Jak
już wspominałam w poście o najlepszych tytułach, z którymi miałam okazję
zapoznać się w ubiegłym roku, 2018 rok był rokiem średnim jeśli chodzi o moje
literackie doznania. Trafiałam na same mierne pozycje, których w tej chwili
nawet wszystkich nie pamiętam, bo były tak nijakie. Jednak w gąszczu tych
wodorostów i mułu, miałam nieprzyjemność przeczytać kilka takich, które się
wyróżniły – niestety, w tę złą stronę. O takich sobie pogadamy.
Zaznaczam
już na wstępie, że będę pisać o książkach, które przeczytałam w 2018 roku
(chociaż z tego co widzę, to wszystkie i tak w 2018 miały swoją premierę, ale
wiecie, nie przeczytałam wszystkich nowości). I najważniejsze – to mój
subiektywny ranking, nie musicie zgadzać się z moją opinią.
O
obecność na tej liście aż się prosi najnowsza książka ze świata Rhysanda i
Feyry czyli Dwór szronu i blasku gwiazd, która… była koszmarnie nudny. Jej
lektura nie wnosi absolutnie niczego do historii, którą poznawaliśmy z
wypiekami na twarzach w trzech pierwszych tomach. W tej „nowelce”, która ma być
pomostem do dalszych opowieści, znajdziemy ogromną ilość seksu, ohydne żarty,
ciągłe narzekanie Feyry, więcej seksu, brak pomysłu na prezenty, ubolewanie nad
brakiem pieniędzy, więcej seksu, narzekanie na nadmiar pieniędzy, nadskakiwanie
siostrom Feyry, więcej seksu i problemów z pieniędzmi, więcej świątecznych
dylematów. Po skończeniu tej powieści czułam, że jej wydanie było
marnotrawstwem papieru. A mam tak naprawdę bardzo rzadko.
Kolejny
tytuł to niestety, ale dziecko naszej polskiej autorki. Mam tu na myśli Perłową
damę (swoją drogą ciekawe, ale pierwszy tom, czyli Król kier, nie pojawił się w moim zestawieniu najgorszych książek
2017 roku… chyba to dlatego, że wygryzła go Michalak z Haner). W tej powieści
znajdziemy mnóstwo schematów, a niekiedy wręcz scen zaczerpniętych z innych
znanych książek, przepisanych bez żadnej obróbki, bez dodania do nich niczego nowego,
bez udawania, że to chociaż miało być oryginalne. Sylwetki poszczególnych
bohaterów praktycznie nie istnieją – nie mają oni żadnych charakterystycznych
cech, są po prostu nijacy. Relacje są sztywniejsze i nierzeczywiste. Do tego
fabuła wydaje się zmierzać donikąd… A najgorsze w tym wszystkim jest to, że
będą kolejne tomy.
Mam
tutaj niestety jeszcze jedną polską autorkę, której książka doprowadzała mnie
do białej gorączki. Bieg do gwiazd, który jest chyba najbardziej krzywdzącą
książką, jaką miałam okazję czytać na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Bohaterką powieści jest nastoletnia dziewczyna, u której kilka lat wstecz
zdiagnozowano cukrzycę. O ile mi wiadomo, cukrzyca to choroba cywilizacyjna.
Trochę upierdliwa i wymagająca wielu poświęceń, ale spokojnie przy odpowiednim
leczeniu da się z nią żyć długie lata. Co robi nasza główna bohaterka? Jęczy,
narzeka i próbuje się zabić, bo przecież cukrzyca to koniec świata, z tym nie
da się normalnie funkcjonować, jej życie jest skończone. A co robią jej
rodzice? Mają ją totalnie gdzieś, bo przecież cukrzyca to wstyd i uważaj,
dziecko, bo ktoś się o tym dowie! Bieg do
gwiazd propaguje złe wzorce, a do tego pokazuje zerową wiedzę na temat tej
choroby. Co jest podwójnie dziwne, bo rzekomo autorka sama na nią choruje…
Fandom! Ah, Fandom!
Moja i Uli z Drzwi do innego wymiaru ewidentnie ulubiona książka. Fandom miał wszystko. Wszystko, by móc
zostać świetną powieścią młodzieżową, z którą utożsami się każdy zapalony fan.
Wyszło jak zwykle, czyli zupełnie na odwrót. Cała fabuła kręci się wokół
Violet, która pewnego dnia wraz z przyjaciółmi trafia do świata z ich ulubionej
książki. Szkoda tylko, że fabuła tej fikcyjnej książki w książce jest tak
grubymi nićmi szyta, że aż nóż się w kieszeni otwierał, że ktoś może być aż tak
zakochany w czymś tak… złym, słabym, a wręcz momentami głupim. Do tego dochodzi
koszmarna kreacja głównej bohaterki, której przemyślenia będą mnie nawiedzać do
końca życia. Bo proszę was, kto w chwili grozy, musząc uratować dwie tonące
osoby cieszy się, że nie musi wybierać, bo jedna z nich już nie żyje?
I
ostatnia! Coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić, dlaczego Danielle Steel to swego
rodzaju guru powieści obyczajowych dla kobiet. Zdecydowałam się sięgnąć po
jedną z jej najnowszych książek czyli po Nie wszystko stracone. To pierwsze
spotkanie było koszmarnym przeżyciem, bo czułam się, jakby ktoś puszczał mi cały
czas ten sam film w kółko i w kółko. Na przestrzeni całej książki słyszymy
przynajmniej 50 razy historię głównej bohaterki; jak to dokładnie się stało, że
poznała swojego męża, czemu zrezygnowała z pracy jako projektantka i jak w
ogóle ten jej ukochany mąż umarł, nie zapisując jej nic w testamencie. W nocy o
północy wam to wyrecytuję, bo przy każdej okazji autorka powtarzała tę
historię. Tak jakbyśmy nie przeczytali jej już dwanaście razy w poprzednich
trzech rozdziałach. Coś podobnego możemy zaobserwować w Szpitalu i w Szkole,
gdy kończy się przerwa na reklamy. Miły lektor do znudzenia będzie nam mówił,
co się wydarzyło 5 minut wcześniej, trzeba oszczędzać RAM. I do teraz
zastanawiam się, w czym tkwi fenomen tej autorki? Bo chyba nie w tych
powtórzeniach…
I
to by było na tyle! Wyłoniłam 5 tytułów, ale za to jakże soczystych! Ah, aż mi
się przypomniała ta frustracja, którą czułam, przy czytaniu ich. Niezapomniane
uczucia.
Recenzje wszystkich książek znajdziecie na blogu. Zdjęcia są podlinkowane!
A
jakie są wasze najgorsze książki, na jakie trafiliście w ubiegłym roku?
Napiszcie w komentarzu, ostrzeżcie mnie i innych!
A, jakie to szczęście, że nie czytałam żadnej z nich ;) U mnie w poprzednim roku obyło się bez wielkich rozczarowań, no ale jak mi się wybitnie nie podoba, to po prostu rzucam książkę w kąt.
OdpowiedzUsuńTo nie tykaj tych książek nawet kijem XD
UsuńZazdroszczę takiego podejścia. Bo ja mam dziwne ambicję, by dokończyć wszystko, nawet, gdy mi się okrutnie nie podoba :C
Nic nie czytałam z tego zestawiania, ale myślę, że będę unikać wszystkiego oprócz książki Maas bo mam w planach całą serię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Od Maas cię pewnie nie odwiodę, bo ciekawość jest silniejsza. Sama tak miałam XD
UsuńZygmunt Miłoszewski "Jak zawsze" wszędzie zachwalana książka, a dla mnie nudy od pierwszej strony. Nie skończyłam czytać tego dzieła. I jeszcze ośmiu innych.
OdpowiedzUsuńConsolation - bryyy nie dosć że infantylna historia to książka pełna błędow. Logicznych i jezykowych. Z Twojej listy też będę omijać :)
OdpowiedzUsuńConsolation razem z Conviction są na 6-7 miejscu XD. Ta piątka jednak była trochę gorsza xd
UsuńNic z tego nie czytałam, ale "Dwory" mam na półce i jak na fana S. Maas przystało i tak przeczytam :D
OdpowiedzUsuńNic z powyższych nie czytałam. Dobrze, że było ich tylko 5. A może AŻ pięć. Mnie kategorycznie rozczarował jedynie ,,Nawiedzony dom na wzgórzu''.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Nie znam tych, Maas chce przeczytać z ciekawości :) Moja to "Ocaliła mnie łza" Angele Lieby oraz "W objęciach jasności" Betty J. Eadie i "Taniec Anioła" Ake Edwardsona. Emocji nie da się tak łatwo zapomnieć, jak czytasz taki shit :)
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha xD
OdpowiedzUsuńStara, wyobraż sobie, że osobiście Perłowej damy nie zaliczę do najgorszych, więc wyobraź sobie, na jak wielkie gówna natrafiłam w tamtym roku.
Oczywiście przeczytałam największy shit wszechczasów, czyli "Na szczycie" - i w sumie tytuł adekwatny do treści, bo to był, kurwa, szczyt.
Pozdrawiam :)
Kasia z niekulturalnie.pl
W takim razie cieszę się, że żadnej z tych książek nie czytałam. :)
OdpowiedzUsuńJa również przeczytałam kilka złych pozycji w 2018 roku, ale nie były one mocno tragiczne. Takie sobie powiastki z marnymi bohaterami i historią, ale to jeszcze da się przeżyć.
OdpowiedzUsuńhttps://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/
"Fandom" ma ładną okładkę hah :) Być może przeczytam i na własnej skórze dowiem się jak wygląda ta historia. Wiesz co w sumie nie miałam jakiś strasznych przeczytanych książek w ubiegłym roku :) Wszystkie były albo znośne do czytania, albo świetne.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Jestem ciekawa ostatniej książki Maas o dworach. Książka nadal czeka na półce na swoją kolej, ale jakoś nie umiem się za nią zabrać i chyba trochę boję się starcia z nią...No niestety rzadko kiedy słyszę o niej dobre słowa, a szkoda, bo historie Sarah są jednymi z moich ulubionych :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2019/01/kirke-madelinemiller-recenzja.html
Najbardziej zawiodłam się na nowej części "Dworu" od Maas. Naprawdę lubiłam pierwsze trzy części, a przy tej, czekałam aż się skończy. Z pozostałych nie radzę dotykać "Tożsamości Rodneya Cullacka" - książka była okropna, po 30 stronach nią rzuciłam (dosłownie), autor zdążył zamieścić obrzydliwą scenę seksu i masę nadmuchanego ego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z cutelittle-reviews.blogspot.com
Żadnej nie czytałam, ale Dwory mam w planach, bo Szklany tron bardzo mi się podobał. Dużo opinii czytałam, że są słabe i nudne, ale chyba będę musiała przez nie przejść, jeśli planuję zapoznać się z całą serią. :)
OdpowiedzUsuń