Moja
przygoda z 13 powodami rozpoczęła się
w zeszłym roku przy okazji wznowienia powieści (swoją drogą jej recenzja jest
jednym z najczęściej wyświetlanych postów na blogu). Niedługo później
obejrzałam pierwszy sezon serialu na jej podstawie; podobał mi się, ale
zakochana w nim nie byłam. Dla mnie od początku do końca to była zamknięta
historia, dlatego fakt powstania drugiej serii bynajmniej mnie nie ucieszył.
To
zabrzmi bardzo brutalnie, ale niestety, taka jest prawda. Hannah Baker
postanowiła popełnić samobójstwo z tytułowych trzynastu powodów. Nagrała
trzynaście taśm, każda poświęcona jednej z trzynastu osób, które przyczyniły
się do jej śmierci. Okej, obejrzeliśmy pierwszy sezon, wysłuchaliśmy
wszystkiego, co Hannah miała do powiedzenia, więc po jaką cholerę będziemy
drążyć temat? Tym bardziej, że no cóż, nie oszukujmy się, Hannah nie żyje więc
tak jakby historia traci swoją główną bohaterkę. Jak więc wypadła kontynuacja 13 powodów? Czy wniosła jakiś sens do całości,
czy była po prostu okazją na wydojenie kolejnej porcji dolarów od fanów
serialu?
Już
nawet nie będę się zbyt głęboko zanurzać w temat fabuły i problemy Hanny, bo
zauważyłam, że podejście każdego do tych spraw jest inne. Ludzie są
indywidualistami, zmagają się ze swoimi demonami i na mnie, jako osoby, która
nigdy nie miała problemów z psychiką, argumenty Hanny nie robią dużego
wrażenia. Do tej pory sądzę, że większość powodów, które podała, można z
łatwością było rozwiązać, szczególnie te pierwsze. Ale to tylko moje zdanie,
nie musicie się z nim zgadzać.
Pierwsza
rzecz, która zasługuje na uwagę, to swego rodzaju disclaimer zamieszczony przez pierwszym odcinkiem drugiego sezonu.
Wypowiadają się w nim aktorzy wcielający się w główne role na temat produkcji i
zaznaczają, że serial porusza ciężkie tematy w bezpośredni sposób, który może
nie być odpowiedni dla młodego widza bądź zmagającego się z problemami. Ta
informacja zasługuje na duży plus, bo w zeszłym roku po emisji pierwszego
sezonu Netflix spotkał się z wieloma negatywnymi opiniami, jakoby 13 powodów propagowało nieodpowiednie
wzorce i miało zły wpływ na nastolatków, podżegając ich do pójścia w ślady
Hanny.
Fabuła
drugiego sezonu opiera się na procesie sądowym, który zdecydowali się wytoczyć
rodzice Hanny przeciw szkole. Uważają, że liceum powinno zapewnić ich córce
odpowiednią opiekę i zwrócić uwagę na problemy, z którymi się zmagała, a tego
nie zrobili. Każda ze stron, by poprzeć swoje racje, powołuje na świadków
uczniów i nauczycieli związanych ze sprawą. Dlatego też głównie przesłuchiwane
są osoby z taśm, które poznaliśmy już we wcześniejszych odcinkach.
Pierwszy
sezon kręcił się wokół Hanny, nic dziwnego, w końcu popełniła samobójstwo i
opowiedziała o tym na taśmach. Mój problem polegał jednak na tym, że Hannah
wyjawiła wiele tajemnic, które dotyczyły uczniów szkoły, nie tylko jej samej.
Starała się zwrócić uwagę, że nie była jedyną ofiarą prześladowań, że na co
dzień każdy spotyka się bardziej lub mniej z wyzwiskami i nieprzyjemnymi sytuacjami.
Mało kto zwrócił na to uwagę, bo wszystko i tak wracało do samobójstwa Hanny,
że to ona była jedyną cierpiącą nastolatką, gdzie w rzeczywistości sprawa
wyglądała trochę inaczej. Dlatego podoba mi się, że drugi sezon już nie dotyczy
„Hannah-drama”, tylko sięga głębiej. W końcu ona nie żyje, więc przestańmy
skupiać się na martwej nastolatce i walczyć o jej pamięć, a zacznijmy zajmować
się tymi, którzy mają podobne problemy, a jeszcze nie jest za późno, by im
pomóc.
Jeśli
wam się wydaje, że skoro Hannah nie żyje, to nie będziemy w ogóle oglądać jej
na ekranie? Ha! Jej postać pojawia się w wielu wspomnieniach i retrospekcjach,
tak jak było w przypadku sezonu pierwszego, ale twórcy tym razem na tym nie
poprzestali. W drugiej serii paradoksalnie jest więcej Hanny, chociaż fabuła aż
tak mocno jej nie dotyczy. Zdecydowano się na wprowadzenie swego rodzaju
„ducha” dziewczyny do życia Claya, chociaż niewiadomo dokładnie, czy można tak
to nazwać. Może po prostu Clay ma omamy, sam na swój sposób zmaga się ze stratą…
tego się nie dowiemy. No ale mamy bardzo wyraźnie zaznaczoną obecność Hanny,
która niemiłosiernie działa na nerwy. Początkowo nawet nie była taka zła, po
prostu pojawiła się pewnego wieczora i zaczęła rozmawiać z Clayem. Z tym, że z
każdym kolejnym odcinkiem zaczęła bardziej mieszać w głowie chłopaka, co
niemiłosiernie mnie frustrowało.
Po
obejrzeniu pierwszego sezonu odniosłam bardzo mocne wrażenie, że osoby
występujące na taśmach się ze sobą nie przyjaźnią, a wręcz się nawet nie lubią.
Traktowali się wrogo, na korytarzach nie mieli zbyt wiele sobie do powiedzenia.
Za to w drugim sezonie wszyscy się jednoczą, zaczynają być zgraną paczką
przyjaciół, która doświadczyła ogromnej straty i musi razem stawić czoła nowym
wyzwaniom.
Są
jeszcze dwa istotne minusy, jakie udało mi się znaleźć. Pierwszy; gdzie są
rodzice? Seriale młodzieżowe, o młodzieży i dla młodzieży zmagają się z tym
problemem, ale normalnie jakoś nie przyciąga to większej uwagi, bo problematyka
poruszana w takich produkcjach nie wymaga ingerencji kogoś starszego. Za to w
przypadku 13 powodów, szczególnie w
drugim sezonie, sądzę, że rodzice powinni dostać więcej wątków. Niby są obecni
rodzice Claya, ale oni pełnią raczej funkcję dekoracyjną, tak samo Cyrusa czy
Tylera. Ojciec Jessiki próbuje coś tam działać, ale znowu miał za mało okazji
do zrobienia czegoś, bo był obecny w niewielu scenach. Na prowadzenie wysuwa
się mama Hanny, ale w sumie nie wiem, czy można ją rozpatrywać w tej kategorii,
bo w drugiej serii jej postać stała się pełnoprawną częścią fabuły i jej
zadanie nie polega na „byciu rodzicem”. Wszyscy wiedzą, co się wydarzyło, z
jakimi problemami spotykają się nastolatkowie i jak brak uwagi zadziałał u
Hanny, a mimo to odpowiedzialność czy wsparcie rodziców okazywane są w znikomy
sposób, wręcz ich tutaj nie ma. Dziecko wychodzi w środku nocy, bierze samochód
i jedzie w nieznanym kierunku? Spoko, wystarczy mu powiedzieć „Uważaj na
siebie” i sprawa załatwiona. Tak zachowują się rodzice w tym serialu.
Rzecz
druga, ale na pewno nie ostatnia, to sposób podejścia do sprawiedliwości. Z
jednej strony jestem strasznie zła, że tak rozwiązano pewną sprawę, gdzie tak
naprawdę winowajca uchylił się od winy, a z drugiej niestety wiem, że takie
jest życie – niesprawiedliwe. Bogaci zawsze mają lepiej, bo mają pieniądze i
znajomości, a ci mniej zamożni muszą liczyć na siebie. Nie będę kłamać,
liczyłam na większy przełom w tej sprawie i odpowiednią karę dla przestępcy, no
ale się nie doczekałam, co mnie niemiłosiernie frustruje.
Serial
jest ciężki, bo porusza ciężkie tematy, ale na szczęście robi to w dobry
sposób. 13 powodów jest całkiem
niezłą produkcją, która zmusza do myślenia i sprawia, że człowiek zaczyna
zastanawiać się nad swoimi czynami czy tym, co dzieje się wokół. Cieszę się, że
powstał, bo wydaje się być potrzebny. On jest nie tylko o młodych ludziach, ale
też dla młodych ludzi i wszystkich, którzy w jakiś sposób są z nimi związani.
Tutaj
wracamy do głównego pytania; czy drugi sezon 13 powodów był potrzebny? I tak, i nie. Tak, bo rzuca zupełnie nowe
światło na historię Hannah, zwraca uwagę na bohaterów drugoplanowych i dopełnia
wątki rozpoczęte w pierwszej serii, która zdecydowanie potrzebowała jeszcze
jakiegoś komentarza. Nie, bo to niepotrzebne rozwlekanie czegoś, co już miało
swój koniec.
No
dobra, ale wiecie, jaka jest prawda? Podczas oglądania zarówno pierwszego jak i
drugiego sezonu, trochę się wynudziłam. Po prostu nie sądzę, by robienie
godzinnych odcinków, gdzie tak naprawdę można byłoby skrócić je o połowę i
zrobić je bardziej treściwie, był słuszny. Pierwsza seria potrzebowała
dopełnienia, ale niekoniecznie całego sezonu, z powodzeniem wystarczyłby
dodatkowy, czternasty odcinek, w którym domknięto by wszystkie wątki i nie
rozpoczynano kompletnie nowej historii.
O,
albo jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby połączenie pierwszego i drugiego
sezonu w jeden. Tak po prostu. W pierwszym mamy 60% historii, a 40% biadolenia,
cierpienia, nic-nie-robienia, przydługich scen, które są tylko wypełnieniem, by
liczba odcinków się zgadzała. W drugim jest dokładnie tak samo, sama historia
to tylko 60%, a cała reszta to ładne kadry i rzeczy, które totalnie nic nie
wnoszą. Także jakby zostawić wszystkie przydługie, niepotrzebne momenty, a
skupić się tylko na tych wartościowych i niosących przekaz, mielibyśmy jeden
porządny sezon, ze skumulowaną historią w 120%.
Najgorsze
jednak jest to, że drugi sezon ma otwarte zakończenie. Twórcy zostawili sobie
otwartą furtkę do nakręcenia ciągu dalszego, co, według mnie, będzie już
totalną przesadą. Nikt jeszcze nie powiedział niczego wprost, ale niestety mówi
się coraz więcej o kontynuacji. Zadam tylko jedno pytanie; po co? (update: Netflix dodał zapowiedź 3 sezonu na swoim oficjalnym kanale na yt...)
Do obejrzenia serialu namówił mnie narzeczony, zaraz po tym jak czytałam książkę i napisałam recenzję. Problem polegał na tym, że pierwszy sezon oglądałam z miną kota załatwiającego swoje sprawy podczas gradobicia. Nie podobało mi się to, że tak mało ma on wspólnego z książką, ale hardo przebrnęłam przynajmniej przez sezon I. Sezon drugi, był dla mnie ogromnym rozczarowaniem. I właśnie to otwarte zakończenie jak wspominasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
rozchelstanaowca.blogspot.com
Mnie się książka bardzo podobała, bo była krótka i zwięzła. Ona ma chyba 200? 300? stron? A serial rozciągnięto na 13 godzin więc.. to się zaczęło nudne robić. To samo z drugim sezonem.
Usuńtrochę się z Tobą zgodzę, a trochę nie. podobała mi się droga Taylera w tym sezonie, natomiast było tu zbyt wiele dodatków, które jako uzupełnienie historii Hannah wydawały mi się nie pasować. Oglądając czułam trochę, jakby mnie oszukiwano. Wolałabym zostać przy pierwszym sezonie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWątek Tylera był cudny, ale scena w toalecie chyba trochę zbyt mocna. Tylko wkurzało mnie to, że wszyscy mieli go gdzieś, chociaż mówili, że im na nim zależy :c
UsuńScena w toalecie to już była dla mnie przesada. Dostałam jakiegoś ataku jak widziałam co się dzieje i nie mogłam przestać płakać, choć to była tylko scena z serialu. Dzięki Bogu za ograniczenie wiekowe, bo osoby poniżej 16 roku życia na prawdę nie powinny tego oglądać.
UsuńMam w planach przeczytać książkę a potem obejrzeć serial. Niestety często się zdarza, że powinno się zakończyć serial, ale twórcom ciężko to przychodzi i psują przez to całość...
OdpowiedzUsuńJa od pół roku staram się przebrnąć przez pierwszy sezon, także za drugi chyba całkiem podziękuję...
OdpowiedzUsuńTo życzę powodzenia, haha. Pocieszę cię, że od 9 odcinka robi się ciekawiej
UsuńPrawda jest taka, że Netflixowi serial po prostu musi się opłacać, dlatego produkcje jednosezonowe są rzadkie (jeżeli w ogóle są, bo się nie spotkałam). To samo można powiedzieć o np. "Stranger things" czy "Jessice Johnes" - 1 sezon całkowicie się broni, ale nie jest opłacalny dla Netflixa, dlatego ciągnie się je na siłę, a ja jednocześnie mam poczucie winy, że ich nie kontynuuję i niechęć do często naciąganej fabuły
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kulturalny rozgardiasz
Serial zaczął mnie przekonywać do siebie dopiero pod koniec pierwszego sezonu, więc oglądałam kontynuację z wielkim zaangażowaniem. Wreszcie zostały rozwinięte wątki pozostałych bohaterów. Czasami nawet uroniłam łzę...
OdpowiedzUsuńJednak masz rację, zabrakło rodziców, jakby się ulotnili :/
POCZYTAJ/ ZE MNĄ
Ja obejrzalam ale rowniez nie byl dla mnie porywajacy ;)
OdpowiedzUsuńZ wieloma punktami się zgadzam - mnie też trochę ten serial wynudził - ale widzę więcej. plusów. Po pierwsze, takie zakończenie spraw sądowych jest dla mnie idealne. Przepraszam, ale seriale nie mają spełniać zachcianek widzów i pokazywać cukierkowy świat, w którym dobro wygrywa. Poza tym w przypadku procesu ze szkołą - kurde, ta szkoła miała bardzo dobre argumenty, natomiast matka Hannach jechała na emocjach, ja też bym zadecydowała tak, jak sąd. Podoba mi się ukazanie szerzej osoby Hannach, tego, czego nie zawarła na taśmach. Podobał mi się motyw choroby dziewczyny Claya - brakowało mi w tym serialu zwrócenia uwagi na to, że powodem samobójstw najczęściej są jednak problemy psychiczne, a nie powierzchowne problemy w środowisku. Aczkolwiek zaśmiałam się przy obrazie "idealnego szpitala psychiatrycznego". Gdyby to tak wyglądało w Polsce, chodziłabym na terapię w każde wakacje :P Zakończenie otwarte - pewnie dla hajsu, ale zwraca uwagę na problem baardzo ostatnio na czasie, więc jak dla mnie jest uzasadnione.
OdpowiedzUsuńO tak, argumenty strony rodziców Hannah były kiepskie, tym bardziej że w trakcie procesu wychodziło, że szkoła nie miała co na to poradzić, bo po prostu uczniowie nic im nie mówili. Też mi się podoba to, że dopowiedziano wiele do kaset, w końcu jakoś zaczęło się to ładnie układać (ale w sumie mam problem ze związkiem Hannah-Zack, bo czuję się troszkę oszukana, że nie wspomniano o tym na kasetach).
UsuńDo zakończenia się nie przyczepiam, po prostu mnie wkurza, że jest otwarte i zostawia twórcom otwartą furtkę na trzeci sezon, czego nie chcę :C
Osobiście boję się oglądać drugi sezon, bo moim zdaniem jeden zdecydowanie wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie :/
UsuńObejrzałam pierwszy sezon, następnie przeczytałam książkę (te która była wydana przed całym serialem idp.) potem wyszedł drugi sezon. jak dla mnie, nie potrzebnie. Nie spodobał mi się zbyt bardzo, pierwszy sezon był jak dla mnie lepszy. Na trzeci sezon się nie zgadzam, bo znowu nie będzie końca i powstanie i kolejny i kolejny..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika ♥
pasjeweroniki.blogspot.com
Mam teorię, że zrobią 13 sezonów, tak tematycznie XD
UsuńHahahah, Ewa rozwaliłaś mnie tymi 13-stoma sezonami, ale żarty żartami, mam nadzieję, że do tego nie dojdzie xD
UsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam pierwszy sezon serialu i... mi się ogromnie podobał! Obejrzałam wszystkie odcinki w dwa dni ^^ (Tak, totalnie nic wtedy nie robiłam, nie było mnie hahah)
OdpowiedzUsuńAle nie wiem czemu jakoś nie ciągnie mnie do oglądania drugiego sezonu. A przecież tak na niego czekałam. Jednakże czytając Twój post doszłam do wniosku, że nie mogę dłużej żyć w nieświadomości dotyczącej kontynuacji. Mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie są już po drugim sezonie, tylko nie ja :D Na dniach spróbuję to nadrobić :)
Pozdrawiam! ;* Dolina Książek ♥
Jeszcze nie oglądałam drugiego sezonu i szybko muszę nadrobić!
OdpowiedzUsuńWidziałam już zapowiedź 3 sezonu i... nie, jakoś nie umiem przekonać się do obejrzenia 2 sezonu. Niby słyszałam, że jest okay, że warto itd., jednak w dalszym ciągu nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńJa obejrzałam nie całe 4 odcinki pierwszego sezonu i odpuściłam. Nudziłam się po prostu. Fajnie, że nakręcono serial, gdzie porusza się poważne problemy, no ale nie wciągnął mnie i szczerze nie wiem, czy jeszcze do niego kiedyś wrócę :/
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Jeszcze nie oglądałam drugiego sezonu i jeśli to zrobię to tylko z ciekawości, co do cholery można jeszcze z tą historią zrobić. Fanką tego serialu nie jestem, ale jakąś wielką przeciwniczką też nie. Ale jak w wakacje zacznie mi się nudzić, to będę wiedziała, co robić :D
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Cześć :)
OdpowiedzUsuńAkurat wczoraj wrzuciłam recenzje drugiego sezonu i moje zdanie różni się od Twojego, ale na jestem ciężkim przypadkiem, który uwielbia książkę, nie znosi niektórych min Dylana Minnette'a, ale kocha za krzyk w drugim sezonie.
Podczas lektury Twojej recenzji przypomniał mi się wywiad, w którym Katherine Langford (serialowa Hannah) tłumaczyła, że drugi sezon był po to, by Clay mógł się z Hannah pożegnać i pozwolić jej odejść na zawsze. Coś w tym musiało być. Na sezon trzeci czekam, choć teraz już w ogóle nie wiem, co by można w nim dać. Panny Baker raczej nie będzie (Katherine powiedziała, że już się pożegnała z tą produkcją), a nie wydaje mi się, by wątki Tylera oraz Bryce'a dało się pociągnąć na kolejne trzynaście odcinków. Zobaczymy, jak to będzie.
O, u siebie też narzekałam na to, że serial bywa nudny, miło poznać kogoś, kto ma to samo zdanie w tej kwestii :)
Pozdrawiam!
zniewolone-trescia.blogspot.com
Przeczytałam niedawno książkę i w moim odczuciu była przeciętna z tendencją do „słaba”, po obejrzeniu pierwszego sezonu serialu byłam już bardziej zadowolona. Serial ma dużo więcej sensu w takim wymiarze czysto życiowym, jest bardziej wiarygodny, ale tak jak mówisz, jest za długi. I to stanowczo. Też się czasem tak niemiłosiernie nudziłam, mimo że cały czas czułam, że to doba produkcja. Po prostu jest nieco przegadany, sztucznie wydłużony. Informacja o drugim sezonie mnie dość zdziwiła, a jak przedwczoraj przypadkiem w oko wpadła mi zapowiedź trzeciego sezonu, to już w ogóle miałam mindfuck. D: Drugiego jeszcze nie obejrzałam, ale jak skończę sesję, to na pewno to zrobię. Mam nadzieję, że będzie dobry. :) Pomysł z Hanną-duchem wydaje mi się trochę dziwny, ale okej, zobaczymy, co z tego będzie. :D
OdpowiedzUsuńksiążkę przeczytałam, ale serialu nie widziałam i nie wiem czy to zrobię. niemniej jestem zaskoczona faktem, że jest teraz drugi sezon (a ma też być i trzeci), skoro cała historia jest zamkniętą całością. generalnie książka mi się nie podobała, chociaż ważne jest, że porusza istotne tematy. i też zdaję sobie pytanie - gdzie są rodzice?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Cóż, ja myślę, że rozdział drugi był zupełnie niepotrzebny. Całkowicie mnie zdołował, a ostatni odcinek zniesmaczył. Jedyny wniosek, jaki wyciągnęłam to taki, że życie jest do niczego i cokolwiek nie zrobisz i tak ci się dostanie. Liceum Liberty samo w sobie było tak toksyczne, że zagryzałam zęby oglądając to, bo nie wydaje mi sie, że aby nawet w dzisiejszych realiach podchodzono do wszystkiego tak powierzchownie i zawieszano za rozmowy o ważnych problemach. Kolejna rzecz, która mi się nie podobała to zmienianie wizerunku Hannah. Według wspomnień uczniów była zupełnie inna niż w pierwszym sezonie. Wątpię by wcześniej była tak wyidealizowana, że trzeba było z niej zrobić taką zbuntowaną, samą winną swojej śmierci nastolatkę. Historia Hannah moim zdaniem została zupełnie przeinaczona, a wszystko cokolwiek powiedziała w pierwszym sezonie przestało mieć znaczenie. Tym najbardziej skrzywdzili serial.
OdpowiedzUsuńSądzę, że obeszłoby się bez niedorzecznego drugiego sezonu, a za to powinni zrobić coś w rodzaju sequela.
http://sunreads.blogspot.com/
Zacznę od tego, że po książkę sięgnęłam dopiero po obejrzeniu pierwszego sezonu i - co dziwne - byłam rozczarowana. Nie wiem, co prawda, czego się spodziewałam po tak cienkiej publikacji, ale według mnie jest dużo gorsza niż pierwszy sezon. Co do samego serialu, te 13 odcinków, mimo że chwilami rzeczywiście były nudne, poruszyło mnie. Myślę, że są to rzeczy, o których warto mówić i niekoniecznie jest tak, że każdy może sobie z tym poradzić, bo ludzie są różni i różnie odbierają podobne sytuacje. Dla jednej osoby nie będzie to nic wielkiego, a inna się załamie, tacy już jesteśmy. Jednak zgadzam się, że już drugi sezon był niepotrzebny (nie, nie obejrzałam go), dla mnie historia już się skończyła. Robienie trzeciego? Nieporozumienie. Albo po prostu kasa.
OdpowiedzUsuńMi 2 sezon się podobał, choć nie oczekiwałam na niego jakoś specjalnie. Zachęciła mnie recenzja moich guru serialowych - kanał jakbyniepaczeć na YT (którego tutaj również serdecznie polecam) i ich wyjaśnienie. Bardzo się cieszę, że serial już nie kręci się wokół Hanny, a pozostałych osób z grupy zainteresowanych. Bardzo podoba mi się to w jaki sposób przedstawiono problemy amerykańskich nastolatków. Podejrzewam, że niektóre rzeczy w naszych realiach mogą mieć inny wydźwięk. To co mnie denerwowało to czasem bezsensowne etapowanie brutalnością (scena gwałtu w kiblu) oraz końcówka i zachowanie głównych bohaterów, pozbawione dla mnie sensu. Mimo wszystko serial mi się spodobał ;)
OdpowiedzUsuńMam takie same podejście do książki jak i dwóch pierwszych sezonów co ty. Dla mnie pierwszy sezon był dobry. Informacja o drugim sezonie przyjęłam obojętnie. Obejrzałam, okazał się słabszy od pierwszego. Hannah była irytująca. Nie wiem czy obejrzę trzeci sezon jak wyjdzie, ale chciałabym żeby miał miej odcinków.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zdecydowanie większość osób krytykuje powstanie drugiego sezonu i przyznam szczerze, że dla mnie pierwszy także był już zamkniętą historią. Niemniej jestem ciekawa, po której stronie stanęłabym - czy byłabym za drugim sezonem, czy przeciw, zatem jeśli znajdę tylko czas, to skuszę się na obejrzenie "Trzynastu powodów".
OdpowiedzUsuńKolejny sezon serialu mnie ucieszył, ale jednak taka prawda, że był on zbędny. Widać po komentarzach, że nie tylko dla mnie w pierwszym sezonie zamknięto całą historię. Ale i tak mi się podoba cały serial, a zakończenie drugiego sezonu sprawił, ze jestem ciekawa tego co dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://lexxiajaa.blogspot.com/
Jestem w trakcie pierwszego sezonu, ale byłam zdziwiona drugim. Wiedziałam, że całość to właśnie ten jeden sezon. No, zobaczymy, jak pójdzie dalej, ale fakt, że serial jest strasznie rozciągnięty nie polepsza niczego, niestety.
OdpowiedzUsuńkreatywnienafotografii.blogspot.com
Tak, w sumie był potrzebny: twórcom serialu.
OdpowiedzUsuńCash, cash i więcej cashu.
Nie oglądałam pierwszego seoznu w całości, jakoś tak zapomniałam o tym serialu (jak o milionie innych, ciii!). Niemniej nie widzę sensu w dopisywaniu czegoś do całości, tym bardziej, że, jak piszesz, całkowicie zmienli się bohaterowie.
OdpowiedzUsuńUWAGA NA SPOILERY!
OdpowiedzUsuńOglądałam oba i o wiele bardziej podoba mi się pierwszy. Czytałam też książkę, ale w tym wypadku bardziej podoba mi się serial. Powracając do drugiego sezonu to uważam, że jest niepotrzebny. Fajnie by było mieć jakieś konsekwencje i tak dalej, ale mogli to zrobić w jakimś godzinnym, czy nawet dwugodzinnym epilogu, ale nie po co, przecież oni idą na kasę, a nie na jakość. To już mogli się trzymać tych 45 min jak w pierwszym sezonie, a nie 60 min, gdzie większość wieje nudą i jest zwykłym zapychaczem. Inna sprawa to to, że niektóre wątki niepotrzebnie dodali, tak, że nie zgadzają się z jedynką, jak na przykład związek Hannah i Zacka, lubię go, no ale kurde ich tajny wakacyjny romans? Serio? Dojże nie potrzebne, to jeszcze kłóci się z jedynką... Tak samo wątek Tylera (mam na myśli te ostatnie odcinki), on sam powoduje, że musi być trzeci sezon, ale jaki w tym sens skoro to MIAŁA BYĆ HISTORIA HANNAH, NIE TYLERA! Strasznie mnie to bulwersuje, bo koniec końców ten jej duch sobie poszedł. Toż to się kupy nie trzyma!
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Obejrzałam pierwszy sezon i ciężko stwierdzić, czy mi się spodobał? Strasznie dłużyło mi się oglądanie tego serialu, nie rozumiałam niektórych sytuacji. I uważam, że kolejny sezon jest totalnie bez sensu, powinni zostawić to takim, jak go zakończyli :) Jak narazie nie zamierzam oglądać drugiego sezonu, może kiedyś najdzie mnie ochota to zerkne co takiego znowu wymyślili :)
OdpowiedzUsuń