niedziela, 21 czerwca 2020

Kim jest Robert Biedroń? - "Pod prąd" Robert Biedroń [RECENZJA]

O Robercie Biedroniu usłyszałam pierwszy raz dawno temu za sprawą programu Kuby Wojewódzkiego, w którym był gościem. Wtedy przedstawiono go jako niesztampowego homoseksualnego prezydenta Słupska z głową pełną pomysłów, chęcią zmieniania świata i zapałem, by to osiągnąć. Ta jedna krótka rozmowa sprawiła, że zainteresowałam się tą postacią i zaczęłam zgłębiać temat, bo zrobił wtedy na mnie naprawdę spore wrażenie. Ciekawa też byłam, kiedy postanowi wyjść poza strefę miejską i zacznie działać w krajowej polityce… Okazuje się, że właśnie się tego doczekałam, a nazwisko Biedronia możemy spotkać w tegorocznych wyborach prezydenckich.

Dlatego… no nie ma i pewnie już nie będzie lepszego momentu, by w końcu przyjść do was z recenzją Pod prąd, po którą sięgnęłam kilka lat temu. Bo gdy wtedy zachwycałam się Chcę Żyć Michała Piróga, to właśnie wielu z was mi polecało zerknąć na tytuł od Roberta Biedronia. A że ja słucham moich czytelników, to oto jestem! Tylko wcześniej jakoś się nie złożyło, by się tym publicznie pochwalić. Także niżej znajdziecie wrażenia Ewy z 2017 roku!

Jak już kiedyś pisałam, nie czuję się uprawniona do oceniania czyjegoś życia przedstawionego w książce. Mogę jedynie napisać, czy jest ono na tyle ciekawe, aby zostało przedmiotem biografii. I na tym się dzisiaj skupimy i trochę sobie pokrytykujemy.

Pod prąd niemile rozczarowało mnie już na pierwszych stronach. Z niewiadomego powodu sądziłam, że książka będzie utrzymana w tym samym stylu co Chcę żyć. Czyli autor i zarazem bohater sam będzie opowiadał swoją historię za sprawą narracji pierwszoosobowej. Taka luźna pogadanka z czytelnikiem, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi. Pod prąd jednak jest rozmową, obszernym wywiadem na prawie trzysta stron. Ta forma jest ciekawym zabiegiem, bo unikamy rozwleczenia poszczególnych pytań i ufamy dziennikarce, że rzetelnie się do niego przygotowała, że wybrała same ciekawe tematy. Dodatkowo ta forma przypomina dialog, a jak sami z doświadczenia wiemy, dialogi są najlepszą częścią książki i najszybciej się je przyswaja. Jednak te same rzeczy, które uznawane są za plusy, stają się też wadami.

Moje wszystkie zarzuty mają związek z dziennikarką właśnie. Domyślam się, że praca przy takim wywiadzie nie jest łatwa. Trzeba wybrać spośród morza ciekawych pytań te najlepsze, które zainteresują publiczność, na które ludzie pragną poznać odpowiedź. Niezbyt dobrze to wyszło. A przez to, że Magdalena Łyczko zadawała takie a nie inne, nie czuję się usatysfakcjonowana. Sądzę, że wiele rzeczy nie zostało poruszonych, a niektóre mogłyby zostać bardziej rozwinięte i pogłębione.

Nie wiem, na ile sama dziennikarka miała wpływ przy wyborze omawianych zagadnień, a na ile Robert Biedroń ją na to naprowadzał, nie mniej jednak kolejność, w jakiej poszczególne pytania są przedstawione, jest co najmniej rażąca i nieskładna. W jednej chwili pada zapytanie o, dajmy na to, sytuację w domu rodzinną Biedronia. Dostajemy odpowiedź, która rodzi jeszcze więcej pytań. A Łyczko zamiast dopytać, zmienia temat na, na przykład, zazdrość w stosunku do obecnego partnera. Znowu za kolejną stronę wracamy do dzieciństwa i problemów z rodzicami. Logiki nie ma to żadnej, powoduje skonfundowanie czytelnika i zamieszanie mu w głowie. Może to wina redakcji, która tak poprzestawiała kolejne akapity, może ktoś inny miał taką wizję. Jednak jeśli kreujemy książkę jako rozmowę, można by zachować formę konwersacji. Pytanie, odpowiedź, dopytanie o sprecyzowanie odpowiedzi, która nie do końca wszystko wyczerpała, odpowiedź, zapytanie o wspomniany aspekt, odpowiedź. A co najlepsze, zdarzają się też fragmenty, w których rzeczywiście mamy do czynienia z typową rozmową. Nawet są dowcipy, śmiech i luźne gadki o zdanie dziennikarki. Także więc… ktoś tu nawalił i to porządnie powodując, że Pod prąd samo zaprzecza przyjętej sobie formie.

Zaczynając tę książkę myślałam, że poznam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jak Biedroń zaczynał? Jak to się stało, że zaczął zajmować się polityką? Jak odkrył, że jest gejem? Skąd się wziął u niego pomysł startowania w wyborach na prezydenta nieswojego miasta? Na żadne z nich nie dostałam wyczerpującej odpowiedzi. Książka nie mówi szczegółowo o życiu Biedronia. To nie jest typowa biografia. W tym względzie nie dowiadujemy się niczego przełomowego. Pod prąd to raczej opinia Biedronia na wiele kontrowersyjnych tematów. Poznajemy jego sposób myślenia, życia, system wartości. Skupiają się one wokół aktualnych wątków.

Wielokrotnie, gdy dziennikarka zadawała pytanie o dzieciństwo Roberta, on albo odwracał kota ogonem, albo zbywał ją ogólnymi informacjami. Gdy pojawiało się później kolejne nawiązanie do rodziny, Biedroń odpowiadał tak samo jak wcześniej albo znowu zbywająco. Wiele rzeczy dotyczących jego lat młodzieńczych musimy wyskubywać spośród nawiązań do polityki czy dyskryminacji. Widać, co dla niego jest najważniejsze i że nie chce, by ludzie go popierali za swój charakter czy historię, ale za idee, które głosi.

Książka nie jest nieskazitelna i ma wiele wad. Jest nieskładna, nie odpowiada na wszystkie intrygujące kwestie. Dodatkowo unikanie komentarzy do pytań przez samego zainteresowanego… Biedroń po coś chciał, aby Pod prąd powstało. Więc dlaczego później się wykręca od opowiadania o swoim życiu?

Nie uważam, że ta książka zmieni wasze życie, bo tego nie zrobi. Nie znajdziecie tu lekarstwa na społeczeństwo i algorytmu postępowania, aby wybić się w polityce. Niektóre poruszane aspekty są interesujące, inne są nudne, kolejne nic nie wnoszą. A gdyby uniknąć powielanych tematów i powtórzeń, skondensować tylko istotne informacje, książka byłaby dużo krótsza, lepiej poprowadzona i na pewno ciekawsza.




FacebookInstagramGoodreadsTwitterGoogle+LubimyCzytać



10 komentarzy:

  1. Dziękuję za szczerość w recenzji. Raczej nie sięgnę po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. nie koniecznie lubię takie biografie, okey jest on znaną postacią, ale jakoś jego biografia mnie nie przekonuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to taka średnia biografia, może jakby sam to pisał, to wyszłoby lepiej ;/

      Usuń
  3. Świetna recenzja. Lubię sięgać po biografie, ale tylko, gdy są dobrze opracowane. Tej będę unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra biografia to perła w oceanie, za to kiepska to droga przez mękę

      Usuń
  4. Szkoda, że ta książka nie do końca została przemyślana, bo takie wrażenie można odnieść czytając twoją recenzję.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda trochę tak, jakby jedna rozmowa została pocięta i poprzestawiano w niej kolejność - ale po co i dlaczego, nigdy się nie dowiemy

      Usuń
  5. Gościa nie znam, biografii nie lubię, także podziękuję =*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz czołowego przedstawiciela Lewicy i kandydata na prezydenta w obecnych wyborach?

      Usuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)