Zapowiadało się ciekawie i
inaczej, wyszło dokładnie tak samo jak wszystko inne.
Bo internecie chodziły
pogłoski, jakoby pani Kirsty Moseley napisała w swojej karierze tylko jedną
dobrą książkę i nie była to żadna z części dylogii Nic do stracenia. Mimo wszystko uznałam, że nie może być aż tak
źle, każdy przecież zasługuje na szansę. Fabuła Początku przemówiła do mnie bardziej niż opisy innych powieści tej
pani i niestety, ale streszczenie na tylnej okładce to jedyna dobra strona tej
historii.
Annabelle Spencer obchodzi
swoje szesnaste urodziny. Jej świętowanie w żadnym stopniu nie przypomina
programu My Super Sweet Sixteen.
Postanawia wybrać się do klubu razem ze swoim chłopakiem, Jackiem. Ten wyjątkowy
wieczór szybko się kończy spotkaniem z Carterem Thomasem, handlarzem narkotyków
i psychopatą. Jack ginie z jego rąk, a Annabelle zostaje uprowadzona, by przez
rok być przetrzymywaną wbrew swojej woli, bitą i gwałconą. Dziewczyna odzyskuje
wolność przypadkiem, jej oprawca zostaje aresztowany, a niedługo czeka go
powtórny proces. Z tego powodu ojciec Annabelle zatrudnia osobistego
ochroniarza, Ashtona, by ten strzegł jego córki.
I to by było tyle jeśli
chodzi o fabułę książki, bo ta zamyka się w granicach pierwszych 30 stron. Ciąg
dalszy jest po prostu nudny, nie dzieje się nic ciekawego. Wstęp zapowiada
naprawdę świetną powieść, która będzie obfita w nagłe zwroty akcji, ale nie
dostajemy żadnej chwili pełnej napięcia. Autorka na wiele sposobów mogłaby
wykorzystać fakt, że Carter jest groźnym przestępcą, że nie działa sam, że
niedługo może wyjść z więzienia. Prawda jest taka, że pani Moseley nie zrobiła
z tym nic oprócz monotonnego przywoływania jego procesu co określoną liczbę
stron, by dwa zdania później zamieść całą sprawę pod dywan.
Rzeczą, która wysuwa się na
pierwszy plan, to bohaterowie. Jest to całkowicie uzasadnione, bo skoro książka
nie posiada żadnej ciekawej fabuły, to musi o czymś opowiadać. I tutaj autorka
pokazała swoje umiejętności. W pierwszym rozdziale, gdy Annabelle ma szesnaście
lat, zachowuje się jak rozkapryszona, rozpieszczona nastolatka, która myśli, że
świat leży u jej stóp. Gdy następuje przeskok czasowy, psychika bohaterki ulega
diametralnej zmianie. Wpływa na to nie tyle wiek, co złamanie psychiczne i
przeżyte tortury. Postać Anny była tak realnie zbudowana, a jej ból i strata
były aż namacalne. Szkoda tylko, że ten efekt nie utrzymał się dłużej. Bardzo
szybko autorka zaczęła zmuszać dziewczynę do robienia rzeczy, których ofiara
gwałtu nigdy by się nie dopuściła, cały czas twierdząc, że Anna jest
poszkodowana i skrzywdzona. Przypominało to trochę sytuację typu, „nie lubię
jeść szpinaku” – powiedziała jedząc szpinak.
Z drugiej strony głównego
duetu jest Ashton – boskość w ludzkim ciele. Wysportowany, przystojny, uroczy,
a w dodatku dzierży pistolet i profesjonalnie dba o bezpieczeństwo. W dodatku
wciągnął się w czytanie Zmierzchu, za
co dostaje dodatkowe punkty. Ale… no właśnie. Dzieje się z nim dokładnie to
samo co z Anną. Mówi jedno, robi drugie, a myśli o zrobieniu trzeciego. I tak
przez całą książkę, a że narracja przeskakuje, raz jest z perspektywy Ashtona a
raz z Anny, nic się nie da ukryć.
Główny wątek opiera się na
relacji, jaka łączy dwoje głównych bohaterów. Wszyscy wiemy już od samego
początku, w którym kierunku ona będzie zmierzać, ale ta droga wiedzie przez
same wyboje. I jedna i druga połowa tej pary zachowuje się, jakby miała poważne
problemy z utrzymaniem nastroju dłużej niż przez kilka sekund. W jednej chwili
oboje są na tak, zaraz jedno już zmienia zdanie na nie, drugie obstaje przy
tak, ale wkrótce przyznaje rację temu pierwszemu, wtedy jednak to pierwsze już
wraca do wersji początkowej. I tak w kółko, i w kółko, i w kółko… przez 450
stron.
Teraz mam dla was
niespodziankę. Myślicie, że skoro pierwsza miłość głównej bohaterki nie żyje,
to nie ma żadnej szansy na wystąpienie trójkąta miłosnego? No i tu się mylicie.
Jack jest obecny w każdej scenie jako ten jeden jedyny, jako ostateczny wybór
Annabelle. To Ashton jest tu na doczepkę i jeśli tylko sytuacja na to pozwala,
jest mu wypominane, że jest przecież jeszcze Jack, że Anna dalej go kocha i nie
pogodziła się z jego śmiercią. Główny sprawca całego zamieszania związanego z
Annabelle jest nieobecny i sam nie może się wypowiedzieć, jego obecność jest
platoniczna, co czyni ten trójkąt jeszcze bardziej irytującym.
Pomijając niezdecydowanie
bohaterów, słabe i suche żarty, dziwne i nie mające sensu sceny erotyczne… nie,
jednak nie. To w dalszym ciągu będzie słaba książka.
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję portalowi Sztukater.pl
Tytuł: Nic do stracenia. Początek
Tytuł oryginału: Nothing Left to Lose
Tytuł oryginału: Nothing Left to Lose
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 464
Grubość grzbietu: 2,9 cm
Masa: 449 g
Ciężar: 4,4 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: L (wielkie, nudne, ...)
Przeczytałam i żałuję. xd Podpisuję się pod Twoimi słowami. ;D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Żółwik rozpaczy :c
UsuńMoja ciocia ma to na półce. Chciałam pożyczyć i przeczytać, ale chyba jednak sobie podaruję i przeczytam coś innego, mam nadzieję lepszego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ściskam :*
M.
martynapiorowieczne.blogspot.com
Nie patrz nawet w tamtą stronę, nie rób sobie tego xd
UsuńA ja czytałam całą serię i ją uwielbiam. Zgadzam się ze wszystkim, co piszesz. Postać zmarłego chłopaka mnie irytowała, akcji zbyt wiele nie było a całość była przesłodzona, ale jakoś mi się to szybko czytało i miło wspominam czas spędzony z tą książką ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Też mi się szybko czytało, ale to by było na tyle xd
Usuńała, mi książka właśnie bardzo się podobała i smutno aż mi się czyta jak ktoś dodaje negatywne opinie :( No ale każdy ma swój gust :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :c
UsuńCzytałam i nic specjalnego :) Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję czytać i żałuję straconego czasu. To było po prostu straszne...
OdpowiedzUsuńRead With Passion
W takim razie ja sobie podaruje.. Dziękuję za ostrzeżenie!
OdpowiedzUsuńKurczaki opis tej książki faktycznie jest intrygujący! Szkoda, że został zmarnowany potencjał na tak świetną historię. Chyba sobie ją w takim razie odpuszczę.:/
OdpowiedzUsuńOpis i pomysł jest świetny, ale kurczę, wykonanie koszmarne
UsuńZaintrygował mnie opis tej książki, z chęcią bym ją przeczytała!:)
OdpowiedzUsuńPowyżej właśnie pisałam, że opis nijak ma się do książki, ale jak kto woli ;)
UsuńBardzo mało jest pozytywnych recenzji, zarówno tej jak i innych książek autorki. Sama próbowałam tylko początek Chłopaka, który zakradał się przez okno (czy jakoś tak, nie umiem dobrze napisać tego tytuły, jest zbyt długi) i to po angielsku i nie było aż tak źle, jak wszyscy mówili. Ale widać, że autorka ma problemy ze stworzeniem dobrej fabuły, bo wszystko jest u niej ckliwe, typowe i... no. Nie czytałam i chyba nie przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzje Koneko
Ja miałam do czynienia z ''Chłopakiem, który zakradał się do mnie przez okno'' i książka była nudna, do bólu przewidywalna, wiec nie mam w planach kolejnej książki tej autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z lubieczytacrano.blogspot.com/
Miałam tą książkę na liście do przeczytania... Chyba zrezygnuję 😂 Świetna recenzja, uśmiałam się przy jej czytaniu ❤️ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttps://wroclawianka-czyta.blogspot.com/?m=1
Miło mi <3
UsuńUwielbiam tą autorkę i pierwsza jej książka bardzo mi się spodobała. Byłabym mile zaskoczona gdyby tamte również takie się okazały.Na prawdę autorka zasługuję (jak dla mnie) na 6 z plusem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/08/wywiad-z-mensbooks.html
Jak dla mnie to raczej na 2 z minusem, ale o gustach się nie dyskutuje. Może tobie akurat jej pozostałe książki przypadną do gustu ;)
UsuńHmm... no cóż, nie przeczytam na pewno :) Jak można położyć książkę na aż tylu płaszczyznach? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Przez cały czas podczas czytania zadawałam sobie to pytanie :s
UsuńOpis brzmiał naprawdę ciekawie, aż jestem załamana, że tylko on :/ "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" przeczytałam. Raczej lekka, miła i przyjemna, ale nic na dłużej (odwala mi dzisiaj, bo porównuję tę książkę z łatwą dziewczyną, która nie będzie nigdy wielką miłością XD). Mimo znikomego zaciekawienia autorką liczyłam raczej na sympatyczną, wciągającą lekturkę. Jestem zawiedziona, ale plus to to, że nie wydam na nią pieniędzy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* Zjadam Szminkę
Nie wydawaj i wystrzegaj się tego tytułu.
UsuńEj, niezłe porównanie z tą łatwą dziewczyną XD
Wykonanie- beznadzieja! totalne dno.
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz, to chyba nie bardzo by mi się ta książka podobała. Tak wnioskuję z recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Bardzo dobrze wnioskujesz :D
UsuńCzytałam "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" tej autorki i była to chyba najgorsza książka jaką w zeszłym roku przeczytałam. Jeśli mówisz, że i ta jest słaba, to chyba zapominam, o regule mówiącej o dawaniu autorowi przynajmniej dwóch szans, i panią Moseley będę omijać szerokim łukiem. :/
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteka-wspomnien.blogspot.com/
A ja właśnie chciałam dać tej autorce drugą szansę i przeczytać "Chłopaka...", ale chyba też sobie to odpuszczę xd
UsuńWszyscy ostatnio mówią o tej książce, twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zaciekawiła. Muszę w końcu ją przeczytać!:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła cię negatywna recenzja? okej xd
UsuńNie czytałam i nic nie straciłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Książkowa Fantazja
https://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/
Czytałam pierwszy tom całej tej historii i miałam dość mieszane uczucia. Chyba jednak dam szansę tej autorce i z ciekawości kontynuuję tą serię :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Drugi tom jest o niebo lepszy, ale to jak wybieranie pomiędzy złą a w dalszym ciągu złą książką
UsuńCzytałam i bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuń