Haha,
Perłowa dama, ja już czuję, że
kliknęliście w moją recenzję ciekawi mojej negatywnej opinii. Chyba was w tej
kwestii nie zawiodę, bo owszem, drugi tom Króla
kier podobał mi się równie mocno co pierwszy. Tylko z drugiej strony mogę
was rozczarować, bo miałam naprawdę silne postanowienie, by skrupulatnie
zaznaczać sobie wszystkie błędy poczynione w książce, a potem szczegółowo
opisać wam każdą nielogiczność. Dlaczego w końcu tak nie zrobiłam, zaraz się
dowiecie.
Fabuła
Perłowej damy zaczyna się praktycznie
od razu po ostatnich wydarzeniach opisanych w Królu kier, więc nie zdradzając zbyt wiele tym, którzy z pierwszym
tomem nie mieli jeszcze do czynienia, nie będę mówić zbyt wiele więcej. Alicja będzie
zmagać się z tajemnicami, które niedawno odkryła, będzie próbować walczyć o
miłość i znaleźć lekarstwo na klątwę ciążącą na Hadrianie.
Mam
przygotowaną Nutellę, rozciągnęłam palce, usadowiłam się wygodnie w fotelu,
więc teraz mogę wam napisać, co leży mi na sercu. Pamiętacie, jak przy Królu kier narzekałam, że niektóre wątki
i motywy są wyjęte ze Zmierzchu czy Darów Anioła? W tej kwestii nic się nie
zmieniło, w dalszym ciągu widzę bardzo mocne nawiązania do serii pani Clare, a
całość jeszcze mocniej przypomina mi gromadkę z Osobliwego domu pani Peregrine, ale uwaga, doszły nowe inspiracje!
Na prowadzenie wysuwa się pewien wątek zaczerpnięty z Pamiętników wampirów, z serialu w sensie. Pamiętacie stamtąd postać
Jo i Kaia? Ich problem? A potem Luke i Liv? No więc w Perłowej damie znajdziemy coś bardzo analogicznego. Oczywiście
fakt, że Aleksandra Polak umieściła w swojej powieści te wszystkie motywy nie
znaczy, że zrobiła to na tym samym poziomie co Clare, Riggs czy twórcy TVD, wręcz przeciwnie.
Jeśli
chodzi o porównanie tomu drugiego do pierwszego, stwierdzenie, który wypada
lepiej to… chyba jednak pierwsza część plasuje się odrobinkę wyżej w moim
osobistym rankingu. W Perłowej damie
co prawda autorka rozwinęła nadnaturalny aspekt fabuły, ale całość była dla
mnie po prostu nudna i podana w złym stylu.
Skoro
wspomniałam już o nudzie… Tak, podczas czytania drugiego tomu Circus Lumos okrutnie się wynudziłam.
Pierwsze 70-80 stron były całkiem znośne, ale porywającej akcji to one nie
serwowały. Potem przez blisko 300 stron niby coś się dzieje, ale tak naprawdę
to nic, bo w sumie to i tak nie ma to znaczenia. I ostatnie 70 stron znowu
miały jakieś sens, zapewniając trochę więcej wrażeń. Choć fabuła jest trochę
bardziej rozbudowana, to nie zmienia to faktu, że jest przewidywalna i mało
wyszukana, bo autorka zdecydowała się na najprostsze rozwiązania. Pomysł był
naprawdę dobry, ale samo jego wykonanie sprawia, że człowiekowi nie chce się
tego czytać. Nic go nie przyciąga do powieści, nie sprawia, że musi przewrócić
kolejną stronę i zacząć nowy rozdział, by poznać dalsze losy bohaterów.
Bohaterowie!
Perłowa dama utwierdziła mnie w
przekonaniu, że na poszukiwanie mózgu Alicji jest już za późno. O, a pamiętacie,
że kiedyś tam lubiłam Hardiana? Otóż teraz zmieniam zdanie, bo chłopak stracił
w moich oczach. Jak wcześniej jakoś tam sobie radził i był moim promyczkiem
nadziei, tak teraz stał się marionetką bez charakteru.
W
całej serii Circus Lumos jest obecny
wątek miłosny. Główna bohaterka oczywiście musi znaleźć sobie księcia na białym
koniu, nikogo to nie dziwi. Jej lubym jest Hardian, co także nie jest
zaskoczeniem. Za to ich relacja? Ha! Ich związek jest pełen pasji i
namiętności, niczym małżeństwa z dwudziestoletnim stażem w separacji! Alicja
jest w klasie maturalnej więc ma te 18? 19? lat, a Hadrian jest niewiele
starszy. Oboje zachowują się jakby byli po czterdziestce, w taki sam sposób
także okazują sobie uczucia. Ale związek Alicji i Hadriana nie jest
osamotniony, bo relacje między każdą inną parą bohaterów są równie wiarygodne,
a dialogi między postaciami są sztywniejsze niż męskie przyrodzenie po Viagrze.
Do tego dochodzi jeszcze zalążek trójkąta miłosnego, który naprawdę tu nie
pasuje i jest istnym gwoździem do trumny dla całej serii, ale co tam, trójkąty
miłosne przecież nigdy nie wyszły z mody, a cykl bez trójkąta miłosnego nie ma
prawa bytu, więc YOLO, trójkąt miłosny ma być i będzie!
Nie
wypisywałam wam każdego błędu i każdej nielogiczności bo uznałam, że zasadniczo
to nie ma sensu. W Perłowej damie nie
chodzi o to, że autorka palnęła X gaf na przestrzeni Y stron, bo jakby trzeba
było szukać każdej niedorzeczności, to wcale tak łatwo byście się z tym nie
uporali. Wszystkie te X gaf składa się na powieść, która została napisana
koszmarnym językiem z masą błędów stylistycznych czy językowych. Jakby za Perłową damę wziął się mój polonista, to
gwarantuję wam, że skrupulatnie podkreślałby każdą linijkę tekstu, a przy
okazji wypisał minimum 20 czerwonych długopisów.
Z
takich największych głupot to uważam, że tylko dwie są warte przytoczenia. Jak
wiecie, Alicja niedługo będzie pisać maturę, więc między bieganiem za Hadrianem
i swoimi fantastycznymi przyjaciółmi próbuje ogarniać, co napisał Mickiewicz i
jak się używa tabliczki mnożenia. Jej przyjaciel, Edward, kilka dni przed
maturą ostro zakuwa fizykę, prosząc naszą główną bohaterkę o pomoc i
korepetycję. To co, on zdaje z tej fizyki egzamin, że musi się jej uczyć?
Przecież to jest mało logiczne, by osoba fizykę umiała tak ni w pięć ni w
dziewięć decydowała się pisać z niej maturę. Bo zakładam, że kilka dni przed
końcem roku żaden fizyk nie każe swoim uczniom ślęczeć nad jego przedmiotem,
jeśli go nie zdają.
Zaś
głupota numer dwa dotyczy samej Alicji. Dziewczyna znajduje się w sytuacji
potencjalnego zagrożenia życia i rzuca takim tekstem „Ten błąd bolał mnie
bardziej niż zaznaczenie błędnej odpowiedzi przy pytaniu o wzór na pole
kwadratu na jednej z próbnych matur”. Chyba już nie mam więcej pytań.
Znalazłam
też dwa pozytywy, żeby nie było. Pierwszy z nich do fakt, że Circus Lumos ma być trylogią, więc czeka
na nas jeszcze tylko jeden tom. A drugi to taki, że w końcu w książce o cyrku
dostaniemy całkiem sporą ilość cyrku! Bo jak możecie pamiętać, w Królu kier było go tyle, co kot napłakał,
a w Perłowej damie gra on już sporą
rolę.
Jak
widzicie, fanką serii Aleksandry Polak w dalszym ciągu nie jestem i chyba mogę
już przyznać, że nigdy nią nie zostanę. Tyle, że jak w przypadku Króla kier byłam gotowa wam napisać, że
w sumie ta powieść nie była znowu taka zła, bo dobrze się ją czytało, to z Perłową damą zrobić tak nie mogę.
Okrutnie się przy niej wymęczyłam, chociaż czytało się ją stosunkowo szybko.
Wiem, że niektórym z was ta seria przypadnie do gustu, także tylko wam ją teraz
polecam. Cała reszta niech nawet nie patrzy w jej kierunku XD.
Ah,
jak chcecie moją opinię o trzecim tomie to napiszcie, może w akcie desperacji skuszę
się na kolejne tortury.
Za
możliwość zrecenzowania powieści dziękuję We Need YA i wydawnictwu Czwarta
strona
Fakty objawione:
Tytuł: Perłowa dama
Autor: Aleksandra Polak
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 456
Cena: 36,90 zł
Mobilność: M
Książki nie planuje przeczytać nic dla mnie. Nie jest to coś dla mnie. I don't like it.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika ♥
pasjeweroniki.blogspot.com
Potwierdzasz wszystko to co o tej serii słyszałam, podobno błąd błędem pogania, zero logiki i po prostu słabizna :/ Przeraża mnie jak ktoś się tą serią zachwyca, dla każdego co innego ale jeśli książka jest grafomańska i ma błędy to nie widzę miejsca na zachwyty.
OdpowiedzUsuńRaczej nigdy nie miałam tych książek w planach, ale szkoda, że są aż tak fatalne...teraz to na 100% sobie je odpuszczę.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Cóż, na pewno nie planuję wziąć się za tą serię :D Same negatywne opinie, więc po co mam się denerwować :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Czytałam i szczerze? Moja opinia jest bardzo podobna do Twojej, tylko delikatniej to ujęłam :D Dziewczyno, ta recenzja jest genialna! I podpisuję się pod nią! ;P
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Faktycznie drugi tom okazał się lepszy ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż... Już po recenzjach pierwszej części nie zamierzałam czytać serii :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takie piękne okładki mają taką dupną zawartość. :/
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii i chyba nie żałuje, ale to muszę przyznać. Okładka na Twoich zdjęciach wygląda cudownie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Chyba nie czytałam recenzji, która trafniej to wszystko by opisała xD <3 Mi co prawda ta część bardziej się podobała, ale dalej uważam, że poziom mimo to jest niski...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Jestem ciekawa co będę myśleć czytając tę trylogię, bo mam 2 tomy na półce. Mam nadzieję, że nie umrę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
martynapiorowieczne.blogspot.com
Czemu nie jestem zaskoczona :) generalnie ja sobie odpuściłam kolejne tomy, pierwszy był wystarczająco traumatyczny... Ale dziękuję za poprawienie humoru genialnymi porównaniami 😃
OdpowiedzUsuńNie planuję sięgać po tę książkę. To z polem kwadratu mnie rozwaliło XD
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia zrobiłaś!
Pozdrawiam, Ola
Strasznie śmierdzi kliszą. Nie zachęciłaś...
OdpowiedzUsuńTytuł zaiste "klikbajtowy". Faktycznie nie zachęciłaś do przeczytania :D
OdpowiedzUsuńAbsolutnie i totalnie nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa zapytam o jedno i tylko wyłącznie jedno.
OdpowiedzUsuńJak można być takim debilem, żeby nie znać wzoru na pole kwadratu?
I tak, musi być recenzja trzeciego tomu. Nie wywiniesz się.
UsuńPierwszy tom był dla mnie okropieństwem. Nie chwaląc się, już ja coś tam sobie bazgrząc w zeszytach lub plikach na komputarze, popełniam mniej błędów językowych niż autorka "Króla kier". Drugą część mam na półce, ale jeszcze nie jestem gotowa psychicznie, aby ją przeczytać. Jeśli twierdzisz, że na Hadriana nie ma co liczyć, to moja wszelka nadzieja właśnie zgasła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x
Oliwia z Literackich wzgórz