niedziela, 6 stycznia 2019

NAJLEPSZE książki 2018 roku - subiektywny ranking


2018 rok oficjalnie już dobiegł końca, także mogę się z nim rozprawić i podsumować co nieco. Na pierwszy ogień pójdą książki. Jeśli chodzi o ich jakość, to z przykrością muszę przyznać, że moje czytelnicze życie wyglądało dość miernie. Trafiałam na same średnie tytuły, a tych wprost nienawidzę czytać, bo one nie są ani dobre, ani złe – ich lektura nie sprawia przyjemności, ale jednocześnie nie frustrują jakoś bardzo mocno, by je porzucić.

Już z góry zaznaczam, że biorę pod uwagę tylko pozycje, które przeczytałam w 2018 roku, a nie te, które wtedy miały swoją premierę.

Końcowo udało mi się przeczytać 91 książek, co w żadnym stopniu nie dorównuje 2017 roku, w którym przeczytałam prawie o 40 więcej. No ale wiecie, najpierw matura, a później mój organizm długo nie mógł poradzić sobie z „pomaturalnym” szokiem, bo pierwszy raz od dziewiętnastu lat nie musiałam robić absolutnie nic. Więc właśnie to „nic” robiłam większość wakacji.

W ubiegłym roku zaczęłam patrzeć na literaturę pod trochę innym kątem, przestałam zwracać uwagę tylko i wyłącznie na lekkie, przyjemne książki, a mój wzrok coraz częściej padał na trochę bardziej wymagające tytuły. Do tego przyjaciółka pokazała mi koreańskie dramy (Goblin to życie, mówię tam, oglądajcie), co zaszczepiło we mnie chęć poznania Korei. Ale że Południe jest stosunkowo zwyczajne i nudne, to bardziej zainteresowałam się Północą. Do tego stopnia, że pisałam pracę zaliczeniową na ten temat! Mam nadzieję, że zdałam, bo jak nie, to będzie przypał… Dobra, do brzegu. Chodzi mi o Długą drogę do domu, którą pokochałam. Autor opowiada o swoim życiu w Korei Północnej. Dowiadujemy się, jak żyło mu się w najbardziej zamkniętym kraju świata jako zwyczajny obywatel, dlaczego później trafił do obozu pracy i końcowo jak udało mu się z niego uciec. To wstrząsająca, ale równocześnie pięknie napisana opowieść o brutalnej codzienności w państwie Kim Dzong Una, którą polecam serdecznie każdemu, kto interesuje się literaturą faktu, bo naprawdę warto.

Z tej samej paki, ale z naszego rodzimego podwórka, mam tutaj pierwszą część Małych bogów. Jest to reportaż, ponownie, o polskiej służbie zdrowia. I po skończonej lekturze byłam w szoku, tak po prostu. W głowie zaś miałam tylko jedną myśl – byleby nie trafić do szpitala w najbliższym czasie, bo jeśli naprawdę tak się dzieje, jak zostało to w tej książce przedstawione, to nie wyjdę stamtąd inaczej niż w worku na zwłoki. To, co reprezentuje sobą służba zdrowia, to żart. Wiedziałam to już wcześniej, ale do tej pory znałam sytuację od jednej strony – pacjenta. Roczne czekanie na wizytę, wieczne kolejki i brak zainteresowania ze strony lekarzy. Okazuje się, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Szpitale nie są w stanie zwiększyć ilości pracowników, bo nie mają pieniędzy lub po prostu nie ma chętnych. Młodzi ludzie zaś coraz rzadziej decydują się na studia medyczne, bo wiąże się to z ogromem nauki, a później z pracą w takich, a nie innych warunkach. Szczerze wam polecam lekturę tej książki, bo naprawdę otwiera oczy na wiele spraw. I gdy następnym razem pójdziecie do przychodni z grypą, a doktor będzie mało wylewny, to dacie mu taryfę ulgową, bo będziecie znać kulisy jego pracy.

I ostatnia pozycja z tej kategorii to Zapytaj astronautę. Nie wiem, czy kiedyś wam to już pisałam (chyba że w recenzji tej książki), ale jestem szczerze zafascynowana kosmosem. Lekcje o grawitacji, planetach i tych wszystkich prędkościach kosmicznych zawsze należały do moich ulubionych i pamiętam, że w liceum zbierałam ze sprawdzianów z nich same dobre oceny, bo po prostu podobał mi się ten temat. Zapytaj astronautę napisał… astronauta. Żaden naukowiec, żaden fizyk, po prostu człowiek, który na własnej skórze mógł poznać wszystkie zasady rządzące lotami w kosmos. Tim Peake spędził kilka miesięcy na ISS, więc zdążył posiąść wiedzę na różne intrygujące ludzkość zagadnienia i zdecydował się na ujawnienie kilku tajemnic w bardzo przejrzystej, zrozumiałej dla przeciętnego Kowalskiego książce. Może to w tym tkwi jej urok? Że nie znajdziemy tam naukowego bełkotu?

Tak jeszcze z tej „wyższej półki”, chociaż nie wiem, czy mogę to tak nazwać, mam jeszcze Napój miłosny Erica Emmanuela Schmitta. Kupiłam go kiedyś za dyszkę na promocji, czystym przypadkiem – po prostu chciałam przeczytać coś innego od tego autora. Kupiłam, przeczytałam jeszcze tego samego dnia i się zachwyciłam. Wszystko kręci się wokół miłości i problemu stworzenia tytułowego „napoju miłosnego”. Czy to jest w ogóle możliwe? Czy można kogoś zmusić do miłości, czy może uczucie musi przyjść samo? Powieść w inteligentny sposób odpowiada na te pytania, jednocześnie zmuszając czytelników do rozważenia tego zagadnienia samodzielne. A co najlepsze, fabuła zaskakuje! Mnie już więcej do szczęścia nie trzeba, dlatego też umieszczam ten tytuł na tej liście.

Przechodząc do literatury rozrywkowej, bo spokojnie, taka też mi się podobała. Mam tu na sam początek Ktoś mnie obserwuje, czyli bardzo niepozorną i cienką powieść od Wydawnictwa Jaguar, która zaskoczyła mnie w każdym calu. Nie spodziewałam się po niej niczego dobrego. Chociaż wróć, oczekiwałam, że będzie po prostu okej i miło spędzę przy niej czas. Także możecie się domyślić, jakie było moje zdziwienie, gdy nie mogłam się oderwać od lektury. Mamy tu wszystko; świetnych bohaterów, których się pamięta, ciekawy i niczego sobie wykonany pomysł na fabułę oraz dobrze napisany wątek miłosny, ale przede wszystkim jest tu napięcie! Wszystko kręci się wokół Tessy, dziewczyny z agorafobią oraz Erica, międzynarodowej gwiazdy, a trzecim bohaterem jest Twitter. Gwarantuję wam, każdy obeznany w fandomowym świecie będzie zadowolony!

Muszę też wspomnieć o Sekretnej kolacji, nie ma bata. Nie sądziłam, że potrzebuję tej książki, dopóki nie zobaczyłam jej w zapowiedziach. Powieść o kanibalizmie? Przecież to temat, który cały czas przyciąga i intryguje odbiorców, a według mnie jest go zdecydowanie za mało (przepraszam, tutaj do głosu dochodzi moja niezrównoważona natura). W książce poznajemy grupkę przyjaciół, którzy w potrzebie zarobienia szybkich pieniędzy decydują się na zorganizowanie kolacji, na której daniem głównym będzie… ludzkie mięso. I tutaj pojawiają się pierwsze problemy; czy będą jacyś chętni do degustacji? Skąd wziąć nieszczęśnika, który trafi na stół? Sekretna kolacja pełna jest filozoficzno-etycznych rozważań o istocie człowieka, ale nie tylko, bo znajdziemy tu cały pakiet zwrotów akcji i wyjątkowo zaskakujące zakończenie!

Na wyróżnienie zasługuje jeszcze kilka książek. Między innymi Kamizelka, chociaż w sumie nazwanie tego książką jest trochę na wyrost. I kurczę, Prus był w stanie zawrzeć cały swój pomysł w 20 stronach, a w Lalce przez ponad sześćset gadał o niczym. Widzicie? Więcej nie znaczy wcale lepiej.

Kłamczucha! Chyba będę jedną z nielicznych, która umieści tę powieść na liście najlepszych. Sama nie wiem czemu, ale wyjątkowo ciepło wspominam ten tytuł. Akcja dzieje się od tyłu, do tego trzyma w napięciu i jest czymś oryginalnym. Bo przyznajcie, ile książek napisanych od tyłu w swoim życiu czytaliście?

Jest jeszcze Żona między nami, czyli bardzo dobry thriller psychologiczny, który ma „to coś”, co trzyma człowieka przy lekturze i nie pozwala przestać czytać. I Cinder, ale to już zupełnie inna kategoria, bo retelling klasycznej baśni o Kopciuszku, na którą naprawdę warto zwrócić uwagę, jeśli tylko gustujecie w takich klimatach! Dorzucę jeszcze Tryjona, od naszej polskiej autorki, bo to również jest wyjątkowy tytuł. Melissa Darwood ponownie poruszyła nietypowy problem, ale ponownie zrobiła to w odważny i oryginalny sposób. Bo jakby nie patrzeć, każdy z nas zastanawia się, co czeka na nas po śmierci.

A na sam koniec oczywiście Księżniczka popiołu, tej pozycji nie może w tym zestawieniu zabraknąć. Pierwsza książka, jaką objęłam patronatem, a to zobowiązuje! Zakochałam się w historii Theo i jej perypetiach związanych z walką o tron.

Dobra, jednak teraz będzie koniec. Jeszcze Niebo na własność powinno się tu znaleźć. Bo to piękna i wzruszająca historia o młodym małżeństwie, które musi pogodzić się w chorobą swojego ukochanego syna. Sylwetki bohaterów są do bólu prawdziwe, historia porusza, a na końcówkę chusteczki na bank się wam przydadzą.


Jest ich tu aż tyle, bo nie byłam w stanie wyłonić żadnej określonej liczby. Kolejność jest w sumie przypadkowa, ale te, o których napisałam trochę więcej, chyba zajmują odrobinkę wyższe miejsce w tym moim prywatnym rankingu.


Ubolewam, ale recenzji połowy tych książek nie znajdziecie na blogu. Bo ja po prostu tak mam, że jak coś bardzo mi się podoba, to nie umiem znaleźć odpowiednich słów, by wam to przekazać. Zdecydowanie lepiej pisze mi się o tych złych powieściach. A o nich przeczytacie w następnym poście! 



 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



18 komentarzy:

  1. Gratuluje wyniku w książkach! Może i jest ich mniej niż w tamtym roku, ale mimo wszystko wynik wciąż całkiem niezły! :D Zainteresowała mnie książka "Ktoś mnie obserwuje". Będę chyba musiała znaleźć jakąś wolną chwile, żeby się za nią zabrać! :D

    vebth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja próbuję znaleźć czas na Niebo na własność, bo tyle pozytywnych opinii już czytałam, że nie mogę przejść obojętnie :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję wyników i powodzenia w nowym roku :D Ta księżniczka popiołu mnie coraz bardziej kusi, bo słyszę o niej tyle dobrego :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze nic z tego nie czytałam :( Ale Cinder i Tryjon mam w planach! :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój książkowy wynik powala! Gratuluję ci go serdecznie :) Sama przeczytałam trochę mniej, ale w 2019 planuję to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, Księżniczka Popiołu była super! Nawet poradziłam sobie z nią w wersji angielskiej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nic z tych książek nie czytałam :(

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  8. ,,Kłamczuchy" nie uznałabym za książkę najlepszą, ale słaba też nie była, na pewno wyróżniała się oryginalnością :) ,,Cinder" koniecznie muszę przeczytać w tym roku! <3 ,,Księżniczkę popiołów" całkiem możliwe, że też przeczytam ^^

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny wynik czytelniczy, gratuluje!
    Mi niestety brakuje czasu i systematyczności, dlatego też wyzwanie 52 książek przeczytanych w rok nie umiem dokończyć już od 2 lat ;/
    Nie poddaje się jednak i w tym roku podejmuje wyzwanie po raz trzeci i być może wreszcie mi się uda. Żadnej ze wspomnianych tu pozycji nie miałam przyjemności czytać, ale tematyka i odmienność jest dla mnie całkiem przyciągająca, więc, po niektóre pozycje w tym roku postaram się sięgnąć.
    No i obserwuje, bo bardzo podoba mi się twój styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdroszczę takiego wyniku i podziwiam :D U mnie chyba nawet do 50 nie doszło, niedługo zrobię 2018 w pigułce to się okaże... Narazie opublikowałam jedynie wpis o tych najlepszych.

    Kojarzę książki, które wymieniłaś, chociaż zaczęłam kiedyś czytać z nich wszystkich Zapytaj astronautę i Kłamczuchę, ale nie skończyłam. Może w tym roku nadrobię, przynajmniej taką mam nadzieję :) Pozdrawiam!

    www.bookowa-pisze.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ewcia, nawet na blogu będziesz mnie męczyć "Goblinem" i powiększać moje wyrzuty sumienia, a tu sesja nadchodzi. No dzięki xd

    Pomaturalne absolutnie nic to było piękne - szkoda, że nie wróci.

    "Ktoś mnie obserwuje" - nawet nie wiedziałam, że mam na liście "Chcę przeczytać".
    Nawet, jeśli Ci pracy nie zaliczy, ale w to wątpię, to i tak dobrze wyszło, bo znalazłaś temat, którym się podjarałaś - a przecież o to chodzi w studiowaniu, a nie o stopnie (powtarzam to sobie, odkąd wkuwam alfabet fonetyczny)

    Z moimi częstymi wizytami w szpitalu to może lepiej nie będę czytać "Małych bogów", już wystarczy mi to, co przeżyłam ostatnio.

    Schmitt to taki trochę mój wyrzut sumienia - bo od lat pragnę czytać, ale tak nie wychodzi.

    "Sekretną kolację" już miałam dopisywać a tu opis zaczyna się od imienia Dante.

    "Lalka" była super!

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam przeczytać ,,Sekretną kolację" ale potem zrezygnowałam, bo jakieś negatywne opinie się pojawiły. A teraz jednak spróbuję. W e-booku przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na przyszły rok będzie więcej na pewno. Może oczarowanie tymi książkami jednak pomoże ci jakoś na pisać recenzję choć jednej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Z wymienionych czytałam tylko "Cinder" i była boska, drugi tom również świetny :)
    Mam kupioną "Księżniczkę popiołu", więc mam nadzieję, że mi się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Z bardzo dobrymi książkami bywa tak, że trudno je opisać. Czasem brakuje słów, choć musimy przyznać, że Twoje recenzje są naprawdę świetne i czytamy je z wielką przyjemnością. :) Mamy nadzieję, że w 2019 roku pojawi się jeszcze więcej ciekawych pozycji, czego Ci oczywiście życzymy! :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)