Już chyba dawno nie cieszyłam się tak bardzo na kontynuację jakiejś serii! Dlatego też mam wielkie szczęście, że tak szybko po tym, jak przeczytałam pierwszy tom Iskry bogów, miała miejsce premiera drugiego tomu czyli Nie odrzucaj mnie. No i oczywiście musiałam się za nią zabrać jak tylko ją dostałam, a skończyło się to przeczytaniem całości praktycznie w dwóch wdechach.
Fabuły
nie będę szczegółowo przybliżać, bo to jednak bezpośrednia kontynuacja. Jednak
w całej serii chodzi o to, że Prometeusz chce walczyć o swoją śmiertelność,
dlatego też raz na 100 lat staje do zawodów. Ma 3 próby, by rozkochać w sobie
dziewczynę, ale warunkiem niezbędnym do wygranej jest fakt, że ta dziewczyna
musi mu się w jakiś sposób oprzeć.
No
i w Nie odrzucaj mnie Prometeusz
dalej walczy o swoje marzenie i przy okazji zachowuje się bardzo dziwnie.
Wcześniej był po prostu tajemniczym, pociągającym chłopakiem, któremu nie można
było się oprzeć. Tutaj zaś przypomina bardziej psychopatę ze schizofrenią i
rozdwojeniem osobowości przy okazji. Stwierdzam to z dużym dystansem i lekkim
żartem, bo podczas czytania to tak wygląda, ale na końcu wiele rzeczy się
wyjaśnia, a prawie wszystkie puzzle wskakują na swoje miejsce. Mam nadzieję, że
te brakujące znajdziemy w kolejnej części.
Względem
pierwszego tomu autorka poprawiła bardzo wiele rzeczy. Na pewno fabuła jest o
wiele bardziej przemyślana. Wcześniej był obecny lekki chaos – do zaakceptowania,
jednak nie był czymś pożądanym i jego brak w kontynuacji jest ogromnym plusem.
Do tego całość wydaje się być bardziej dopracowana.
Za
to przestał mi grać wątek Jess i jej matki, bo autorka obrała konkretną drogę,
którą skrupulatnie podążała. A tutaj nagle na przestrzeni zaledwie kilku stron
zmienia całkowicie sposób prowadzenia tej historii, co wywraca ją do góry
nogami i zaprzecza charakterom bohaterów. Jest to jedyna spora wada tej
książki, na którą nie jestem w stanie przymknąć oka, ale obiecuję, że jest ona
pierwsza i ostatnia!
No
a jeśli już o samych postaciach mowa, to one zdecydowanie przynoszą nam
największą zabawę. Największy progres widać w sposobie pisania Jess, a że
narracja jest pierwszoosobowa, to wynika z tego trochę fajnych sytuacji. Sama
Jess wytyka sobie błędy i swoje głupie zachowania z pierwszego tomu, co jest
jak najbardziej na plus, bo jako bohaterka wydoroślała, a co najważniejsze, w
końcu umie się postawić i się obronić. Sceny z Robyn i sam jej wątek też jest
świetny, a jeszcze piękniejszy jest właśnie przez to, że Jess w końcu umie
odpowiednio się odciąć, przez co czytanie z pozoru irytujących kłótni potrafi
dostarczyć człowiekowi niezłej zabawy. Ale, co jest w takich książkach
najważniejsze, mamy bohaterów, których losy nas obchodzą!
Nie odrzucaj mnie jest tak samo dobre jak pierwsza część. W dalszym ciągu
dostrzegam trochę błędów i nieścisłości, ale totalnie mam je gdzieś i nawet nie
ma o czym mówić, bo spokojnie dają się zignorować. Także ta książka to świetna
zabawa i super historia z wątkami mitologicznymi, którą chce się czytać. Iskra
bogów zdecydowanie zapewnia solidną porcję rozrywki na dobrym poziomie.
4/5
gwiazdek przyznaję ponownie ze spokojną głową i już rozpoczynam czekanie na
premierę trzeciego tomu!
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Media
Rodzina
Nie przepadam za mitologią.
OdpowiedzUsuńChyba nie podobałaby mi się taka wersja mitu.
OdpowiedzUsuńMam ochotę przeczytać :D
OdpowiedzUsuń