Wiecie,
jaki jest najgorszy moment w roku? Koniec wakacji. Wtedy dociera do ciebie
brutalna rzeczywistość, uderza w ciebie jak morska fala z kamieniami i
piaskiem, że sielanka się skończyła i pasowałoby przynajmniej spróbować coś
ogarnąć. Wśród biegania za piórnikami i długopisikami mogło wam umknąć kilka
rzeczy, które są niezbędne w roku szkolnym. Na szczęście ja pomyślałam o
wszystkim i stworzyłam dla was listę przedmiotów, bez których nie przetrwacie
najbliższych dziesięciu miesięcy (czy ośmiu w moim przypadku).
Ten
post weźcie z przymrużeniem oka ;)
Jedzenie
Istnieją
osobniki, które o wczesnych porannych godzinach nie są w stanie przyswoić
dużych ilości pokarmów i ja do nich należę. Przed dziewiątą mój organizm
odmawia posłuszeństwa, więc bez paczek żywnościowych do szkoły to ja się nawet
nie wybieram. Wolę się spóźnić niż żeby potem w środku sprawdzianu z matmy
zaczęło burczeć mi w brzuchu.
CandyCrush
Nie
oszukujmy się, jak jesteś na profilu ścisłym i każą ci siedzieć dwie godziny
tygodniowo na historii, trzeba czymś się zająć. Ile można słuchać o
wspaniałości Mieszka I i jego potomków? A tak to wyjmujesz smatfona, włączasz
grę i przepadasz dopóki nie skończą ci się życia. Przy tym jednak coś tam ci do
uszu wpada, więc to nie jest aż tak zły zabieg. Polecam także na polskim, gdy
twój nauczyciel za bardzo się w czuje w psychologię Stasia Wokulskiego.
Poduszka
Każdy
zna ten ból, gdy wstaje o 6, by zdążyć na pierwszą lekcję. Nauczyciel czasem
się nie spieszy z zainteresowaniem klasy omawianym przedmiotem, czasem po
prostu przynudza. A jeśli do późna nadrabiało się zaległe odcinki Gry o tron logicznym jest, że zmrużenie
oczu tylko na momencik to dobry pomysł. Ale na siedząco niewygodnie, opieramy
więc się na ławce, ucinamy sobie komara, aż tu nagle z letargu wyrywa nas
głośniejsze zdanie wypowiedziane przez nauczyciela. Podrywamy się ze strachem i…
odciśniętym fragmentem bluzy na czole. To żeby nikt się nie domyślił, co
właśnie zrobiliśmy. Dlatego poduszka powinna być na wyposażeniu każdego ucznia.
Zapewnia wygodę, poczucie bezpieczeństwa, przytulność i zapobiega zażenowaniom.
Książka
Zdarza
się czasem tak, że dojeżdża się do szkoły autobusem, tramwajem, helikopterem
czy hulajnogą i w środkach transportu spędza się niebotyczne pokłady czasu.
Zakładając jeszcze, że na pierwszej lekcji będziemy pisać ważny sprawdzian z
całego działu, należałoby czymś wypełnić sobie czas podróży i odstresować się
przed nadchodzącym wyzwaniem. Plecak ucznia nigdy nie jest na tyle ciężki, by
nie wziąć ze sobą dodatkowej książki. W razie czego można wyrzucić zbiór zadań
do matmy, przecież koleżanka z ławki ma taki sam i chętnie ci pożyczy. A nowa
część Szklanego tronu sama się nie
przeczyta.
Kalendarz
Znacie
ten ból, gdy przez miesiąc nie dzieje się w szkole zupełnie nic, a później
nagle wszyscy nauczyciele zapowiadają sprawdziany na ten sam tydzień? W
poniedziałek polski, we wtorek fizyka, w środę informatyka, w czwartek już
terminu brakło, ale to nie szkodzi, pani z angielskiego wam zrobi pracę na
lekcji, czort że na oceny. A w piątek sprawdzenie zadania domowego na włoskim, bo
dawno nie było. Jakby chcieć to wszystko spamiętać, to by można oszaleć. Dlatego
polecam kalendarze. Ostatnio w Biedronce podobno jakieś były, w Tesco także się
tego roi od pierona. Można sobie kupić duży, mały, gruby, cienki… Można
stworzyć swój własny w systemie Bullet Journal (którego nie ogarniam, póki co).
A jak wolicie sobie kupić za tę kasę nową książkę, to zawsze wystarczy
kalendarz w telefonie. Zawsze pod ręką, a do tego sam przypomina o zdarzeniach
łupiąc się tak niemiłosiernie, że nawet umarły by wstał i dla świętego spokoju
zrobił to, co trzeba.
Woda
Bynajmniej
nie do picia, ale raczej do utopienia się, gdy zarwiecie nockę nad matmą, a
dostaniecie z odpowiedzi marny dopuszczający. Chociaż po tych elaboratach,
które tam wygłaszaliście pod tablicą na temat własności trójkątów
równobocznych, stosunków przyprostokątnych do przeciwprostokątnej i tabelki
Hornera, może się zdarzyć, że wam zaschnie w gardle. Na wuefie woda też
znajdzie swoje zastosowanie. Po przebiegnięciu czterech długości stadionów
będziecie marzyć o małym łyczku. Chociaż ja używam tego napoju bogów
najczęściej, gdy spieszę się na tramwaj i już wiem, że spokojny spacer nie
wystarczy, trzeba zasuwać sprintem.
Brudnopis
Kto
wie, czy w środku angielskiego nie spłynie na ciebie inspiracja namalowania
dzieła na miarę Mona Lisy? A może w
popłochu pakowania rzeczy do plecaka zapomnisz zeszytu do biologii? W czymś
trzeba notować stadium rozkładu ściółki leśnej i jaki tryb dobowy ma szrotówek
kasztanowcowiaczek. Chyba że w między czasie natchnie cię na poradnik pod
tytułem „Jak skutecznie powstrzymać rozmnażanie zombie”, to wtedy zrozumiale
musisz przeznaczyć na to sporą ilość wolnych stron.
Minionka nie ja rysowałam XD |
Czytnik
To
na wypadek, gdyby ta poprzednia książka ci się skończyła za wcześnie, a akurat
wypadło jakieś niespodziewane zastępstwo. Nie możesz przecież siedzieć
bezczynnie! A poza tym z doświadczenia wiem, że czytnik zdecydowanie łatwiej
ukryć przed wścibskim wzrokiem nauczyciela.
Ładowarka i/lub power bank
Wyobraź
sobie sytuację. Chemia. Cisza w klasie. I nagle odzywa się plumkający dźwięk.
Tak, to twój telefon oznajmia ci, że masz słabą baterię. Żenada gwarantowana,
bo kto w XXI wieku chodzi z nienaładowanym smartfonem? Przecież to odbiera ci
szansę na penetrowanie Facebooka!
Słuchawki
Przekładasz
kapelek przez rękaw bluzy, zasłaniasz ucho włosami i już słuchasz nowych
piosenek Justina Biebera, bo niestety, ale One Direction już wypadli z obiegu.
Przecież jak próbujesz czytać Mechaniczną
księżniczkę to nauczycielka nie może cię wybijać z rytmu jakimś
bezsensownym gadaniem o Archimedesie. Jego prawo jest proste. Jeśli wejdziesz
do wanny, to woda podniesie się o tyle, ile ty zajmujesz w niej miejsca. I po
co dodawać tu ideologii i zadań…
Dezodorant
Uwierzcie,
przydaje się. Wejście do wuefowej szatni zaraz po chłopakach przypomina wejście
do komory gazowej. Oprócz tego jako że posiadanie gazu pieprzowego jest
zabronione, a wy wracacie po ciemku z wieczornej sesji fizyki zawsze
bezpieczniej się czuje mając coś psikającego w kieszeni.
Przybory toaletowe
Gdy
już musisz skorzystać z łazienki niezmiernie rzadko zdarza się, by wszystkie
trzy potrzebne rzeczy były tam obecne. Jak jest papier toaletowy, to nie ma
mydła. Jak są ręczniki papierowe, to nie ma mydła i papieru. A jak jest mydło,
to znowu nie ma ręczników. Najlepiej nosić wszystko ze sobą, bo wtedy nic już
cię niemiło nie zaskoczy.
Podręczniki
Ostatni
i według mnie najmniej potrzebny punkt z tej listy. Mało jest chwil, w których
najdzie się paląca i obezwładniająca potrzeba nauki, ale jakby już dopadła cię
ta choroba, to podręcznik do historii będzie jak znalazł. Oczywiście nie
namawiam do podejmowania tak radykalnych czynów, miejmy swój własny rozum.
Tak oto prezentują się rzeczy bez których nie wyobrażam sobie szkolnego życia. (Żartowałam).
Życzę
wszystkim powodzenia w zbliżającym się roku szkolnym. Trzymam kciuki za tych,
co padli ofiarą nowej reformy edukacyjnej, łączę się w bólu i cierpieniu z
tegorocznymi maturzystami i trzymam kciuki za trzeciogimnazjalistów. Za
dziesięć (osiem!!) miesięcy znowu będą wakacje, yey!
Wskrzeszam jednego jednorożca! :D
OdpowiedzUsuńChociaż sama mam jeszcze miesiąc wakacji (aha, studenckie życie :D ), to bardzo przyjemnie czytało się Twój wpis ;)
"W razie czego można wyrzucić zbiór zadań do matmy, przecież koleżanka z ławki ma taki sam i chętnie ci pożyczy. " - śmiej się śmiej, ale ja naprawdę tak robiłam :D Swoją drogą - miałam taki sam podręcznik do włoskiego i zbiór do matmy, cóż za wspomnienia! :D
Powodzenia na maturze, absolutnie się nią nie stresuj, bo - jak mawiają - matura to przecież bzdura... ;)
Pozdrawiam cieplutko,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Wskrzeszony przez ciebie jednorożec jest ci wdzięczny i pozdrawia!
UsuńOddaj mi ten miesiąc :C
Ej, ja też tak robiłam. Zawsze ktoś pożyczył XD
Matura to bzdura, ale zdać trzeba ;/
Genialny post! :D Ja, na szczęście, czasy szkolne mam już za sobą. Taaaak, 2017 to rok mojej matury (pominę fakt, że w 2018 ponownie będę pisać dwa przedmioty xD). Chociaż, rozważę posiadanie przynajmniej części z tych rzeczy podczas zajęć na uczelni. 8)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
ksiazkowa-krolowa.blogspot.com
Ja już się nie mogę doczekać, aż skończę w końcu tę szkołę, bo mam serdecznie dość xd
UsuńHa, bez jedzenia faktycznie ani rusz ;) a co do historii to się nie zgadzam - ja tam lubiłam słuchać ;)
OdpowiedzUsuńBez jedzenia jak bez nogi!
UsuńNie z moją historyczką. W zeszłym roku skończyliśmy podręcznik w połowie i mieliśmy go teraz kontynuować. Nie pamiętała, gdzie skończyła, więc zaczęła go przerabiać od nowa :)
Trzecia klasa nadchodzi :( Aż nie mogę się doczekać! Ciekawy post, można się pośmiać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://loony-blog.blogspot.com/
Czekamy na ten moment z zapartym tchem
UsuńI kto ci biedaku teraz będzie pożyczać zbiór zadań z matematyki XD
OdpowiedzUsuńJestem pewna że Kinga jej pożyczy!
UsuńJeszcze by musiała zacząć nosić ;*
UsuńJedzenie to w ogóle bardzo ważna rzecz. Cały problem w tym, że nigdy nie mam czasu na zrobienie sobie ,,paczek żywnościowych", dlatego w najlepszym wypadku łapie szybko jakiegoś jogurta z lodówki.
OdpowiedzUsuńKto ma miejsce na CandyCrush w telefonie? Serio. Mój telefon prawie cały czas krzyczy na mnie, że mam za mało miejsca.
Chcę poduszkę z Gry o tron *--*
Przybory toaletowe to mój ulubiony podpunktowy i zarazem taki prawdziwy :')
Ja wolę się spóźnić, niż iść bez wałówki xd. A jak już żywcem nie mam czasu, to na szczęście mam pyszne sałatki i kanapki na stołówce <3
UsuńCandyCrush to podstawa! XD
Przybory toaletowe to także mój ulubiony podpunkt. Tylko nie wiem, czy mam się z niego śmiać czy płakać ;-;
Praktycznie o każdej z tych rzeczy, które wymieniłaś staram się pamiętać, no chyba, że mowa o poduszce... U mnie to nie przejdzie. Nawet jeśli jestem na bio-chemie i mam w tym roku maturę to na historii nie będę miała możliwości zmrużyć oka, bo to przecież tak samo ważny przedmiot jak wszystkie inne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
https://timeofbook.blogspot.com/
U nas odpuszczają. Nawet jak mam rozszerzenie z fizyki to ziomek daje spokój tym, co go nie zdają XD
UsuńTen czytnik to i ja mam przetestowany :D Co prawda odkryłam jego magiczne zdolności w kryciu się dopiero na studiach, ale nie wyobrażam sobie jechać na wykłady bez czytnika. No... smartfon też się sprawdzi, ale na czytniku wygodniej :P
OdpowiedzUsuńJa poznałam jego zalety w liceum i do teraz je wykorzystuję :D
UsuńCzytanie tego postu sprawiło mi wiele śmiechu! W sumie nie licząc punktu z papierem i mydłem, sama noszę to wszystko do szkoły :D Choć czytnika nie miałam wcześniej wiec nie było okazji xd ale w telefonie zawsze jakiś ebook był :D
OdpowiedzUsuńGdzie kupiłaś tą poduszkę z "Winter is coming"?
OdpowiedzUsuńWoda i jedzenie to podstawa:)Tak samo jak książka, czy ebook na telefonie.
Właśnie zaczynam swoją przygodę z Bullet journal. Mam już w nim wszystko zrobione tylko czekam na wrzesień, żeby móc go wypełniać:)
We Włoszech na jakimś straganie xd
UsuńJa się już nie mogę doczekać robienia października, bo wrzesień trochę zepsułam xd
Mam jeszcze prawie miesiąc wakacji, więc mogę jeszcze o tym nie myśleć. Chociaż moja wyprawka wygląda tak, że mam 10 długopisów na zapas, jeden gruby zeszyt do wszystkiego, karton rękawiczek, fartuch i Gardenscapes (gra) na wykłady. Książek raczej na wykłady nie noszę, bo się nigdy nie mieszczę z notatkami na tym stoliczku. Jedynie na łacinę w zeszłym roku nosiłam XD
OdpowiedzUsuńZazdroszczę poduszki z Gry o tron
Pozdrawiam
Babskie Czytanki
O mamo, jak ja bym chciała czytnik w czasach szkolnych miec! 😂 Niestety, na studiach to juz wszystko wyglada inaczej 😂
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i zabawny post 👌🏼 Pozdrawiam!
Dziękuję!
UsuńBardzo fajny i przydatnu post :) Czasy szkolne już za mną więc z przujemnością wróciłam do nich poprzez twój tekst :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
Nawet nie będę głośno mówiła, w którym roku ja zdawałam maturę 😂😂😂 Ale mimo to bardzo przyjemnie czytało się ten przezabawny post :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
shevvolfxczyta.blogspot.com
Rewelacyjny post! Nie da się nie uśmiechnąć czytając go :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! Miło mi <3
UsuńPrzypomniałaś mi, że już drugi rok biorę się za zakup czytnika XDDD Muszę przestać wydawać na książki i w końcu go kupić
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
https://miedzynamiksiazkami.blogspot.com/
Polecam! Nie będziesz żałować jak już się zdecydujesz :D
UsuńJakie szczęście, że wszystko mam. Bez książki ani rusz z domu, wiec nawet podręczników nie biorę tylko powieść wrzucam do torby. I jedzenie <3
OdpowiedzUsuńGenialny post!
POCZYTAJ ZE MNĄ!
Nigdy nie wpadłam na posiadanie czytnika w szkole :D
OdpowiedzUsuńDzięki za ten tekst! Na chwilę (dzięki Tobie) znów przeniosłam się w czasy szkolne. Ach, co to były za czasy. I co, że bez smartfonów, czytników czy Facebooka ;D Ale ładowarki też zdarzało nam się nosić (już w średniej, bo wtedy dopiero komórki zaczęły się masowo pojawiać). Czy ja na jednej z poduszek dobrze wypatrzyłam fotkę Edwarda?!
OdpowiedzUsuńTak, dobrze wypatrzyłaś :D
UsuńGenialny post :) No i jest w nim sporo prawdy XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola
bookwithhottea.blogspot.com/
Haha świetny post :D Ale masz racje bez książki ani rusz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Dobrze to podsumowałaś : RIP wakacje :(
OdpowiedzUsuńKocham takie posty z przymrużeniem oka <3 A ten jest wyjątkowo super! Poza tym ten post to hit! Kocham go <3 Wszystko się zgadza, a przy tych rzeczach toaletowych pękałam ze śmiechu, jakie to prawdziwe xD Cudowny! Zwłaszcza, że każdy punkt był tak dobrze żartobliwy, że po prostu kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3333
Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Dziękuję <3
UsuńI wysyłam równie wielkie pokłady miłości w twoją stronę <3 <3 <3
Genialny luźny post :) uwielbiam takie :) co do kalendarza, mimo, że sama nie chodzę już ani do szkoły ani na studia, muszę jutro kupić książkowy kalendarz z ciekawą okładką. Masz jakiś pomysł? Czekam na propozycje :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPolecam CzaroMarownik od Kobiecego :D
UsuńO boże, Ty to potrafisz rozbawić człowieka hahaha. Genialny post, jestem już na 100% przygotowana na nowy rok szkolny dzięki tobie XD ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Martyna
metropolisofbooks.blogspot.com
Taki był plan :D
UsuńHaha, uśmiechałam się pod nosem cały czas!xd Świetnie napisany post:D
OdpowiedzUsuńMoże to śmieszne, ale te przybory toaletowe są prawdziwe. Na palcach jednej ręki mogę policzyć razy, kiedy w mojej szkole było mydło. Zapomniałaś o grzejniku elektrycznym, ewentualnie pierzynie. Wiadomo, każda szkoła oszczędza, nawet jeśli oznacza to zamarzanie uczniów zimą. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie.
O tak, o tym nie pomyślałam! Tyle że u mnie grzeją aż nadto. Zawsze jest duszno i się oddychać nie da. I dlatego moi ukochani koledzy otwierają okna tak, że w kurtkach trzeba siedzieć xd
UsuńSzkołę skończyłam równo 10 lat temu (masakra, jak to brzmi), ale z perspektywy czasu ubolewam, że nie miałam wtedy czytnika. Musiałam targać książki do czytania w autobusie i na przerwie :)
OdpowiedzUsuńMi na szczęście wakacje się jeszcze nie kończą, jeszcze mam miesiąc, ale Tobie życzę powodzenia w tym roku szkolnym!Świetny post! Buziaki :*
OdpowiedzUsuńhttps://smallbigshelter.blogspot.com/
Na szczęście ja mam jeszcze miesiąc wolnego :D haha. Ale życzę miłego powrotu do szkoły! A post genialny c: poduszka przyda się na pewno!
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Super post! Bardzo oryginalny i ciekawy :) Z tymi przypodami toaletowymi masz rację... zawsze czegoś brakuje :/
OdpowiedzUsuńPozdrowionka :)
pati-blooog.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTeż nie ogarniam Bullet Journala :D
W sumie, to masz rację. Musze sobie kupić kalendarz... Bo BJ czy jak to tam ma się skrót - też nie ogarniam. Brudnopisu nie miałam, zawsze coś na ostatniej stronie się baźgrało. Teraz co prawda idę na zaoczny roczny kurs, więc tez mi się przyda parę rzeczy. Nie będę mieć wf'u, ale przybory toaletowe i dezodorant to i tak takie must have. ;) Telefon, słuchawki również norma - ja popadałam w lęk jak nie zabierałam ze sobą słuchawek w minionym roku szkolnym, naprawdę. Ładowarkę rzadko kiedy zabieram ze sobą, bo w nocy ładuje telefon, a aż tak długo z reguły z niego nie korzystam. ;) A książki zabierałam rzadziej, bo jednak ta matura to nie czas na przyjemności. ;d
OdpowiedzUsuńJa teraz BJ trochę zaczęłam ogarniać, ale i tak zrypałam pierwszy miesiąc xd
UsuńMnie power bank i ładowarka zostały jeszcze z czasów na pokemony xd
Ja totalnie nie ogarniam Bullet Journal. Po drugie jestem bez talencikiem i się nie nadaje do takiego czegoś XD Ja nie lubię korzystać z kalendarza w telefonie. Taki ze mnie tradycjonalista XD A historię to ty szanuje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bullet Journal
Historię z moją nauczycielką to nie idzie w żaden iment szanować xd
UsuńPodręczniki oczywiście na ostatnim, honorowym miejscu haha. Jak zostanie ewentualnie miejsce w plecaku to tam wylądują.:D
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam jeszcze miesiąc wolnego i oby minął jak najwolniej.:D
Zdecydowanie poprawiłaś mój humor swoim postem! Świetny pomysł...spodziewałam się tutaj poważnego tematu, a zostałam miło zaskoczona! I ja muszę się niestety przygotować na ten czas...Chryste Panie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/09/ostrzezdrajcy-recenzja.html
Szkoła! Kiedy to u mnie było! Ale do szkoły nie wybierałam się bez książki, wody i kalendarza! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nie wiem jakim cudem przeżyłam prawie całe technikum bez kalendarza/organizera. Teraz na studiach nie wyobrażam sobie bez nich życia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, ifeelonlyapathy.blogspot.com
Świetny post ;) Żałuję, że nie miałam w technikum czytnika (dalej nie mam hahaha), bo opieprz za książkę pod ławką/ na ławce dostawałam często :D
OdpowiedzUsuńJa zawsze dostawałam opieprz a później na przerwie pytali, co takiego ciekawego czytałam, że aż się nie mogłam na lekcji oderwać xd
UsuńNie no, ubawiłam się trochę, muszę przyznać. Chociaż ja ogólnie należę raczej do kujonek, więc zobaczyć mnie śpiącą na lekcji to tak jakby zobaczyć śpiącą Hermionę - mało realne. Wyjątkiem jest geografia, na której nawet ja nieraz muszę się sporo natrudzić, żeby nie zasnąć...
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Cudowny post, Ewa! (Zresztą jak zwykle!)
OdpowiedzUsuńPowerbank, powerbank, nie zapomnieć o powerbanku!
Poprawiłam sobie humor tym postem, ale oczywiście, biorę sobie te rady do serca :)
OdpowiedzUsuńhttp://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/2017/09/podsumowanie-sierpnia-2017.html
Dojeżdżam do szkoły 30 minut, więc niektóre z tych rzeczy (czasem nawet poduszkę) zawsze mam przy sobie :D Świetny post :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nebieskie Iskry
Kalendarz to mój must have :D
OdpowiedzUsuńAle Historię to ty szanuj pls ;____;
OdpowiedzUsuńMam HiS, nie historię xd
UsuńŚwietny post :D Ale się przy nim uśmiałam :P
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale w kalendarz to faktycznie dobrze jest się zaopatrzyć :P A i książka się sprawdza, nie tylko w szkole - na studiach również :D
Pozdrawiam :)
czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com
Bardzo przydatna notka, świetnie napisana ! :)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MÓJ BLOG TINYPURPOSE OFFICIAL / klik /
Ogromnie, ogromnie cieszę się, że jestem w maturalnej klasie, poważnie. Już ostatni raz zaczęłam rok szkolny we wrześniu, ufff. A i matura to przecież bzdura, więc się nie stresuj. :D
OdpowiedzUsuńTwój ,,Zestaw przetrwania" zdecydowanie przyda się i mnie, ponieważ są w nim najpotrzebniejsze rzeczy! A papier toaletowy to rzecz must have, naprawdę, zwłaszcza u nas w szkole, gdy takiego wynalazku w kibelkach nie ma.
Ściskam,
Izzy z Heavy Books
Ostatni rok i koniec!! <3
UsuńŚwietny post! Uśmiałam się tym bardziej, że to dobra lista. Ja połowę tych rzeczy nosiłam na studia. :D Noooo może prócz przyborów toaletowych. Jednak byłam tego bliska. :D Były dni kiedy spędzałam tam nawet ponad dwanaście godzin...
OdpowiedzUsuńUSIELBIAM POSTY ZE SMACZKIEM ❤️ Niesamowicie poprawilas mi humor!
OdpowiedzUsuńhttps://controlledbyfeelings.blogspot.com