niedziela, 18 listopada 2018

Najlepsze śmierci fikcyjnych bohaterów


Wiem, słowo „najlepsze” nie jest chyba zbyt fortunne w tym wypadku, ale nie wpadłam na bardziej pasujące. Zaraz z resztą zobaczycie, o co mi chodzi. Bo w dzisiejszym poście pogadamy o śmierciach fikcyjnych bohaterów, które zrobiły na mnie największe wrażenie, które były w jakiś sposób nietypowe bądź wywołały u mnie wiele emocji; pozytywnych i negatywnych.

Od razu zaznaczam dwie rzeczy; że ten post jest inspirowany filmikiem abookutopia oraz, że jeśli nie znacie danego tytułu, a go chcecie w przyszłości poznać, to omińcie dany akapit i przejdźcie do kolejnego. Nie chcę nikomu nic zaspoilerować, ale jednak bez zdradzania istotnych elementów fabuły się nie obejdzie.


Seria Niezgodna, tom trzeci – Wierna

Śmierć w tej książce sobie przypadkiem zaspoilerowałam. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Grzecznie przeczytałam dwa pierwsze tomy trylogii i czekałam na polską premierę trzeciego, bo on dopiero ukazał się za granicą. W tym samym czasie wychodziła ekranizacja Niezgodnej. Nastąpił wtedy istny wysyp artykułów na temat powieści Roth i spekulacje, jak twórcy poradzą sobie z przeniesieniem książek na ekran. Pamiętam, że jeden taki post mnie skusił debatą, czy trzeci film skończy się tak, jak kończy się książka, czy twórcy postanowią wprowadzić jakieś zmiany w fabule. Dowiedziałam się wtedy, że na końcu Wiernej ginie główna bohaterka – Tris.

Byłam zszokowana i przekonana, że autor artykułu robi sobie jakieś jaja. Weszłam więc głębiej w internety i doszukałam się szczegółowych opisów ostatniego tomu, które niestety potwierdziły to, co wcześniej przeczytałam. Popłakałam się, bo jakby nie było, bardzo tę trylogię lubiłam. Później postanowiłam zaopatrzyć się w angielską wersję powieści. Czytałam ją dość długo, bo była to chyba pierwsza książka, którą w całości przeczytałam po angielsku, a do tego moje umiejętności językowe z drugiej gimnazjum były na raczej średnim poziomie. Po lekturze byłam ogromnie zawiedziona, samą powieścią. Końcowa śmierć głównej bohaterki była najlepszą rzeczą w fabule, reszta była nudna i nie przypominała w ogóle poprzednich tomów. Później sięgnęłam po wersję polską, może coś mi umknęło? Ale nie, jednak nie. Wierna po prostu w moim mniemaniu jest słabą pozycją. Ale kurczę, wiecie, nastoletnia ja była bardzo zdziwiona, że autorka w książce młodzieżowej postanowiła zabić główną bohaterkę! Tak się przecież nie robi! I jak w tamtym czasie byłam o to bardzo zła, tak teraz mój wewnętrzny sadysta trochę podrósł i jest bardzo zadowolony z decyzji, jaką podjęła Roth.

divergent GIF


Seria Akademia wampirów, tom trzeci – Pocałunek cienia

Z tą serią moja relacja nie od początku była pełna serduszek. Pierwszy tom przeczytałam, bo wampiry były w nazwie, a ja szukałam czegoś podobnego do Zmierzchu. Podobał mi się, ale bez szału. Po drugi tom sięgnęłam kilka miesięcy później. Już wydawał mi się lepszy, ale dalej bez przesady. W trzeci zaopatrzyłam się przypadkiem, gdy likwidowali najlepszy krakowski Empik (ten na rynku) i wyprzedawali cały asortyment za grosze. Wtedy w oko wpadł mi Pocałunek cienia i uznałam, że biorę. Zabrałam się za niego chwilę później i… tak oto moi państwo pokochałam Akademię wampirów.

Przez pierwsze dwa tomy autorka wprowadza wątek miłosny między Rose a Dymitrem. Czytelnik powoli zakochuje się w ich relacji, zaczyna im kibicować i chce dla nich jak najlepiej. A tu co? Pod koniec trzeciej części Mead postanawia przemienić Dymitra w strzygę. (Trochę oszukana ta śmierć, ale wszyscy bohaterowie myśleli, że Dymitr nie żyje, więc się łapie). Pamiętam wieczór, podczas którego to czytałam. Najpierw byłam przekonana, że coś źle zrozumiałam. Zaczęłam więc czytać ten fragment od nowa, ale treść dalej była taka sama. Dopiero po chwili do mnie dotarło, co się właśnie stało z moim ulubionym bohaterem. I wtedy zaczęłam się trząść i płakać. Najlepsze, że ja nawet nie pomyślałam o zamówieniu kolejnych tomów! Byłam przekonana, że los Dymitra jest przypieczętowany i że pozostałe trzy części będą pozbawione tego bohatera. Jednak na gwiazdkę dostałam od koleżanki Przysięgę krwi, po której przeczytaniu odzyskałam nadzieję. I właśnie dlatego tak bardzo kocham Akademię wampirów – za te wszystkie emocje, które towarzyszyły mi przy lekturze. Teraz noszę się z zamiarem odświeżenia sobie całej serii, bo kurczę, ja chcę jeszcze raz!

the movement GIF


Seria o Harrym Potterze – tom piąty i tom szósty

W przypadku Harry’ego mam do opowiedzenia o dwóch bohaterach, których śmierci mnie mocno zabolały. Więzień Azkabanu jest moją ulubioną częścią. Miałam taki okres, w którym jego ekranizację oglądałam na okrągło; ledwo film zdążył się skończyć, ja już włączałam go od początku. Bardzo polubiłam Syriusza i już ułożyłam sobie w głowie alternatywne życie Harry’ego po spotkaniu swojego chrzestnego. Już miało być kolorowo, mieli razem zamieszkać, a wredne wujostwo miało już nigdy więcej nie gościć w życiu chłopca. A tu co, przychodzi piąty tom i Syriusz umiera. I do dziś sądzę, że można było mu zaoferować lepszą śmierć. Wpadnięcie za zasłonę? Ha! Kompletnie to do mnie nie przemawia.

Druga postać do profesor Dumbledore. Uwielbiałam tego wiekowego staruszka, który zdawał się wiedzieć wszystko, a nie chciał się tym z nikim podzielić. Byłam bardzo niepocieszona jego śmiercią, bo wydawało mi się, że bez niego Harry nigdy nie będzie w stanie pokonać Voldemorta. Do tego jakby nie było Dumbledore był stałą postacią w całym cyklu, więc ja nawet nie podejrzewałam, że coś mu się kiedyś stanie.

harry potter every day im tumblin GIF


Serial BBC – Sherlock

Ten serial to… złoto. No po prostu złoto. Pierwszy sezon skupia się w sumie na rozwiązywaniu różnych zagadek kryminalnych. Ale dopiero w drugim zaczyna być dostrzegany prawdziwy geniusz tej produkcji. W pewnym momencie Sherlock umiera. John cierpi, cała reszta w sumie nie wie, co się wydarzyło, ale wszyscy autentycznie przeżywają żałobę po ekscentrycznym panie detektywie. Byłam zaskoczona takim zwrotem akcji, bo jak to tak zabić główną postać i robić kolejne odcinki? Ale w kolejnych epizodach było jeszcze lepiej. Dowiadujemy się, że Sherlock tak naprawdę nigdy nie umarł, że tylko upozorował swoją śmierć. Później się dowiadujemy, o co dokładnie chodziło, jak to zostało zrobione i po co to wszystko było – to jest zdecydowanie moja ulubiona część tego serialu.

benedict cumberbatch sherlock GIF


Koreańska drama – Goblin

Jest to świeży nabytek w tym gronie oraz w gronie moich ulubionych seriali. Była to też pierwsza koreańska drama, jaką w życiu obejrzałam (od niego się wszystko zaczęło!). Z fabuły wiemy, że Kim Shin jest goblinem, którzy od tysiąca lat chodzi z mieczem wbitym pierś i że pewnego dnia na jego drodze pojawi się dziewczyna, która będzie w stanie zobaczyć ten miecz, wyciągnąć go i tym samym zakończyć jego nieśmiertelne życie. Goblina, nie miecza. Także od samego początku widz wie, dokąd zmierza cała historia, ale mimo wszystko przez te trzynaście odcinków budujemy relację z bohaterami, zaczynamy im kibicować i przejmować się ich uczuciem, bo oczywiście do akcji wkracza wątek miłosny. I gdy w końcu wybiła godzina zero, to ja nie byłam na to przygotowana. Miecz zostaje wyciągnięty, a widz siedzi w osłupieniu. Aktorzy odwalili kawał świetnej roboty w tej scenie. Nie sposób jest się nie popłakać.

Najlepsze jest jednak to, że pozostają nam do obejrzenia jeszcze trzy odcinki. I to nie koniec emocji. W ostatnim epizodzie mamy do czynienia z jeszcze jedną śmiercią, której już nie sposób było przewidzieć. I tu mam wrażenie, że wywołuje ona jeszcze więcej emocji. Kim Shin w pewnych okolicznościach wraca na ziemię, odnajduje Ji Eun Tak (czyli tę, co miecz wyciągnęła), rozpoczyna z nią nowe życie, wszystko wydaje się iść po ich myśli, a tu nagły zwrot akcji i… Ji Eun Tak umiera. Na tej scenie wypłakałam kolejne morze łez. Najpierw niedowierzałam, potem byłam zła, później znalazłam mnóstwo innych lepszych zakończeń, a na sam koniec doszłam do wniosku, że na lepszy finał twórcy nie mogli się zdecydować.  Ostatecznie Goblin zafundował nam słodko-gorzkie pożegnanie z bohaterami z półotwartym zakończeniem, po drodze wywołując ogrom emocji, a takie produkcje są najlepsze. (Obejrzałam tę dramę już dwa razy, w strategicznych miejscach płakałam równie mocno, to musi coś znaczyć).

This is so sad T^T


Serial CW – The 100, sezon 2 i sezon 3

Na zakończenie trzy śmierci w jednym serialu, o które bardzo długo się fochałam i w sumie do tej pory jednej z nich nie przebolałam. Na samym początku mojej przygody z tą produkcją byłam zakochana w Finnie. Chciałam koniecznie obczaić aktora, który wciela się w tę rolę, więc chciałam go wyguglować, a że nie znałam nazwiska, to wpisałam frazę „Finn The 100”. A wujaszek dokończył „ … dies”. No i tak, w połowie drugiego serialu ta postać faktycznie umiera. Bolało mnie to, ale dobra, zasłużył sobie, a fabuła też musi być dla widza atrakcyjna.

Śmierć numer dwa następuje chyba w siódmym odcinku 3 sezonu. Ginie tam Lexa. Jakoś specjalnie jej nie kochałam, była po prostu spoko. Ale wkurzyłam się za sposób, w jaki zakończyli jej żywot. Ta bohaterka była ważną osobistością w fikcyjnym świecie, a twórcy poszli po najmniejszej linii oporu i sprezentowali jej budżetowy koniec. Według mnie zasługiwała na coś bardziej spektakularnego, a tak to jej śmierć ma wydźwięk „napadli ją jak szła po bułki”.

I śmierć numer trzy, ta, która dotknęła mnie najbardziej. W dziewiątym odcinku tego samego sezonu umiera Lincoln, moja najukochańsza postać z całego serialu, którą od początku do samego końca darzyłam równą sympatią i której w każdym momencie kibicowałam równie mocno. Wiem, że aktor wcielający się w tego bohatera po prostu odszedł z serialu, bo miał konflikt z reżyserem i po prostu nie wytrzymał. To właśnie o to jestem tak wkurzona. Że reżyser postawił na własne ego, a nie na dobro produkcji. I z tego powodu Lincoln w ostatnich odcinkach, w których żyje, został napisany w okropny sposób. Scenarzyści zupełnie zmienili jego charakter, niczym tej zmiany nie podbudowali, a to tylko po to, by mieć pretekst do egzekucji. I to z powodu Lincolna wkurzałam się na całe The 100, porzuciłam oglądanie po trzecim sezonie i postanowiłam, że więcej do tego serialu nie wrócę. Mój foch niedawno minął, jednak uraza pozostała.

we GIF



Mam nadzieję, że nie zrobiło się zbyt brutalnie i rozumiecie rozrywkowy charakter tego posta. W komentarzach możecie napisać jakie najlepsze śmierci fikcyjnych bohaterów wam przychodzą do głowy. Tylko proszę was bardzo, byście wyraźnie zaznaczyli tytuł i spoilery, bo nie wszyscy mogą znać dane dzieło, w tym ja.



 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



14 komentarzy:

  1. Popieram Twoje zdanie w kwestii Lincolna - strasznie mnie zabolała ta śmierć. Wtedy też pokochałam Octavię za to co przeszła! 😊 Oglądasz "American Gods"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy umierał Dumbledore to poczułam, że straciłam poczucie bezpieczeństwa. A co do Lincolna to po prostu gdy on umarł też byłam bardzo wkurzona. Nie wiedziałam, że aktor miał konflikt z reżyserem. Ale bez Lincolna jakoś ten serial stracił "to coś" dla mnie. Jednak nadal uwielbiam za Octavię.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, miałam kiedyś pomysł, by zrobić taki wpis, ale stwierdziłam, że byłby to za wielki spoilerowy pokaz :D :D

    "Wierna" - przeczytałam tylko pierwszą część, ale piąteczka, też zaspoilerowałam sobie śmierć Tris - tyle tylko, że ja przeczytałam komentarz na jakiejś facebookowej dyskusji. Byłam zła, byłam zdziwiona i wprost nie mogłam w to uwierzyć.

    "HP" - nigdy nie lubiłam Dumbledore'a :D Mnie chyba najbardziej ruszyła śmierć jednego z braci Wesleay, no i Cedricka, jeju! Zwłaszcza w wersji filmowej, wyłam jak bóbr, brrr!

    "Sherlock" - TO. BYŁO. GENIALNE. Dosłownie genialne. A moment ze śmiercią Mary, ze smutkiem Johna... Rozwalił mi serducho :<

    Reszty nie oglądałam/nie czytałam, więc nie przeglądam, coby sobie nic nie zaspoilerować ;)

    Pozdrawiam cieplutko,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O Goblinie mówiąc, w trakcie oglądania końcowych odcinków zastanawiałam się, dlaczego pociągnęli to dalej, zamiast skończyć przed niektórymi dodatkowymi wydarzeniami. Później jednak stwierdziłam, że hej, taki był ich zamysł i po coś to zrobili, więc dlaczego nie? Pogodziłam się z takim a nie innym zakończeniem i dzięki temu przeżyłam parę chwil więcej emocji i wzruszeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem w pełni dziwną osobą i się do tego przyznaję, bo jeszcze nigdy w życiu nie płakałam, podczas czytania jakiejkolwiek książki.
    Najbardziej ruszyła mnie jednak śmierć mojego ukochanego Tarrou z ,,Dżumy", a co do bardziej współczesnych książek, ciężko było mi pozbierać się po śmierci Kate z ,,Promyczka" i Eastona z ,,Naszego życzenia". Przy tym ostatnim serce pękło mi na milion kawałków.

    Ściski,
    Iza Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejjjejejej, prosiłam o zaznaczanie spoilerów ...
      Nie czytałam ani Promyczka, ani Naszego życzenia, także dziękuję :)

      Usuń
    2. @EwaSmaś powiem Ci, że ja sobie też Promyczka zaspoilerowałam przed przeczytaniem, bo czytałam jakiś post tematyczny u kogoś i tam właśnie była ta pozycja, i byłam naprawdę, naprawdę zła, bo właśnie wtedy miałam się za nią zabierać...

      Usuń
    3. Ja się tak do niej zbieram i zbieram, ale kiedyś się zbiorę! Tylko teraz mi się odechciało, bo wiem jak to się skończy :C

      Usuń
  6. Jeśli chodzi o "Wierną" to zgadzam się z Tobą. Byłam w kompletnym szoku, gdy okazało się, że Tris umiera!

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczynają od początku, muszę przyznać, że genialny pomysł na post! I tytuł i grafika, bo nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Także brawa :) Wyróżniasz się oryginalnością jeszcze bardziej niż zazwyczaj! Naprawdę podziwiam!

    A przechodząc do powieści to...
    ,,Niezgodna" przybijam piątkę, bo też sobie zaspoilerowałam trzeci tom przed czytaniem. Tylko tutaj jest dość ciekawa i śmieszna historia. Moja przyjaciółka zaspoilerowała mi ją przez przypadek, choć też jej nie znała, bo przez przypadek zaspoielrowała jej ją siostra naszej koleżanki, która tą książkę przeczytała szybciej niż my. Było to w gimnazjum i pamiętam, że wtedy też czułam się strasznie zła i smutna, bo w końcu to główna bohaterka. Ale teraz po sześciu latach od czytania tej książki zapomniałam o tym, i jak zaczęłam czytać ten post, to na początku byłam w szoku widząc tą pozycję, a później po raz drugi zaspoilerowałam sobie ten sam fakt xD. Nie no żartuję, z tym drugim razem, ale całkowicie o tym zapomniałam. Co do ,,Harry'ego Pottera" to czuję smutek jak myślę o tych dwóch postaciach :( Naprawdę! Ja jeszcze ubolewałam za każdym razem za Snape'em (?) i na filmach zawsze wtedy płaczę...

    Co do śmierci jaką ja wspominam to jest z ,,Igrzysk Śmierci"
    UWAGA SPOILER!
    i chodzi mi o Snowa, wydaje mi się, że jak na takiego okrutnika, miał naprawdę widowiskową śmierć, jakokolwiek dziwnie to brzmi...
    KONIEC SPOILERU!

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ile komplementów w jednym akapicie! Dziękuję <3

      A to ja tak miałam z Gwiazd naszych wina! Ja sobie zaspoilerowałam, potem przeczytałam i spoilerowałam wszystkim w szkole (ale oni prosili o spoilery albo im nie przeszkadzały xd). Długi czas minął od premiery książki i filmu więc ja już myślałam, że wszyscy to wiedzą xd. Po czym coś zaczęłam do koleżanki mówić o tym, a ona się na mnie obraziła, bo jej zaspoilerowałam niechcący XD

      Ja nigdy nie rozumiałam, czemu ludzie płaczą za Snapem XD

      Ah, Igrzyska. O nich nawet nie pomyślałam. A w sumie to jak się potoczyły losy SPOILER ALERT IGRZYSKA ŚMIERCI z tą prezydent 13 to tego się nie spodziewałam KONIEC SPOILERA

      Pozdrowionka!

      Usuń
  8. "Niezgodną" przeczytałam tylko pierwszy tom - szybko zaspoilerowałam sobie śmierć Tris i w sumie to straciłam ochotę na dalsze poznawanie serii.

    'Akademia wampirów" - ach, przypomniała mi się nasza zażrta dyskusja pod Mangghą. Jak wiesz, kocham tę serię i zgadzam się z każdym słowem, które napisałaś. Aczkolwiek i tak jestem team Adrian i żałuję, że Mead nie pokazała, że w życiu nie ma tylko jednej miłości.

    Żadnego z seriali nie oglądałam, ale lepiej chyba o tym nie mówić na głos.

    UWAGA! SPOILER DO "KRÓLA LWA"
    Śmierć Mufasy. To majstersztyk, to scena, która jest tak idealna, tak piękna, tak... jedyna w swoim rodzaju. Co dziwne, działa na mnie teraz bardziej, niż jak byłam małą dziewczynką.

    OdpowiedzUsuń
  9. O Boże, Lincoln! Uwielbiam tego pana i bardzo było mi szkoda, że go zabili. I zdecydowanie Syriusz oraz Dumbel - chociaż najbardziej płakałam po Syriuszu, odnośnie Dumbledora to bardziej byłam w szoku w stylu "jak oni sobie teraz poradzą?". Sherlok rozwalił system, też uwielbiam ten serial i mam nadzieję, że całkiem nie osiwieje, czekając na kolejny sezon. Odnośnie śmierci jestem też zła na serial Chirurdzy - tam poleciało kilku genialnych bohaterów. A tak to nic nie przychodzi mi do głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam podobne odczucia co do ciebie. Co prawda w Wiernej to było takie: co? jak? CO TU SIE STAŁO, do dziś tego nie rozumiem :D Za Dymitrem też płakałam, cholera, co ona narobiła, ale został mi jeszcze ostatni tom, za który nie umiem się zabrać, więc to wciąż przede mną.

    Zaspoilerowałam sobie Lincolna :(

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)