Jedno
jest pewne: tej recenzji nie można będzie nazwać recenzją.
~~~ Jak żyć? Jak? ~~~
Pamiętniki wampirów skończyły się w marcu, Pretty Little Liars na początku wakacji. Przez siedem lat z uwagą
śledziłam każdy odcinek z tych dwóch seriali. Przez większość czasu byłam na bieżąco
z każdym odcinkiem, wiedziałam, co się działo, przemęczyłam słabe sezony i
dotrwałam do wielkiego finału. Już wiem, kogo wybrała Elena, już wiem, kim jest
A. I przepraszam bardzo, co mam ze sobą zrobić? No a Shadowhunters nie oglądnę, bo to więcej mordowania się niż
przyjemności. Trzeba więc było poszukać czegoś innego.
~~~ Z czym to się je? ~~~
Ogólnie
zamysł serialu jest prosty, oklepany, schematyczny, a równocześnie pożądany i
wprost idealny. Paige Townsen (there’s no
„d” at the end) jest młodą studentką ekonomii. Mieszka w Los Angeles wraz z
dwójką przyjaciół; Cassie i Jakiem. Pewnego dnia mega wielkie hiper super
popularne studio filmowe ogłasza casting do roli August Roch, głównej bohaterki
w ekranizacji mega wielkiej hiper super popularnej serii książek alla Harry Potter. Paige namówiona przez
Cassie idzie sprawdzić swoje możliwości, i ku zaskoczeniu wszystkich, dostaje
rolę. Okazuje się, że studiowanie i bawienie się w aktorkę to nie będzie takie
łatwe zadanie, jak początkowo jej się wydawało. Mało tego, film jeszcze nawet
nie powstał, a dziewczyną już interesują się fotoreporterzy i wredne koleżanki
z branży.
~~~ Trójkąt miłosny musi być ~~~
No
a jak, nie dość, że w wiodącym wątku serialu, to jeszcze w filmie, który kręcą.
Paige stoi w obliczu wyboru pomiędzy mega przystojnym młodym aktorem, marzeniem
każdej dziewczyny, gwiazdą Hollywood – Rainerem Devonem, a swoim wieloletnim
przyjacielem, do którego czuje coś więcej, z którym łączą ją wspomnienia i z
którym próbuje wyjść z owianego złą słąwą friendzone’u, Jakiem. Zaś w Locked mamy tego samego cudownego
Rainera wcielającego się Noah i Jordana Wildera, pięknego chłopaczka, który z
trudem chowa swoją przeszłość i odgrywa rolę Eda. Nawiasem mówiąc jestem oboma
rękami i nogami za związkiem Paige z Jakiem. Podpisuję się pod nim uszami i
pachami, a jakbym miała dwa nosy to nimi też. Za to Rainer… on nawet nie jest
ładny! No przepraszam, ale kurczę, mając do wyboru muśniętego słońcem,
uśmiechniętego, młodego, prostokątno-szczękowego Jake’a i wiecznie
nieogolonego, niby czornego a białego, zapijaczonego Rainera, decyzja chyba
podejmuje się sama.
A
tak poza konkursem, Rainer też wam przypomina z wyglądu młodszą wersję
Wolowitza z Big Bang Theory czy to po
prostu ja?
~~~ Jestę detektywę ~~~
Famous In Love jest do bólu przewidywalne. W serialu pojawia się wątek
z jedną bohaterką, Tangey, i pewną Chinką, której imienia za grosz nie wymówię,
a co dopiero mówić o pisaniu. (Żułi Fej? Plus minus coś takiego). Między tymi
dwoma paniami zaistniała pewna sytuacja, która wymagała rozwiązania. Wszyscy
debatowali, obchodzili, kombinowali, oszukiwali, robili afery… tak przez trzy? cztery
odcinki? W pierwszym momencie sobie wykminiłam, jak mogliby to zrobić, by
wszyscy byli zadowoleni. I bum, sprawdziło się!
To
samo z Cassie. Jej wątek i powody, dla których robiła pewne rzeczy, o których
dowiadujemy się w ostatnich dwóch odcinkach, ja już się domyśliłam w pilocie. Z
Alexis aka producentką podobnie, wiedziałam, że to się tak skończy. Ale żeby
było śmieszniej, nie poczułam się wykorzystana ani zawiedziona, że twórcy mnie
nie zaskoczyli, wręcz na odwrót. Przez krótki moment mogłam pławić się w sławie
niczym Sherlock Holmes. „Poddani, oto ja, Ewa, tegoroczna maturzystka i mistrzyni
kierownicy, jedyna słuszna prawa żona Deana Winchestera i kochanka Edwarda
Cullena, przewidziałam rozwiązanie nie jednego, nie dwóch, nie trzech, a
czterech! wątków z Famous In Love.”
~~~ A jednak, serial
zaskoczeń? ~~~
Pierwsza
niespodzianka czeka nas już w czołówce i napisach. Za serial odpowiada Marlene
King, czyli ta sama pani co za Pretty
Little Liars. Taki randomowy fakt z mojego życia. Od jakiegoś czasu
prężniej zwracałam uwagę na członków obsady wymienianych w odcinkach i od
niedawna King była zapisywana jako „I. Marlene King”. Myślałam, że chodzi o to,
że ona jest pierwszym reżyserem, a ktoś tam jest drugim, ale to się cały czas
powtarzało. W końcu wpisałam jej nazwisko w Google. Okazuje się, że to skrót od
jej pierwszego imienia, które brzmi Ina. Geniusz objawia się w najmniej
spodziewanych momentach.
Później
się okazuje, że jedną z ról gra Amber z Tajemnic
domu Anubisa. Szkoda, że pojawia się tylko w pilocie i to tylko na kilka
chwil, no ale i tak się zdziwiłam i podjarałam. A pamiętacie może Jo z Big Time Rush? Ona w Famous In Love dostanie trochę więcej
niż pięć minut w kreacji, której na pewno się nie spodziewałam.
Sztosem
był odcinek numer dwa. Jest sobie scena, prowadzony jest normalny dialog, a
nagle w tle słyszę piosenkę. I tak sobie myślę, że jakaś taka znajoma. No ale
czekam, aż ktoś zacznie śpiewać. A tu nagle bum, olśnienie. Toż to przecież Cool Me Down Margaret.
Nie
mogę też pominąć gwiazdki Disneya znanej z takich szalonych produkcji jak Shake It Up!, gdzie wprost nie mogłam
jej znieść i nie byłam w stanie oglądać tego serialu z powodu na jej obecność.
Główna rola FIL należy do Belli
Thorne.
A
hit hitów? Uroczy grubasek aka Jacob Kowalski z Fantastycznych zwierząt i jak je znaleźć gra w Famous In Love… siebie samego. Dostał jedną minutową scenkę, ale to
w zupełności wystarczy, by wywołać wielkiego banana na twarzy.
~~~ O wilku mowa ~~~
Obsada
to temat na osobny esej, poemat albo serię książek. U-wiel-biam. Bella Thorne
idealnie sobie daje radę. Bardzo dobrze wciela się w postać zagubionej i trochę
nieogarniętej, za to inteligentnej Paige. Gwiazdka Disneya już dawno dla niej
zgasła, bo to jak gra teraz, nie ma nic wspólnego z tym, co było kiedyś w
telewizji dla dzieci. Mam do niej tylko jedną uwagę; zagryza wargę. Nie robi
tego natrętnie, nie jest to przerysowane, wręcz wpasowuje się w kontekst, no
ale wiecie, Grey nie zapomina, Grey niszczy umysły. Thorne zagryza wargę milion
razy lepiej niż Anastasja, jednak moje życie już na zawsze zostało naznaczone
przez wywracanie oczami, świętego Barnabę, wewnętrzną boginię i takie tam inne pierdołki.
Wprost
nienawidzę postaci Alexis. Toż to żmija ubrana w wyciętą sukienkę i grająca w
Hollywood. Jake to moja miłość i cierpiałam razem z nim. Cassie jest tak dobrze
wykreowaną postacią, że z powodzeniem bym ją podkradła. Nawet Rainer jest
całkiem spoko, chociaż do Jake’a się nie umywa. Rachel grana przez Jo z Big Time Rush jedynie mi nie leży. Nie
wiem, nie potrafię dopasować sobie tej konkretnej aktorki do tej roli. Za to
Jordan… Jordan! Jak mam zdradzać swoich mężów to tylko z nim, nieważne, że nie
jest święty.
~~~ Locked ~~~
Fabuła
tego filmu wygląda na taką, co by zebrała milion pińset hejtów od krytyków
filmowych. To zbiór wszystkich pomyłek, jakie tylko można popełnić. Trójkąt
miłosny, niezdecydowana dziewoja, dwóch facetów na każde jej skinienie.
Ale
od początku. Nie wiem, czy taki był zamysł od początku całego serialu, czy po
prostu pod koniec się ogarnęli, ale w końcu dobrze wyszło, a moja cierpliwość
została wynagrodzona. Wiemy, że Paige ma grać główną rolę w Locked. Wiemy, że Rainer i Jordan mają
grać jej facetów przybocznych. Jednak gdy pokazywana jest scena, w której kręcą
dane zdarzenie z filmu, ono w ogóle nie ma sensu. To zwykłe przerzucanie się
słowami, dialog bez żadnego pokrycia, wszystko wyjęte z kontekstu i
przypominające moje stare fanfiction na blogu. Dramy, dramy, źle zrobione
dramy. W jednym z ostatnich odcinków Paige podchodzi do reżysera z listą pytań
i dopiero wtedy dowiadujemy się, o co chodzi w tym całym Locked. I szczerze powiem, czytałabym. Tak bardzo bym czytała,
gdyby to się ukazało w wersji książkowej.
~~~ Kogel-mogel i Mamma mia! w jednym ~~~
Ten
serial będzie idealny dla wszystkich fanów Pretty
Little Liars. Znajdziemy tu intrygi, kłamstwa, zabójstwa, więcej kłamstw,
zdrady i jeszcze więcej intryg. Za to klimat całej produkcji porównałabym do
mojej ukochanej Plotkary. Tak samo
bohaterowie kopią pod sobą dołki, zabiegają o popularność, wywołują dramaty.
Paige byłaby odpowiednikiem Dana, Rainer to zdecydowanie Serena, Alexis to
Blair, Jordan to Nate.
I
sama w to nie wierzę, ale zauważam pewną analogię do Big Time Rush. Może dlatego, że jestem fanką? Pamiętacie to piękne
przesłuchanie w Minnesocie, w którym chodziło o Jamesa a skończyło się na
Kednallu i piosence o wieprzu? To otworzyło im drzwi do sławy. Tak samo musieli
sobie radzić z popularnością, fanami, dziennikarzami, z rozpoczęciem nowego
życia. W Famous In Love mamy ten sam
schemat, tyle że dotyczący pewnej dziewojki, a nie czterech facecików.
~~~ Nie samym daniem głównym człowiek żyje ~~~
Oprócz
wątku dotyczącego Paige i jej kariery, dostajemy całkiem sporo takich drugo-,
trzecioplanowych, które są lepsze niż ten wiodący. Życie osobiste Rainera
zostało tak dobrze zarysowane. Przeszłość i tajemnice, które skrywa Jordan to
po prostu majstersztyk. Okazuje się też, że rodzice nie są tacy niewinni, mają
nawet więcej za uszami niż ich dzieci.
Tutaj
każdy ma szansę się wykazać, bo każda postać ma swoją własną historię do opowiedzenia.
I ja wiem, większość jest skrajnie nieprawdopodobna, ale mimo wszystko
poznajemy tych bohaterów, wiemy, co się z nimi działo zanim zaczął się szum na Locked. Po prostu im kibicujesz. Albo
nienawidzisz, zależy o kogo chodzi. Ciekawi cię, co tam nowego planują odwalić,
byleby osiągnąć swój cel.
~~~ Największa wada? ~~~
Famous In Love nie jest bezbłędne. Nie aspiruje do bycia czymś
wartościowym. Nie zmieni ci życia. A jednak to jest serial, który może ci je
uratować, gdy umierasz z nudy, gdy masz tak dużo rzeczy do zrobienia, że nie
wiesz w co ręce włożyć, gdy masz maturę za rogiem i potrzebujesz chwili na
odstresowanie. I tu pojawia się ta wada. Serial póki co ma tylko 10 odcinków.
10. To jest o jakieś 20 za mało. Na moje nieszczęście zaczęłam go oglądać po
godzinie dwudziestej. Jak zahipnotyzowana włączałam kolejne epizody i w ogóle
nie czułam upływającego czasu. Ostatni raz byłam tak podjarana, gdy oglądałam
pierwsze trzy sezony Supernatural.
No, potem jeszcze była Anne with an E , ale to dowiecie się
niedługo.
Tę
„recenzję”, czy raczej może rozwlekły wywód z dużą ilością emocji i zdjęć, mogę
zakończyć zdaniem: gdzie, do cholery, jest drugi sezon?
Z chęcią to zobaczę jako maniak oglądania seriali i filmów :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji nominowałam cię do tagu :D
http://tiggerssreads.blogspot.com/2017/09/071-back-to-school-tag.html
Dziękuję! Mam nadzieję, że uda mi się odpowiedzieć wcześniej niż w grudniu xd
UsuńZaczęłam oglądać jakiś czas temu z nudów. Może mnie jakoś specjalnie nie zachwycił, ale oglądam. Przede mną jeszcze ostatni odcinek.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mogę się przekonać do Paige, czasem trochę mnie irytuje. Za Rainerem to już w ogóle nie przepadam. I podobnie jak Ty uwielbiam Jordana! I tak sobie teraz myślę, że chyba w dużej mierze oglądam serial dla niego :D
Jordan jest najlepszy <3
UsuńJa czekam na drugi sezon
Bardzo lubię ten serial, choć tak jak wspomniałaś, nie jest on bez wad :) Czekam na drugi sezon, bo jestem bardzo ciekawa kogóż to wybierze urocza Paige #TeamRainer :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
czytelniczkaa97.blogspot.com
#TeamJake. I kropka xd
UsuńUwielbiam ten serial choć jest do bólu przewidywalny. Obejrzałam go w jedną noc !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/09/53-recenzja-hopeless-colleen-hoover.html
Witam w klubie :D
UsuńSięgne po niego z chęcią ponieważ uważam, że czas wyjść poza strefe komfortu ale czy teraz? Mam jeszcze 5 seriali do "ogarnięcia", ale w nieodległej przyszłości?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka c:
https://miedzynamiksiazkami.blogspot.com/
Powiem tak.
OdpowiedzUsuńTo. jest. genialne. W sensie ta recenzja, bo serialu jeszcze nie oglądałam. :D Poprawiłaś mi tak niesamowicie humor, że nawet sobie nie wyobrażasz :D Ja to chcę obejrzeć, nie ma innej opcji haha :D A co najlepsze? Dochodzę prawie do końca tekstu i patrzę na zegarek, jest tuż przed 19, w myślach "cholera, ile to może mieć odcinków?" i jak na zawołanie u Ciebie fragment, że tylko 10 i że zaczęłaś godzinę później niż ja mogę :D Niech mnie ktoś powstrzyma, bo ja jutro muszę wcześnie wstać, prooooszę ;D
Dziękuję! Taki był plan :D.
UsuńIncepcja, synchronizacja i tak dalej... to wszystko było zaplanowane.
Nie będę cię powstrzymywać, oglądaj koniecznie i to zaraz!
Aktualizacja:
UsuńWłaśnie skończyłam, więc... gdzie, do cholery, jest drugi sezon?! xDD OMG, mój mózg wyparował :D Nie wiem ile razy gadałam do ekranu, gdy działo się coś, co przewidziałam albo wręcz przeciwnie :D (Ogólnie uwielbiam komentować takie rzeczy, w domu myślą, że z kimś gadam przez telefon, a ja po prostu krzyczę na postaci xD) I ja chcę film Locked!! Kocham wszystko co jest związane z podróżami w czasie :D Co do aktorów, to nie za bardzo lubię odgrywającą Paige :/ No i raz jestem #teamJake, a raz #teamRainer (to zależy, który z nich robi w danej chwili jakąś głupotę xD), ale przez cały czas chyba byłam w #teamJordan xD
Trochę poszperałam i nowy sezon podobno dopiero w 2018 ;c Ale, ale! Ogólnie serial jest oparty na książce, okej. Ale na lubimy czytać pojawiło się Locked jako książka, więc moooooże i u nas będzie? :D Haha, albo po prostu niech wyjdzie film naprawdę, gdzie wszyscy grają z serialu :P
Łączmy się w bólu oczekiwania na kontynuację. Chlip, chlip.
UsuńJa wtedy zawsze piszę do przyjaciół a oni biedni nie ogarniają, o co mi chodzi XD
Locked <3
Pięknie to ubrałaś. #TeamJordan niezależnie od sytuacji a co do reszty to się zobaczy xd.
Serial jest oparty na książce?! Gdzie?! Jakiej?!
Myślisz, że to to samo Locked?
Nie widziałam tego serialu, ale myślę, że nie trafiłby w moje gusta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Przyznam szczerze, że nie oglądałam żadnego z przytaczanych przez Ciebie seriali, ale właśnie skończyłam genialny serial "Frankie i Grace" więc może jednak coś zacznę oglądać ;)
OdpowiedzUsuńHmmm zgubiłam się gdzieś w połowie wywodu hue hue Serialu nie oglądałam i raczej nie obejrzę, bo to nie mój klimat, ale! Kocham "Pamiętniki..." i ubolewam, że niestety dobiegły końca :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
shevvolfxczyta.blogspot.com
Czemu się zgubiłaś? ;/
UsuńJa o dziwo nie tęsknię. To znaczy pierwsze tygodnie były dziwne bez nich, ale teraz mi przeszło i się cieszę, że już nie pociągnęli dalej tych wątków
Haha padłam. :D Świetnie opisałaś ten serial i nawet nie wiesz jak mnie zachęciłaś pomimo tych minusów. :D Moje ukochane Pamiętniki Wampirów się skończyły i złapałam kaca, bo do tej pory żadnego serialu nie obejrzałam. Ale cóż, postanawiam chyba w końcu pokonać mojego kaca!
OdpowiedzUsuńMiło mi <3.
UsuńW takim razie zachęcam i kibicuję, by ci się spodobał ;)
Super recenzja. Jeżeli chodzi o serial to zdecydowanie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Nie wiem, gdzie drugi sezon, ale tak dobrze, jak przy tej recenzji, to już dawno się nie bawiłam:) I to pomimo tego, że zupełnie, ale to zupełnie nie jarają mnie tego typu historie. Jak widać wolę o nich czytać, zwłaszcza gdy dużo w recenzji fangirlizmu:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
Miło mi <3
UsuńJa mam obecnie fazę na Ricka i Morty'ego, ale pewnie jak sezon 3 się skończy to znów stanę przed odwiecznym pytaniem serialo- i książkomaniaków "co teraz zrobić ze swoim życiem?!".
OdpowiedzUsuńNa razie nie zaczynam nic nowego bo niedługo obrona, a jestem mistrzem w odkładaniu wszystkiego na później. Jak się wyrobię to obczaję ten serial. Na razie zostało mi parę odc. R&M i Breaking Bad. :P
Pozdrawiam. :D
Rozumiem cię doskonale i trzymam kciuki za wydłużenie doby na większą ilość seriali :D
UsuńTakie same odczucia (odnośnie braku kolejnego sezonu) miałam po obejrzeniu "Visitors". Zakończyli w genialnym momencie, gdy naprawdę zaczynało się dziać, a tu lipa. Kontynuacji nie ma :/ Podzielam zdanie co do "Shadowhunters". Bardzo żałuję, że nie nakręcili kolejnego filmu, tylko przenieśli się na wersję serialową, bo to jakoś do mnie nie przemawia. Zwłaszcza zmiana aktorów :/ Reszty seriali nie znam, ale bardzo fajnie się wyżywasz tutaj na tym nowym serialu ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa już nie wiem, które zło gorsze jeśli chodzi o Dary anioła xd
UsuńCzy ja wiem, czy wyżywam...
A ja pierwszy raz o tym serialu słyszę, ale jakoś mówiąc szczerze nie za bardzo do mnie przemawia. Może dlatego, że ja uwielbiam Grę o tron, Once upon a time i American Horror Story - a to zupełnie inne klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Słyszałam o tym serialu, ale jakoś szczególnie mnie nie zachęcił, raczej nie przepadam za serialami opowiadającymi o "prawdziwym" życiu. Wiesz, bez wątków fantastycznych :D Muszę ponadrabiać trochę seriali, szkoła się zaczęła, to i trzeba się jakoś odmóżdżyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niebieskie Iskry
Prawdziwe życie jak prawdziwe życie, to raczej jego dość mocno abstrakcyjna wersja xd
UsuńO matko, jaki przystojniak tam jest!! Jakoś nigdy nie oglądałam żadnych seriali bo po prstu nie mam na to zwyczajnie czasu, ale niedługo zaczną mi się zajęcia na uczelni i będę mieć na pewno więcej czasu, niż teraz, podczas codziennej pracy i wtedy zabiorę się za ten serial i nadrobię swoje zaległości w tym temacie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A żeby to tylko jeden przystojniak tam był!! <3
UsuńŚwietny wpis! Przyznam się bez bicia, że o większości nie miałam zielonego pojęcia :) ja raczej siedzę w serialach azjatyckich, może i te Ciebie zainteresują? :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam głowy do oglądania seriali, szybko mi się nudzą po prostu.
OdpowiedzUsuńJuż wiem co będziemy oglądać z żoną w najbliższy weekend :) Ja jestem zwolennikiem seriali z mniejszą ilością odcinków w sezonie, przynajmniej treść jest skomasowana, a nie rozciągnięta oby tylko dobić do 22 lub 23.
OdpowiedzUsuńTo ten spełni twoje oczekiwania :D
UsuńMało ambitne seriale też muszą istnieć z aspektów czysto rozrywkowych :D Najśmieszniejsze jest to, że losy bohaterów i tak potrafią wciągać, że czeka się z niecierpliwością na kolejny sezon :)
OdpowiedzUsuńno może mi się spodoba, zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam PLL, więc chętnie "przetestuję", czy ten serial także wpadnie mi w oko :) Wydaje się fajną propozycją na długie jesienne wieczory ;)
OdpowiedzUsuńTo niestety zdecydowanie seria nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
"Fabuła tego filmu wygląda na taką, co by zebrała milion pińset hejtów od krytyków filmowych." Wiecej mi nie trzeba! Idę oglądać.. :-)
OdpowiedzUsuń