczyć :D A i tak potem nic z tego nie wychodzi :D Ciekawa jestem tej "Wojny fińskiej", ale to kwestia wykształcenia ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem z siebie dumna, bo w tym roku nie kupiłam nawet 20 książek... To znaczy tak się to prezentowało do listopada, kiedy uznałam, że już dłużej nie wytrzymam i zakupiłam 17 nowych książek xD Ale porównując do poprzednich lat to i tak całkiem ładny wynik i jestem z siebie cholernie dumna! Teraz kupuję tylko kontynuacje ukochanych serii lub książki, które naprawdę bardzo mnie zainteresowały i dobrze się z tym czuję :)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Ja też to sobie powtarzam, a potem zobaczę, że super serial jest na podstawie książki i już jej szukam :D
OdpowiedzUsuńkasikowykurz.blogspot.com
Też sobie zawsze obiecuję i co? Nie wychodzi :P
OdpowiedzUsuńJa całe szczęście już od dawna nie kupuję :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Jak na Ciebie to bardzo skromnie hah :D Ciekawi mnie ta apozycja Mroza :D
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Ja jestem z siebie niesamowicie dumna, bo od dwóch miesięcy nie kupiłam ani jednej książki :D
OdpowiedzUsuńBrawo, jestem z Ciebie dumna, stać cię teraz na więcej kaw z rogalikiem.
OdpowiedzUsuńPo tę książkę Mroza to się ustawiam w kolejce, bo kurczę, ciekawa jestem, co ma tam do napisania. Aczkolwiek, z całą moją sympatią, nie uważam go za autora na tyle dobrego, by uczył innych pisania.
A książka Lidla jest super!
Też tak zawsze sobie obiecuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]