Te
posty powstają w zbyt szybkim tempie! Ale kurczę, co ja poradzę, że żywię
bezgraniczną miłość do wszelkich seriali, a wakacje pomagają mi w pielęgnowaniu
tego uczucia? Tym sposobemmam dziś dla was kolejne trzy tytuły, które udało mi
się w ostatnim czasie obejrzeć.
Dobre Miejsce/ The Good Place: sezon 1
Z
tym serialem nie zaiskrzyło od pierwszej chwili. Chociaż może inaczej, pierwsze
odcinki podobały mi się, nie były jakoś specjalnie wybitne, ale zaciekawiły
mnie na tyle, by kontynuować oglądanie. Gdzieś w środku sezonu zaczęłam się
nudzić, ale również się nie poddałam. Odcinki są krótkie, mają po 20 minut i
jest ich 13, więc uznałam, że raz się żyje, nie ma co oceniać produkcji po
połowie, a najwyżej po drugą serię po prostu nie sięgnę. Cieszę się, że jednak
się nie poddałam i dokończyłam sezon, bo kurczę, plot twist z finału rozwiał
moje wszystkie wątpliwości.
Eleanor
umiera i… trafia do Dobrego Miejsca – będącego połączeniem wyobrażeń wszystkich
religii na temat nieba. Wszyscy są tu szczęśliwi, mili i przyjaźni, każdy
dostał specjalnie dla niego zaprojektowany dom, gdzie czeka na niego bratnia
dusza. Problem w tym, że coś poszło nie tak, bo Eleanor nigdy dobrą osobą nie
była, więc nie powinna trafić do Dobrego Miejsca…
The Good Place to w gruncie rzeczy serial komediowy, ale dość
niezwykły, bo umieszczenie akcji w „niebie” i przedstawienie pośmiertnego życia
bohaterów jest nietypowe. Jestem pewna, że znajdziecie tu mnóstwo świetnych
dialogów, przy których uśmiech nie będzie schodził z waszej twarzy, czy żartów,
przy których nie raz się zaśmiejecie. Ale aspekt rozrywkowy to nie wszystko,
twórcy poruszają tu też wiele moralnych i etycznych problemów, nad którymi
trzeba się zastanowić, bo odpowiedź nie jest taka prosta.
Najlepsze
jednak jest to, że przez wszystkie odcinki w pierwszym sezonie widz próbuje
dociec, co tu się wydarzyło, dlaczego błąd został popełniony, ale w dalszym
ciągu sądzi, że wszystkie zabawne sytuacje będą budowane właśnie na nim. No
cóż, przynajmniej ja tak myślałam i właśnie dzięki takiemu podejściu twórcom
udało się mnie zaskoczyć w ostatnim odcinku pokazując, że to wszystko było
przemyślane, każda rozmowa, każda sytuacja była na swoim miejscu. Po drugi
sezon sięgnę jak tylko skończę pisać ten post. Na pewno też dam wam znać, jak
wypada w porównaniu do pierwszego.
Life Sentence
Co
do Life Sentence, kierowały mną
czysto sentymentalne pobudki. Wieki temu dowiedziałam się, że ten serial
zaczyna być kręcony i że jedną z drugoplanowych ról ma zagrać Carlos PenaVega
czyli członek mojego all time favourite
band – Big Time Rush (nie oceniajcie). Do tego zainteresował mnie sam
pomysł na fabułę, więc nie było to jakieś zbyt duże poświęcenie.
Stella
Abbott od kilku lat choruje na raka. Wszystko wskazuje na to, że niewiele czasu
jej zostało. Mając dwadzieścia kilka lat decyduje się na życie pełne przygód,
bo w końcu nieuchronnie jej życie zbliża się do końca, więc warto jeszcze z
niego skorzystać. Wszystko zmienia się, gdy okazuje się, że Stella już nie
umiera, rak został wyleczony i nic już jej nie zagraża. Teraz dziewczyna musi
zacząć radzić sobie z konsekwencjami swoich wyborów z czasów, gdy umierała.
Okazuje się, że rodzina i mąż sporo przed nią zataili w przekonaniu, że
przecież ona i tak niedługo umrze.
Chociaż
pomysł jest dość oryginalny, całość wydaje mi się mocno przegadana. Nie ma
miejsca na domysły, bo twórcy zdecydowali się na wrzucenie Stelli-narratora,
która zza kadru praktycznie odpowiada na wszystkie pytania, szczegółowo
opowiada o swoich uczuciach i wątpliwościach. Do tego sama postać Stelli,
odgrywanej przez Lucy Hale, irytuje wyjątkowo mocno. Bardziej interesowały mnie
wątki poboczne niż ten główny, one po prostu mnie nie wkurzały. Carlos PenaVega
spisał się wybornie w swojej roli. To jego obecność wpakowała mnie w ten serial
i to ona trzymała mnie przy nim do samego końca. On i aktor grający Aidena,
brata Stelli. Gdyby nie ta dwójka, porzuciłabym oglądanie pewnie koło trzeciego
odcinka bo a) irytująca główna bohaterka, b) przegadana fabuła, c) trochę za
dużo wzniosłości i d) momentami było po prostu nudno.
Life Sentence nie jest serialem, który jakoś szczególnie się wyróżnia,
po prostu jest. Jak nie macie co innego oglądać, to włączenie jednego odcinka
będzie fajnym pomysłem. Ale tak na dłuższą metę? Trochę słabo. Produkcja została anulowana po pierwszym sezonie;
z jednej strony się nie dziwię, bo przyszłości tu nie było, ale z drugiej jest
mi trochę szkoda. Za to przyznać muszę, że finał pasuje idealnie i wszystkie
odcinki stanowią zamkniętą całość; bez zbędnych cliffhangerów i fałszywego żalu
z powodu braku kontynuacji.
The 100: sezon 4
Z
tym serialem mam bardziej zawiłą historię niż wam się może wydawać. Trafiłam na
niego w trzeciej klasie gimnazjum, tuż przed egzaminami. Wtedy były dostępne
dwa sezony, które zmaratonowałam w kilka dni, zakochując się w nich
bezgranicznie. W kolejnej serii podziały się rzeczy, po których długo miałam
focha na producentów. Ja rozumiem, że trzeba urozmaicić fabułę i zabić kilku bohaterów,
ale czemu akurat moich ulubionych? Do tego doszedł konflikt aktora grającego
moją ulubioną postać z reżyserem, w którego wyniku trzeba było się pożegnać z
jego obecnością w produkcji. I ja już byłam pewna, że pożegnam się też z całym
serialem. Trzeci sezon dokończyłam i powiedziałam stanowcze „nie” dla reszty.
Fabuła
The 100 jest stosunkowo prosta.
Ludzkość odwaliła na Ziemi manianę, uczyniła ją niezdatną do życia i
wystrzeliła się w kosmos, by tam spróbować przeżyć. Niedobitkowie utworzyli
Arkę – potężny statek utrzymujący wszystkich przy życiu, ale mający też swoje
słabe punkty. Blisko 100 lat po katastrofie okazuje się, że Arka nie pociągnie
już dłużej, trzeba wykombinować coś nowego. Szefostwo decyduje się więc na
wysłanie setki młodocianych kryminalistów na Ziemię, by sprawdzili, czy da się
już na niej spokojnie żyć.
Cóż
się teraz takiego stało, że wróciłam? Wakacje się stały, a ja uznałam, że w
sumie te trzy lata fochania się już nie brzmią tak walecznie, tylko po prostu głupio.
Zdecydowałam się zaryzykować, włączyć pierwszy odcinek czwartej serii… no a
potem poszło. Oczywiście nie mogę tu mówić o takiej samej genialności, która
wcześniej towarzyszyła tej produkcji, ale porównując czwarty sezon do
trzeciego… to poziom wzrósł i to sporo.
Odnoszę
wrażenie, że przy produkcji czwartej serii The
100 to żaden fizyk nie pracował, nie skonsultowano się z nimi przy pisaniu
scenariusza czy kręceniu ujęć z efektami specjalnymi, bo w tym świecie
wszystkie prawa fizyczne wydają się nie istnieć. Większość pewnie nawet tego
nie zauważy, bo przeważna część dialogów dotycząca nauki czy techniki jest
ozdobiona specjalistycznymi słówkami, których przeciętna blond głowa nie
ogarnie, ale chcąc nie chcąc ja jestem po matfizie, więc trochę tam o tej
fizyce posłuchałam i niestety, niektóre błędy udało mi się wyłapać.
Jestem
za to ucieszona, bo bohater, który irytował mnie przez cały serial, w czwartym
sezonie w końcu mógł powąchać kwiatki od spodu. Poza tym Clarke dalej mnie
wkurza, chociaż już trochę mniej pokazuje cycki. Bellamy dalej jest spoko,
Octavia miała lepsze dni, Raven wymiata jak zawsze, Monty jest tak samo uroczy,
a Murphy w końcu daje się lubić! Po piątą serię sięgnę na pewno, bo kurczę,
chyba jednak się stęskniłam za tym światem i jego bohaterami.
A
więc tak, to tyle na dziś. Jeśli oglądaliście któryś z powyższych seriali, to
śmiało piszcie, co o nich myślicie! I jeśli macie mi coś fajnego do polecenia,
to także przygarnę z wielką radością porcję kolejnych tytułów do obejrzenia.
Pamiętajcie
też, że jeśli chcecie być na bieżąco z moimi poczynaniami serialowymi, to
możecie zaobserwować mnie w aplikacji TVTime
– jestem tam pod pseudonimem ToReadOrNotToRead.
nie wiem który raz to powtarzam ale the 100 to moja absolutnie ulubiona produkcja i nie potrafię zwracać uwagi na błedy w sytuacji gdy jestem przytłoczona mnóstwem emocji. i tak, rozumiem twojego focha, ale dla mnie ta scena gdy moja ukochana postać umiera - sprawiła że ten serial jest wyjątkowy. Czytałam artykuł, gdzie reżyser się wypowiadał, że właśnie nie obchodzi go że ludzie się obrażają bo ten serial ma za zadanie przede wszystkim wywołac emocje, złościć i wkurzać. gdyby nie ta smierc - octavia nie przeszłaby takiej metamorfozy i sezon 4 jak i 5 nie miałyby racji bytu. w kazdym razie po aktualnej serii mam prawdziwego kaca i nie mogę doczekać się szóstki ;)
OdpowiedzUsuńTeraz doceniam śmierci bohaterów, bo jednak dobrze, jak serial wywołuje emocje. Ale coraz bardziej irytuje mnie powielanie pomysłów
Usuńw sezonie 6 ma byc cos nowego, reżyser zatrudnił nowe osoby do pisania scenariusza ;) chociaż ja nie odczułam tego powielania pomysłów, fakt były zbieżne watki, historia zataczała koło, ale było to zupełnie inaczej ujęte i z innych perspektyw przedstawione :>
UsuńOglądałam The 100, ale przerwałam oglądanie pod koniec drugiego sezonu, bo jakoś się nie wciągnęłam. Uznałam, że nie ma co się zmuszać, tym bardziej, że tyle innych seriali czeka na uwagę :)
OdpowiedzUsuńO pozostałych dwóch produkcjach pierwszy raz słyszę, a raczej czytam ;) Nie dziwi mnie to, bo raczej nie jestem na bieżąco z serialami, ale pierwszy zapowiada się całkiem ciekawie.
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
The 100 pierwszy sezon najlepszy, pod koniec drugiego już się robi średnio, a potem jest tylko gorzej xd.
UsuńThe Good Place kocham miłością bezgraniczną:) i czekam na sezon 3 z The 100 mam podobnie jak Ty skomplikowany związek, 1 sezon był super, 2 był dobry ( lubiłam Mount Weather ;)a potem to już było coraz gorzej nie wspominając o Pani w czerwonej sukience. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja oglądam ten serial pomimo tego że czasem siedzę i łapię się za głowę. Nie widziałam tylko Life Sentence, może wciągnę bo akurat jestem na głodzie ;)
OdpowiedzUsuńHaha, pani w czerwonej sukience w The 100 to był istny hit XD. Ja też się łapię i już sobie postanowiłam, że skończę się torturować po 5 sezonie, a tu klops, bo w sumie to jestem ciekawa jak rozwiążą sytuację w 6
UsuńŻadnego z tych seriali nie oglądałam, ale dużo dobrego słyszałam o The 100 więc kiedyś może go obejrzę :D obecnie oglądam 20 innych 😂
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
"Dobre miejsce" to fenomenalny serial :D Jest niesamowity i nie mogę się doczekać 3 sezonu. Z kolei "Life sentence" mam dopiero w planach :D
OdpowiedzUsuńThe 100... oglądałąm pierwszy sezon... i drugi chyba też, tak mi się wydaje. :D Ale już po prostu się znudziłam i szczerze, to nie chce mi się tego oglądać już. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
To dalej nie oglądaj, bo nie warto XD
UsuńThe 100 zaczęłam oglądać kilka miesięcy temu ale skończyłam na drugim albo trzecim odcinku i nie mogę się zebrać, mam mało czasu a aktualnie kocham serial polski - Korona królów !!
OdpowiedzUsuńO matko, Korona królów, nie cierpię! XD
UsuńJa ostatnio jestem anty fanką seriali. Bardzo ciężko mi coś wybrać dla siebie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe seriale, ja przyznam, że nie mam czasu by je oglądać. A jak mam chwilę, to jednak wybieram książkę.
OdpowiedzUsuńLubię oglądać seriale ale z dość specyficzną fabuła :) the 100, 3% , stranger things itp ;) polecam
OdpowiedzUsuńO The 100 piszę, a 3% mam w planach
UsuńW tej chwili oglądam Arrow, więc nie mam czasu na inne seriale (zostało mi kilkadziesiąt odcinków do obejrzenia), ale the 100 mnie zainteresował. Muszę na niego zerknąć.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych serialach, zresztą w serialach mam straszne zaległości. Muszę nadrobić, a jaki pierwszy onbejrzę The good place, zaciekawiłaś mnie swoją recenzją
OdpowiedzUsuńThe Good Place mam już na liście "do obejrzenia" - koleżanka poleciła. Również mam dużo porozpoczynanych seriali i boję się zaczynać kolejne. :)
OdpowiedzUsuńThe 100 jakoś znużyło mnie po 2 sezonie. Niecierpliwie czekam na, z jakiegoś powodu opóźnienioną, dalszą emisję Into the Badlands i Originals ;-)
OdpowiedzUsuńTo po 3 sezon The 100 nie sięgaj nawet xd
Usuń,,The good place" bardzo mnie zaintrygował, bo akcja w niebie rzeczywiście pod tym względem może być nietypowa, ale też jakże ciekawa, dodaję do listy do obejrzenia! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Mnie nie ciągnie do takich seriali.
OdpowiedzUsuńObejrzałam sobie "The 100" pierwszy sezon, ale nie est to produkcja dla mnie. Swoją drogą, zawsze czytam sobie ten tytuł jako "The sto".
OdpowiedzUsuń"Life sentence" mnie mimo wszystko kusi.
Ja kiedyś podawałam ten tytuł koleżance i chciałam, żeby dobrze zapisała. Mówię jej "The hundred", a ona zapisuje jak słyszy. To ja do niej też "The sto" XD
UsuńDobre miejsce to jeden z najlepszych seriali, jaki ostatnio obejrzałam. Ciekawy pomysł, zaskakujące wątki i do tego oryginalna forma. Poza tym pod warstwą komediowa kryje się dużo mądrych rzeczy o moralności, byciu dobrym itp. Ja byłam zachwycona dwoma sezonami.
OdpowiedzUsuń