Kiera Cass stworzyła dystopijną wizję przyszłości. Stany Zjednoczone po czwartej wojnie światowej już nie istnieją. Na ich gruzach powstało zupełnie nowe państwo, Illea. Po demokracji także nie zostało już śladu. Powróciła monarchia. Illeą włada rodzina królewska, a książę jest w odpowiednim wieku, by rozglądać się za przyszłą żoną.
W nowo powstałym kraju panuje podział na klasy społeczne. Każda z nich ma przypisany numer. Jeden oznacza rodzinę królewską, a Osiem – bezdomnych i żebraków. Dwójki i Trójki żyją w luksusie, ale gdy numer maleje, majątek mieszkańców także.
Główna bohaterka, America, oraz jej rodzina, pochodzą z klasy numer Pięć. Dziewczyna dorabia sobie śpiewaniem u bogatszych mieszkańców. W końcu nie przypadkiem na nazwisko ma Singer. Spotyka się ona w tajemnicy z Aspenem, który niestety jest od niej niższy rangą – jest Szóstką. Ich związek nie ma szans. Gdy będą razem, nie będą w stanie się utrzymać.
Oglądaliście może reality show w stylu Kto poślubi mojego syna? albo Rolnik szuka żony? Zaraz po polskiej premierze nie interesowałam się książką. Przeczytałam ją dopiero niedawno. Gdy te „seriale” robiły furorę w telewizji. Moje pierwsze skojarzenie było właśnie takie; Rywalki będą utrzymane w podobnym stylu. Dałam im jednak szansę. Przecież polskie i tanie zapychacze czasu antenowego na pewno nie dorównują amerykańskiej powieści. I bardzo dobrze, że sama się przekonałam oraz wyrobiłam sobie własną opinię.
Uczestniczki obserwowane są przez cały czas ich pobytu na dworze. Kamery śledzą każdy ich ruch. Biorą one udział w wystawnych kolacjach, noszą piękne i drogie suknie, ale przede wszystkim kłócą się ze sobą, intrygują i robią wszystko, by zdobyć księcia.
Dla Americi jest to szansa na nowe życie. Gdy wysyła zgłoszenie do Selekcji, robi to z rozsądku, ale także i pod presją, jaką wywiera na niej Aspen. Wie, że swoją kandydaturą zapewni rodzinie lepszy byt. Gdyby została wybrana, jej bliscy dostaliby wyższy numer. Mieliby więcej możliwości rozwoju i zarabiania pieniędzy. A jeśli America by wygrała? Wtedy jej rodzina żyłaby jak u pana Boga za piecem. Co jednak z jej uczuciami? Przecież nigdy nie pokocha Maxona. To Aspen jest miłością jej życia. Będzie musiała poświęcić swoje szczęście dla dobra rodziny?
America nie pragnie władzy ani korony. Wielkim zaskoczeniem jest dla niej fakt, że została wybrana. Jest o krok bliżej do szczęścia bliskich. Musi jedynie pokonać trzydzieści cztery dziewczyny. Ale to nie staje się dla niej najważniejsze. Gdy trafia do zamku, nie traci swojej natury. Nie obchodzi ją wystawne życie. Nie bierze udziału w kłótniach o księcia i nie robi wszystkiego, by mu się dopasować. Trochę inaczej niż powinna, prawda? Jakby przestało jej zależeć. Choć w sumie nigdy nie zależało…
Kolejne skojarzenie, które nasuwa się na myśl, to baśń o Kopciuszku. Przyszły władca urządza wystawny bal, na którym ma znaleźć dla siebie żonę. Zwykła i biedna dziewczyna trafia na niego z pomocą magii. Zakochuje się w księciu i zamienia łachmany na piękne suknie.
Są jeszcze Igrzyska Śmierci. Pewna pula, z której losuje się określoną ilość osób. Rywalizacja o koronę. Podział na klasy społeczne. Motyw chronienia rodziny, zostawienia ukochanego, by walczyć w ich imieniu o lepsze życie. Brzmi znajomo? A Niezgodna? Tam było pięć frakcji. Grupowanie społeczeństwa ze względu na określone umiejętności. W Rywalkach mamy ze względu na zamożność.
Przez pierwsze kilkanaście stron możemy podchodzić bardzo sceptycznie do tej książki. Dużo podobieństw do innych pozycji… Czasem można odnieść wrażenie, że Kiera Cass nie wymyśliła niczego nowego. Ot co, połączyła kilka wcześniejszych historii. Dodatkowo rozbudowała to na trzy tomy i dodatkową czwartą część, która ma dopiero mieć swoją premierę, a mówi o czasach o dwadzieścia lat późniejszych od tych opisanych w pierwszej części.
Rywalki zdecydowanie powielają schemat. Nie często jednak czyta się książki o rodzinie królewskiej, intrygach dworskich i polityce, które nie byłyby osadzone w czasach średniowiecznych. Powieść na swój sposób jest oryginalna. Nie uświadczymy w niej zawrotnych zwrotów akcji, ale razem z główną bohaterką będziemy zakochiwać się albo w Maxonie, albo w Aspenie. Będziemy wraz z nią irytować się na poszczególne postaci i domagać się sprawiedliwości.
Oprócz Rywalek, nakładem wydawnictwa Jaguar, ukazała się także druga część, Elita, oraz trzecia – Jedyna. Są to prosto napisane powieści dla młodzieży. Stanowić one mogą dobrą odskocznię od rzeczywistości. Magiczna historia o niespełnionej miłości romantycznej oraz tej do rodziny. Dodatkowo książki mają cudowne okładki. Są to chyba jedne z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek widziałam.
Mimo wielu wad, jakie te książka posiada, ma też zalety. Każdy inaczej ocenia, co dla niego jest dobre. Nie warto osądzać na podstawie cudzych opinii. Polecam samemu przeczytać Rywalki i wyrobić sobie o nich własne zdanie. Albo się je pokocha, albo znienawidzi. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Nie pałam do nich bezgraniczną miłością, ale podobały mi się i zamierzam sięgnąć po kolejne tomy.
"Rywalki" bardzo mi się podobały. Zawiodłam się niestety na drugim tomie :(
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do tej serii od jej premiery (te piękne okładki~!), ale tomy są stosunkowo drogie, a fabuła wtórna i trochę szkoda mi pieniędzy (ale te piękne okładki~!)... Jeśli pojawią się jakieś promocje - albo biblioteka się zaopatrzy - na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńW kontekście "Ogniem i mieczem" - podczas lektury mogła męczyć Cię presja, że MUSISZ to przeczytać. Ja chciałam, robiłam to bez przymusu... i pewnie dlatego pierwszy tom Trylogii nie męczył mnie tak jak Ciebie :)
Ciekawe skojarzenie z tymi reality show (Kto poślubi mojego syna i Rolnik szuka żony). ;)
OdpowiedzUsuńMam całą tą serię na półce, ale jak zwykle brak mi czasu, żeby się z nią zaznajomić. Jednak jestem jej bardzo ciekawa, dlatego postaram się w wolnej chwili zabrać za jej czytanie. Mam nadzieję, że podobnie jak ty będę miała o niej dobre zdanie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę jak i całą serie mam w planie, ale coś zawsze stoi mi na przeszkodzie. Gdy już mam kupić Rywalki - zobaczę inny tytuł, który mnie bardziej zaciekawia i Rywalki idą dalej na dalszy plan :(
OdpowiedzUsuńNie czytałam,ale recenzja brzmi zachęcająco
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam kilka razy tę książkę w księgarni i jakoś mnie nie przyciągnęła. Możliwe, że dzięki twojej recenzji w końcu ja kupie ;)
OdpowiedzUsuńniutta.blogspot.com
Przymierzam się do niej już długo, ale zawsze mnie coś od niej odpychało. Nie wiem czemu, kiedyś po nią sięgnę, ale raczej nie kupię jej sama.
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny u mnie!
http://chcecosznaczyc.blogspot.com/
świetne cytaty <3
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do „Rywalek”, ale na razie mam na tapecie inne równie ciekawe i wciągające (mam nadzieję :P) książki :) Cytaty z książki są boskie ;D Nabieram na nią coraz większej ochoty!
OdpowiedzUsuńu mnie podobnie
OdpowiedzUsuńKsiazka nie w moim stylu. I przynajmniej szczera jestes ze to nie jest najlepsza ksiazka w twojej bibliotece. ;p
OdpowiedzUsuńMnie zdecydowanie przyciągnęła okładka. Opis też interesujący ale jakoś zszedł na drugi plan xd
OdpowiedzUsuńPierwsza część mi się bardzo podobała i przeczytałam ją całą w drodze do Londynu. Ale druga część rozczarowuje trochę. Okładki jednak są śliczne :D
OdpowiedzUsuńI nie ma za co ;)
Czytałam dwie części i do trzeciej zabrać się nie mogę bo też mam inne książki na oku. Mam nadzieję, że twoje są warte uwagi i że znajdzesz czas na Rywalki :D
OdpowiedzUsuńPierwsza część jeszcze jako tako, ale druga mnie zawiodła. A że recenzję pisałam do lekturze drugiej no to sama wiesz... Ale okładki są cud, miód i malina!
OdpowiedzUsuńPS. Najlepszą książką na zawsze pozostanie wiesz co :D
Dzięki tej recenzji nabrałam ochotę na przeczytanie tego! :)
OdpowiedzUsuńZmierzch? xd
OdpowiedzUsuńWg mnie okładki są zwykłe... Widziałaś okładkę do jakiejś "łzy" czy cuś? xd Jedna z jej następnych części ma super okładkę *.* albo "Opal" xd
Może... Przepraszam bardzo że mam sentyment do tej sagi! Nasze rozmowy... xD
OdpowiedzUsuń"Łza"? Dlaczego akurat tę książkę musisz wypomnieć? Czytałam... I... no ten teges... Nie zamierzam czytać drugiej części. Chyba że jakimś cudem ją znajdę tanio.
Cała ta seria LUX wygląda ślicznie na półce tak ustawiona koło siebie *.*
Kupiłam 1 i 2 tom i tak leżą czekają na lepsze czasy :)
OdpowiedzUsuńPodobały mi się - może i schematyczna książka, ale jest przyjemnie lekkim, bajkowym romansem.
OdpowiedzUsuńBłagam, nie streszczaj tyle. :)
Pozdrawiam
O czym ty piszesz... ;_;
OdpowiedzUsuńTeż mam sentyment... ale zła jestem, bo nie mam i nie odzyskam I części :/
JAKA LUX CO. Jedyną Lux, jaką znam to ta z LoLa xd
O "Łzie"... nie znasz tej historii? O mój Boże. Cały czas o tym gadam i nie wspomniałam o tej części?!
OdpowiedzUsuńKto ci zarąbał? To jak relikwie! Nie wiem jakim prawem ktoś się dopuścił tego haniebnego czynu! Sprawa w sądzie!
LUX to nazwa tej serii "Obsydian, Onyks, Opal". Nwm jak się tłumaczy na polski ale gdzieś coś było że to seria LUX xd.
Nie czytałam, raczej nie gustuję w tych rodzajach książek. Jedna z moich koleżanek czytała i mówiła, że świetna książka, druga po przeczytaniu stwierdziła, że nudna.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to kwestia gustu ;) http://przyszopceuszatych.blogspot.com/
Zależy co kto lubi. Tutaj to raczej jest takie romansidło, ale bardzo urocze i słodkie. Przynajmniej w pierwszej części, bo w drugiej jest trochę mdło. Ale to dokładniej napiszę w recenzji "Elity" ;)
OdpowiedzUsuńOkładka naprawdę przyciąga :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie zarysowałaś fabułę, nigdy nie słyszałam o książce, ale w wolnym czasie zainteresuję się nią. Gdybym usłyszała, że fabuła nawiązuję do programu "Rolnik szuka żona" pewnie nawet nie spojrzałabym w jej stronę, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRywalki nie są literaturą najwyższych lotów, ale jako lekkie, proste czytadło się nadają. Mam w planach drugi tom, ale słyszałam, że jest jeszcze słabszy, więc nie spieszę się z nim. :)
OdpowiedzUsuńJa bym pewnie przeczytała żeby się pośmiać i załamać nad poziomem merytorycznym xd
OdpowiedzUsuńNa całą serię już od dawna mam ochotę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMiła książka, ale nie należy to tych mądrzejszych...
OdpowiedzUsuńRywalki mam za soba i to kawal dobrej literatury;d
OdpowiedzUsuńCzytałam Elitę, ale z Jedyną się nie spieszę z tych samych powodów co ty. Pewnie zostawię sobie na wakacje albo coś ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja i zachęciłaś mnie w ten sposób do przeczytania tej serii :P
OdpowiedzUsuńNiesamowicie zachęciłaś mnie do przeczytania, nie mogę się doczekać kiedy pożyczę ją od przyjaciółki i wyrobię sobie własną opinię :)
OdpowiedzUsuńSuper post :) Ja właśnie zamierzałam kupić Rywalki :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo opini na temat tej książki, ale tylko Ty przekonałaś mnie do przeczytania.
OdpowiedzUsuńprzymierzam się do przeczytania tej serii i mam nadzieje, że mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i przyjemny blog. Serdecznie pozdrawiam. :)
przymierzam się do przeczytania tej serii książek i mam nadzieje, że mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie.
Bardzo ciekawy i przyjemny blog. Serdecznie pozdrawiam. :)
Jedno jest pewne, okładki rzeczywiście należą do najpiękniejszych jakie widziałam ;) Poza tym seria ma w sobie urok i swoistą magię, wszak każda z nas choć raz w życiu chiała być księżniczką... Lekki styl ułatwia czytanie i nawet minusy niezbyt przeszkadzają. Przeczytałam dwa tomy, na trzeci na razie nie mam ochoty, ale kto wie, czy czas tego nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, cała trylogia ma wiele minusów, jest naiwna do bólu, cukierkowa, lukrowana, ale i tak czytało się ją przyjemnie. Najgorsza dla mnie była 3 część.
OdpowiedzUsuńSeria ,,Rywalki" jest jedną z moich ulubionych. Oczywiście zgadzam się, że nie jest wspaniale napisana, a od innych książek różni się okładką. Mimo to z przyjemnością do niej wracam i podoba mi się to, co autorka przekazała.
OdpowiedzUsuńDzięki za zaproszenie na bloga ;) ~Martyna
http://oczytane.blog.pl/
Kiedy sięgałam po "Rywalki" miałam mniej więcej wyrobioną wizję tego, co dostanę. I tak było dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam. Lekka, niezobowiązująca książka na jeden wieczór. :)
OdpowiedzUsuń