Sięgając
po tę książkę spodziewałam się czegoś z pogranicza kryminału, thrillera czy powieści psychologicznej z akcją umieszczoną w
górach wysokich. Ha! Kolejny raz dostałam nauczkę, że opisom z okładek nie
powinno się ufać w stu procentach, bo można wyjść na tym jak Zabłocki na mydle.
Kanczendzonga
to trzeci co do wielkości szczyt na Ziemi. Słynie z zabójczych lawin, do tego
oferuje rozrzedzone powietrze i zaburzenia na ekstremalnych wysokościach.
Pięciu Anglików pragnie zdobyć ten szczyt; są uparci, odważni i gotowi na
wyzwanie. Wyruszają na wyprawę, by przekonać się, że oprócz tego wszystkiego,
co wiedzą, góra niesie ze sobą jeszcze jedno niebezpieczeństwo, które czai się
w przepaści.
Akcja
Przepaści rozgrywa się w górach
wysokich, pamiętajmy, że nasi bohaterowie chcą wspiąć się na jeden z
najwyższych szczytów Ziemi. Kanczendzonga to jakby nie było, ośmiotysięcznik. A
wiecie, jak ja odebrałam całą tę wyprawę? Podczas lektury w ogóle nie czułam
tego górskiego klimatu, walki o przetrwanie, wzmożonej czujności i
szczegółowych przemyśleń odnośnie dalszych kroków. Niby ci Anglicy są w tych
górach, niby się wspinają, ale… podczas całej lektury nie doświadczyłam powagi
tego przedsięwzięcia. Sposób, w jaki bohaterowie wszystko planują i mentalność,
jaką posiadają przypomina krótką i szybką wycieczkę na Trzy Korony, a nie na
szczyt w Himalajach. Jeden z nich tak po prostu sobie zapomina zabrać okulary
przeciwsłoneczne, bo przecież na wysokościach jego oczy nie są bardziej
narażone na promieniowanie UV… No mówię, takie podejście to się ma do szkolnych
wycieczek w „góry wysokie” na zielonych szkołach.
Bohaterowie
zdecydowanie nie należą do tych, którzy dadzą się lubić. Nie należą też do
tych, których łatwo się nienawidzi. Oni są z tych, o których los czytelnik nie
mógłby mniej dbać. Jak spadną, to spadną, jak wejdą, to wejdą. Nie mają ani
charyzmy, ani większych celów. Charaktery też są dość przeciętne i przez
większość książki schodzą na drugi plan, bo na pierwszy wysuwa się pewien
kochany pies. Tak, Przepaść jest
książką, w której nie obchodzi nas dola ludzi, bo naszą uwagę przyciąga
zwierzak i kibicujemy mu sto razy bardziej niż komukolwiek innemu posiadającemu
cztery kończyny.
Jeśli
szukacie w tej powieści tego tajemniczego aspektu, który teoretycznie powinien
tu być, to przejedziecie się na tym tak samo jak ja. Główna zagadka jest mało
angażująca, a czytelnik nie ma zapału, by poznać prawdę o tych słynnych wydarzeniach
z przeszłości. Końcowo wychodzi to na dobre, bo gdy wszystkie sekrety są już
ujawnione, ty masz ochotę wzruszyć ramionami i powiedzieć głośne „mhm”. Mówiąc
bez owijania w bawełnę, ta wielka tajemnica jest żadną tajemnicą. Jest tak
płaska i nudna, a do tego w większości przypadków schodzi na drugi plan. Ze
świecą jest jej tu szukać. Nie przyciąga uwagi czytelnika, nie sprawia, że chcę
się tę powieść czytać, by dowiedzieć się, co dalej.
Autorka
postanowiła tu jeszcze wpleść delikatny wątek paranormalny, ale… to także ani
nie podniosło wartości tej książki, ani też pisarce zbytnio nie wyszło.
Wszystko sprowadza się do trzech zdań bez większej puenty, oprócz tej, która
rodzi się u czytelnika i brzmi: „na co to komu było?”.
Jest
jednak jeden plus, powieść się stosunkowo szybko czyta, ale nie wiem, czy
patrząc na to z perspektywy wszystkich minusów, warto się skusić.
A
więc wątek kryminalny nie wyszedł, thrillera tutaj w ogóle nie ma, temat
wspinaczki i zdobywania himalajskich szczytów jest potraktowany po macoszemu…
no tylko ten pies jest fajny.
Jeśli mogę was ostrzec, to właśnie to robię. Przepaść niestety ma lepszy opis fabuły niż samą fabułę. Tylna
okładka wiele obiecuje, ale żadnej z tych obietnic nie spełnia. Powieść jest
nudna, przeźroczysta i nie wciąga na żadnym etapie lektury. Trzy razy nie,
dziękujemy.
Fakty objawione:
Tytuł: Przepaść
Tytuł oryginału: Thin Air
Autor: Michelle Paver
Tłumaczenie: Maciej Miłkowski
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 272
Cena: 36,90 zł
Mobilność: M
A czytając opis już pomyślałam sobie, że... aaa coś fajnego, przeczytam na pewno... kurczę, wielka szkoda, że nie ma tak praktycznie nic pociągającego w tej książce, a zapowiadało się tak ciekawie. Cóż, może jeszcze znajdę ciekawą książkę o podobnej tematyce
OdpowiedzUsuńBuziaczki!!
http://sleepwithbook.blogspot.com/2018/06/w-sam-raz-dla-letnich-alergikow-ponad.html
Właśnie ja się nastawiłam na super książkę po opisie, a tu pośladki :c
UsuńMiałam możliwość przeczytać tę książkę, jednak z niej nie skorzystałam. Zniechęcił mnie wątek paranormalny, miałam przeczucie, że nie będzie pasował do historii.
OdpowiedzUsuńDobre przeczucie miałaś XD
UsuńZdecydowanie to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i jedynie z czym się zgodzę to fakt, że kreacje bohaterów nie są szczególnie rozbudowane. Osobiście jednak zdecydowanie czułam klimat książki i byłam nim zachwycona. Czułam chłód, czułam tę niepewność towarzyszącą wspinaczce. Bardzo podobał mi się wątek choroby wysokościowej i tego, że nie wiadomo czy to co główny bohater widzi jest fikcją czy rzeczywistością. A co do okularów to znam lepszą historie (bo prawdziwą) - mój kolega (m.in. od wspólnych wspinaczek) wszedł na Mont Blanc o jednym raku (czego zdecydowanie nie polecam!).Ludzie robią głupoty, nawet jak są doświadczonymi alpinistami.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że ci się podobała ;)
UsuńDzięki za ostrzeżenie przed książką! Zdecydowanie wolę biografie himalaistów :D Czytając je czuję się jakbym była w górach, a emocje towarzyszące temu są nadzwyczajne :)
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że patrzyłam z zazdrością na przesyłki dostarczane recenzentom Czwartej Strony :D Widzę, że nie mam czego żałować :D
Pozdrawiam ciepło :* Dolina Książek ♥
Biografie jeszcze przede mną. Chciałam zacząć na początek od czegoś lżejszego, no a wyszło jak wyszło xd
UsuńSzkoda, bo opis zachęcał. Okładka klimatyczna. Dziękuję za ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bo Twojej recenzji wnoszę, że to cholernie miałka książka musi być.
OdpowiedzUsuńPoprawne wnioski wyniosłaś :D
Usuń